nie dowierza. 835. O tymże Zapolskim.
Tenże w zwadzie śmiertelnie będąc w łeb raniony Kluczem od karabina, gdy prawie zwątpiony Leży, wtym cyrulicy taką radę wzięli, Aby mu dla dźwignienia kości ranę rznęli. Jakoż się i nadało, lubo koło głowy Wycierpieć nędznik musiał ból prawie czyścowy. W Poznaniu w świętojańskie sądy się to działo, Kiedy dam wielkopolskich bywa więc niemało, Które gdy go z ludzkości swojej nawiedzały, Żałujący nieszczęścia, jak się ma? pytały. On odpowie: Ach, ciężki ból i mam i miałem! Lecz większego nierównie strachu się nabrałem, Gdy ci nie cyrulicy, raczej konowali, Konsylium nade
nie dowierza. 835. O tymże Zapolskim.
Tenże w zwadzie śmiertelnie będąc w łeb raniony Kluczem od karabina, gdy prawie zwątpiony Leży, wtym cyrulicy taką radę wzięli, Aby mu dla dźwignienia kości ranę rznęli. Jakoż się i nadało, lubo koło głowy Wycierpieć nędznik musiał bol prawie czyścowy. W Poznaniu w świętojańskie sądy się to działo, Kiedy dam wielkopolskich bywa więc niemało, Ktore gdy go z ludzkości swojej nawiedzały, Żałujący nieszczęścia, jak się ma? pytały. On odpowie: Ach, ciężki bol i mam i miałem! Lecz większego nierownie strachu się nabrałem, Gdy ci nie cyrulicy, raczej konowali, Consilium nade
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 299
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
. Od ulice są drzwi dwoje Żelazne, w kościele troje. I kaplica z ganeczkami, Ołtarz w niej z firaneczkami. Wieża rzadko gdzie widziana,
Białą blachą przyodziana; Na niej zegar, dzwony srogie, Wielkie, brzmiące, barzo drogie. Collegium jest pomierne, W budynkach zacnych wymierne. Kościół Świętego Jana.
Kościół Świętojański za niem Stoi, a płaszcz stary na niem. Niemało by sumptu wyszło, Gdyby go nakrywać przyszło. Tam jest księżej, mówię śmiele, Prałatów sześć, to nie wiele, A dwanaście kanoników, Zdawna Bożych służebników, Wikaryjów, altarystów, Mansjonarzów, psalterystów, — Tych dostatek; przez ulicę Chodzą w komżach
. Od ulice są drzwi dwoje Żelazne, w kościele troje. I kaplica z ganeczkami, Ołtarz w niej z firaneczkami. Wieża rzadko gdzie widziana,
Białą blachą przyodziana; Na niej zegar, dzwony srogie, Wielkie, brzmiące, barzo drogie. Collegium jest pomierne, W budynkach zacnych wymierne. Kościół Świętego Jana.
Kościół Świętojański za niem Stoi, a płaszcz stary na niem. Niemało by sumptu wyszło, Gdyby go nakrywać przyszło. Tam jest księżej, mówię śmiele, Prałatów sześć, to nie wiele, A dwanaście kanoników, Zdawna Bożych służebników, Wikaryjów, altarystów, Mansyonarzów, psalterystów, — Tych dostatek; przez ulicę Chodzą w komżach
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 26
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
tym czasem moglibyśmy na się nawalić periculum, w którym by nie radzić zeszło się, ale dare poenas temeritatis suae, uchyliwszy trochę prawa, a raczy parendo tempori et necessitati, nie czekając odwłocznego sejmiku, a rozumiejąc, że i nieprzytomni ichm. ostrożność tę naszę pro rato et grato przymować będą raczyli. Niniejszego świętojańskiego zjazdu powagą, w niemałym obojga teich s województw obywatel ów zgromadzeniu ten sposób zatrzymania powszechnego pokoju przed się wzięliśmy, iż jaśnie wielmożnych, wielmożnych: p. Adama Sędziwoja Czarnkowskiego wojewodę łęczyckiego, generała wielkopolskiego etc., jako przedniejszego stróża i po pierwsze nieszczęsne chwile R. P. statecznego obrońcę, tudzież pana poznańskiego,
tym czasem moglibyśmy na się nawalić periculum, w którym by nie radzić zeszło się, ale dare poenas temeritatis suae, uchyliwszy trochę prawa, a raczy parendo tempori et necessitati, nie czekając odwłocznego sejmiku, a rozumiejąc, że i nieprzytomni ichm. ostrożność tę naszę pro rato et grato przymować będą raczyli. Niniejszego świętojańskiego zjazdu powagą, w niemałym obojga teich s województw obywatel ów zgromadzeniu ten sposób zatrzymania powszechnego pokoju przed się wzięliśmy, iż jaśnie wielmożnych, wielmożnych: p. Adama Sędziwoja Czarnkowskiego wojewodę łęczyckiego, generała wielgopolskiego etc., jako przedniejszego stróża i po pierwsze nieszczęsne chwile R. P. statecznego obrońcę, tudzież pana poznańskiego,
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 422
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
sąd założyli, Którym z nieba za tę winę Wygnali hardą dziecinę. On straciwszy miejsce w niebie Uciekł się z krzywdą do ciebie I twe oczy oszacował Aby z nich bogi hołdował. Lecz te śliczne gwiazdy obie Tak go zniewoliły sobie, Że zapomniał, jako trzeba, Krzywdy swej, bogów i nieba. 664. Daphnis świętojański z roku 1611.
Już słoneczny promień złoty Od ranego Euroty Przychodząc do kresu swego Mijał raka gorącego, Gdy pastuszki siadszy w chłodzie Przy jasno ciekącej wodzie Sobotkę w zielonym gaju Wznieciły według zwyczaju A tam postępując w koło Phillis śpiewała wesoło.
Jej się lasy sprzeciwiały, Nimfy na głos przybiegały. Twego Daphnis czas niemały Odjazdu nimfy
sąd założyli, Ktorym z nieba za tę winę Wygnali hardą dziecinę. On straciwszy miejsce w niebie Uciekł się z krzywdą do ciebie I twe oczy oszacował Aby z nich bogi hołdował. Lecz te śliczne gwiazdy obie Tak go zniewoliły sobie, Że zapomniał, jako trzeba, Krzywdy swej, bogow i nieba. 664. Daphnis świętojański z roku 1611.
Już słoneczny promień złoty Od ranego Euroty Przychodząc do kresu swego Mijał raka gorącego, Gdy pastuszki siadszy w chłodzie Przy jasno ciekącej wodzie Sobotkę w zielonym gaju Wznieciły według zwyczaju A tam postępując w koło Phillis śpiewała wesoło.
Jej się lasy sprzeciwiały, Nimfy na głos przybiegały. Twego Daphnis czas niemały Odjazdu nimfy
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 332
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
to nam donosisz, I z niem gadać o wierze dozwolenia prosisz. Spytaj go o Szorobor okrutnego wołu, Dla czyjego Armeni chowają go stołu, Czemu to dwanaście dni od rogu do rogu Jaskółka leci, a zgoła nie dochodzi progu? Musi to być wielki byk, łeb na sto mil bieży, Zęby mu są podobne Świętojańskiej wieży, Ba, co mówię, jak Wilno! Sierść albo-li włosy, Jak zły duch Nalewajków wlecze się do Rosy. Z tysiąc gór w Armenijej w dzień wyjada trawę, Pół morza zaś w się wlewa - taką o nim sławę Rabin Lewek wypuścił - na niem Izraelczyk, I mamzer i Lebtahorczyk, Reinherc
to nam donosisz, I z niem gadać o wierze dozwolenia prosisz. Spytaj go o Szorobor okrutnego wołu, Dla czyjego Armeni chowają go stołu, Czemu to dwanaście dni od rogu do rogu Jaskółka leci, a zgoła nie dochodzi progu? Musi to być wielki byk, łeb na sto mil bieży, Zęby mu są podobne Świętojańskiej wieży, Ba, co mówię, jak Wilno! Sierść albo-li włosy, Jak zły duch Nalewajków wlecze się do Rosy. Z tysiąc gór w Armenijej w dzień wyjada trawę, Pół morza zaś w się wlewa - taką o nim sławę Rabin Lewek wypuścił - na niem Izraelczyk, I mamzer i Lebtahorczyk, Reinherc
Skrót tekstu: WitPierKontr
Strona: 329
Tytuł:
Witanie na pierwszy wjazd
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1642
Data wydania (nie wcześniej niż):
1642
Data wydania (nie później niż):
1642
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
na zdrowiu. 16. Wyjechałem do Horbowa na łoszę z cielętami dwoma, gdziem stanął równo zmrokiem. 17. Polowałem na nią, od której dziatwę pobrawszy żywą, samą żywcem z ostępu wypuścić kazałem dla dalszego płodu. 18. Zajęcy do zwierzyńca mego żywcem 12 schwytałem, polując. 19. Świętojański blisko nadchodzący interes aż tu do mnie przypędził IM panów Matuszewicza i Wisznickiego, mających interes do mego księcia aresztanta. Których nie mogąc tu rezolwować, eadem z onymi, trochę po pirwszym ruszeniu się będąc słaby, powróciłem do Białej. 20. Rezolwowałem obydwóch, sam jeszcze tego dnia z pokoju, a barziej z
na zdrowiu. 16. Wyjechałem do Horbowa na łoszę z cielętami dwoma, gdziem stanął równo zmrokiem. 17. Polowałem na nią, od której dziatwę pobrawszy żywą, samą żywcem z ostępu wypuścić kazałem dla dalszego płodu. 18. Zajęcy do zwierzyńca mego żywcem 12 schwytałem, polując. 19. Świętojański blisko nadchodzący interes aż tu do mnie przypędził JM panów Matuszewicza i Wisznickiego, mających interes do mego księcia aresztanta. Których nie mogąc tu rezolwować, eadem z onymi, trochę po pirwszym ruszeniu się będąc słaby, powróciłem do Białej. 20. Rezolwowałem obydwóch, sam jeszcze tego dnia z pokoju, a barziej z
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 107
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
jako cię zową? * jakoż ci dzieją) * jakoż ci imię.) Imię moje jest Sczesna/ Jagnieszka/ Bogumiła. A cóżci mam dać na pułroka? Wszak wiecie dobrze/ co obyczaj. Cztery grzywny pieniędzy/ dwie parzbotów/ a szaty jako przystoi. Więc skosztuję ztobą/ oto masz świętojańskie. Panie Boże daj szczęście. A kiedy chcesz przystać? Skoro u swojej Paniej dosłużę/ dwie niedzieli po wielkiej nocy/ po świętym Michale. Jako się wam podoba ta dziewka/ com ją wam nastręczyła? Podoba mi się nie zle/ jeszcze nie wiem do niej żadnej przygany/ kiedyby jedno tak chciała zostać
jáko ćię zową? * jákoż ći dźieją) * jákoż ći imię.) Imię moje jest Scżesna/ Iágnieszká/ Bogumiłá. A cożći mam dáć ná pułroká? Wszák wiećie dobrze/ co obycżay. Cżtery grzywny pieniędzy/ dwie parzbotow/ á száty jáko przystoi. Więc skosztuię ztobą/ oto masz swiętojánskie. Pánie Boże day szcżęśćie. A kiedy chcesz przystáć? Skoro u swojey Pániey dosłużę/ dwie niedźieli po wielkiey nocy/ po swiętym Michále. Iáko się wam podoba tá dźiewká/ com ją wam nástręczyłá? Podoba mi się nie zle/ jeszcże nie wiem do niey żadney przygány/ kiedyby jedno ták chćiáłá zostáć
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 97v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612