Piecze w sercu ustawnie, niech sapi, niech dmucha, Szpetna, zrzędna, utratna, czarownica, plucha, Niech ci zdrowie skaleczy, poddanych zuboży, Opuścić zabroniono, gdy nie cudzołoży. Choćby to nie dla wstydu czyniła i cnoty, Lecz że dla pomienionych jej przymiotów kwoty Każdy się nią ostroczy, każdy się nią żadzi, Nic to, krom cudzołóstwa, mężowi nie wadzi. Inszej żadnej przyczyny nie masz do rozwodu, Musisz gnić, musisz cierpieć, musisz wąchać smrodu. I bać się grzechu trzeba: któż tak umartwiony,
Żeby sobie nie życzył pogrześć tak złej żony? Od czegóż, rzeczesz, uszy? Od czegóż są oczy
Piecze w sercu ustawnie, niech sapi, niech dmucha, Szpetna, zrzędna, utratna, czarownica, plucha, Niech ci zdrowie skaleczy, poddanych zuboży, Opuścić zabroniono, gdy nie cudzołoży. Choćby to nie dla wstydu czyniła i cnoty, Lecz że dla pomienionych jej przymiotów kwoty Każdy się nią ostroczy, każdy się nią żadzi, Nic to, krom cudzołóstwa, mężowi nie wadzi. Inszej żadnej przyczyny nie masz do rozwodu, Musisz gnić, musisz cierpieć, musisz wąchać smrodu. I bać się grzechu trzeba: któż tak umartwiony,
Żeby sobie nie życzył pogrześć tak złej żony? Od czegóż, rzeczesz, uszy? Od czegóż są oczy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 127
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Które, gdy im wrzodami Bóg zaraził krzyże, Wedle formy odlane z szczerozłotej spiże, Ułożywszy w skrzyneczkę przy Przymierza Skrzyni, Wyprawili na nowym wozie Filistyni. Więc gdy z katolikami całować sromota Serca, całujże zadki, filistyńskie wota; Kto na starym zakonie wiarę swoję sadzi, Wzgardziwszy nowym z Żydy, niczym się nie żadzi. 447. WINO
Pewne lekarstwo choroby podagry Nogi winnymi okładając lagry, A kogo zbytnie wino okaleczy, Tego zaś lagier z tejże beczki leczy. Z wierzchu wesele, a lekarstwo na dnie. Nie pić go nazbyt, to w nogi nie wpadnie. 448. NA RZEKĘ W LITWIE ŚWIĘTĄ
Pytałem chłopa w Litwie
Które, gdy im wrzodami Bóg zaraził krzyże, Wedle formy odlane z szczerozłotej spiże, Ułożywszy w skrzyneczkę przy Przymierza Skrzyni, Wyprawili na nowym wozie Filistyni. Więc gdy z katolikami całować sromota Serca, całujże zadki, filistyńskie wota; Kto na starym zakonie wiarę swoję sadzi, Wzgardziwszy nowym z Żydy, niczym się nie żadzi. 447. WINO
Pewne lekarstwo choroby podagry Nogi winnymi okładając lagry, A kogo zbytnie wino okaleczy, Tego zaś lagier z tejże beczki leczy. Z wierzchu wesele, a lekarstwo na dnie. Nie pić go nazbyt, to w nogi nie wpadnie. 448. NA RZEKĘ W LITWIE ŚWIĘTĄ
Pytałem chłopa w Litwie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 380
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wy chodzicie boso, pytam, księże? Najciężej oku począć, dalej myśl dosięże. Nie wiecie, że tak ludzi natura mieć chciała, Że to męska białej płci, co męskiej jest biała. Jako nogi i piersi, i wszytkie w nas członki, Lubo przykryte, lubo będą bez zasłonki, Twarz zaleca, twarz żadzi, na twarzy należy. Noście nogi, my piersi będziemy w odzieży. Jeśli o gachów chodzi, włóżcież na nas kapy, Jak na owe, co wiozą umarłego, szkapy. 226 (D). PEREGRYNACJA JEDNEMU POMOŻE, DRUGIEMU ZASZKODZI
Jeżdżą po cudzych krajach ludzie dla rozumu, Rozboju i morskiego nie bojąc się
wy chodzicie boso, pytam, księże? Najciężej oku począć, dalej myśl dosięże. Nie wiecie, że tak ludzi natura mieć chciała, Że to męska białej płci, co męskiej jest biała. Jako nogi i piersi, i wszytkie w nas członki, Lubo przykryte, lubo będą bez zasłonki, Twarz zaleca, twarz żadzi, na twarzy należy. Noście nogi, my piersi będziemy w odzieży. Jeśli o gachów chodzi, włóżcież na nas kapy, Jak na owe, co wiozą umarłego, szkapy. 226 (D). PEREGRYNACJA JEDNEMU POMOŻE, DRUGIEMU ZASZKODZI
Jeżdżą po cudzych krajach ludzie dla rozumu, Rozboju i morskiego nie bojąc się
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 646
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Do czego dzisia przyszła, patrzaj nie bez cudu: Widzisz ją na ołtarzu z gnoju, widzisz z brudu, Kędy Bóg wieczne z ludźmi zawiera przymierze, Widzisz ją na królewskich pałacach w papierze; One brzydkie pieluchy i nieczyste szmaty, By nic inszego, wspomnię balwierskie warstaty, Którymi się nie oczy, lecz myśl ludzka żadzi, Do jakiego honoru czas je przyprowadzi. Wżdy przecie nie z każdego płótna papier będzie, Chociaż na nie jeden len jedna ręka przędzie: Jeśli się które brudnym czernidłem zatłuści, W wodzie nie, chyba w ogniu swoję farbę puści. Ciałoć człowiecze chusta i ta jest łoktusza, W której, póki na świecie żyjesz,
Do czego dzisia przyszła, patrzaj nie bez cudu: Widzisz ją na ołtarzu z gnoju, widzisz z brudu, Kędy Bóg wieczne z ludźmi zawiera przymierze, Widzisz ją na królewskich pałacach w papierze; One brzydkie pieluchy i nieczyste szmaty, By nic inszego, wspomnię balwierskie warstaty, Którymi się nie oczy, lecz myśl ludzka żadzi, Do jakiego honoru czas je przyprowadzi. Wżdy przecie nie z każdego płótna papier będzie, Chociaż na nie jeden len jedna ręka przędzie: Jeśli się które brudnym czernidłem zatłuści, W wodzie nie, chyba w ogniu swoję farbę puści. Ciałoć człowiecze chusta i ta jest łoktusza, W której, póki na świecie żyjesz,
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 518
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rozbije wałem. Już okręt nie okrętem, już ciało nie ciałem; Deski tylko ochwiane, kości w skórze rzadkiej. Fraszka insze kłopoty i ludzkie przypadki, Które dzisia za wały na tym morzu mają: Znać, że takiego, jaki mnie rozbił, nie znają. Źle mówię: nie rozbije, choć się nią świat żadzi, Ale mię z tego szturmu śmierć na ląd wysadzi Do moich wdzięcznych dzieci, kędy na czas krótki Rozbite ciał śmiertelnych odnowimy łódki; Na śliczne morze ono z czystego kryształu, Kędy już ani fale, ani się bać wału. 45. UBOGIE STADŁO I MUCHA POWADZI
Nie tylko męża z żoną abo z mężem żonę,
rozbije wałem. Już okręt nie okrętem, już ciało nie ciałem; Deski tylko ochwiane, kości w skórze rzadkiej. Fraszka insze kłopoty i ludzkie przypadki, Które dzisia za wały na tym morzu mają: Znać, że takiego, jaki mnie rozbił, nie znają. Źle mówię: nie rozbije, choć się nią świat żadzi, Ale mię z tego szturmu śmierć na ląd wysadzi Do moich wdzięcznych dzieci, kędy na czas krótki Rozbite ciał śmiertelnych odnowimy łódki; Na śliczne morze ono z czystego kryształu, Kędy już ani fale, ani się bać wału. 45. UBOGIE STADŁO I MUCHA POWADZI
Nie tylko męża z żoną abo z mężem żonę,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 33
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
501)
Chrystus począł kolejną. Chrześcijanie, nuże, Inaczej trudno, tylko kto może, kto zduże, Spełnić trzeba koniecznie jakiżkolwiek trunek: U królewskiego stołu kanarem piołunek. Spełnić trzeba koniecznie, król nad królmi pije, Stojąc pije: niech będzie ocet, niech pomyje, Pije z ręki katowskiej, niech się nikt nie żadzi, I z trzewika za zdrowie ludzie piją radzi. Spełnić trzeba: kto się tu na żółć z octem krzywi, Niechaj się, kiedy wino minie go, nie dziwi. SIÓDME I OSTATNIE SŁOWO: OJCZE, W RĘCE TWOJE POLECAM DUCHA MEGO (503)
Jednym tchem Pan na krzyżu swój kielich wysuszy. Cóż,
501)
Chrystus począł kolejną. Chrześcijanie, nuże, Inaczej trudno, tylko kto może, kto zduże, Spełnić trzeba koniecznie jakiżkolwiek trunek: U królewskiego stołu kanarem piołunek. Spełnić trzeba koniecznie, król nad królmi pije, Stojąc pije: niech będzie ocet, niech pomyje, Pije z ręki katowskiej, niech się nikt nie żadzi, I z trzewika za zdrowie ludzie piją radzi. Spełnić trzeba: kto się tu na żółć z octem krzywi, Niechaj się, kiedy wino minie go, nie dziwi. SIÓDME I OSTATNIE SŁOWO: OJCZE, W RĘCE TWOJE POLECAM DUCHA MEGO (503)
Jednym tchem Pan na krzyżu swój kielich wysuszy. Cóż,
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 593
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
twardości, Wynurzy z płaczem swoje nieprawości. W które choć zabrnął prawie aż do szyje, Choć z Potępiency w brzydkim kale gnije, Byle się za nim z tak wielu tysięcy Jeden do BOGA Anioł wstawił; więcej Nie mówiąc, tylko, za tego złoczyńcę Miej mię rękojmią Panie i Przyczyńcę, Oto już swemi niecnoty się żadzi, Do miłosierdzia wnet go doprowadzi. Bo mu Pan rzeknie; Niechaj go nie gnębi Dalszy upadek; wybaw go z tej głębi. Mam z ciebie zakład, ze na jego duszę Z dobroci mojej respektować muszę. Dość jego ciało, dość odniosło kary Za złe postępki, zbrodnie i przywary. Niechaj się do dni swej
twardośći, Wynurzy z płaczem swoie niepráwośći. W ktore choć zabrnął práwie aż do szyie, Choć z Potępiency w brzydkim kale gnije, Byle się zá nim z ták wielu tyśięcy Jeden do BOGA Anioł wstáwił; więcy Nie mowiąc, tylko, zá tego złoczyńcę Miey mię rękoymią Pánie i Przyczyńcę, Oto iuż swemi niecnoty się żadźi, Do miłośierdźia wnet go doprowadźi. Bo mu Pan rzeknie; Niechay go nie gnębi Dalszy upadek; wybaw go z tey głębi. Mam z ćiebie zákład, ze ná iego duszę Z dobroći moiey respektowáć muszę. Dość iego ćiáło, dość odniosło kary Zá złe postępki, zbrodnie i przywary. Niechay się do dńi swey
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 125
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
podejźrenie od siebie oddalił; Inaczej by się wydał, gdyby złodziej chwalił. 192 (P). MILSZE CUDZE
Tak było od początku, nikt nie wie przyczyny: My w czyim inym, w naszym kocha się kto inny. Ja rozumiem, że diabeł, który ludzi wadzi, Cudze rzeczy cukruje, a własne im żadzi. 193 (P). CNOTA Z UBÓSTWEM
Drwią, chlubią się bogactwem i lada co plotą, Bo się zawsze ubóstwo rychlej zgodzi z cnotą: Więcej chwastów, powojów bujna rodzi rola, Większe u bogatego miejsce ma swawola; Choćby też która cnota pomóc chciała duszy, Ledwie wznidzie, trudno róść, kiedy ją grzech
podejźrenie od siebie oddalił; Inaczej by się wydał, gdyby złodziej chwalił. 192 (P). MILSZE CUDZE
Tak było od początku, nikt nie wie przyczyny: My w czyim inym, w naszym kocha się kto iny. Ja rozumiem, że diabeł, który ludzi wadzi, Cudze rzeczy cukruje, a własne im żadzi. 193 (P). CNOTA Z UBÓSTWEM
Drwią, chlubią się bogactwem i leda co plotą, Bo się zawsze ubóstwo rychlej zgodzi z cnotą: Więcej chwastów, powojów bujna rodzi rola, Większe u bogatego miejsce ma swawola; Choćby też która cnota pomóc chciała duszy, Ledwie wznidzie, trudno róść, kiedy ją grzech
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 311
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się śmieje, Widząc wszytkie na wieki zgubione bogacze Na przyczynę ich zguby Heraklitus płacze, Gardzi jako obłudę i cnoty przeszkodę Dyjogenes, a Krates w morską ciśnie wodę Jako ciężar, pod którym, co dopiero biegły O zakład, wszytkie dobre uczynki poległy — Tu, uważywszy, pytam: czemu księża naszy, Choć im pogańskie żadzi, święte pismo straszy, Tak barzo, i nad wszytkich inszych ludzi, żwawi, Kędy się jakakolwiek okazja zjawi, Choć im żony odjęto, czym się ludzie świeccy Zwykle bronią, zbierają pieniądze bezdzieccy, I albo z nimi w ziemię, wprzód nim śmierć zapadnie, Albo zaś w księżą, jeśli krewna nie ukradnie.
się śmieje, Widząc wszytkie na wieki zgubione bogacze Na przyczynę ich zguby Heraklitus płacze, Gardzi jako obłudę i cnoty przeszkodę Dyjogenes, a Krates w morską ciśnie wodę Jako ciężar, pod którym, co dopiero biegły O zakład, wszytkie dobre uczynki poległy — Tu, uważywszy, pytam: czemu księża naszy, Choć im pogańskie żadzi, święte pismo straszy, Tak barzo, i nad wszytkich inszych ludzi, żwawi, Kędy się jakakolwiek okazyja zjawi, Choć im żony odjęto, czym się ludzie świeccy Zwykle bronią, zbierają pieniądze bezdzieccy, I albo z nimi w ziemię, wprzód nim śmierć zapadnie, Albo zaś w księżą, jeśli krewna nie ukradnie.
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 410
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Kiedy masz serca do wszytkiego tyle Chociaż pod czas złej i niepewnej chwile LII, Więc którego wprzód nie bez gniewu słucha Teraz mu życzy pomocy do Bogów Dekret Ojcowski o którym wiesc grucha Niechaj wykona, ale swych nałogów Co mu z nich roście śmiałości otucha Strzeże się, jeszcze nie podnosząc rogów On radą Matki swojej się nie żadzi Chętnie uczyni, co mu tylko radzi LIII. I wnet Przyjaciół pod czas nocy zwoła Prosząc aby z nim chcieli w dzień jutrzejszy Do Rycerskiego isc pospołu koła, W Asystencjej na to ogromniejszy. Gdzie Kaja, brata Antona wywoła Do przywłaszczenia chcąc być sposobniejszy I aby dawnym Rzymskim idąc wzorem Z tym się oświadczył jako przed Pretorem
Kiedy masz serca do wszytkiego tyle Chociasz pod czas złey y niepewney chwile LII, Więc ktorego wprzod nie bez gniewu słucha Teraz mu życzy pomocy do Bogow Dekret Oycowski ó ktorym wiesc grucha Niechay wykona, ale swych nałogow Co mu z nich roscie smiałośći otucha Strzeże się, iesżcze nie podnosząc rogow On radą Matki swoiei się nie żadzi Chętnie uczyni, co mu tylko radzi LIII. I wnet Przyiacioł pod czas nocy zwoła Prosząc aby z nim chcieli w dzien iutrzeyszy Do Rycerskiego isc pospołu koła, W Assystencyey na to ogromnieyszy. Gdzie Kaia, brata Antona wywoła Do przywłasżczenia chcąc bydz sposobnieyszy I aby dáwnym Rzymskim idąc wzorem Z tym się oswiadczył iako przed Praetorem
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 69
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693