trzosem na kołek tymczasem. Widząc trzos, co go sobie dawno kładł w zdobyczy, Żegna się Włoch i kołki już na ścienie liczy. Ledwie świecę zadmuchnie, co może najciszej Sunie się, ale już trzos pod Mazurem dyszy. Znowu szuka, lecz darmo, i tak aże do dnia Niewczasuje gospodarz owego przychodnia. Świtało, kiedy Mazur, wstawszy z materaca, Pyta, co mu za nocleg należy za płaca; I Włoch się też Mazura pilno pyta wzajem, Przecz się bawi dalekim od ojczyzny krajem. Słysząc, że szedł po rozum: „Kiedyś mnie ty — rzecze — Dziś odrwił, więcej ci go nie trzeba, człowiecze.
trzosem na kołek tymczasem. Widząc trzos, co go sobie dawno kładł w zdobyczy, Żegna się Włoch i kołki już na ścienie liczy. Ledwie świecę zadmuchnie, co może najciszej Sunie się, ale już trzos pod Mazurem dyszy. Znowu szuka, lecz darmo, i tak aże do dnia Niewczasuje gospodarz owego przychodnia. Świtało, kiedy Mazur, wstawszy z materaca, Pyta, co mu za nocleg należy za płaca; I Włoch się też Mazura pilno pyta wzajem, Przecz się bawi dalekim od ojczyzny krajem. Słysząc, że szedł po rozum: „Kiedyś mnie ty — rzecze — Dziś odrwił, więcej ci go nie trzeba, człowiecze.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 299
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
był temu, aby Uczniowie tętnili, a Pan Ewangelią mówi. 4. W-TYM STANął PAN NASZ W-POSRZODKU UCZNIÓW SWOICH. Co za przyczyna że stanął w-pośrzodku? Daje przyczynę Chryzolog: Już była Jutrzenka Zmartwychwstania Pańskiego weszła, jednak była ciemność. Gdy mrok był. Etsi crepusculum, dederat aliquod Resurrectionis indicium: Świtało nieco gdy o Zmartwychwstaniu Pańskim dano znać. Okrom świtu i Jutrzenki Zmartwychwstania Pańskiego, trzeba było uczynić Zmartwychwstania południe. Czyni tedy dziś Chrystus południe Zmartwychwstania swego Nondum etc. refulserat plena etc. claritate. Co to jest Południe? Południe jest to pełnia światłości. Co to jest południe? jest to słońce w-pośrzodku Horyzontu
był temu, áby Vczniowie tętnili, á Pan Ewángelyią mowi. 4. W-TYM STANął PAN NASZ W-POSRZODKU VCZNIOW SWOICH. Co zá przyczyná że stánął w-pośrzodku? Dáie przyczynę Chryzolog: Iuż byłá Iutrzenká Zmartwychwstánia Páńskiego weszłá, iednák byłá ćiemność. Gdy mrok był. Etsi crepusculum, dederat aliquod Resurrectionis indicium: Switáło nieco gdy o Zmartwychwstániu Páńskim dano znáć. Okrom świtu i Iutrzenki Zmartwychwstánia Páńskiego, trzebá było vczynić Zmartwychwstánia południe. Czyni tedy dźiś Christus południe Zmartwychwstánia swego Nondum etc. refulserat plena etc. claritate. Co to iest Południe? Południe iest to pełnia świátłośći. Co to iest południe? iest to słońce w-pośrzodku Horyzontu
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 25
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
bywało. A tak sobie przechadzając/ Z podziwieniem rozmyślając/ Pojrzy wzgórę aż Anieli/ Pod niebiosy są weseli. Pokoj w ziemi ogłaszają/ Chwałę Bogu powtarzają/ Ze Zbawienie oglądało Pożądane/ wszelkie ciało. Poszedł prędko z tej doliny/ I od bydła do drużyny. Chcąc oznajmić co się stało Po pułnocy/ nim świtało. Usłyszy ich z Aniołami/ Krzycząc w polu pod niebami/ Bieżał do nich już weselszy/ Azaście tu najmilejszy/ Braciszkowie moi mili/ Nie miałemci takiej chwili/ Symfonie
Jaka się tej nocy stała/ Z czego ziemia radość brala: Panna Syna cudownego/ Porodziła niebieskiego: Roża piękna i Lilia/ Zbawiciela nam powija
bywáło. A ták sobie przechadzáiąc/ Z podźiwieniem rozmyśláiąc/ Poyrzy wzgorę áż Anyeli/ Pod niebiosy są weseli. Pokoy w źiemi ogłászáią/ Chwałę Bogu powtarzáią/ Ze Zbáwienie oglądáło Pożądáne/ wszelkie ćiáło. Poszedł prędko z tey doliny/ I od bydłá do drużyny. Chcąc oznáymić co sie stáło Po pułnocy/ nim świtáło. Vsłyszy ich z Anyołámi/ Krzycżąc w polu pod niebámi/ Bieżał do nich iuż weselszy/ Azaśćie tu naymileyszy/ Bráćiszkowie moi mili/ Nie miałemći tákiey chwili/ Symphonie
Iáka sie tey nocy stáłá/ Z cżego źiemiá rádość brálá: Pánná Syná cudownego/ Porodźiłá niebieskiego: Roża piękna y Lilia/ Zbáwićielá nam powijá
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona: D4
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631
odchodzi. Pohamuj twej drogi, przyjacielu drogi, Nie odstępuj mnie, dziewki ubogiej!
Miesiąc roztoczył promień różany, A mnie opuszcza mój ukochany; Zostań na godzinę, powiedz mi przyczynę, Czemu odchodzisz biedną dziewczynę?
Blisko północy, już słyszeć dzwony, Mnie rękę daje mój ulubiony; Potrwaj, proszę, mało jeszcze nie świtało, Pójdziesz, gdzieć się będzie podobało.
Jutrzenka zeszła, moje jedyne Serce w daleką śpieszy gościnę,
Poczekaj na chwilę, niechaj krotochwile Zażyję z tobą, gadając mile.
Już na pół zbladły rumiane zorze, Przyjaciel wyszedł mój na podwórze; Postój, me kochanie, skoro słońce wstanie, Odjedziesz, kędy będzie twe
odchodzi. Pohamuj twej drogi, przyjacielu drogi, Nie odstępuj mnie, dziewki ubogiej!
Miesiąc roztoczył promień różany, A mnie opuszcza mój ukochany; Zostań na godzinę, powiedz mi przyczynę, Czemu odchodzisz biedną dziewczynę?
Blisko północy, już słyszeć dzwony, Mnie rękę daje mój ulubiony; Potrwaj, proszę, mało jeszcze nie świtało, Pójdziesz, gdzieć się będzie podobało.
Jutrzenka zeszła, moje jedyne Serce w daleką śpieszy gościnę,
Poczekaj na chwilę, niechaj krotochwile Zażyję z tobą, gadając mile.
Już na pół zbladły rumiane zorze, Przyjaciel wyszedł mój na podworze; Postój, me kochanie, skoro słońce wstanie, Odjedziesz, kędy będzie twe
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 105
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Rozdział XXVIII. Niektóre Panie chcąc PAna pomazać, do grobu przyszły 2. Którym Anioł o zmartwychwstaniu powiedział. 8. PAN się im pokazał. 11. Straż o tym dała znać: co Księża zatłumić chcieli. 18. A PAN Apostoły na wszytek świat rozesłał. 1
. A Gdy się skończył Sabat/ i już świtało na pierwszy dzień onego tegodnia/ przyszła Maria Magdalena/ i druga Maria/ aby grób oglądały. 2. A oto stało się wielkie trzęsienie ziemie: Abowiem Anioł PAński zstąpiwszy z nieba/ przystąpił i odwalił kamień ode drzwi/ i usiadł na nim. 3. A było wejrzenie jego jako błyskawica; a szata jego biała
ROZDZIAL XXVIII. Niektore Pánie chcąc PAná pomázać, do grobu przyszły 2. Ktorym Anjoł o zmartwychwstániu powiedźiał. 8. PAN śię im pokazał. 11. Straż o tym dáłá znać: co Kśięża zátłumić chćieli. 18. A PAN Apostoły ná wszytek świát rozesłał. 1
. A Gdy śię skońcżył Sábbát/ y już świtáło ná pierwszy dźien onego tegodniá/ przyszłá Márya Mágdálená/ y druga Márya/ áby grob oglądáły. 2. A oto stáło śię wielkie trzęśienie źiemie: Abowiem Anjoł PAński zstąpiwszy z niebá/ przystąpił y odwálił kámień ode drzwi/ y uśiadł ná nim. 3. A było wejrzenie jego jáko błyskáwicá; á szátá jego biała
Skrót tekstu: BG_Mt
Strona: 36
Tytuł:
Biblia Gdańska, Ewangelia według św. Mateusza
Autor:
św. Mateusz
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
. Kto więcej winien — sami nie poznają, Przyjaciel sądzi — tego nie słuchają. Roczki i roki sądzą ich kwerele. Zawziętość drugie na trybunał ściele. Trybunał sądu tu jeszcze nie dosyć, Mediatora śmierci trzeba prosić. Pienią z uporem, ta uspokoiła, Sąsiedztwo bliższe w dalsze rozłączyła. KURY PIEJĄ
Żołnierz zopytał, jeśliby świtało. Gospodarz rzecze: „Kur pięcioro piało.” Wstali żołnierze, jeść każą gotować, Razem kur troje — mówią — oprawować. Chłop rzekł: „Nie mam kur, tylko ten, co budzi.” Odpowie ciura: „Nie zwódź, chłopie, ludzi! O kur pięciorgu sam dopieroś prawił, Co
. Kto więcej winien — sami nie poznają, Przyjaciel sądzi — tego nie słuchają. Roczki i roki sądzą ich kwerele. Zawziętość drugie na trybunał ściele. Trybunał sądu tu jeszcze nie dosyć, Medyjatora śmierci trzeba prosić. Pienią z uporem, ta uspokoiła, Sąsiedztwo bliższe w dalsze rozłączyła. KURY PIEJĄ
Żołnierz zopytał, jeśliby świtało. Gospodarz rzecze: „Kur pięcioro piało.” Wstali żołnierze, jeść każą gotować, Razem kur troje — mówią — oprawować. Chłop rzekł: „Nie mam kur, tylko ten, co budzi.” Odpowie ciura: „Nie zwódź, chłopie, ludzi! O kur pięciorgu sam dopieroś prawił, Co
Skrót tekstu: BratŚwiatBar_II
Strona: 205
Tytuł:
Świat po części przejźrzany
Autor:
Daniel Bratkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wstrącała od ściany. A świt rumiany swoje lotne konie/ Zlekka wypędzał na niebieskie błonie. Już się po lesie mokra mgła błąkała. Już i z nienagła zorza powstawała. Wzarosłej puszczy słowikowie mali/ Z drobnymi ptaki młody dzień witali. Głos po pustyni daleko się ściele/ Zwierząt błędliwych ozywa się wiele. A iż świtało zaraz wonęż tropy/ Przystąpię bliżej do Pasterskiej szopy. A wedrzwi które z sienie założono/ Zakołatałem aby otworzono. Ozwał się Pasterz/ kto to do mojego Kołace domu wnocy zamknionego. Nie jest tu żaden dom gościnny/ ani/ Miejsca tu mają zbytkiem uwikłani. Cichych i skromnych rad u siebie widzę/
wstrącáłá od śćiány. A świt rumiany swoie lotne konie/ Zlekká wypądzał ná niebieskie błonie. Iuż się po leśie mokrá mgła błąkáłá. Iuż y z nienagła zorzá powstáwáłá. Wzárosłey pusczy słowikowie mali/ Z drobnymi ptaki młody dźień witáli. Głos po pustyni daleko się śćiele/ Zwierząt błędliwych ozywa się wiele. A iż świtáło záraz wonęż tropy/ Przystąpię bliżey do Pasterskiey szopy. A wedrzwi ktore z śienie założono/ Zákołátałem áby otworzono. Ozwáł się Pasterz/ kto to do moiego Kołáce domu wnocy zámknionego. Nie iest tu żaden dom gośćinny/ áni/ Mieyscá tu máią zbytkiem vwikłáni. Cichych y skromnych rad v śiebie widzę/
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: C4v
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
XXX.
Patrzy pilnie angielskie książę w onem czesie, Jeśli mu się myśliwiec lub jaki chłop w lesie Nie trafi, któryby mu jego kochanego Rabikana chciał zawieść do miasta bliskiego. Cały on dzień i kiedy już wynikał drugi, Czekał, żeby mu się kto do onej posługi Trafił, ale bez skutku; aż kiedy świtało, Dopiero, że ktoś jachał, tak mu się widziało.
XXXI.
Ale jeśli mam o tem ostatek powiedzieć, Trzeba wam pierwej nieco o Rugierze wiedzieć I o cnej Bradamancie. - Gdy się oddaliła Cna para, że ich trąba w uszy już nie biła, Poznał Rugier zarazem to, co mu przez czary Zakrywał
XXX.
Patrzy pilnie angielskie książę w onem czesie, Jeśli mu się myśliwiec lub jaki chłop w lesie Nie trafi, któryby mu jego kochanego Rabikana chciał zawieść do miasta blizkiego. Cały on dzień i kiedy już wynikał drugi, Czekał, żeby mu się kto do onej posługi Trafił, ale bez skutku; aż kiedy świtało, Dopiero, że ktoś jachał, tak mu się widziało.
XXXI.
Ale jeśli mam o tem ostatek powiedzieć, Trzeba wam pierwej nieco o Rugierze wiedzieć I o cnej Bradamancie. - Gdy się oddaliła Cna para, że ich trąba w uszy już nie biła, Poznał Rugier zarazem to, co mu przez czary Zakrywał
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 177
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nadchodził czasami to tak Małpa niejedna tak się poprawiłą za Dwie Niedzieli że jej zaś mężowie niepopoznawali. Az tam już radzą jako się pod szańcować jako mory rąbać a czym rąbać niewspomnieli A siekiery kędy Dopiero zaraz kazał strażnik Wołoszy spód Chorągwię żeby się roziechali po wsiach o mil dwie albo trzy o przyczynie siekier jeszcze nie świtało a już pięcset siekier nakupie nakładziono skoro tedy zegary poczęły bić i spuł nocką kazano trąbic pobotkę sam wstał mało co śpiąc owe siekiery kazał podzielić między chorągwie i piechotę wgodzinę po pobodce kazał otrąbic żeby byli gotowi do szturmu zagodzinę i żeby snopy każdy niósł przed sobą napiersiach dla postrzału od ręcznej strzelby ażeby
nadchodził czasami to tak Małpa nieiedna tak się poprawiłą za Dwie Niedzieli że iey zas męzowie niepopoznawali. Az tam iuz radzą iako się pod szancować iako mory rąbać a czym rąbac niewspomnieli A siekiery kędy Dopiero zaraz kazał straznik Wołoszy zpod Chorągwię żeby się roziechali po wsiach o mil dwie albo trzy o przyczynie siekier ieszcze nie switało a iuz pięcset siekier nakupie nakładziono skoro tedy zegary poczęły bic y zpuł nocką kazano trąbic pobotkę sąm wstał mało co spiąc owe siekiery kazał podzielic między chorągwie y piechotę wgodzinę po pobodce kazał otrąbic żeby byli gotowi do szturmu zagodzinę y zeby snopy kazdy niosł przed sobą napiersiach dla postrzału od ręczney strzelby azeby
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 57v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
sobą prowadzili owemi srogiemy pokrzywami więc że to tam po spaleniu Moskiewskim piwniczyska po przedmieściach pozarastały były pokrzywami ostami a do tego noc była ciemna to coraz w owe doły albo kon albo czeladnik który albo ja sam wpadł tos my się przecię ratowali Cicho zes my przecię dobrali się do Pola powsiadawszy na konie a już tez świtało wstępując do owych piwnić pustych i nie pamiętam przez cały wiek mój żebym miał tak wiele piwnic wizytowac jak przez tę jednę noc w Wilnie a w żadnej nie było się czym posielić Choć się kto słusznie natrząsnął. Już bym był jechał prosto w swoję drogę ale mi Gosiewski Hetman i Podskarbi Litewski kazał u siebie być
sobą prowadzili owemi srogiemy pokrzywami więc że to tam po spaleniu Moskiewskim piwniczyska po przedmiesciach pozarastały były pokrzywami ostami a do tego noc była cięmna to coraz w owe doły albo kon albo czeladnik ktory albo ia sąm wpadł tos my się przecię ratowali Cicho zes my przecię dobrali się do Pola powsiadawszy na konie a iuz tez switało wstępuiąc do owych piwnić pustych y nie pamietam przez cały wiek moy zebym miał tak wiele piwnic wizytowac iak przez tę iednę noc w Wilnie a w zadney nie było się czym posielić Choc się kto słusznie natrząsnął. Iuz bym był iechał prosto w swoię drogę ale mi Gosiewski Hetman y Podskarbi Litewski kazał u siebie bydz
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 182v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688