, któremu serce darowała, Samę siebie i państwo swoje w moc oddaje; Ale on, iż ma jachać prędko w obce kraje, Zamki wszytkie i wszytkie miasta rodzonemu I rząd na wszytkiej wyspie porucza swojemu,
LXXXVII.
Gotując się nawiedzić znowu Zelandią I wziąć z sobą małżonkę swoję, Olimpią, Skąd zasię do Fryzjej namyślał żeglować I tam szczęścia swojego skusić i sprobować, Mając już w swoich ręku zakład sporządzony, Przez który mógł łatwie dość tamtecznej korony: Córkę króla fryskiego, tam między inszemi Od niego nalezioną więźniami zacnemi.
LXXXVIII.
I udawa do ludzi, że ją rodzonemu Za żonę bratu oddać zamyśla młodszemu. Pan z Anglantu tegoż dnia
, któremu serce darowała, Samę siebie i państwo swoje w moc oddaje; Ale on, iż ma jachać prętko w obce kraje, Zamki wszytkie i wszytkie miasta rodzonemu I rząd na wszytkiej wyspie porucza swojemu,
LXXXVII.
Gotując się nawiedzić znowu Zelandyą I wziąć z sobą małżonkę swoję, Olimpią, Skąd zasię do Fryzyej namyślał żeglować I tam szczęścia swojego skusić i sprobować, Mając już w swoich ręku zakład sporządzony, Przez który mógł łatwie dość tamtecznej korony: Córkę króla fryskiego, tam między inszemi Od niego nalezioną więźniami zacnemi.
LXXXVIII.
I udawa do ludzi, że ją rodzonemu Za żonę bratu oddać zamyśla młodszemu. Pan z Anglantu tegoż dnia
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 193
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nostro; bo jako może Rzeczpospolita królestwem rządzić, wyzuwszy się z najpotrzebniejszej do rządu Jurysdykcyj; bo wyzuć się ex illa submissione, która Jej od każdego należy, przywłaszczyć sobie jus absolutum tym; którzy onego są tylko depositarii, decidere bez niej o honorze i fortunie całego Narodu, który tę Rzeczpospolitą componit; zaprawdę jest to żeglować bez steru, wojować bez komendanta, i chcieć aby ręce pracowały w ciele bez duszy.
Wywiodłem antecedenter difformitatem statûs, in potestate seorsivè króla, independenter od Rzeczypospolitej, Ministrów statûs od króla, et Equestris ordinis od dwóch drugich stanów; ale ta independentia Trybunału powinna być najnieznośniejsza całemu Narodowi, który się poddaje pod sąd
nostro; bo iako moźe Rzeczpospolita krolestwem rządźić, wyzuwszy się z naypotrzebnieyszey do rźądu Jurisdykcyi; bo wyzuć się ex illa submissione, ktora Iey od kaźdego naleźy, przywłaszczyć sobie jus absolutum tym; ktorzy onego są tylko depositarii, decidere bez niey o honorze y fortunie cáłego Narodu, ktory tę Rzeczpospolitą componit; zaprawdę iest to źeglowáć bez steru, woiowáć bez kommendanta, y chćieć aby ręce prácowały w ciele bez duszy.
Wywiodłem antecedenter difformitatem statûs, in potestate seorsivè krola, independenter od Rzeczypospolitey, Ministrow statûs od krola, et Equestris ordinis od dwoch drugich stánow; ale ta independentia Trybunału powinna bydź naynieznośnieysza całemu Narodowi, ktory się poddáie pod sąd
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 137
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
/ aby go ułowił/ rzekł: A wszakeś powiadał/ że Filozofowi ninaczym nie schodzi. Na to Arystipus: Daj jedno/ potym będziem dysputować o tym. A gdy mu dano pieniądze: rzekł Arystipus: Azażem ja nie prawdę mówił/ że Filozofa nie imię się niedostatek.
Raz przydało mu się żeglować morzem: a obaczywszy iż on okręt był Piratów/ co na morzu zbijają/ i zrozumiawszy że już o nim szemrzą/ dobywszy czerwonych złotych/ rzkomo je począł liczyć/ i upuścił je w morze z workiem jakoby niechcąc/ tak swym językiem mówiąc: Lepiej aby złoto ode mnie zginęło/ niżlibym ja miał zginąć dla
/ áby go vłowił/ rzekł: A wszákeś powiádał/ że Filozofowi ninácżym nie zchodźi. Ná to Aristippus: Day iedno/ potym będźiem disputowáć o tym. A gdy mu dano pieniądze: rzekł Aristippus: Azażem ia nie prawdę mowił/ że Filozofá nie imie się niedostátek.
Raz przydáło mu się żeglowáć morzem: á obacżywszy iż on okręt był Piratow/ co ná morzu zbiiaią/ y zrozumiawszy że iuż o nim szemrzą/ dobywszy cżerwonych złotych/ rzkomo ie pocżął licżyć/ y vpuśćił ie w morze z workiem iákoby niechcąc/ ták swym ięzykiem mowiąc: Lepiey áby złoto ode mnie zginęło/ niżlibym ia miał zginąć dla
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 19
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
coby było ostrzejszego niż miecz? odpowiedział: język nieszlachetnego człowieka. Ktoby był z ludzi swobodniejszy? rzekł: kto swego dobra rad użycza/ a cudzego nie żąda. Jakoby miasto mogło dobrze sprawowane być? rzekł: gdyby wodzowie a sprawcy wedle praw żywi byli. Księgi Pierwsze
BIAS Mędrzec/ gdy mu się trafiło żeglować ze złymi ludźmi/ a za powstaniem wielkiej nawałności/ ci to żeglarze jęli wzywać na ratunek Bogów: tak rzekł do nich: Ja radzę milczcie: by zaś Bogowie nie usłyszeli że tędy żeglujecie. Rozumiał Mędrzec/ iż prośby niezbożników/ więcej Boga ku gniewu niżli ku litości pobudzają: gdyż Bóg tych którzy leżą w grzechu
coby było ostrzeyszego niż miecż? odpowiedźiał: ięzyk nieszláchetnego cżłowieká. Ktoby był z ludźi swobodnieyszy? rzekł: kto swego dobrá rad vżycża/ á cudzego nie żąda. Iákoby miásto mogło dobrze spráwowáne być? rzekł: gdyby wodzowie á sprawcy wedle praw żywi byli. Kśięgi Pierwsze
BIAS Mędrzec/ gdy mu się tráfiło żeglowáć ze złymi ludźmi/ á zá powstániem wielkiey nawáłnośći/ ći to żeglarze ięli wzywáć ná rátunek Bogow: ták rzekł do nich: Ia rádzę milcżćie: by záś Bogowie nie vsłyszeli że tędy żegluiećie. Rozumiał Mędrzec/ iż prośby niezbożnikow/ więcey Bogá ku gniewu niżli ku litośći pobudzáią: gdyż Bog tych ktorzy leżą w grzechu
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 49
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
pokój dał z swemi skrzydłami I z nocą usnął — nie chodząc za nami. Noc też tym głębsza, od morza ciemnemi Wszędzie się strojąc obłokami swemi, Świecące zorze sobą zawaliła, A spokojne nam morze uczyniła. Wtym żagle nasze, co prędko latały, Spuściwszy na dół skrzydła — osowiały. Zaczym nie mogąc przez wiatru żeglować Ni jednym krokiem w drogę lawirować, Mając do śpiących krajów okazje Śliśmy, gdzie się śnią nocne fantazyje, I nie bawiąc się wszyscyśmy posnęli, A sen na oczy barzo smaczny wzięli, Który nas trzymał nader barzo cudnie, łże nazajutrz aż samo południe (Kiedy już słońce rosę osuszyło) Dopier nas wszystkich prawie
pokój dał z swemi skrzydłami I z nocą usnął — nie chodząc za nami. Noc też tym głębsza, od morza ciemnemi Wszędzie się strojąc obłokami swemi, Świecące zorze sobą zawaliła, A spokojne nam morze uczyniła. Wtym żagle nasze, co prędko latały, Spuściwszy na dół skrzydła — osowiały. Zaczym nie mogąc przez wiatru żeglować Ni jednym krokiem w drogę lawirować, Mając do śpiących krajów okazyje Śliśmy, gdzie się śnią nocne fantazyje, I nie bawiąc się wszyscyśmy posnęli, A sen na oczy barzo smaczny wzięli, Który nas trzymał nader barzo cudnie, łże nazajutrz aż samo południe (Kiedy już słońce rosę osuszyło) Dopier nas wszystkich prawie
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 102
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, O których jeszcze żaden z nas nie wiedział. A wtym proporzec ruszył się nad nami I począł wiewać obiema piórami. Tedy się zaraz bosmani rzucili Do żaglów, a w skok kilka opuścili. Myśmy też także batem do swojego Okrętu pośli — dla wiatru dobrego. Jednak z nami 47 Niemców nie chciało dalej żeglować, między któremi i Gotfred wysiadł, którego Fryderyk, brat jego rodzony, nie chciał puścić. Mowa Fryderykowa do Gotfreda. Respons Gotfredów do Fryderyka. Fryderyk przez gwałt nie chce od siebie puścić Gotfreda. Olbrycht o te zapasy łaje Fryderykowi. Fryderyk z żalem rozłączył się z bratem. Okręt od brzegu odłożywszy płyniemy psalmy śpiewając
, O których jeszcze żaden z nas nie wiedział. A wtym proporzec ruszył się nad nami I począł wiewać obiema piórami. Tedy się zaraz bosmani rzucili Do żaglów, a w skok kilka opuścili. Myśmy też także batem do swojego Okrętu pośli — dla wiatru dobrego. Jednak z nami 47 Niemców nie chciało dalej żeglować, między któremi i Gotfred wysiadł, którego Fryderyk, brat jego rodzony, nie chciał puścić. Mowa Fryderykowa do Gotfreda. Respons Gotfredów do Fryderyka. Fryderyk przez gwałt nie chce od siebie puścić Gotfreda. Olbrycht o te zapasy łaje Fryderykowi. Fryderyk z żalem rozłączył się z bratem. Okręt od brzegu odłożywszy płyniemy psalmy śpiewając
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 130
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Fryderyk (kiedy piorun podle okrętu strzelił) lamentuje i już ojca i dom swój na wieczne nieoba- czenie żegna. Jednakże nieborak, jako Pan Bóg szturmy uspokoił, za Marynarzem, który szedł do Roztoka na chrzciny do szwagra swego, z okrętu wysiadł i — towary swoje na brzeg wywindowawszy — przysiągł, że więcej morzem żeglować nie ma. Wiatr spory po morzu począł wiać.
Lecz u nas niemniej także też pracują, Wszystkie z pilnością żagle rozwiązują Patrzając na wiatr, który kiedy sporem Po morzu bieżał w swoim pędzie torem, Spokojne chwile z morza odbieżały, A przed wiatrem szły niestateczne wały Z prędkim poskokiem, niosąc powiewanie Z sobą na nasze
Fryderyk (kiedy piorun podle okrętu strzelił) lamentuje i już ojca i dom swój na wieczne nieoba- czenie żegna. Jednakże nieborak, jako Pan Bóg szturmy uspokoił, za Marynarzem, który szedł do Roztoka na chrzciny do szwagra swego, z okrętu wysiadł i — towary swoje na brzeg wywindowawszy — przysiągł, że więcej morzem żeglować nie ma. Wiatr spory po morzu począł wiać.
Lecz u nas niemniej także też pracują, Wszystkie z pilnością żagle rozwiązują Patrzając na wiatr, który kiedy sporem Po morzu bieżał w swoim pędzie torem, Spokojne chwile z morza odbieżały, A przed wiatrem szły niestateczne wały Z prędkim poskokiem, niosąc powiewanie Z sobą na nasze
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 132
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
plecy Brali i w baty układali rzeczy. A gdy już wszystko w pogotowiu mieli, Frydrycha i nas kilkanaście wzięli Wioząc nas na brzeg, na który z pilnością Patrzym i z wielką płyniemy radością, A chwaląc za to święte Boga imię Prędko z tych batów wychodziem na ziemię, Na której stojąc Frydrych już się kaje Morzem żeglować i wyrok wydaje Na się z przeklęctwem bijąc się rękami Takiemi głosem mówi rzecz słowami: „Słońce, co wszytko widzisz swoim okiem Chodząc wysoko po niebie szerokiem I ty, rozkoszna ziemio w swej śliczności, Która wydajesz serdeczne wonności, Na której teraz — człek szczęśliwy! — stoję, Przejmi te słowa, proszę, w
plecy Brali i w baty układali rzeczy. A gdy już wszystko w pogotowiu mieli, Frydrycha i nas kilkanaście wzięli Wioząc nas na brzeg, na który z pilnością Patrzym i z wielką płyniemy radością, A chwaląc za to święte Boga imię Prędko z tych batów wychodziem na ziemię, Na której stojąc Frydrych już się kaje Morzem żeglować i wyrok wydaje Na się z przeklęctwem bijąc się rękami Takiemi głosem mówi rzecz słowami: „Słońce, co wszytko widzisz swoim okiem Chodząc wysoko po niebie szerokiem I ty, rozkoszna ziemio w swej śliczności, Która wydajesz serdeczne wonności, Na której teraz — człek szczęśliwy! — stoję, Przejmi te słowa, proszę, w
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 144
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
rzecz słowami: „Słońce, co wszytko widzisz swoim okiem Chodząc wysoko po niebie szerokiem I ty, rozkoszna ziemio w swej śliczności, Która wydajesz serdeczne wonności, Na której teraz — człek szczęśliwy! — stoję, Przejmi te słowa, proszę, w uszy swoje! Jeżeli potym kiedy się odważę . Na okręt wsiadać i żeglować każę, Jeśli mię jakie do tego chciwości I jakie ciągnąć będą łakomości, Wprzód nim pomyślę, w który kraj popłynąć — Otwórz się, ziemio! i raczej daj zginąć Mnie mizernemu w swej przepaści jakiej, Niż li mam patrzeć kiedy na strach taki, Jakiegom doznał. A ty, o wysokie Słońce, co świecisz
rzecz słowami: „Słońce, co wszytko widzisz swoim okiem Chodząc wysoko po niebie szerokiem I ty, rozkoszna ziemio w swej śliczności, Która wydajesz serdeczne wonności, Na której teraz — człek szczęśliwy! — stoję, Przejmi te słowa, proszę, w uszy swoje! Jeżeli potym kiedy się odważę . Na okręt wsiadać i żeglować każę, Jeśli mię jakie do tego chciwości I jakie ciągnąć będą łakomości, Wprzód nim pomyślę, w który kraj popłynąć — Otwórz się, ziemio! i raczej daj zginąć Mnie mizernemu w swej przepaści jakiej, Niż li mam patrzeć kiedy na strach taki, Jakiegom doznał. A ty, o wysokie Słońce, co świecisz
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 144
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
głowę. Zatym zawołał owej utrapionej Wrzekomo w ten czas Arnolfowej żony I tak rzekł do niej: „Godneli te wiary, Niewiasto, takie o tobie poswary? Mamli ja wierząc, że się tym paracie, A tak nierządnie z sobą przebywacie? Powiedz mi zaraz, abyśmy błagali Boga za ten grzech, bo żeglować dalej Pewnie nie możem dla tych waszych złości, Aż przeprosiemy Boga w społeczności. Inaczej zginiem, jeśli skruszonego Nie będzie widział Bóg serca naszego.” Tedy Prakseda, nim mówić poczęła, Hojnemi łzami — jak obłok — lunęła I rzekła: „Tak jest! Ale, mocny Boże, Kto temu winien i kto czyste
głowę. Zatym zawołał owej utrapionej Wrzekomo w ten czas Arnolfowej żony I tak rzekł do niej: „Godneli te wiary, Niewiasto, takie o tobie poswary? Mamli ja wierząc, że się tym paracie, A tak nierządnie z sobą przebywacie? Powiedz mi zaraz, abyśmy błagali Boga za ten grzech, bo żeglować dalej Pewnie nie możem dla tych waszych złości, Aż przeprosiemy Boga w społeczności. Inaczej zginiem, jeśli skruszonego Nie będzie widział Bóg serca naszego.” Tedy Prakseda, nim mówić poczęła, Hojnemi łzami — jak obłok — lunęła I rzekła: „Tak jest! Ale, mocny Boże, Kto temu winien i kto czyste
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 181
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971