. Błędy ich i Herezje pod nogi nasze rzućmy/ a zaraz ustąpią od nas i słowa przykre. Do wiary Prawosławnej prawowiernych Przodków naszych znajmy się/ a za równo z nimi Prawowiernymi słynąć będziemy. A jeśli przytym przykre na nas/ i owo słowo/ że M. W. spół obywatele wasi i witają i żegnają Schismatykami/ abo odszczepieńcami. Moja rada/ a rada/ moim zdaniem/ zdrowa nie cierpcie i tej hańby. Heretykiem słynąć w prawie Duchownym/ jest w prawie świetskim słynąć wywołańcem. A odszczepieńcem słynąć/ jest słynąć perduellem: i pokoju pospolitego turbatorem. Oboje bezecne. Czego oboje go na wszelkiej czci godnej wierze waszej nie
. Błędy ich y Hęrezye pod nogi násze rzućmy/ á záráz vstąpią od nas y słowá przykre. Do wiáry Práwosławney práwowiernych Przodkow nászych znaymy sie/ á zá rowno z nimi Práwowiernymi słynąć będźiemy. A ieśli przytym przykre ná nas/ y owo słowo/ że M. W. społ obywátele waśi y witáią y żegnáią Schismátykámi/ ábo odszczepieńcámi. Moiá rádá/ á rádá/ moim zdániem/ zdrowa nie ćierpćie y tey háńby. Hęretykiem słynąć w práwie Duchownym/ iest w práwie świetskim słynąć wywołáńcem. A odszczepieńcem słynąć/ iest słynąć perduellem: y pokoiu pospolitego turbatorem. Oboie bezecne. Czego oboie go ná wszelkiey cżći godney wierze wászey nie
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 127
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
ż się zaś stawię, Gdy oczy wypłakane Oglądają cię, me dziewczę kochane?
Już konie wywodzą, Już drudzy wychodzą, A me serce kamienieje, Kiedy tu jego zostają nadzieje.
Kiedyż nieużyte I trosk mych niesyte Fata mię tu stawicie, Kiedyż nieznośny żal mój uśmierzycie?
Już konie trzymają, Już się i żegnają, Ach serce nieszczęśliwe Twardsze kamienia, gdy zostajesz żywe.
Cóż w tak ciężkiej dobie Cóż ja pocznę sobie? Niech raczej nieszczęśliwy Umrę cale, niech trup nie chodzę żywy.
Już koń żałościwy Wlecze krok leniwy Nie chce stąd wynieść pana, Kędy się jego zostaje kochana.
Niechże już pod ziemię Między martwe cienie Żywot
ż się zaś stawię, Gdy oczy wypłakane Oglądają cię, me dziewczę kochane?
Już konie wywodzą, Już drudzy wychodzą, A me serce kamienieje, Kiedy tu jego zostają nadzieje.
Kiedyż nieużyte I trosk mych niesyte Fata mię tu stawicie, Kiedyż nieznośny żal moj uśmierzycie?
Już konie trzymają, Już się i żegnają, Ach serce nieszczęśliwe Twardsze kamienia, gdy zostajesz żywe.
Coż w tak ciężkiej dobie Coż ja pocznę sobie? Niech raczej nieszczęśliwy Umrę cale, niech trup nie chodzę żywy.
Już koń żałościwy Wlecze krok leniwy Nie chce stąd wynieść pana, Kędy się jego zostaje kochana.
Niechże już pod ziemię Między martwe cienie Żywot
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 388
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
” 328. DO BISKUPA ŁYSEGO
Gdybyś ten krzyż na głowę, coć to wisi z szyje, Włożył, nie trzeba by nam lepszej Kalwaryje, Bowiem przed twoją głową nic nie mają trupie.
Za sto pleszów łysina, mój zacny biskupie. Słuchaj mię, chceszli ludzi świętą skruchą nękać, Co się teraz żegnają, będą potem klękać. 329. NA KORONACJĄ KRÓLOWEJ JEJMOŚCI
Kiedy nazad wracały trzy boginie z Idy, Jedna kontenta, dwie nie, z sądu Priamidy (Gdzie się o jabłko złote z takowym napisem: Niech go bierze piękniejsza, sądzą przed Parysem), Snadź się z tobą potkawszy, najjaśniejsza pani, Nie owe go
” 328. DO BISKUPA ŁYSEGO
Gdybyś ten krzyż na głowę, coć to wisi z szyje, Włożył, nie trzeba by nam lepszej Kalwaryje, Bowiem przed twoją głową nic nie mają trupie.
Za sto pleszów łysina, mój zacny biskupie. Słuchaj mię, chceszli ludzi świętą skruchą nękać, Co się teraz żegnają, będą potem klękać. 329. NA KORONACJĄ KRÓLOWEJ JEJMOŚCI
Kiedy nazad wracały trzy boginie z Idy, Jedna kontenta, dwie nie, z sądu Pryjamidy (Gdzie się o jabłko złote z takowym napisem: Niech go bierze piękniejsza, sądzą przed Parysem), Snadź się z tobą potkawszy, najjaśniejsza pani, Nie owe go
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 329
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pisze Ewangelista? które naucza Konsylium? wolno ze słomek uformować Krzyż, węglem narysować, byle pamiątkę wyrazić; dopieroż ze złota, srebra.
6. Nauczają, że całą ręką że-
gnać nie godzi się, bo to znak Antychrysta, ale trzema palcami, tojest wielkim, i ostatniemi dwoma. E kontra Prawowierni Chrześcijanie żegnają się trzema palcami pierwszemi, wenerując Trójcę Przenajświętszą; piąciu palcami, pięć Ran Chrystusowych, dwiema, dwie Natury w Chrystusie, Boską i Ludzką. Jednym palcem nigdy, bo to jest moda Monotelitów Heretyków, jednę w Chrystusie wolę wyznających, i za to potępionych.
7. Ksiąg drukowanych nigdy nie zażywają, tylko pisanych bardzo
pisze Ewangelista? ktore naucza Koncilium? wolno ze słomek uformować Krzyż, węglem narysować, byle pamiątkę wyraźić; dopieroż ze złota, srebra.
6. Nauczaią, że całą ręką że-
gnać nie godzi się, bo to znak Antichrysta, ale trzema palcami, toiest wielkim, y ostatniemi dwoma. E contra Prawowierni Chrześcianie żegnaią się trzema palcami pierwszemi, weneruiąc Troycę Przenayświętszą; piąciu palcami, pięć Ran Chrystusowych, dwiema, dwie Natury w Chrystusie, Boską y Ludzką. Iednym palcem nigdy, bo to iest moda Monotelitow Heretykow, iednę w Chrystusie wolę wyznaiących, y za to potępionych.
7. Ksiąg drukowanych nigdy nie zażywaią, tylko pisanych bardzo
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1119
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ich w zimie w Europie nie mając ulatuje: Niżeli się w tę drogę puszczą, na jedną kupę zlatują się na obszerne gładkie miejsce, nie mały tam czas oczekując na inne przylatujące; dopiero razem ruszają się za jednym wodzem. Uważyli i to Naturalistowie; iż od domów ludzkich odlatując, gdzie gniazdo mieli, niby się żegnają; a przyleciawszy na wiosnę, znowu witają. Bocianów zażywają do Aptek, których Włoska ziemia cale nie ma; a zaś Anglia rzadko, i to wiatrem tam zaniesione.
CINCON Ptak, w nowym świecie signanter w nowej Hizspanii znajduje się żywego koloru; żyjący rosą i zapachem kwiatów, wiesza się na pewnego drzewa gałęzi w
ich w zimie w Europie nie maiąc ulatuie: Niżeli się w tę drogę puszczą, na iedną kupę zlatuią się na obszerne gładkie mieysce, nie mały tam czas oczekuiąc na inne przylatuiące; dopiero razem ruszaią się za iednym wodzem. Uważyli y to Naturalistowie; iż od domow ludzkich odlatuiąc, gdzie gniazdo mieli, niby się żegnaią; á przyleciawszy na wiosnę, znowu witaią. Bocianow zażywaią do Aptek, ktorych Włoska ziemia cale nie ma; á zaś Anglia rzadko, y to wiatrem tam zaniesione.
CINCON Ptak, w nowym swiecie signanter w nowey Hizspanii znayduie się żywego koloru; żyiący rosą y zapachem kwiatow, wiesza się na pewnego drzewa gałęzi w
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 292
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
m się odwołała, na tym przestać obiecała, Jakby królestwo radzili, przyjaciele, co tam byli. Więc oni się spodziewają, że po sobie wszytkich mają.
Już też nie mają racjej, by dla jakiej okazji Swoję drogę zwłóczyć mieli, więc się już wybrać musieli. Gdy już w drogę wyjeżdżają, lubo z żałością żegnają, Tuś, Wenus, strzałą rzuciła, gdyś go na konia wsadziła. Wyjeżdżają. Ze na koniu dobrze siedział, z tego mi się lepiej podobał.
Zastawić się trudnom miała! bom się była nie spodziała, By co nagle potkać miało, bo się nieznacznie spojźrało! Czyliż mu znać o
m się odwołała, na tym przestać obiecała, Jakby królestwo radzili, przyjaciele, co tam byli. Więc oni się spodziewają, że po sobie wszytkich mają.
Już też nie mają racyjej, by dla jakiej okazyjej Swoję drogę zwłóczyć mieli, więc się już wybrać musieli. Gdy już w drogę wyjeżdżają, lubo z żałością żegnają, Tuś, Wenus, strzałą rzuciła, gdyś go na konia wsadziła. Wyjeżdżają. Ze na koniu dobrze siedział, z tego mi się lepiej podobał.
Zastawić się trudnom miała! bom się była nie spodziała, By co nagle potkać miało, bo się nieznacznie spojźrało! Czyliż mu znać o
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 147
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
, czarnych 210. Obraz Rynbranta malarza, na którym starzec wymalowany, wielki, w ramach złocistych, u wierzchu okrągły 211. Obraz holenderski na desce białej, piórem rysowany, okręty na morzu, w ramach czarnych 212. Obraz holenderski, okręty na morzu i barki malowane, przy porcie, a ludzkie się z sobą żegnają, w ramach czarnych . 213. Obraz na którym ekspedycja poczty, z instrumentami do listów należącymi, w ramach czarnych 214. Obraz na którym szafka za szkłem, różne papiry malowane i przywileje, w ramkach sosnowych, białych 215. Obraz na desce Wenera z Kupidynem za nogę się trzymająca, pod drzewem, bez ramy
, czarnych 210. Obraz Rynbranta malarza, na którym starzec wymalowany, wielki, w ramach złocistych, u wierzchu okrągły 211. Obraz holenderski na desce białey, piórem rysowany, okręty na morzu, w ramach czarnych 212. Obraz holenderski, okręty na morzu y barki malowane, przy porcie, a ludzkie się z sobą żegnają, w ramach czarnych . 213. Obraz na którym expedycja poczty, z instrumentami do listów należącymi, w ramach czarnych 214. Obraz na którym szafka za szkłem, różne papiry malowane y przywileje, w ramkach sosnowych, białych 215. Obraz na desce Wenera z Kupidynem za nogę się trzymająca, pod drzewem, bez ramy
Skrót tekstu: InwWilan
Strona: 77
Tytuł:
Inwentarz generalny klejnotów, sreber, galanterii i ruchomości różnych tudzież obrazów, które się tak w Pałacu Wilanowskim jako też w Skarbcach Warszawskich J.K.Mci znajdowały [...]
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Urządzenie pałacu wilanowskiego za Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Czołowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1937
Bolne żądła wnętrzem się aż do serca ryją. Rzucają to tam/ to sam/ dobrzeli przybili/ Już dobrze: dopieroż zaś koronę włożyli. Już Pan leży na marach żałośnie rozpięty. O narodzie złośliwy/ narodzie przeklęty. Aza (że naprzód powiem) taki napój dają? Gdy na śmierć/ za obyczaj ludzkości żegnają? Druga: Aza was takim/ tenże Bóg napawał/ Gdy słodki miód na puszczy z opoki wykrawał? Aza niebieska manna tego smaku była? Aza Mirry i żółci gorzkość przynosiła? Nakoniec: kiedyż takie okrucieństwo było Nadkimkolwiek z tych/ którym prawo przysądziło Śmierć/ abo za występek przystojne karanie? Jakie
Bolne żądłá wnętrzem się áż do sercá ryią. Rzucáią to tám/ to sám/ dobrzeli przybili/ Iuż dobrze: dopieroż záś koronę włożyli. Iuż Pan leży ná márách żáłośnie rozpięty. O narodźie złośliwy/ narodźie przeklęty. Aza (że naprzod powiem) táki nápoy dáią? Gdy ná śmierć/ zá obyczay ludzkośći żegnáią? Druga: Aza was tákim/ tenże Bog nápawał/ Gdy słodki miod ná puszczy z opoki wykrawał? Aza niebieska mánná tego smáku byłá? Aza Mirrhy y żołći gorzkość przynośiłá? Nákoniec: kiedyż tákie okrućieństwo było Nádkimkolwiek z tych/ ktorym práwo przysądźiło Smierć/ ábo zá występek przystoyne karánie? Iákie
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 73.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
rad wozi, Który mu jakim upominkiem grozi”. Wtym bat przyjechał pięknie malowany, Na nim baldachim z wierzchu pozłacany, W nim nimfy gdańskie przy stole siedziały, Co kawalerów swych wyprowadzały. Łzy im się toczą — jak perły — oczami, A za ręce się trzymają rękami. Ach! z jakim żalem Niemcy się żegnają! Ach! jako panny serdecznie wzdychają! Jeden kieliszkiem do swej obiecuje, A napiwszy się — w usta ją całuje. Ona mu fawor na skroń przylepiła: „Nać znak miłości! A jeżelim była Tobie serdeczna, weź i serce moje! Kędy ty jedziesz, tam będziem oboje!” Drugi wziął lutnią,
rad wozi, Który mu jakim upominkiem grozi”. Wtym bat przyjechał pięknie malowany, Na nim baldachim z wierzchu pozłacany, W nim nimfy gdańskie przy stole siedziały, Co kawalerów swych wyprowadzały. Łzy im się toczą — jak perły — oczami, A za ręce się trzymają rękami. Ach! z jakim żalem Niemcy się żegnają! Ach! jako panny serdecznie wzdychają! Jeden kieliszkiem do swej obiecuje, A napiwszy się — w usta ją całuje. Ona mu fawor na skroń przylepiła: „Nać znak miłości! A jeżelim była Tobie serdeczna, weź i serce moje! Kędy ty jedziesz, tam będziem oboje!” Drugi wziął lutnią,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 41
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
gładkie — tak się wyrównała. Leniwiej żółwia okręt postępuje, Kiedy biczyka na żaglach nie czuje. I gdy tak prawie nie jedziem i szczętu, Co żywo na wierzch wychodzi z okrętu. Jeszcze się cieszym, że lądy widzimy I na wysokie czoła drzew patrzymy, Które nam większej tęsknicę dodają, Że nas z daleka jadących żegnają. Strudna obaczym gdzie na wodach sośnie, Łąka i drzewo na morzu nie rośnie. Więc kiedy wszyscy w tak spokojnej dobie Na burtach siedzim i gadamy sobie, Przydzie Marynarz do naszej gromady Statut pod pachą trzymając skarady: „Jam cesarz — prawi — tu moja ustawa, Tu moje wszyscy zachowujcie prawa. Jeśli ustawy wszelkie
gładkie — tak się wyrównała. Leniwiej żółwia okręt postępuje, Kiedy biczyka na żaglach nie czuje. I gdy tak prawie nie jedziem i szczętu, Co żywo na wierzch wychodzi z okrętu. Jeszcze się cieszym, że lądy widzimy I na wysokie czoła drzew patrzymy, Które nam większej tęsknicę dodają, Że nas z daleka jadących żegnają. Ztrudna obaczym gdzie na wodach sośnie, Łąka i drzewo na morzu nie rośnie. Więc kiedy wszyscy w tak spokojnej dobie Na burtach siedzim i gadamy sobie, Przydzie Marynarz do naszej gromady Statut pod pachą trzymając skarady: „Jam cesarz — prawi — tu moja ustawa, Tu moje wszyscy zachowujcie prawa. Jeśli ustawy wszelkie
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 44
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971