; Lepiej widzi niż Argus. Skoro wszytko przepił Szlachcic jeden, z którego dowodzę przykładu, Że już, okrom jednego, nic nie miał, obiadu, Kupuje główną szczukę i za lichą dosyć Resztę swej substancyjej każe wina nosić, O jutrze, bowiem już być nie mogło inaczej, Psów drażnić i na chleb się gotując żebraczy. Z tym się kładzie pijany. Cóż fortuna czyni, Jako w swym rozgarniona domu gospodyni? „Z mojej łaski po ojcu, z mojej brał po stryju; Że mi wrócił, dlatego ma chodzić o kiju? Nie dopuszczę sromoty i takiej nań kary.” Więc ledwie uśnie, z łóżka kładzie go na
; Lepiej widzi niż Argus. Skoro wszytko przepił Szlachcic jeden, z którego dowodzę przykładu, Że już, okrom jednego, nic nie miał, obiadu, Kupuje główną szczukę i za lichą dosyć Resztę swej substancyjej każe wina nosić, O jutrze, bowiem już być nie mogło inaczej, Psów drażnić i na chleb się gotując żebraczy. Z tym się kładzie pijany. Cóż fortuna czyni, Jako w swym rozgarniona domu gospodyni? „Z mojej łaski po ojcu, z mojej brał po stryju; Że mi wrócił, dlatego ma chodzić o kiju? Nie dopuszczę sromoty i takiej nań kary.” Więc ledwie uśnie, z łóżka kładzie go na
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 158
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, w chorobie, Przed bólem balwierzowi kazał wybrać sobie. „Bale cię też już w piekle czart nie będzie witał, Bo czymże byś tam — rzekę — wedle Pisma, zgrzytał?” 460. DO UTRACJUSZA
Starzałeś się, nieboże, ani wiedzieć na czym, I bodaj ci nie przyszło o chlebie żebraczym Wychodzić z świata, kąty pocierając cudze. Cóżeś na tego świata zarobił żegludze? Noga tylko nie bosa, kier na grzbiecie stary, Czapka zła, koszule by, z wiatru szarawary, Szabla, ale bez pochew, i mało też po niej, Kiedy cios wedle ciosa po gębie, po skroni, W palcach
, w chorobie, Przed bólem balwierzowi kazał wybrać sobie. „Bale cię też już w piekle czart nie będzie witał, Bo czymże byś tam — rzekę — wedle Pisma, zgrzytał?” 460. DO UTRACJUSZA
Starzałeś się, nieboże, ani wiedzieć na czym, I bodaj ci nie przyszło o chlebie żebraczym Wychodzić z świata, kąty pocierając cudze. Cóżeś na tego świata zarobił żegludze? Noga tylko nie bosa, kier na grzbiecie stary, Czapka zła, koszule by, z wiatru szarawary, Szabla, ale bez pochew, i mało też po niej, Kiedy cios wedle ciosa po gębie, po skroni, W palcach
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 204
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
twoją kochaną rozstałeś się świecą.
O! Gdybyż wolno równym powołaniem Dla tej, której się ognie we mnie niecą, Umrzeć, złożywszy pierwej usta z usty! DO ZORZE
Noc, człowiekowi na pokój stworzona, Już swoje wronę pędzi na świat klacze, Ale to pomoc darmo pożyczona, Gdzie umysł smętny i serce żebracze.
Mnie dzień, mnie i noc trapi ubrudzona; Tak mnie jej cienie toczą żywe płacze, Jako twarz Zorze ślicznie zarudzona, Choć ta wraz ze mną rosą swoją płacze:
Pomni snadź, co dla Cefala cierpiała, Świadoma dobrze troskliwej miłości, Stąd i na mój ból patrzy miłosiernie.
Zorzo, chcesz-li mi
twoją kochaną rozstałeś się świecą.
O! Gdybyż wolno równym powołaniem Dla tej, której się ognie we mnie niecą, Umrzeć, złożywszy pierwej usta z usty! DO ZORZE
Noc, człowiekowi na pokój stworzona, Już swoje wronę pędzi na świat klacze, Ale to pomoc darmo pożyczona, Gdzie umysł smętny i serce żebracze.
Mnie dzień, mnie i noc trapi ubrudzona; Tak mnie jej cienie toczą żywe płacze, Jako twarz Zorze ślicznie zarudzona, Choć ta wraz ze mną rosą swoją płacze:
Pomni snadź, co dla Cefala cierpiała, Świadoma dobrze troskliwej miłości, Stąd i na mój ból patrzy miłosiernie.
Zorzo, chcesz-li mi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 107
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Drugi robił, a on się dobrze ma.
Na dwoje babka wrożyła.
U białychgłów Krótki rozum, długie włosy.
Do godności nie przydziesz bez trudności.
Na wysokie góry, domy, Rady często bywają z gromy.
Rozchód nie ma być więtszy, niż dochód. Zgadzaj się gębą, z mieszkiem. Pańska gęba, żebracza kaleta. Zła tam rada, gdzie animusz pański, a błazeńska intrata.
Na tym świecie, złe się zdobrym plecie. Dobre rzadko bez złego. Na jednej ziemi kąkol i przenica roście.
Więcej pan Bóg ma, niż rozdał.
Przed upadkiem przychodzi pycha, A przed zgnieniem, wyniosłość Ducha.
Fortel na
Drugi robił, a on się dobrze ma.
Na dwoie babka wrożyła.
U białychgłow Krotki rozum, długie włosy.
Do godnośći nie przydziesz bez trudnośći.
Na wysokie gory, domy, Rady często bywają z gromy.
Rozchod nie ma być więtszy, niż dochod. Zgadzay śię gębą, z mieszkiem. Pańska gęba, żebracza kaleta. Zła tam rada, gdzie animusz pański, a błazenska intrata.
Na tym świecie, złe śię zdobrym plećie. Dobre rzadko bez złego. Na jedney ziemi kąkol y przenica rośćie.
Więcey pan Bog ma, niż rozdał.
Przed upadkiem przychodźi pycha, A przed zgnieniem, wyniosłość Ducha.
Fortel na
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 171
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
/ że był rozum cały. By nas kilka tysięcy stanęło zwierszami/ Zaden taki nie będzie/ musim przyznać sami. Choć jeszcze drudzy kradną ziarno z twej śpiżarnie/ Przywłasczając za swoje: a to czynią marnie. Bo też ciężko drugiemu łamać sobie głowy/ Woli wiersz choć kradziony/ by jedno gotowy. Biednesz nasze żebracze płaszczyki łatane/ Ze się cudzym szczycimy/ za swoje wydane. Przetoć też naszej pracej marnie używają/ Przeczytawszy: potym w piec/ abo wystrzelają. A Kochanowski przecię jako pan na stole: Czasem dwakroć oprawny/ co pojadły mole. De male acquisitis non gaudebit heres, Quęuis tractant Carmina nostra mulieres. Ad postremam
/ że był rozum cáły. By nas kilká tyśięcy stánęło zwierszámi/ Zaden táki nie będźie/ muśim przyznáć sámi. Choć iescże drudzy krádną źiárno z twey śpiżárnie/ Przywłascżáiąc zá swoie: á to czynią márnie. Bo też ćiężko drugiemu łamáć sobie głowy/ Woli wiersz choć krádźiony/ by iedno gotowy. Biednesz násze żebrácze płasczyki łatáne/ Ze się cudzym sczyćimy/ zá swoie wydáne. Przetoć też nászey pracey márnie vżywáią/ Przeczytáwszy: potym w piec/ ábo wystrzeláią. A Kochánowski przećię iáko pan ná stole: Czásem dwákroć opráwny/ co poiádły mole. De male acquisitis non gaudebit heres, Quęuis tractant Carmina nostra mulieres. Ad postremam
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: D3v
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
jest mądry sobie. W zdrowiu, panie, potrzeba myśleć o chorobie; W dobrym mieniu o nędzy, jeśli go chcesz słuchać; Już to po czesie bywa, sparzywszy się dmuchać. Mistrzem jest doświadczenie, ale głupich ludzi; Spaliwszy gruszkę w piecu, późno się obudzi. Jeśli kto substancyją w młodym wieku przepił, Żebraczym się na starość chlebem nie pokrzepił. Dawszy mu potem orta, uczciwszy obiadem: Więc bądźcie Urowieckim wszytkim swym przykładem. 198 (N). POSPOLITE RUSZENIE
Dano znać do obozu od placowej straży, Że nieprzyjaciel nocą na imprezę waży, Że Kozacy strzelają często z samopałów. Toż rotmistrz: „Dobosz! obudź ichmości
jest mądry sobie. W zdrowiu, panie, potrzeba myśleć o chorobie; W dobrym mieniu o nędzy, jeśli go chcesz słuchać; Już to po czesie bywa, sparzywszy się dmuchać. Mistrzem jest doświadczenie, ale głupich ludzi; Spaliwszy gruszkę w piecu, późno się obudzi. Jeśli kto substancyją w młodym wieku przepił, Żebraczym się na starość chlebem nie pokrzepił. Dawszy mu potem orta, uczciwszy obiadem: Więc bądźcie Urowieckim wszytkim swym przykładem. 198 (N). POSPOLITE RUSZENIE
Dano znać do obozu od placowej straży, Że nieprzyjaciel nocą na imprezę waży, Że Kozacy strzelają często z samopałów. Toż rotmistrz: „Dobosz! obudź ichmości
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 633
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ chcąc na Jezuity pismem waszym uderzyć; i tym rzeczoma/ ikoby nowymi i niesłychanymi (które po te lata Heretycy i malowani abo słomiani katolicy/ tymże Jezuitom/ niesłusznie i nieprawdziwie zarzucali) waszego Gratisa nadziali. O Lutrze/ gdy rozsiewać począł swe błędy/ napisano też książkę jednę/ której rytuł był Luterski płaszcz żebraczy; pokazując/ ze on nic nowego nie przynosił/ jedno stare potwarzy na kościół katolicki; a dawnych Heretików wykłady nieprawdziwe pisma świętego; i po kawalcu złej nauki od dawnych Heretyków naźbierawszy/ i płaszcz sobie zniej/ jakby ziakich płatów uszył (jako żebracy starzyzną się odziewający czynić zwykli) i wnim się światu chciał
/ chcąc ná Iezuity pismem wászym vderzyć; y tym rzeczomá/ ikoby nowymi y niesłychánymi (ktore po te látá Heretycy y málowáni ábo słomiáni kátolicy/ tymże Iezuitom/ niesłusznie y nieprawdźiwie zárzucáli) wászego Gratisá nádźiali. O Lutrze/ gdy rozsiewáć począł swe błędy/ nápisano tesz kśiąszkę iednę/ ktorey rytuł był Luterski płaszcz żebrácży; pokázuiąc/ ze on nic nowego nie przynośił/ iedno stáre potwárzy ná kośćioł katolicki; á dawnych Heretikow wykłády nieprawdźiwe pismá świętego; y po káwálcu złey náuki od dawnych Heretykow náźbieráwszy/ y płaszcz sobie zniey/ iakby ziákich płátow vszył (iáko żebracy stárzyzną się odźiewáiący cżynić zwykli) y wnim sie swiátu chćiał
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 49
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
księżny z listy; gdy pytano tego posłańca, miał-liby takie listy, zaprzał ich, kazano szukać i naleziono listy w wojłoku ruskim pismem do księżny, w których rada jego była, iżby hrabi z Górki córki nie dawała, chce-li nie zgubić wszytkiej majętności. Po tym posłańcu rychło książę słuckie Siemion w żebraczym odzieniu wszedł do miasta tak nieznacznie, że go nikt nie poznał, i potym do klasztora do księżny wpuszczon. Księżna już się była tak opatrzyła w ludzie, w strzelbę i żywność, iż gwałtowi bronić się chciała; przeto naprzód niż co wodę starosta jej odjął, bo rurami szła do klasztora, zaczym niepomału była księżna
księżny z listy; gdy pytano tego posłańca, miał-liby takie listy, zaprzał ich, kazano szukać i naleziono listy w wojłoku ruskim pismem do księżny, w których rada jego była, iżby hrabi z Górki córki nie dawała, chce-li nie zgubić wszytkiej majętności. Po tym posłańcu rychło książę słuckie Siemion w żebraczym odzieniu wszedł do miasta tak nieznacznie, że go nikt nie poznał, i potym do klasztora do księżny wpuszczon. Księżna już się była tak opatrzyła w ludzie, w strzelbę i żywność, iż gwałtowi bronić się chciała; przeto naprzód niż co wodę starosta jej odjął, bo rurami szła do klasztora, zaczym niepomału była księżna
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 220
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
klął, jako i owego, Obojgu z dusze życząc nieszczęścia wszystkiego. Radby widział królestwo jego wyniszczone, Domy wszystkiej Afryki tak popustoszone, Iż kamień na kamieniu nie zostałby cały, A poddanych powietrza aby w grób posłały, PIEŚŃ XXVII.
CXXVI.
Albo żeby go z państwa wygnali własnego, Przymusiwszy żywota jąć się żebraczego, A on w nieszczęściach takich i w ciężkiem frasunku Na stolicę go wsadził i dodał ratunku, Szczerej swej wiary korzyść tę przeciwko niemu Ukazując, iż służy, chocia niewdzięcznemu, I jako przyjaciela nie zmienią wiernego Najgwałtowniejsze razy szczęścia przeciwnego.
CXXVII.
Tak pałając chciwością pomsty ku królowi, Żadnego odpoczynku nie dał Frontynowi; We
klął, jako i owego, Obojgu z dusze życząc nieszczęścia wszystkiego. Radby widział królestwo jego wyniszczone, Domy wszystkiej Afryki tak popustoszone, Iż kamień na kamieniu nie zostałby cały, A poddanych powietrza aby w grób posłały, PIEŚŃ XXVII.
CXXVI.
Albo żeby go z państwa wygnali własnego, Przymusiwszy żywota jąć się żebraczego, A on w nieszczęściach takich i w ciężkiem frasunku Na stolicę go wsadził i dodał ratunku, Szczerej swej wiary korzyść tę przeciwko niemu Ukazując, iż służy, chocia niewdzięcznemu, I jako przyjaciela nie zmienią wiernego Najgwałtowniejsze razy szczęścia przeciwnego.
CXXVII.
Tak pałając chciwością pomsty ku królowi, Żadnego odpoczynku nie dał Frontynowi; We
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 352
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
głowę iszczę; Prosię jej za uszyma kwiczy abo pyszcze. Wypuści? kłopotu się o szkodę nabawi; Uwiąże na powrózku? pewnie się zadawi. Szpital po nim zamiatać, w trzopie wodę stawiać Nie tęskno jej, bo się ma czym baba zabawiać; Ale nieraz przypłaci tej zabawy płaczem, Nie mając czasu wyniść po chlebie żebraczem. Co babie prosię, żona to dziadowi młoda: Barzo krótka zabawa, długa niewygoda. Nie da mu jeść, bo woli dla gachów to przedać; Nie da spać, zawsze sobie każe co powiedać. Uwiążesz? za uszyma kwiczy; puścisz z domu? Zajmą, bo zaraz w marchwi szkodę czyni komu; Jeszcze
głowę iszczę; Prosię jej za uszyma kwiczy abo pyszcze. Wypuści? kłopotu się o szkodę nabawi; Uwiąże na powrózku? pewnie się zadawi. Szpital po nim zamiatać, w trzopie wodę stawiać Nie tęskno jej, bo się ma czym baba zabawiać; Ale nieraz przypłaci tej zabawy płaczem, Nie mając czasu wyniść po chlebie żebraczem. Co babie prosię, żona to dziadowi młoda: Barzo krótka zabawa, długa niewygoda. Nie da mu jeść, bo woli dla gachów to przedać; Nie da spać, zawsze sobie każe co powiedać. Uwiążesz? za uszyma kwiczy; puścisz z domu? Zajmą, bo zaraz w marchwi szkodę czyni komu; Jeszcze
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 160
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987