onej świątobliwy/ Penelopie: po miłym Małżonku tęskliwy: Którego fala morska/ tam i sam rzucała/ Dwadzieścia lat przecię mu słowa dotrzymała. Ani jej Dziewosłąbi przekonali płoszy; Omieszkane na pamięć przywodząc rozkoszy. Przystojność miej na oczu; bo w wysokiej Cenie/ Dobrą sławę należy poćciwej kłaść Zenie. Z Sąmsiadką nietowarzysz nigdy świegotliwą; Przewrotny łeb popsuje często myśl poczciwą. Piękny przykład Rzymianki w Męża niebytności/ I oknem wyirzeć niechce na jadących gości. Niechaj którą klejnotów wielkość przysposobi: Piękna sława/ najpiękniej Matronę ozdobi. Jako szpetną pamiątkę i dotych czas mają/ Zony; które Kroniki Polskie wspominają. Kiedy w Rusi Mężowie zostają na wojnie
oney świątobliwy/ Penelopie: po miłym Małżonku tęskliwy: Ktorego fálá morska/ tám y sám rzucáłá/ Dwádźieśćiá lat przećię mu słowá dotrzymáłá. Ani iey Dźiewosłąbi przekonáli płoszy; Omieszkáne na pámięć przywodząc roskoszy. Przystoyność miey ná oczu; bo w wysokiey Cenie/ Dobrą sławę należy poććiwey kłáść Zenie. Z Sąmśiádką nietowárzysz nigdy świegotliwą; Przewrotny łeb popsuie często myśl poczćiwą. Piękny przykład Rzymiánki w Mężá niebytnośći/ Y oknem wyirzeć niechce ná iádących gośći. Niechay ktorą kleynotow wielkość przysposobi: Piękna sława/ naypiękniey Mátronę ozdobi. Iáko szpetną pámiątkę y dotych czas máią/ Zony; ktore Kroniki Polskie wspomináią. Kiedy w Ruśi Mężowie zostáią ná woynie
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 182
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
swe odnowienie I samo nawet światło najjaśniejsze Zda się świetniejsze,
Jako koluber gdy z nowymi roki Nowe na stare odmienia powłoki, Blaskiem promieni południowych bity Lśni się nieskryty.
Kiedy i Wenus pospołu z nimfami Poplotszy ręce pięknymi parami, Pieszczoną nogą zaczynają wesoło Taneczne koło.
Jako rzecz piękna lub ptastwo pierzchliwe Łowić, lub głosy słyszeć świegotliwe, Lub leśny pędzić zwierz w niepostrzeżone Sieci wstawione.
Lub patrzać kiedy sady zakwitają, Gdy łąki sieką, gdy siana sprzątają, Gdy wół roboczy w jarzmo zaprzężony Wali zagony.
Lubo gałązki, gdy jeszcze pęcnieją, Szczepić, z prędkiego owocu nadzieją, Lubo gościnną wsadzić też macicę W własną winnicę.
Lubo gdy Phoebus już
swe odnowienie I samo nawet światło najjaśniejsze Zda się świetniejsze,
Jako koluber gdy z nowymi roki Nowe na stare odmienia powłoki, Blaskiem promieni południowych bity Lśni się nieskryty.
Kiedy i Wenus pospołu z nimfami Poplotszy ręce pięknymi parami, Pieszczoną nogą zaczynają wesoło Taneczne koło.
Jako rzecz piękna lub ptastwo pierzchliwe Łowić, lub głosy słyszeć świegotliwe, Lub leśny pędzić zwierz w niepostrzeżone Sieci wstawione.
Lub patrzać kiedy sady zakwitają, Gdy łąki sieką, gdy siana sprzątają, Gdy woł roboczy w jarzmo zaprzężony Wali zagony.
Lubo gałązki, gdy jeszcze pęcnieją, Szczepić, z prędkiego owocu nadzieją, Lubo gościnną wsadzić też macicę W własną winnicę.
Lubo gdy Phoebus już
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 348
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, od Jeruzalem do Betlejem; a to szpetna na służbie Boskiej. Nie mówi i o tym Dawid, aby miała powonienie, albo cuch; bo by się chciała perfumować, a przy tym P. Bogu służyć. Ani tego wyciąga Dawid, aby umiała mówić, albo śpiewać, bo się bał, aby nie była świegotliwa, albo miasto Rozmyślajmy dziś, aby też nie śpiewała, ja tam nie wiem o czym, dość na cię oblubienico mieć ucho, Audi a ucho nakłonione inclina aurem tuam, a przy tym mieć wzrok, et vide. 4. Dawidzie Święty, podobno jak tę oblubienicę w-tym rezolwujesz, ugruntujesz, aby miała
, od Ieruzalem do Betlehem; á to szpetna ná służbie Boskiey. Nie mowi i o tym Dawid, áby miáłá powonienie, álbo cuch; bo by się chćiáłá perfumowáć, á przy tym P. Bogu służyć. Ani tego wyćiąga Dawid, áby vmiáłá mowić, álbo śpiewáć, bo się bał, áby nie byłá świegotliwa, álbo miásto Rozmyślaymy dźiś, áby też nie spiewáłá, ia tám nie więm o czym, dość ná ćię oblubienico mieć vcho, Audi á vcho nákłonione inclina aurem tuam, á przy tym mieć wzrok, et vide. 4. Dawidźie Swięty, podobno iák tę oblubienicę w-tym rezolwuiesz, vgruntuiesz, áby miáłá
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 46
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
się plugawym nierządem zmazała/ W wodach się chędogich morza nie płokała. Q A gdy Bogowie morscy pozwolili tego/ Zaraz sposobnym wozem/ do nieba jasnego R Juno/ malowanymi wiachała pawami: Pawami/ upstrzonymi świeżo tak farbami/ Po zabitym Argusie: Jak się stało tobie/ Któryś przed laty bywał biały w swej osobie/ Świegotliwych ust kruku/ gdyż czasy przeszłymi Nagle jest przyodziany/ pióry czarnawymi. Był to bowiem ptak przedtym/ jak srebrny w osobie/ Śniegu podobne pióra noszący na sobie: Równał się gołębicom bez zmazy będącym/ Z Nie dał przed sobą gęsiom/ zachować mającym Czujnym krzykiem główny Gród Rzymski: ni samemu Labęciowi/ na rzekach się
się plugáwym nierządem zmázáłá/ W wodách sie chędogich morzá nie płokáłá. Q A gdy Bogowie morscy pozwolili tego/ Zaraz sposobnym wozem/ do niebá iásnego R Iuno/ málowánymi wiacháłá pawámi: Pawámi/ vpstrzonymi świeżo tak fárbámi/ Po zábitym Arguśie: Iák się sstáło tobie/ Ktoryś przed laty bywał biały w swey osobie/ Swiegotliwych vst kruku/ gdyż czásy przeszłymi Nagle iest przyodźiany/ piory czarnáwymi. Był to bowiem ptak przedtym/ iak srebrny w osobie/ Sniegu podobne piorá noszący ná sobie: Rownał się gołębicom bez zmázy będącym/ S Nie dał przed sobą gęśiom/ záchowáć máiącym Czuynym krzykiem głowny Grod Rzymski: ni sámemu Lábęciowi/ ná rzekách się
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 81
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Regem se facit, contradicit Caesari. Luc: 23. Zakazując mu powinnej dani i czynszów płacić/ hunc invenim9 prohibentem tributa dare Caesari. Buntownikiem/ mataczem/ zwodzicielem/ nowych/ Ojczyźnie/ Kościołowi/ i obrządkom przeciwnych praw wynalazcą. Ibid: Hunc invenimussubverentem gentem nostram. Tułaczem/ bez domu/ bez roli/ świegotliwym/ próżnującym/ a tylko na zwodzenie prostego a do tumultów skłonnego ludu pracującym biegunem. Ibid: Commovet populum docens per universam Iudeam etc. Kuglarzem/ i w ostatku Czarownikiem/ Czarnoksiężnikiem który za zmową z czarty opętanych uwalniał/ choroby leczył/ i inne cuda zmyślone tworzył. Luc: 11. In Beelzebub eiicit demonia.
Regem se facit, contradicit Caesari. Luc: 23. Zákázuiąc mu powinney dáni y czynszow płáćić/ hunc invenim9 prohibentem tributa dare Caesari. Buntownikiem/ mátaczem/ zwodźicielem/ nowych/ Oyczyźnie/ Kośćiołowi/ y obrządkom przećiwnych práw wynálázcą. Ibid: Hunc invenimussubverentem gentem nostram. Tułaczem/ bez domu/ bez roli/ świegotliwym/ prożnuiącym/ á tylko ná zwodzenie prostego á do tumultow skłonnego ludu prácuiącym biegunem. Ibid: Commovet populum docens per universam Iudeam etc. Kuglarzem/ y w ostátku Czárownikiem/ Czárnokśiężńikiem ktory zá zmową z czárty opętanych uwálniał/ choroby leczył/ y inne cudá zmyślone tworzył. Luc: 11. In Beelzebub eiicit demonia.
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 323
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
bezpieczeństwie. Ale proszę/ któż temu winien? wy sami Panowie moi/ przebaczcie mi. Bo to już tak bardzo weszła ta moda nieszczęśliwa/ co ją dworską zowiecie (acz tam była w Fraucymerze u Dworu/ gdzie nie ak jak rozumiecie źle) że kiedy Panna skromna/ to Domatorka/ Szlacheckich obyczajów: kiedy nie świegotliwa/ to ją ochrzcicie że mówić nie umie: kiedy nie wścipska/ i nie zaraz ma się do Młodzieńca/ to nie lusa: kiedy się nie uptrzy/ nie ubryzuje/ to nie modna; już taka nie boga nie ma szczęścia/ wszyscy jej odstępują Nie dziw tedy/ że się i Panny muszą rady nie rady
beśpieczeństwie. Ale proszę/ ktosz temu winien? wy sami Pánowie moi/ przebaczćie mi. Bo to iusz ták bárdzo weszłá tá modá nieszczęśliwa/ co ią dworską zowiećie (ácz tam byłá w Fraucymerze u Dworu/ gdźie nie ák iák rozumiećie źle) że kiedy Pánná skromna/ to Domatorká/ Szlácheckich obyczáiow: kiedy nie świegotliwa/ to ią ochrzćićie że mowić nie umie: kiedy nie wśćipska/ y nie záraz ma się do Młodźieńcá/ to nie lusa: kiedy się nie uptrzy/ nie ubryzuie/ to nie modna; iusz táká nie bogá nie ma szczęśćia/ wszyscy iey odstępuią Nie dźiw tedy/ że się y Pánny muszą rády nie rády
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 75
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
jednak słuzą do naszych choć jałowych. Piąta/ aby więzień niemianował pomocników przymuszony postrachem mąk któremi mu grozą. A te mu się snadnie zabiczy kiedy/ jako się już powiedziało /nikogo mu nie mianują; tylo go ogulem pytają/ mali jakie pomocniki. Co barzo u prostaków zwiczajna/ za poduszczeniem ciekawych i świegotliwych białych głów/ co o wszystkiem chcą wiedzieć/ aby miały o czym świergotać/ bo by jem gęba spuchła milcząc/ i owszem rozpisują do sąsiadek swoich/ aby przybywały/ chcąli wiedzić jeśli ich kto nie czaruje. A zlieciawszy się by sroki do ścierwu/ mianują same i te i owe/ grożąc/ że się
iednák słuzą do naszych choć iałowych. Piątá/ áby więźień niemiánował pomocnikow przymuszony postráchęm mąk ktoremi mu grozą. A te mu się snadnie zabiczy kiedy/ iako się iuż powiedźiało /nikogo mu nie mianuią; tylo go ogulem pytaią/ mali iákie pomocniki. Co bárzo v prostakow zwiczáyna/ zá podusczeniem ćiekáwych y świegotliwych biáłych głow/ co o wszystkiem chcą wiedźiec/ aby miały o czym świergotáć/ bo by iem gębá zpuchłá milcząc/ y owszem rospisuią do sąśiadek swoich/ áby przybywáły/ chcąli wiedźić ieśli ich kto nie czáruie. A zliećiawszy się by sroki do śćierwu/ miánuią same y te y owe/ grożąc/ że się
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 101
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Luboli szła kędy/ Roże w trop jej i fiołki zakwitały wszędy; Luboli się rośmiała/ jakoby kto wdzięcznych Oknem wielkim uchyli rożanców Miesięcznych/ Tak język ułożyła/ tak scukrowej gęby/ Klarowniejsze nad kryształ wydawała zęby/ I w tych ograniczonych szrankach je trzymała/ Jakoby nic zbytniego ani w śmiechu miała/ Ani w mowie Taidą świegotliwą była/ Ale pierwej co wyrzec w sobie uważyła: Grzecznością tą nikogo cale kontentując/ A żądza i pragnienie dalsze zostawując Tym/ którzy ją kochali. Owo co wiek stary Rachował trzy Gracje/ i chwalił bez miary/ Tedy z jednych oczu jej tysiące pałały/ A w insze się gdy chciała co raz odmieniały I cery
Luboli szłá kędy/ Roże w trop iey y fiołki zákwitáły wszędy; Luboli się rosmiáłá/ iákoby kto wdzięcznych Oknem wielkim vchyli rożáncow Mieśięcznych/ Ták ięzyk vłożyłá/ ták zcukrowey gęby/ Klárownieysze nád krzyształ wydawáłá zęby/ Y w tych ográniczonych szránkách ie trzymáłá/ Iákoby nic zbytniego áni w śmiechu miáłá/ Ani w mowie Tháidą świegotliwą byłá/ Ale pierwey co wyrzec w sobie vwáżyłá: Grzecznością tą nikogo cále kontentuiąc/ A żądza y prágnienie dálsze zostáwuiąc Tym/ ktorzy ią kocháli. Owo co wiek stáry Ráchował trzy Grácye/ y chwalił bez miáry/ Tedy z iednych oczu iey tysiące pałáły/ A w insze się gdy chciáłá co raz odmieniáły Y cery
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 7
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
nadawa sama: Taż to Wenus: ta nowa Neronowa Dama/ I Trojańska Helena: O zaprawdęć nie ma Wstydu w oczach. A mało jeszcze na tym mniema Ze sama wie: ale to roztrzęsie po Mieście Wszytkim zaraz. Co każdej wrodzona Niewieście Ze nic taić nie może i jedna przed drugą Coś mając z świegotliwą spolnego papugą/ Choćby nawet Sygnetem usta swej Junonie Jowisz zapieczętował/ ona to wyzionie. A komu tajemnica/ tema wolność służy. Skąd gdy przed Paskwaliną nie mogły się dłuży Ramory te utaić. Kto wymówi: jakie Przejmą ją stąd rozpaczy i żale trojakie Kiedy co miał przynamniej w sekrecie u siebie Mieć Oliwer/ a widzieć
nádawa sámá: Táż to Wenus: tá nowa Neronowa Dámá/ Y Troiáńska Helená: O záprawdęć nie ma Wstydu w oczách. A máło ieszcze ná tym mniema Ze sámá wie: ále to rostrzęsie po Mieście Wszytkim záraz. Co káżdey wrodzona Niewieście Ze nic táić nie może y iedná przed drugą Coś máiąc z świegotliwą spolnego pápugą/ Choćby náwet Sygnetem vstá swey Iunonie Iowisz zápieczętował/ oná to wyzionie. A komu táiemnicá/ tema wolność służy. Zkąd gdy przed Pasqualiną nie mogły się dłuży Ramory te vtáić. Kto wymowi: iakie Przeymą ią ztąd rospaczy y żale troiákie Kiedy co miał przynamniey w sekrecie v siebie Mieć Oliwer/ á widzieć
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 30
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
pochop dajesz do usługi, Jeśli mam tytuł nie odmiennej sługi. Mówią, że swego zdradziwszy rodzica, Przyszła tu jakaś z tobą czarownica; Którąś ty, gdy cię gusłami przemoże, Na obiecane mnie przypuścił łoże. Bodajbym była w rozumieniu płocha; Lub każdy prędko uwierzy, co kocha; Żeby, co sieją wieści świegotliwe O tobie, były u mnie za fałszywe. Kilka dni, jako z Tessalijskiej strony, Trefunkiem do mnie przybył człek wrócony, I ledwie zblizył na próg mego dachu, O tom go naprzód pytała ze strachu; Żyjeż mój Jazon, i gdzie dotąd siedzi? Lecz mi Tesalczyk nie dał odpowiedzi: Ale się wstydem zapłonąwszy
pochop dáiesz do usługi, Ieśli mam tytuł nie odmienney sługi. Mowią, że swego zdrádźiwszy rodźicá, Przyszłá tu iákáś z tobą czárownicá; Ktorąś ty, gdy ćię gusłami przemoże, Ná obiecáne mnie przypuśćił łoże. Bodáybym byłá w rozumieniu płocha; Lub káżdy prętko uwierzy, co kocha; Zeby, co sieią wieśći świegotliwe O tobie, były u mnie zá fałszywe. Kilká dni, iáko z Tessáliyskiey strony, Trefunkiem do mnie przybył człek wrocony, Y ledwie zblizył ná prog mego dáchu, O tom go náprzod pytáłá ze stráchu; Zyież moy Iázon, y gdźie dotąd siedźi? Lecz mi Tesálczyk nie dał odpowiedźi: Ale się wstydem zápłonąwszy
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 70
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695