Trzykroć jako długie w sobie, Zmierzył Sarmacje obie. Co mógł ogniem, co żelazem, Wojował i palił razem, Jeszcze szable krwią spluskane, Jeszcze konie niewygrzane. I dalej, gdzie każe pójdą, Że granic ostatnich dojdą, Przy ofiarowanem zdrowiu, Hordy wszystkie pogotowiu. Wdzięcznie pan pogańskie one Głowy przyjął uniżone,
Roty świetno wyjeżdżały, Muzyka i działa grzmiały. Znowu: jako przykry zimie, Sehima Aquilo zdejmie, Piekielnej jadem zazdrości, Rozedmą Jędze wnętrzności. Czyli przez nawałów tyle Polskiej co silnego sile? Czyli piekła niezbadane? Pioruny nie wystrzelane? Co cudze mogły rozumy, Co z Bisurmany pokumy, Oto i Turczyn uronił, I
Trzykroć jako długie w sobie, Zmierzył Sarmacye obie. Co mógł ogniem, co żelazem, Wojował i palił razem, Jeszcze szable krwią spluskane, Jeszcze konie niewygrzane. I dalej, gdzie każe pójdą, Że granic ostatnich dojdą, Przy ofiarowanem zdrowiu, Hordy wszystkie pogotowiu. Wdzięcznie pan pogańskie one Głowy przyjął uniżone,
Roty świetno wyjeżdżały, Muzyka i działa grzmiały. Znowu: jako przykry zimie, Sehima Aquilo zdejmie, Piekielnej jadem zazdrości, Rozedmą Jędze wnętrzności. Czyli przez nawałów tyle Polskiej co silnego sile? Czyli piekła niezbadane? Pioruny nie wystrzelane? Co cudze mogły rozumy, Co z Bisurmany pokumy, Oto i Turczyn uronił, I
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 25
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
. Ogniem im oczy i serca pałały, Ogień i konie nozdrzami pryskały, Febe zbrój blaski po polach miotała. A dżwięki echo życzliwe zbierała.
Sam pod kosztowną znakomitszy kitą. Ogromnie klawą trzęsie złotolitą, Koń pod nim tracki waży się, i czuje Że złotem ciężki, że i złoto żuje. W takiem swych wojsku świetno postępował, Któreby ledwie Krasus sam wychował, Że wszystkim razom i tumultom w oczy Nieprzyjacielskim, obóz swój zatoczy. A wtem północne skróciwszy Triony, Przybywał wybór on niezwyciężony, Jako i twarzą ogromni, i strojem, Argiraspide z Aleksandrem swoim. Co był za widok, one gdy się zeszły Zwyciężne wojska; gdy ci
. Ogniem im oczy i serca pałały, Ogień i konie nozdrzami pryskały, Febe zbrój blaski po polach miotała. A dżwięki echo życzliwe zbierała.
Sam pod kosztowną znakomitszy kitą. Ogromnie klawą trzęsie złotolitą, Koń pod nim tracki waży się, i czuje Że złotem ciężki, że i złoto żuje. W takiem swych wojsku świetno postępował, Któreby ledwie Krasus sam wychował, Że wszystkim razom i tumultom w oczy Nieprzyjacielskim, obóz swój zatoczy. A wtem północne skróciwszy Tryony, Przybywał wybór on niezwyciężony, Jako i twarzą ogromni, i strojem, Argiraspide z Alexandrem swoim. Co był za widok, one gdy się zeszły Zwyciężne wojska; gdy ci
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 59
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
rugując północne bałwany, Za czas krótkizbawili ich korzyści siła, Siła i dusz zyskali. Cóż, gdy zwyciężyła Złość narodu? bo jako wojska z pola zeszły I strach im oczy wrócił, znowu się do przeszłej Niezbożności kinęli, pokrywszy naturę Wilczą swoję, a samę tylko czcząc purpurę. Po nich także poznańscy Filipowie obaSiedzą świetno biskupi: i dom i ozdoba Jedna ich ogarnęła, a jako imiony, Tak i z sobą nieróżni, każdy z inszej strony; Ojczyznali na szańcu niebezpiecznym stała, Łódkali apostolska kiedy się zachwiała. Toż giermaki szarłatne z świętymi się razemRokietami mięszają, i krzyże z żelazem. Piękny mir, i niebieską wiodą
rugując północne bałwany, Za czas krótkizbawili ich korzyści siła, Siła i dusz zyskali. Cóż, gdy zwyciężyła Złość narodu? bo jako wojska z pola zeszły I strach im oczy wrócił, znowu się do przeszłej Niezbożności kinęli, pokrywszy naturę Wilczą swoję, a samę tylko czcząc purpurę. Po nich także poznańscy Filipowie obaSiedzą świetno biskupi: i dom i ozdoba Jedna ich ogarnęła, a jako imiony, Tak i z sobą nieróżni, każdy z inszej strony; Ojczyznali na szańcu niebezpiecznym stała, Łódkali apostolska kiedy się zachwiała. Toż giermaki szarłatne z świętymi się razemRokietami mięszają, i krzyże z żelazem. Piękny mir, i niebieską wiodą
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 106
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Zgrają świetną okryty upierzonej młodzi. Toż i miasto poduszczy, żebytakże na tę Niniejszą uroczystość, inszą wzięto szatę:Nie w której po żałosnych dopiero popiołach Wielkiego Przyjemskiego w ciemnych swych kościołach, Głuche wyło nenie, ale zwykło w jakiej Wieszać więc po teatrach triumfalne znaki. A ci zaraz, jedni się w pole wyprawują Świetno pod chorągwiami! drudzy koronują Domy bluszczem i winem, gdzie z najwyższej góry Patrzą matki i wstydem pałające córy. Patrzą, jednak do woli napatrzać nie mogą, Ażby nieśmiertelnością kupiły go drogą. Część ich ognie zapala, część do murów skoczy, A część działa i duże bazyliszki toczy Po swoich bateriach, czekając gotowi
Zgrają świetną okryty upierzonej młodzi. Toż i miasto poduszczy, żebytakże na tę Niniejszą uroczystość, inszą wzięto szatę:Nie w której po żałosnych dopiero popiołach Wielkiego Przyjemskiego w ciemnych swych kościołach, Głuche wyło nenie, ale zwykło w jakiej Wieszać więc po teatrach tryumfalne znaki. A ci zaraz, jedni się w pole wyprawują Świetno pod chorągwiami! drudzy koronują Domy bluszczem i winem, gdzie z najwyższej góry Patrzą matki i wstydem pałające córy. Patrzą, jednak do woli napatrzać nie mogą, Ażby nieśmiertelnością kupiły go drogą. Część ich ognie zapala, część do murów skoczy, A część działa i duże bazyliszki toczy Po swoich bateryach, czekając gotowi
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 125
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
widząc w nocy śpiewanie/ i zapach czując z Cerkwie wychodzący/ nazajutrz o nim Prewieleb: Ojcu Metropolitów Klimentów oznajmili. Ten Cud i tę łaskęBożą nad Świętym Męczennikiem utaić każe. A gdy się dobrze dzień Sobotni oświecił/ zawołał Metropolit Ihumena Monastyra S^o^ Simeona/ w którym praesidował/ i w ojczystym Caenobium (gdyż ten świetnie wystawili byli Książęta/ Światosław Dziad i Książę Oleh Ocic Świętego) z Przodkami swemi położyć kości święte rozkazał/ gdzie i teraz sprawiedliwego sądu Bożego z krzywoprzysiężcami swemi oczekiwa. Traktatu wtórego Cuda i Paraeneses. Czytaj wymowę zabójców u Nestora. PARAENESIS. Psal: 119. 2. Psal: 139.
PAnie wyzwól duszę moję od
widząc w nocy śpiewánie/ y zapách czuiąc z Cerkwie wychodzący/ názáiutrz o nim Prewieleb: Oycu Metropolitow Klimentow oznaymili. Ten Cud y tę łáskęBożą nád Swiętỹ Męczennikiẽ vtáić każe. A gdy się dobrze dźien Sobotni oświećił/ záwołał Metropolit Ihumená Monástyrá S^o^ Simeoná/ w ktorym praesidował/ y w oyczystym Caenobium (gdyż ten świetnie wystáwili byli Xiążętá/ Swiátosław Dziad y Xiążę Oleh Oćic Swięte^o^) z Przodkámi swemi położyć kośći święte roskazał/ gdźie y teraz spráwiedliwego sądu Bożego z krzywoprzysiężcámi swemi oczekiwa. Tráctatu wtorego Cudá y Paraeneses. Czytay wymowę zaboycow v Nestorá. PARAENESIS. Psal: 119. 2. Psal: 139.
PAnie wyzwol duszę moię od
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 101.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
kazano; ścierają nędznych ostrymi hakami i osękami. Potym w jeziora wrzuceni zmrożone znowu wniść pragną w huty rozpalone: tak zażywają w przemianę swobody, nędznej ochłody. Luc. 16,(24-25) Mat. 13,(42) Job 24,(7)
Duszki światowe na smoki wsadzone jeżdżą po piekle świetno ustrojone, czarnymi z wierzchu pokryte kierami jakby sadzami. Pasmo padalców na głowę włożono, na miejsce włosów żmije zawieszono, jaszczurowie zaś jagody kąsają, cery dodają. Piersi wężowie gryzący pilnują, żaby zaś usta rozkosznie całują, jad zaraźliwy w nie z siebie wpuszczając, a nie przestając. Drudzy zostają na rożnach pieczeni, drudzy
kazano; ścierają nędznych ostrymi hakami i osękami. Potym w jeziora wrzuceni zmrożone znowu wniść pragną w huty rozpalone: tak zażywają w przemianę swobody, nędznej ochłody. Luc. 16,(24-25) Matth. 13,(42) Job 24,(7)
Duszki światowe na smoki wsadzone jeżdżą po piekle świetno ustrojone, czarnymi z wierzchu pokryte kierami jakby sadzami. Pasmo padalców na głowę włożono, na miejsce włosów żmije zawieszono, jaszczurowie zaś jagody kąsają, cery dodają. Piersi wężowie gryzący pilnują, żaby zaś usta rozkosznie całują, jad zaraźliwy w nie z siebie wpuszczając, a nie przestając. Drudzy zostają na rożnach pieczeni, drudzy
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 73
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
jak kropla mała. Wszytkie ślicznymi jak karbunkułami są osadzone, bez ognia światłami; trudno pomyślić, jak się obracają, a nie ustają. 1Cor. 2, Isai. 64,
Mijają gwiazdy pięknie rozsadzone, na postać różnych zwierząt ustawione, nie mienią pułki porządku swojego, miejsca własnego. Na niebach swoich znaczni planetowie jaśnieją świetno jakoby królowie. Jak długi przeciąg do granic każdego, coraz wyższego! Tam promieniami Słońce złocistymi, także i Miesiąc świetno srebrzystymi krainy one górne napełniają i oświecają. Przed Słońcem ślicznej Jutrzenka piękności, pokazując się w dziwnej ozdobności, niebom i ziemi radości dodaje, kiedy powstaje. Ozdobne Baby, ślicznie urodzone, jakoby złotym gronem
jak kropla mała. Wszytkie ślicznymi jak karbunkułami są osadzone, bez ognia światłami; trudno pomyślić, jak się obracają, a nie ustają. 1Cor. 2, Isai. 64,
Mijają gwiazdy pięknie rozsadzone, na postać różnych zwierząt ustawione, nie mienią pułki porządku swojego, miejsca własnego. Na niebach swoich znaczni planetowie jaśnieją świetno jakoby królowie. Jak długi przeciąg do granic każdego, coraz wyższego! Tam promieniami Słońce złocistymi, także i Miesiąc świetno srebrzystymi krainy one górne napełniają i oświecają. Przed Słońcem ślicznej Jutrzenka piękności, pokazując się w dziwnej ozdobności, niebom i ziemi radości dodaje, kiedy powstaje. Ozdobne Baby, ślicznie urodzone, jakoby złotym gronem
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 105
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
a nie ustają. 1Cor. 2, Isai. 64,
Mijają gwiazdy pięknie rozsadzone, na postać różnych zwierząt ustawione, nie mienią pułki porządku swojego, miejsca własnego. Na niebach swoich znaczni planetowie jaśnieją świetno jakoby królowie. Jak długi przeciąg do granic każdego, coraz wyższego! Tam promieniami Słońce złocistymi, także i Miesiąc świetno srebrzystymi krainy one górne napełniają i oświecają. Przed Słońcem ślicznej Jutrzenka piękności, pokazując się w dziwnej ozdobności, niebom i ziemi radości dodaje, kiedy powstaje. Ozdobne Baby, ślicznie urodzone, jakoby złotym gronem uczynione, prezentują się wdzięczne ku wejźrzeniu niebu wszytkiemu. Tam są gospody, w których Słońce bywa, w każdej przez
a nie ustają. 1Cor. 2, Isai. 64,
Mijają gwiazdy pięknie rozsadzone, na postać różnych zwierząt ustawione, nie mienią pułki porządku swojego, miejsca własnego. Na niebach swoich znaczni planetowie jaśnieją świetno jakoby królowie. Jak długi przeciąg do granic każdego, coraz wyższego! Tam promieniami Słońce złocistymi, także i Miesiąc świetno srebrzystymi krainy one górne napełniają i oświecają. Przed Słońcem ślicznej Jutrzenka piękności, pokazując się w dziwnej ozdobności, niebom i ziemi radości dodaje, kiedy powstaje. Ozdobne Baby, ślicznie urodzone, jakoby złotym gronem uczynione, prezentują się wdzięczne ku wejźrzeniu niebu wszytkiemu. Tam są gospody, w których Słońce bywa, w każdej przez
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 105
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
wymyślne w SLAWIE się kochali. Jakoż komu pochwała w Sławie nie smakuje/ Nieprzyjaźń sobie wiedzie/ sam się nie miłuje. Taki dzielność pogardza lenistwo ospałe/ Miłując pod Hołd daje życie swe niedbale. Grzechowi który Grecy Accedyą zwali/ Której Słąwie zawiśni zdawna się trzymali. HEROSTATES niezbożny zamężnej DIANY Kościół spalił z szlachami świetno budowany. A iż nie mógł przez Cnoty być ludziom wiadomy/ Pamiątki przez złość szukał paląc Boskie domy. Ale człowiek pobożny snadnie uznać może/ Ze czyn Cnoty płątniejszy/ niż złych Zbrodniów Loże. I SLAWA przynim wieczna: Hańba zaś przy złości Zostanie/ upad wiodą ludziom złę chytrości. A po SLAWIE ozdobnej człowiek
wymyślne w SLAWIE się kocháli. Iákosz komu pochwáłá w Sławie nie smákuie/ Nieprzyiaźń sobie wiedźie/ sam się nie miłuie. Táki dźielność pogardza lenistwo ospáłe/ Miłuiąc pod Hołd dáie żyćie swe niedbále. Grzechowi ktory Grecy Accedyą zwáli/ Ktorey Słąwie zawiśni zdawná się trzymáli. HEROSTATES niezbożny zamężney DYANY Kośćioł spalił z szláchámi świetno budowány. A iż nie mogł przez Cnoty bydź ludźiom wiádomy/ Pámiątki przez złość szukał paląc Boskie domy. Ale człowiek pobożny snádnie vznáć może/ Ze cżyn Cnoty płątnieyszy/ niź złych Zbrodniow Loże. Y SLAWA przynim wieczna: Háńba záś przy złośći Zostánie/ vpad wiodą ludźiom złę chytrośći. A po SLAWIE ozdobney człowiek
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: C4v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
nie dopuścił/ także ze szkodą swą i hańbą/ zamysłów swoich zaniechać musiał.
28. Septem. Odprawiono Winellego Baptystę/ Posłowie też naszy/ tegoż dnia jechali do Obozu Tureckiego na Trakraty/ Pan Sobieski Wojewodzic Lubelski Pan Zorawin ski Kasztalan Bełski/ mając z sobą do 20. osób z czeladzią/ wyprowadziło ich Rycerstwa świetno i strojno przybranego do sta koni za górę/ ku Tureckiemu Obozowi/ gdzie też oni w takiejże liczbię stali przyjmując Posłów/ a po ziechaniu się z nimi ozwał się im P. Bełski przez Tłumacza/ mówiąc : iż my do was z pokojem jedziemy/ na co snadź westchnąwszy powiedzieli/ daj to P. Boże
nie dopuśćił/ takżé ze szkodą swą y hánbą/ zamysłow swoich zániecháć muśiał.
28. Septem. Odpráwiono Winellego Báptystę/ Posłowie też nászy/ tegoż dniá iecháłi do Obozu Tureckiego ná Trákraty/ Pan Sobieski Woiéwodźic Lubelski Pan Zorawin ski Kásztálan Bełski/ máiąc z sobą do 20. osob z czeládźią/ wyprowádźiło ich Rycerstwá świetno y stroyno przybránego do stá koni zá gorę/ ku Tureckiemu Obozowi/ gdźie też oni w tákieyże liczbię stáli prziymuiąc Posłow/ á po ziechániu sie z nimi ozwał sie im P. Bełski przez Tłumáczá/ mowiąc : iż my do was z pokoiem iedźiemy/ ná co snadź westchnąwszy powiedźieli/ day to P. Boże
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: C3v
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621