w tego gąsiora. Tam zażyjecie szaruchy, Turbitu i z salsą juchy, Krew wam puszczę z medianny. Rzeczesz: Jebał was pies, panny! Zwłaszcza, gdy w smrodliwe wrzody
Nakropię wam smacznej wody I w owe na członku rany, Dzierżcież się zębami ściany! A gdy się wam wrócą siły, Chodź ze świeczką, duszko miły! Ten browar to piwo warzy: Kto dmucha, ten się nie sparzy; A choć ci też wstanie pipa, Nie bywaj mi u Filipa!” NADGROBEK KUSIOWI
Kuś umarł, kpy w sieroctwie. A cóż będą czynić I któregoż o tę śmierć z bogów będą winić? Parki nielitościwe, okrutne
w tego gąsiora. Tam zażyjecie szaruchy, Turbitu i z salsą juchy, Krew wam puszczę z medyjanny. Rzeczesz: Jebał was pies, panny! Zwłaszcza, gdy w smrodliwe wrzody
Nakropię wam smacznej wody I w owe na członku rany, Dzierżcież się zębami ściany! A gdy się wam wrócą siły, Chodź ze świeczką, duszko miły! Ten browar to piwo warzy: Kto dmucha, ten się nie sparzy; A choć ci też wstanie pipa, Nie bywaj mi u Filipa!” NADGROBEK KUSIOWI
Kuś umarł, kpy w sieroctwie. A cóż będą czynić I któregoż o tę śmierć z bogów będą winić? Parki nielutościwe, okrutne
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 313
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w Cherylu Pokazali, co waży wiersz dobrego stylu, Stater za każdy, u nas to czerwony złoty,
Dając, ani też takiej trzeba mi szczodroty. Sobie i muzom piszę, nie frasując głowy, Choć na tym szlaku zbieram za wami podkowy; Swoja i tu fortuna każdemu się łasi, Ale przecie najmłodszy w cechu świeczki gasi: Będzie krawiec nad krawca, będzie tkacz nad tkacza; Nie byłoby dobrego, nie bywszy partacza. Z takich przyczyn, jeżeli kiedy przed cię przyjdzie, Że późno, racz przebaczyć mojej Argenidzie. Nie dosyć się w baranki ustroić i we kwy: Trzeba było królewnie przyjąć pedisekwy, Które w rozmaitych form
w Cherylu Pokazali, co waży wiersz dobrego stylu, Stater za każdy, u nas to czerwony złoty,
Dając, ani też takiej trzeba mi szczodroty. Sobie i muzom piszę, nie frasując głowy, Choć na tym szlaku zbieram za wami podkowy; Swoja i tu fortuna każdemu się łasi, Ale przecie najmłodszy w cechu świeczki gasi: Będzie krawiec nad krawca, będzie tkacz nad tkacza; Nie byłoby dobrego, nie bywszy partacza. Z takich przyczyn, jeżeli kiedy przed cię przyjdzie, Że późno, racz przebaczyć mojej Argenidzie. Nie dosyć się w baranki ustroić i we kwy: Trzeba było królewnie przyjąć pedisekwy, Które w rozmaitych form
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 317
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
równo młodym spory; Między siedmią lichtarzów, a każdy był złoty, Jan go widział, musiał tam i wosk być, i knoty. 336 (P). STULTITIAM PATIUNTUR OPES
Szpetnyś jak Ezop, jak Korydon głupi, Zły jako diabeł; a gdzie się to skupi? Daremny ciężar na ziemi: ni Bogu Świeczki, jak mówią, ni diabłu ożogu. Szpetnyś, zły, głupi, ale żeś bogaty, Piękny i dobry, i mądry z intraty. Nie trzeba szkoły, mogą być z szkatuły Wszytkie natury i szczęścia tytuły. A choćby utrzeć nie umiał kto nosa, Gdy ma pieniądze, grzeczny przecie z trzosa.
równo młodym spory; Między siedmią lichtarzów, a każdy był złoty, Jan go widział, musiał tam i wosk być, i knoty. 336 (P). STULTITIAM PATIUNTUR OPES
Szpetnyś jak Ezop, jak Korydon głupi, Zły jako diaboł; a gdzie się to skupi? Daremny ciężar na ziemi: ni Bogu Świeczki, jak mówią, ni diabłu ożogu. Szpetnyś, zły, głupi, ale żeś bogaty, Piękny i dobry, i mądry z intraty. Nie trzeba szkoły, mogą być z szkatuły Wszytkie natury i szczęścia tytuły. A choćby utrzeć nie umiał kto nosa, Gdy ma pieniądze, grzeczny przecie z trzosa.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 332
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
oskrobie. Częściej trzeba chędożyć; nie bój się o lice; Nie szerząc się, tu stanie futro popielice.” 476. PANNA, CO WOSK JADAŁA
Panna, i grzeczna, i dobrego rodu, Jęła się wosku jadać miasto miodu. Chociaż się w niej krew psuje i płeć grubie,
Gdzie tylko może, każdą świeczkę skubie. O czym gdy była przy wieczerzy wzmianka: „Jeśli Waszmość wosk zbierasz do kaganka” — Rzecze i zaraz kawaler z obrotem Gotów do lampy przyłożyć się knotem. 477. WDOWA, CO SMOŁĘ PIJAŁA
Co też za smak jest w smole, niechaj każdy powie. A ta za małmazyją jednej stała wdowie. Powieda
oskrobie. Częściej trzeba chędożyć; nie bój się o lice; Nie szerząc się, tu stanie futro popielice.” 476. PANNA, CO WOSK JADAŁA
Panna, i grzeczna, i dobrego rodu, Jęła się wosku jadać miasto miodu. Chociaż się w niej krew psuje i płeć grubie,
Gdzie tylko może, każdą świeczkę skubie. O czym gdy była przy wieczerzy wzmianka: „Jeśli Waszmość wosk zbierasz do kaganka” — Rzecze i zaraz kawaler z obrotem Gotów do lampy przyłożyć się knotem. 477. WDOWA, CO SMOŁĘ PIJAŁA
Co też za smak jest w smole, niechaj każdy powie. A ta za małmazyją jednej stała wdowie. Powieda
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 397
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
takowy: Razów prawi przez rok wiele przydało się; a osobliwie navroczystości i Święta więtsze/ że wszystkie dobrze barzo pogasiwszy z posłusznikiem jednym w Cerkwi świece/ z tej/ raz i drugi pilnie dla warowitych ludzi opatrzywszy/ wychodziłem pośledni zamykając: zaś do jutrzenie nikt wprzód nie wchodził nademnie/ nikt wprzód nademnie świeczek nie zapalał, różnie/ a jam to w ołtarzu wielkim/ to przed Grobem Świętego Teodozego/ to przed Ostortorium, to przed Obrazem Bogarodzice/ one spodziwieniem i siebie karaniem/ gnuśności to mej przypisując/ zapalenie nachodziłem/ i dobrze gorające: której tak zostawowałem zawsze. Więc gdy mię zopytano/ przeczby
tákowy: Rázow práwi przez rok wiele przydáło się; á osobliwie návroczystośći y Swiętá więtsze/ że wszystkie dobrze bárzo pogáśiwszy z posłusznikiem iednỹ w Cerkwi świece/ z tey/ raz y drugi pilnie dla wárowitych ludźi opátrzywszy/ wychodźiłem pośledni zámykáiąc: zás do iutrzenie nikt wprzod nie wchodźił nádemnie/ nikt wprzod nádemnie swieczek nie zápalał, rożnie/ á iam to w ołtarzu wielkim/ to przed Grobem Swiętego Theodozego/ to przed Ostortorium, to przed Obrázem Bogárodzice/ one spodźiwieniem y siebie kárániem/ gnusnośći to mey przypisuiąc/ zápalenie náchodziłẽ/ y dobrze goráiące: ktorey ták zostáwowałem záwsze. Więc gdy mię zopytano/ przeczby
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 193.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
widełkowatą. Chodził z nią, za obydwa końce w obydwóch ręku trzymając. Przyszedł tedy na jedno tamże pod Lachowiczami miejsce, nad którym się owa rószezka zaczęła ku ziemi z ręku wykręcać. Powiedział zatem, że tam są minerały.
Dawał każdemu tęż rószczkę trzymać, każdemu się z rąk wykręcała. Narobił potem tenże chiromancista świeczek łojowych, które przytykał na tymże miejscu do ziemi, a gdy mu gasły, powiedział, że teraz nie można tego skarbu wykopywać, aż trzeba do kilku niedziel czekać planety Saturna. Przy tym powiedział, że nie każdy, może skarb i pod tym planetą wykopać, ale potrzeba, żeby jego planeta albo horoskop był
widełkowatą. Chodził z nią, za obydwa końce w obodwoch ręku trzymając. Przyszedł tedy na jedno tamże pod Lachowiczami miejsce, nad którym się owa rószezka zaczęła ku ziemi z ręku wykręcać. Powiedział zatem, że tam są minerały.
Dawał każdemu tęż rószczkę trzymać, każdemu się z rąk wykręcała. Narobił potem tenże chiromancista świeczek łojowych, które przytykał na tymże miejscu do ziemi, a gdy mu gasły, powiedział, że teraz nie można tego skarbu wykopywać, aż trzeba do kilku niedziel czekać planety Saturna. Przy tym powiedział, że nie każdy, może skarb i pod tym planetą wykopać, ale potrzeba, żeby jego planeta albo horoskop był
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 388
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
szyję mu pacierze trefne zawiesiwszy/ jajem świeżym u krtąnia ustawnie trzymanym nie dokazała/ na to każdy przypadnie/ że za pewnymi zabobony/ a za dopuszczeniem Pańskim sieła czart może sprawić: ale to pewniejsza/ że gdzie w gorączce przypadki wyższe są/ a przytym jako było prawdziwie temu/ że nie dosłyszy/ i dwie świeczki z jednej się mu czynią/ śmierć takiemu na pomku. Jednakże co się stało/ gdyż w tejże chorobie/ za moją pewną radą tenże powstał/ musi niedościgłej mądrości Bożej wszytko przypisać/ i jego miłosierdziu. Prawdą to najszczerszą było/ że Prorok Królowi Ezechiaszowi za dekretem Bożym umrzeć kazał/ ale za ciężkim
szyię mu paćierze trefne záwieśiwszy/ iáiem świeżym v krtąniá vstáwnie trzymánym nie dokazáłá/ ná to káżdy przypádnie/ że zá pewnymi zabobony/ á zá dopuszczeniem Pánskim śiełá czárt może spráwić: ále to pewnieysza/ że gdźie w gorączce przypadki wyższe są/ á przytym iáko było prawdźiwie temu/ że nie dosłyszy/ y dwie świeczki z iedney się mu czynią/ śmierć tákiemu ná pomku. Iednákże co się stáło/ gdyż w teyże chorobie/ za moią pewną rádą tenże powstał/ muśi niedośćigłey mądrości Bożey wszytko przypisáć/ y iego miłośierdźiu. Prawdą to nayszczerszą było/ że Prorok Krolowi Ezechiaszowi zá dekretem Bożym vmrzeć kazał/ ále zá ćiężkim
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: I2
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
aby na zakon ich łaskawi byli/ nie wiążąc ich przysięgami/ ni żadnym nowym na to obowiązkiem! Zalecania tymże dyscypułom że szkoły wyjeżdżającym częste spowiedzi/ i chodzenia do Congregacjej; jako i owo że na zalecenie ćwiczenia swego/ które dziatkom małym dają/ wyswiadczają ją przed Rodzicami/ że się spowiadają często; pokazują że świeczki na ołtarzu zapalają/ abo gaszą/ że we dzwonek dzwonią/ ze w komeszce do Mszej Z. służą/ czemuliby się P. Plebanowi to nie podobało/ nie rozumiem; chyba żeby jakiego niedobrego powietrza od IX. Andrzeja z wielkiejnocy co zachwycił, z którym około tego pisma drukowania nakładał/ czego ja jednak o niem
áby ná zakon ich łaskáwi byli/ nie wiążąc ich przyśięgámi/ ni żadnym nowym ná to obowiązkiem! Zálecánia tymże dyscypułom że szkoły wyieżdżaiącym cżęste spowiedźi/ y chodzenia do Congregácyey; iáko y owo że ná zálecenie ćwicżenia swego/ ktore dźiátkom máłym dáią/ wyswiádcżaią ię przed Rodźicámi/ że sie spowiádáią często; pokázuią że swieczki ná ołtarzu zápálaią/ abo gászą/ że we dzwonek dzwonią/ ze w komeszce do Mszey S. służą/ czemuliby się P. Plebanowi to nie podobáło/ nie rozumiem; chybá żeby iákiego niedobrego powietrza od IX. Andrzeiá z wielkieynocy co záchwyćił, z ktorym około tego pismá drukowánia nákłádał/ cżego iá iednák o niem
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 16
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
onym do zbawienia pokazować/ uczynek jest miłosierny taki/ że dla niego samego/ choćby inszych przyczyn nie było/ może być zakon postanowiony/ jako się wyżej z nauki Z. Tomasza pokazało. Lecz P. Pleban na to się ozywa/ i wykrzykając mówi/ Gdy słońce wpołudnie świeci, na co się przyda zapalać świeczkę na jasnym placu? ponieważ szkoły swe zacne mają zdawna? w Krakowie Panowie Akademicy a na cóż tu szkoły Jezuickie otwierać. Odpowiadam na to: na co świecki we śród białego dnia/ wKościołach zapalają/ na to też Jezuici w Krakowie (choć że P. Akademicy/ szkoły swe otworzyli) świeczkę/ chociaż
onym do zbáwienia pokázowáć/ vcżynek iest miłośierny táki/ że dla niego sámego/ choćby inszych przycżyn nie było/ może bydź zakon postánowiony/ iáko sie wyżey z náuki S. Thomaszá pokazáło. Lecz P. Pleban ná to się ozywa/ y wykrzykáiąc mowi/ Gdy słonce wpołudnie swieći, ná co się przyda zápaláć swieczkę ná iásnym placu? poniewasz szkoły swe zacne máią zdawná? w Krákowie Pánowie Akádemicy á ná cosz tu szkoły Iezuickie otwieráć. Odpowiadam ná to: ná co swiecki we srzod białe^o^ dniá/ wKośćiołach zapaláią/ ná to tesz Iezuići w Krákowie (choć że P. Akádemicy/ szkoły swe otworzyli) swieczkę/ choćiasz
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 60
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
przyda zapalać świeczkę na jasnym placu? ponieważ szkoły swe zacne mają zdawna? w Krakowie Panowie Akademicy a na cóż tu szkoły Jezuickie otwierać. Odpowiadam na to: na co świecki we śród białego dnia/ wKościołach zapalają/ na to też Jezuici w Krakowie (choć że P. Akademicy/ szkoły swe otworzyli) świeczkę/ chociaż dzień/ zapalają na chwałę Bożą/ i na pobudzenie większe animuszów ludzkich/ do poznania i uczczenia większego majestatu Bożego; ajb ci których słoneczne światło prowadzi do tej znajomości/ i czci wyrządzania Panu swemu bardziej jeszcze przez to świec zapalenie/ do tegoż wzbudzali się; atoż jako na jednoż/ słońce świeci
przyda zápaláć swieczkę ná iásnym placu? poniewasz szkoły swe zacne máią zdawná? w Krákowie Pánowie Akádemicy á ná cosz tu szkoły Iezuickie otwieráć. Odpowiadam ná to: ná co swiecki we srzod białe^o^ dniá/ wKośćiołach zapaláią/ ná to tesz Iezuići w Krákowie (choć że P. Akádemicy/ szkoły swe otworzyli) swieczkę/ choćiasz dźień/ zápaláią ná chwałę Bożą/ y ná pobudzenie większe ánimuszow ludzkich/ do poznánia y vczcżenia większego máiestátu Bożego; áyb ći ktorych słoneczne swiátło prowádźi do tey znáiomośći/ y czći wyrządzániá Pánu swemu bárdźiey ieszcze przez to swiec zápalenie/ do tegoż wzbudzali sie; átoż iáko na iednoż/ słońce swieći
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 60
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627