wodka była złota, Nie pragnęłabym jego dla swego żywota. Gołąbkom.
Wczoram po świecie latał, dziś mię zaduszono Na wieczerzą; takci mi za to nagrodzono, Com oliwną gałązkę przyniósł był Noemu. Tak się zawsze złym dobre płaci cnotliwemu. Na słowika.
Od naj pierwszego mroku, od samego świta Nieukojone serce smutnego słowika Budzi do not żałosnych. I ja w sercu ranę Mając, witam z nim wespół promienie zarane. Wiewiorce.
Jamci to, com zabawą paniej swojej była, Com przy jej pięknym ciele zawsze się pieściła. Dziś tu za wroty leżę, kiedym na obroty Psie przyszła. Jak
wodka była złota, Nie pragnęłabym jego dla swego żywota. Gołąbkom.
Wczoram po świecie latał, dziś mię zaduszono Na wieczerzą; takci mi za to nagrodzono, Com oliwną gałązkę przyniosł był Noemu. Tak się zawsze złym dobre płaci cnotliwemu. Na słowika.
Od naj pierwszego mroku, od samego świta Nieukojone serce smutnego słowika Budzi do not żałosnych. I ja w sercu ranę Mając, witam z nim wespoł promienie zarane. Wiewiorce.
Jamci to, com zabawą paniej swojej była, Com przy jej pięknym ciele zawsze się pieściła. Dziś tu za wroty leżę, kiedym na obroty Psie przyszła. Jak
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 481
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
które za Mineralne wody stanie. W Drohobyczy, w Samborskiej Ekonomii po wielu miejscach sól wodną warżą, która na Ruś, Litwę i wielką część Poslki idzie. W Halickiej także ziemi pod Rybotyczami Dobromilem o wodach słonych świadczy Cellarius. Pod Tyrawą, Strachocinem, Stolpiem o zródłach medycznych świadczy Ocko Medyk. W ziemi Chełmskiej Jeziora Świtach i Biała na kilka mil w Cyrkumferencyj swojej liczą. Stawy Komarniskie Tarnopolskie Grodeckie etc. na milę i więcej się rozciągają. Ma wiele innych, które przy swoich spustach z solonych ryb nie małą intratę czynią. WojewództWA PODOLSKIE, I BRACŁAWSKIE.
XCVI. Województwo Podolskie ma za Herb Słońce złote w białym polu. Od zachodu
ktore zá Mineralne wody stanie. W Drohobyczy, w Samborskiey Ekonomii po wielu mieyscach sol wodną warżą, ktora ná Ruś, Litwę y wielką część Poslki idzie. W Halickiey tákże ziemi pod Rybotyczami Dobromilem o wodach słonych świadczy Cellarius. Pod Tyrawą, Strachocinem, Stolpiem o zrodłach medycznych świadczy Ocko Medyk. W ziemi Chełmskiey Ieziora Switach y Biała ná kilka mil w Cyrkumferencyi swoiey liczą. Stawy Komarniskie Tarnopolskie Grodeckie etc. ná milę y więcey się rozciągaią. Má wiele innych, ktore przy swoich spustach z solonych ryb nie małą intrátę czynią. WOIEWODZTWA PODOLSKIE, Y BRACŁAWSKIE.
XCVI. WOiewodztwo Podolskie má zá Herb Słońce złote w biáłym polu. Od zachodu
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: H4v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
m Twej szaty tknęła, calem się z ręką chciwą do szyje pomknęła, aliści chytra miłość tak mię omamiła, żem miasto Twej postaci sam wiatr obłapiła, a luboś był na kilka palcy oddalony, zdało mi się, żeś odbiegł już w podziemne strony. Tak jako więc Tantalus, lub zmierzcha, lub świta, zawsze jabłka otwartą gębą w Stygu chwyta, które żądze tym barziej onego zdradzają, im bliższe gęby będąc, nazad odpływają. Chytra miłość, drugich i siebie rada zdradza, ale tę zdradę często karaniem opłaca. Zwiedzieni miłośnicy, co kochaniem gorą, niejawny przykład ze mnie w zdradach swoich biorą, i lubo się nie
m Twej szaty tknęła, calem się z ręką chciwą do szyje pomknęła, aliści chytra miłość tak mię omamiła, żem miasto Twej postaci sam wiatr obłapiła, a luboś był na kilka palcy oddalony, zdało mi się, żeś odbiegł już w podziemne strony. Tak jako więc Tantalus, lub zmierzcha, lub świta, zawsze jabłka otwartą gębą w Stygu chwyta, które żądze tym barziej onego zdradzają, im bliższe gęby będąc, nazad odpływają. Chytra miłość, drugich i siebie rada zdradza, ale tę zdradę często karaniem opłaca. Zwiedzieni miłośnicy, co kochaniem gorą, niejawny przykład ze mnie w zdradach swoich biorą, i lubo się nie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 154
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby, gdyby się trefunkiem otwarło, Pająk ci nie wpadł albo świrczek w gardło. I tak po owym śmiertelnym niewczasie, Tusząc poprawić sobie na popasie, Wstać mu potrzeba i rychło zawita Czekać ziewając z uprzykrzeniem świta. Do konia zatem z podróżnym tłumokijem. Aleć go poznać niepodobna okiem, Bo czego nie mógł dokazać by laty, Przez noc z białego jest brudno wilczaty. W gnoju, w kloace (Bóg dał, że nie śmierci) Po same uszy inszej nabył sierci I gdy przebywał wpław Wisłę nie z strachem
ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby, gdyby się trefunkiem otwarło, Pająk ci nie wpadł albo świrczek w gardło. I tak po owym śmiertelnym niewczasie, Tusząc poprawić sobie na popasie, Wstać mu potrzeba i rychło zawita Czekać ziewając z uprzykrzeniem świta. Do konia zatem z podróżnym tłumokiem. Aleć go poznać niepodobna okiem, Bo czego nie mógł dokazać by laty, Przez noc z białego jest brudno wilczaty. W gnoju, w kloace (Bóg dał, że nie śmierci) Po same uszy inszej nabył sierci I gdy przebywał wpław Wisłę nie z strachem
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 206
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
ciemny las, gęsty i głęboki Właśnie w ten czas, gdy na świat padną ciemne mroki. PIEŚŃ XXIII.
VI.
A nie wiedząc, gdzie się tak późno podzieć miała, Na tem miejscu, gdzie ją noc nalazła, została Na trawie, gdzie beł gęstem liściem dąb nakryty, Częścią śpiąc i czekając na rumiane świty, Część na Marsa, Jowisza i na błędne bogi Insze patrząc, jako swe odprawują drogi; Ale lub czuje lub śpi, twardem snem zmorzona, Wszytka jest w swem Rugierze myślą utopiona.
VII.
Ustawnie wzdycha z serca i z samych wnętrzności, Pełna smutku wielkiego i ciężkiej żałości, Że w niej więcej, niż
ciemny las, gęsty i głęboki Właśnie w ten czas, gdy na świat padną ciemne mroki. PIEŚŃ XXIII.
VI.
A nie wiedząc, gdzie się tak późno podzieć miała, Na tem miejscu, gdzie ją noc nalazła, została Na trawie, gdzie beł gęstem liściem dąb nakryty, Częścią śpiąc i czekając na rumiane świty, Część na Marsa, Jowisza i na błędne bogi Insze patrząc, jako swe odprawują drogi; Ale lub czuje lub śpi, twardem snem zmorzona, Wszytka jest w swem Rugierze myślą utopiona.
VII.
Ustawnie wzdycha z serca i z samych wnętrzności, Pełna smutku wielkiego i ciężkiej żałości, Że w niej więcej, niż
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 197
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
OSOBĄ PASTERZY DOBRODZIEJSTWA NARODZONEGO NA ZIEMI CHRYSTUSA PRZYWOŁUJE NA PAMIĘĆ I OŚWIADCZA SWOJĄ WDZIĘCZNOŚĆ ECLOGA IN Kwa GENUS HUMANUM SUB PERSONA PASTORUM BENEFICIA NATI IN TERRIS ChrystI IN MEMORIAM REVOCAT SUAMQUE GRATITUDINEM TESTATUR (Przemyśl 1727) PROLOG
Pójdą znów do Betlejem książęta Wschodu, kolebkę boskiego Dziecięcia mając nawiedzić. Oglądać będziesz, najjaśniejszy słuchaczu, zaprzęg podróżujących, świtę towarzyszącą, wszystko
jednak w postaci cieni — ciemności bowiem nic, tylko cień oświeconym z nieba królom dać mogą. Pójdzie za nimi prostego ludu tłum i pozdrowiwszy nieuczoną mową Boga-Człowieka, złoży dary. Ty, najjaśniejszy słuchaczu, wybacz prostotę tego tłumu, który nawiedził prawdziwą kolebkę Chrystusa, i tak samo daruj naszemu nieokrzesaniu
OSOBĄ PASTERZY DOBRODZIEJSTWA NARODZONEGO NA ZIEMI CHRYSTUSA PRZYWOŁUJE NA PAMIĘĆ I OŚWIADCZA SWOJĄ WDZIĘCZNOŚĆ ECLOGA IN QUA GENUS HUMANUM SUB PERSONA PASTORUM BENEFICIA NATI IN TERRIS CHRISTI IN MEMORIAM REVOCAT SUAMQUE GRATITUDINEM TESTATUR (Przemyśl 1727) PROLOG
Pójdą znow do Betlejem książęta Wschodu, kolebkę boskiego Dziecięcia mając nawiedzić. Oglądać będziesz, najjaśniejszy słuchaczu, zaprzęg podróżujących, świtę towarzyszącą, wszystko
jednak w postaci cieni — ciemności bowiem nic, tylko cień oświeconym z nieba królom dać mogą. Pójdzie za nimi prostego ludu tłum i pozdrowiwszy nieuczoną mową Boga-Człowieka, złoży dary. Ty, najjaśniejszy słuchaczu, wybacz prostotę tego tłumu, który nawiedził prawdziwą kolebkę Chrystusa, i tak samo daruj naszemu nieokrzesaniu
Skrót tekstu: RódLudzOkoń
Strona: 26
Tytuł:
Ekloga, w której ród ludzki ...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1727
Data wydania (nie wcześniej niż):
1727
Data wydania (nie później niż):
1727
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
wicher srogi, Uspokoja na morzu rozgniewanem trwogi.
C
Zaczem wątpić nie trzeba, gdy mnicha świętego Uproszą, co wolą zwykł pełnić Boga swego, Iż markieza, choć bliski śmierci jest, uzdrowi I najprzykrzejsze zaraz bole zastanowi. Podobała się dziwnie rada Orlandowi, Wnet obracać rozkazał ster ku wysepkowi; A gdy się najwdzięczniejsze świty zapalały, Twarde skały swój ostry wierzch jem ukazały. II.
C
Z radością żagle jeden po drugiem zwijają I do brzegu żeglarze cicho przypuszczają. Potem z posiłkiem wiela sług utrapionego Oliwiera z okrętu wynoszą krzywego I z spólnych sprawiwszy mu rąk krzesło szerokie, Na skały jako najlżej prowadzą wysokie; Na skały, gdzie staruszek święty
wicher srogi, Uspokoja na morzu rozgniewanem trwogi.
C
Zaczem wątpić nie trzeba, gdy mnicha świętego Uproszą, co wolą zwykł pełnić Boga swego, Iż markieza, choć blizki śmierci jest, uzdrowi I najprzykrzejsze zaraz bole zastanowi. Podobała się dziwnie rada Orlandowi, Wnet obracać rozkazał sztyr ku wysepkowi; A gdy się najwdzięczniejsze świty zapalały, Twarde skały swój ostry wierzch jem ukazały. II.
C
Z radością żagle jeden po drugiem zwijają I do brzegu żeglarze cicho przypuszczają. Potem z posiłkiem wiela sług utrapionego Oliwiera z okrętu wynoszą krzywego I z spólnych sprawiwszy mu rąk krzesło szerokie, Na skały jako najlżej prowadzą wysokie; Na skały, gdzie staruszek święty
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 305
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
co słuszna, każdemu oddaje, Za szeląg bulkę chleba, za półgrosza jaje. I na dworze królewskim wszelkie dygnitarstwa, Godności, dostojeństwa, urzędy, szafarstwa Beze mnie ich żadnemu zaprawdę nie dają, Jak Nisides osądzi, tysiące rzucają. Doktorskie i wysokie w piśmie przełożeństwa, W kolegium mistrzowskie owe dostojeństwa Zawsze Nisides daje za świtą monetę, Nie pomogą nauki, wielkie pisma święte. Chociaż ich za pieniądze nie dawają, ale Bez pieniędzy ich dostać gruntownie i w cale Trudna jest rzecz, nisi des; zwłaszcza- między Włochy, Bo to naród jest chytry i do wziątku płochy. Aurea nutic vere sunt saecula, plurimus auro Venit honos, auro conciliatur
co słuszna, każdemu oddaje, Za szeląg bulkę chleba, za półgrosza jaje. I na dworze królewskim wszelkie dygnitarstwa, Godności, dostojeństwa, urzędy, szafarstwa Beze mnie ich żadnemu zaprawdę nie dają, Jak Nisides osądzi, tysiące rzucają. Doktorskie i wysokie w piśmie przełożeństwa, W kolegijum mistrzowskie owe dostojeństwa Zawsze Nisides daje za świtą monetę, Nie pomogą nauki, wielkie pisma święte. Chociaż ich za pieniądze nie dawają, ale Bez pieniędzy ich dostać gruntownie i w cale Trudna jest rzecz, nisi des; zwłascza- między Włochy, Bo to naród jest chytry i do wziątku płochy. Aurea nutic vere sunt saecula, plurimus auro Venit honos, auro conciliatur
Skrót tekstu: GenNisBad
Strona: 246
Tytuł:
Genealogia Nisidesa z Gratisem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1635
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
chociażby z Strzelca wódka była złota, Nie pragnęłabym jego dla swego żywota. GOŁĄBKOWI
Wczoram po świecie latał, dziś mię zaduszono Na wieczerzą. Tak ci mi za to nagrodzono, Com oliwną gałązkę przyniósł był Noemu. Tak się zawsze złym dobre płaci cnotliwemu. NA SŁOWIKA
Od najpierwszego mroku do samego świta Nieukojone serce i troska sowita Do not smutnych słowika budza. I ja ranę Czując w sercu witam z nim promienie zarane. WIEWIÓRCE
Jam ci to, com zabawą swojej paniej była, Com przy jej pięknym ciele zawsze się pieściła. Dziś tu za wroty leżę, kiedym na obroty Psie przyszła
chociażby z Strzelca wódka była złota, Nie pragnęłabym jego dla swego żywota. GOŁĄBKOWI
Wczoram po świecie latał, dziś mię zaduszono Na wieczerzą. Tak ci mi za to nagrodzono, Com oliwną gałązkę przyniósł był Noemu. Tak się zawsze złym dobre płaci cnotliwemu. NA SŁOWIKA
Od najpierwszego mroku do samego świta Nieukojone serce i troska sowita Do not smutnych słowika budzą. I ja ranę Czując w sercu witam z nim promienie zarane. WIEWIÓRCE
Jam ci to, com zabawą swojej paniej była, Com przy jej pięknym ciele zawsze się pieściła. Dziś tu za wroty leżę, kiedym na obroty Psie przyszła
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 96
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975