/ wszytkę robak toczy. Onę/ która Cesarsko/ hojnie czestowała/ Patrz/ jak hojnym/ robactwu bankietem się zstała! Ona/ co się od Złota/ od Pereł świeciła/ Ach niestety/ jak strasznie gadzina pokryła! Zdołków/ gdzie były oczy/ żaby wyglądają: Po twarzy zaś zropiałej/ jaszczurki biegają. Świerczki w uszach gospodą do mózgu szturmują: Śliskie węże/ po kiszkach pasmami się snują. Pędracy/ drogie Perły/ z szyje wypychają: Za perły/ z siebie samych ozdoby dodają. Miasto Manel/ na ręku pieszczonych padalce; Szarpają zmijie piersi/ na drobne kawalce. Szczurcy wespół zmyszami/ zwłosów gniazda wiją:
/ wszytkę robak toczy. Onę/ ktorá Cesársko/ hoynie czestowáłá/ Pátrz/ iák hoynym/ robáctwu bankietem się zstáłá! Oná/ co się od Złotá/ od Pereł świećiłá/ Ach niestety/ iák strásznie gádźiná pokryłá! Zdołkow/ gdźie były oczy/ żáby wyglądáią: Po twarzy zaś zropiáłey/ iászczurki biegáią. Swierczki w vszách gospodą do mozgu szturmuią: Sliskie węże/ po kiszkách pásmámi się snuią. Pędrácy/ drogie Perły/ z szyie wypycháią: Zá perły/ z śiebie samych ozdoby dodáią. Miasto Mánel/ ná ręku pieszczonych padálce; Szárpáią zmiiie pierśi/ ná drobne káwálce. Szczurcy wespoł zmyszámi/ zwłosow gniázdá wiią:
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
drugi raz nocą niebo świat przeplata. Podobała się Bogu taka alternata. W twych księgach (bodaj ten mnich i z swoją przestrogą!) Przy poważniejszych rzeczach fraszki ujść nie mogą? Sławnym wierszem z żabami Homer wojny mysze, Nikczemnego komora Wirgilijusz pisze. Czytałeś Klaudyjusza w uczonym Senece? Synezyjus łysinę, Plutarch tak dalece Świerczka chwali; Heinsius, niżeli ci zdrowszy W rozumie chrześcijanin, księgę pisał o wszy; Wielką Naso miłości część swych rymów święci. Czytają i ludzie to oddają pamięci, Co my żartem piszemy, chociaż nas stąd winią. Toż sami księża (prawda, że nie wszyscy) czynią: Źdźbła nam wyjmują, sami w
drugi raz nocą niebo świat przeplata. Podobała się Bogu taka alternata. W twych księgach (bodaj ten mnich i z swoją przestrogą!) Przy poważniejszych rzeczach fraszki ujść nie mogą? Sławnym wierszem z żabami Homer wojny mysze, Nikczemnego komora Wirgilijusz pisze. Czytałeś Klaudyjusza w uczonym Senece? Synezyjus łysinę, Plutarch tak dalece Świerczka chwali; Heinsius, niżeli ci zdrowszy W rozumie chrześcijanin, księgę pisał o wszy; Wielką Naso miłości część swych rymów święci. Czytają i ludzie to oddają pamięci, Co my żartem piszemy, chociaż nas stąd winią. Toż sami księża (prawda, że nie wszyscy) czynią: Źdźbła nam wyjmują, sami w
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 72
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
która głosem swoim inaczej niedźwiedzia, inaczej rysia, inaczej wilka, a każdego prawdziwie znaczy i wystawuje zwierzęcia. Człowieka kłamcy fortelu i sztuki nigdy nie dońdziesz, choćbyś był z Hipolitem myśliwy. Jeśli mówi o niedźwiedziu, to podobno zatrącił wilka, jeśli o wilku, to uszczwał zająca, jeśli o zającu, to pewnie świerczka albo polnego okrutnie zamordował recka. Ale pódźmy z tego pola, gdzie sobie, jak chcą, dla rozrywki niechaj polują ludzie, wszakże na to nie boleje drugi ani szwankuje, że ów pan myśliwy w oko-li czyli w gardło, czy też w samo serce, choć bez prochu, trafi zręcznie i ubije
która głosem swoim inaczej niedźwiedzia, inaczej rysia, inaczej wilka, a każdego prawdziwie znaczy i wystawuje zwierzęcia. Człowieka kłamcy fortelu i sztuki nigdy nie dońdziesz, choćbyś był z Hipolitem myśliwy. Jeśli mówi o niedźwiedziu, to podobno zatrącił wilka, jeśli o wilku, to uszczwał zająca, jeśli o zającu, to pewnie świerczka albo polnego okrutnie zamordował recka. Ale pódźmy z tego pola, gdzie sobie, jak chcą, dla rozrywki niechaj polują ludzie, wszakże na to nie boleje drugi ani szwankuje, że ów pan myśliwy w oko-li czyli w gardło, czy też w samo serce, choć bez prochu, trafi zręcznie i ubije
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 187
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
dopiero z poczętej, Aż ów rzekszy: „Boże zdarz”, zacznie komplementy; Na zdrowie naprzód pańskie tak dobrym, tak starem Do mnie półkwaterkowym obieca pucharem. Wypiwszy, nic nie marszczy i wąs zawiesisty Osysa, choćby tylko dzieciom pić na glisty. Wezmę w usta, szczyry kwas; w uszu mi zadzwoni, Świerczki w oczach, ledwie krew nie wysiknie z skroni. Postawię, aż gospodarz: „Pewnie żołądkowe.” Przyznaję, ale oraz i wielkopiątkowe: Przypomina-ć od Żydów Pańskie dyscypliny; Jednak się żadną miarą nie godzi na krzciny. Że gęś stała na zimno przyniesiona z dworu, Naleję tego wina w nią miasto saporu
dopiero z poczętej, Aż ów rzekszy: „Boże zdarz”, zacznie komplementy; Na zdrowie naprzód pańskie tak dobrym, tak starem Do mnie półkwaterkowym obieca pucharem. Wypiwszy, nic nie marszczy i wąs zawiesisty Osysa, choćby tylko dzieciom pić na glisty. Wezmę w usta, szczyry kwas; w uszu mi zadzwoni, Świerczki w oczach, ledwie krew nie wysiknie z skroni. Postawię, aż gospodarz: „Pewnie żołądkowe.” Przyznaję, ale oraz i wielkopiątkowe: Przypomina-ć od Żydów Pańskie dyscypliny; Jednak się żadną miarą nie godzi na krzciny. Że gęś stała na zimno przyniesiona z dworu, Naleję tego wina w nię miasto saporu
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 37
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie płodną/ aż mąż w dożywotnim utrapieniu/ rozumiejąc/ że Bóg na niego rozgniewany i samo przyrodzenie/ nie dawszy mu potomka/ z której przyczyny w Małżeństwo wstepował: niebezpieczny między ludźmi/ tuszac o sobie/ że nie cały człowiek/ cudzych dzieci napatrzyć się nie może/ ujżezawszy ich kupami przed lada chałupą/ jak świerczków na gnieździe/ pod czas widzi cudze nadobne dzieciątko/ myśli sobie by cię mieć jako za swoje. Jeśli zaś Zona płodna/ aż ty mężu w częśtych połogach wydawasz dwojako/ a gotuj ręce na trojaką praca: sam zawiaduj o domowym rządzie/ co właśnie onej należało: Znowu miej staranie o Zonie/ a naostatek
nie płodną/ áż mąż w dożywotnim utrapieniu/ rozumieiąc/ że Bog ná niego rozgniewány y sámo przyrodzenie/ nie dawszy mu potomká/ z ktorey przyczyny w Małżenstwo wstepowáł: niebeśpieczny między ludźmi/ tuszac o sobie/ że nie cáły człowiek/ cudzych dźieći nápátrzyć się nie może/ uyżezawszy ich kupámi przed ledá cháłupą/ iák świerczkow na gniaźdźie/ pod czás widźi cudze nadobne dźiećiątko/ myśli sobie by ćię mieć iako zá swoie. Ieżli záś Zoná płodna/ áż ty mężu w częśtych połogach wydawasz dwoiáko/ á gotuy ręce na troiáką praca: sam záwiáduy o domowym rządźie/ co własnie oney należáło: Znowu miey stáránie o Zonie/ á náostátek
Skrót tekstu: ZłoteJarzmo
Strona: 11
Tytuł:
Złote jarzmo małżeńskie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
czym smaku niewiele. W barszczu z czosnkiem latawiec i ogony smocze, I popleciony z wężów Gorgony warkocze. Salamandra pieczona, czarna krakacica, Smolne sęki i z wapnem smażona żywica. Z Pińska więdłe piskorze w litewskiej boćwinie I ciasto, jedno przed psy, a drugie przed świnie. Motylice z pluskwami w gorczycy wierciane I świerczki z koriandrą na post przesalane. Szołdry zadów komorzych i wątróbki musze, I szerszenie w korzennej zaprawione jusze. Siekanina szczenięca, kocię do sałaty I starego kożucha opiekane łaty. Psi bigos z kaparami na zimno robiony, Skok zajęczy z cebulą w oleju smażony, Z młodych żab galareta, z gąsienic sardele I w przystawce z
czym smaku niewiele. W barszczu z czosnkiem latawiec i ogony smocze, I popleciony z wężów Gorgony warkocze. Salamandra pieczona, czarna krakacica, Smolne sęki i z wapnem smażona żywica. Z Pińska więdłe piskorze w litewskiej boćwinie I ciasto, jedno przed psy, a drugie przed świnie. Motylice z pluskwami w gorczycy wierciane I świerczki z koryjandrą na post przesalane. Szołdry zadów komorzych i wątróbki musze, I szerszenie w korzennej zaprawione jusze. Siekanina szczenięca, kocię do sałaty I starego kożucha opiekane łaty. Psi bigos z kaparami na zimno robiony, Skok zajęczy z cebulą w oleju smażony, Z młodych żab galareta, z gąsienic sardele I w przystawce z
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 267
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
Prawom naszym sprzecznymi wadził się więc z nami, A myśmy przebaczały, lecz trafił na inne Okrutne, z którymi źle żartować, boginie. A Febus co? — Za chmurę w ten czas zachylony Nie postrzegł czy też nie dbał, bo też już i strony Od niego zaniedbane na kołku wisiały I tylko na nich świerczki i muchy brząkały. Jużże w tym, nieboraku, odpoczywaj grobie, Twoja lutnia i wiersze, któreś składał sobie, Niech tu nad tobą leżą, a bądź gotów w drogę, Kiedy wielki Archanioł zatrąbi na trwogę. Tak jeśliś nieba godzien, Panu wiecznej chwały I grać, i śpiewać będziesz niebieskie hejnały
Prawom naszym sprzecznymi wadził się więc z nami, A myśmy przebaczały, lecz trafił na ine Okrutne, z którymi źle żartować, boginie. A Febus co? — Za chmurę w ten czas zachylony Nie postrzegł czy też nie dbał, bo też już i strony Od niego zaniedbane na kołku wisiały I tylko na nich świerczki i muchy brząkały. Jużże w tym, nieboraku, odpoczywaj grobie, Twoja lutnia i wiersze, któreś składał sobie, Niech tu nad tobą leżą, a bądź gotów w drogę, Kiedy wielki Archanioł zatrąbi na trwogę. Tak jeśliś nieba godzien, Panu wiecznej chwały I grać, i śpiewać będziesz niebieskie hejnały
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 274
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975