nauki i kunszta niewczesnym płodem skażonej swojej imaginacyj. Tłumaczenie zdaje się być wielu wyznaniem upokarzającym własnej niezdolności. Biorąc pochop z kunsztów, rozumieją takowi, iż tłumaczenie względem tłumaczonego pisma jest toż samo co kopia względem oryginału. Choć zaś i ten wstręt przezwyciężą, na tym się jeszcze zastanawiają, iż w tłumaczeniu nigdy się treść i żywość oryginału zostać niemoże, i najwyborniejsze w rodzaju swoim, przecież czczym tylko jest cieniem pierwiastkowego dzieła. Tłumacze albo naśladowcy przywięzujący się szczególnie do słów, sprawiedliwie nazwani są od Horacjusza bydlęcą trzodą. Reguły prawego tłumaczenia nie na tym zasadzone są, aby periody według pierwiastkowego ułożenia przekładać i w jednakim inaczej przestrojone słowa stawiać szyku
nauki y kunszta niewczesnym płodem skażoney swoiey imaginacyi. Tłumaczenie zdaie się bydź wielu wyznaniem upokarzaiącym własney niezdolności. Biorąc pochop z kunsztow, rozumieią takowi, iż tłumaczenie względem tłumaczonego pisma iest toż samo co kopia względem oryginału. Choć zaś y ten wstręt przezwyciężą, na tym się ieszcze zastanawiaią, iż w tłumaczeniu nigdy się treść y żywość oryginału zostać niemoże, y naywybornieysze w rodzaiu swoim, przecież czczym tylko iest cieniem pierwiastkowego dzieła. Tłumacze albo naśladowcy przywięzuiący się szczegulnie do słow, sprawiedliwie nazwani są od Horacyusza bydlęcą trzodą. Reguły prawego tłumaczenia nie na tym zasadzone są, aby peryody według pierwiastkowego ułożenia przekładać y w iednakim inaczey przestroione słowa stawiać szyku
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 3
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
cudzą reputacją bez wstydnie szarpie. Jak się tylko odważy na odbieranie honoru, gotów jest targnąć się na fortunę i życie. Są ludzie płochego umysłu, którzy dla szczebietliwości i nieuwagi, gotowi słowem nieostrożnym wziąć sławę bliźniemu, pismem uwłóczyć honorowi i reputacyj, nie dla tego aby o szkodę przywiedli, ale jednynie aby konwersacyj dać żywość, w pismach zaostrzyć ciekawość czytelnika, albo jak ów Satyryk Boileau, który dla kadencyj wiersza ludzi kilku na sławie zgubił. Tacy niech wiedzą: iż wstrzemięzliwość nie tylko w uczynkach, ale w mówieniu i pisaniu nader chwalebna, iż lepiej być mniej dobrym mowcą lub Wierszopisem, niżeli doskonałym oszczercą i paszkwilantem. Jeżeli na koniec
cudzą reputacyą bez wstydnie szarpie. Jak się tylko odważy na odbieranie honoru, gotow iest targnąć się na fortunę y życie. Są ludzie płochego umysłu, ktorzy dla szczebietliwości y nieuwagi, gotowi słowem nieostrożnym wziąść sławę bliźniemu, pismem uwłoczyć honorowi y reputacyi, nie dla tego aby o szkodę przywiedli, ale iednynie aby konwersacyi dać żywość, w pismach zaostrzyć ciekawość czytelnika, albo iak ow Satyryk Boileau, ktory dla kadencyi wiersza ludzi kilku na sławie zgubił. Tacy niech wiedzą: iż wstrzemięzliwość nie tylko w uczynkach, ale w mowieniu y pisaniu nader chwalebna, iż lepiey bydź mniey dobrym mowcą lub Wierszopisem, niżeli doskonałym oszczercą y paszkwilantem. Jeżeli na koniec
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 34
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
. Dla tego się zaś mówi Kościół Francuski, iż Duchowieństwo Francuskie wiele sobie ma nadanych osobliwszych od Stolice Rzymskiej przywilejów, przy których się statecznie z wyznaniem i uszanowaniem Najwyższej Głowy Kościoła Katolickiego Biskupa Rzymskiego, utrzymuje. ATLAS DZIECINNY.
Obywatele tego Kraju są weseli, żartobliwi, w obcowaniu przyjemni, ludzcy: wesołość swoję nazywają naturalną żywością rozumu, ale ich sąsiedzi mają to za lekkomyślność. U nich nauki, rzemiosła, i sztuki Rycerskie kwitną, przeto nie zbywa u nich na ludziach uczonych, doskonałych rzemieślnikach, dowcipnych wynalazcach, odważnych żołnierzach, mimo jednak tego wszystkiego pospolicie im przypisują lekkość i niestatek. P. Jak się dzieli Francja? O. Różnie
. Dla tego się zaś mowi Kościoł Francuski, iż Duchowieństwo Francuskie wiele sobie ma nadanych osobliwszych od Stolice Rzymskiey przywileiow, przy ktorych się statecznie z wyznaniem y uszanowaniem Naywyższey Głowy Kościoła Katolickiego Biskupa Rzymskiego, utrzymuie. ATLAS DZIECINNY.
Obywatele tego Kraiu są weseli, żartobliwi, w obcowaniu przyiemni, ludzcy: wesołość swoię nazywaią naturalną żywością rozumu, ale ich sąsiedzi maią to za lekkomyślność. U nich nauki, rzemiosła, y sztuki Rycerskie kwitną, przeto nie zbywa u nich na ludziach uczonych, doskonałych rzemieślnikach, dowcipnych wynalazcach, odważnych żołnierzach, mimo iednak tego wszystkiego pospolicie im przypisują lekkość y niestatek. P. Jak się dzieli Francya? O. Rożnie
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 38
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
, i zasklepiają gąsienicę. W tym grobie przetrwawszy czas niejaki zmartwychwstają zamienione w robaki skrzydlate, to jest: w motyle, które, nim oschną, składają na ziemi, na ścianach, drzewach, liściach, ziołach etc. humor nakształt krwi czerwony. Ten humor deszczem spadającym od pyłu oczyszczony, albo wodą rozwiedziony, żywości nabrawszy, gdy na dachach, na ziemi etc znagła ukazuje się co za dziw, iż niewiedzący przyczyny deszczowi to przypisują. Ze zaś czerwoność deszczu pochodzi czasem z tej przyczyny, dowodem tego jest, iż miejsca okryte, do których deszcz dojść nie mógł, jako sklepienia, połapy', części wnętrzne okien, zasarbowane tym
, y zasklepiaią gąsienicę. W tym grobie przetrwawszy czas nieiaki zmartwychwstaią zamienione w robaki skrzydlate, to iest: w motyle, ktore, nim oschną, składaią na ziemi, na ścianach, drzewach, liściach, ziołach etc. humor nakształt krwi czerwony. Ten humor desczem spadaiącym od pyłu oczyszczony, albo wodą rozwiedziony, żywości nabrawszy, gdy na dachach, na ziemi etc znagła ukazuie się co za dziw, iż niewiedzący przyczyny deszczowi to przypisuią. Ze zaś czerwoność desczu pochodzi czasem z tey przyczyny, dowodem tego iest, iż mieysca okryte, do ktorych descz doyść nie mogł, iako sklepienia, połapy', części wnętrzne okien, zasarbowane tym
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 253
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
do cnót, do dobrej edukacji i obyczajów raczej, aniżeli do wytwornej urody bez nich i udatnej powabności adresować się, na czym życia i postanowienia szczęśliwość szczególnie zawisła. Inaczej, miły gaszku, oszpecisz się tyrańsko, bo nieukontentowanie w porwanym nieuważnie stanie doskonałych naraz zabija ludzi tak dalece, że wszelka w nich do czynienia chwalebnego żywość i ochota upada, jako się to najbardziej tymi czasy wydawa, a ty pewnie, nie mając tej w sobie rozrywki i rozgarnienia, w niewoli życia swojego jak w kajdanach zgnijesz, w melancholiji okołtunowaciejesz, oka od wstydu i alteracji nie podniesiesz, choćby ci do łóżka wlazł przez gębę adyjutant, i ten tylko weźmiesz próżnowania
do cnót, do dobrej edukacyi i obyczajów raczej, aniżeli do wytwornej urody bez nich i udatnej powabności adresować się, na czym życia i postanowienia szczęśliwość szczególnie zawisła. Inaczej, miły gaszku, oszpecisz się tyrańsko, bo nieukontentowanie w porwanym nieuważnie stanie doskonałych naraz zabija ludzi tak dalece, że wszelka w nich do czynienia chwalebnego żywość i ochota upada, jako się to najbardziej tymi czasy wydawa, a ty pewnie, nie mając tej w sobie rozrywki i rozgarnienia, w niewoli życia swojego jak w kajdanach zgnijesz, w melancholiji okołtunowaciejesz, oka od wstydu i alteracyi nie podniesiesz, choćby ci do łóżka wlazł przez gębę adyjutant, i ten tylko weźmiesz próżnowania
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 190
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
kolegę księciu Januszowi brata mego, pułkownika teraźniejszego, wypromowował. Zabiełło nie był temu przeciwny, ale widząc, że książę podkanclerzy brata mego, w służbie wojskowej będącego, eksponując na sprzeciwianie się księciu hetmanowi, sakryfikuje go swojej ambicji, perswadował temuż księciu podkanclerzemu, ażeby satius mnie posłał do Kowna, ale książę podkanclerzy, żywość brata mego więcej niż moją powolność estymując, przy tym pokazując, że ma w wojsku tak sobie obligowanych, że się rezolwują hetmanowi narazić, uparł się, ażeby brat mój jechał do Kowna. Brat mój sam sobie nie życzył tak oczywistego księciu hetmanowi, wodzowi swemu, narażenia się, ale musiał się submitować woli księcia podkanclerzego
kolegę księciu Januszowi brata mego, pułkownika teraźniejszego, wypromowował. Zabiełło nie był temu przeciwny, ale widząc, że książę podkanclerzy brata mego, w służbie wojskowej będącego, eksponując na sprzeciwianie się księciu hetmanowi, sakryfikuje go swojej ambicji, perswadował temuż księciu podkanclerzemu, ażeby satius mnie posłał do Kowna, ale książę podkanclerzy, żywość brata mego więcej niż moją powolność estymując, przy tym pokazując, że ma w wojsku tak sobie obligowanych, że się rezolwują hetmanowi narazić, uparł się, ażeby brat mój jechał do Kowna. Brat mój sam sobie nie życzył tak oczywistego księciu hetmanowi, wodzowi swemu, narażenia się, ale musiał się submitować woli księcia podkanclerzego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 298
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. Król pruski tam w osobie swojej, zbiegłszy do wojska swego w bliskości stojącego, uczynił się niby zalęknionym obaczywszy wojsko francuskie, a tymczasem na wierzchołki gór armaty pozaprowadzał. Uczynił zatem aparencją, że nie spotkawszy się z wojskiem francuskim zaczął uchodzić, retyrować się i bezpieczniejszego miejsca szukał. Przez te stratagemma wprowadził wojsko francuskie i żywość francuską do ścigania siebie niby uchodzącego. Znał prędkość księcia de Soubise, znał żywość francuską, a gdy te wojsko wprowadził w płaszczyznę dolną między tymi górami będącą, na których armaty jego zaprowadzone były, kazał tak mocno i razem ze wszystkich armat dać ognia do Francuzów i huzarom swoim tudzież i konnym regimentom w zasadzce będącym kazał
. Król pruski tam w osobie swojej, zbiegłszy do wojska swego w bliskości stojącego, uczynił się niby zalęknionym obaczywszy wojsko francuskie, a tymczasem na wierzchołki gór armaty pozaprowadzał. Uczynił zatem aparencją, że nie spotkawszy się z wojskiem francuskim zaczął uchodzić, retyrować się i bezpieczniejszego miejsca szukał. Przez te stratagemma wprowadził wojsko francuskie i żywość francuską do ścigania siebie niby uchodzącego. Znał prędkość księcia de Soubise, znał żywość francuską, a gdy te wojsko wprowadził w płaszczyznę dolną między tymi górami będącą, na których armaty jego zaprowadzone były, kazał tak mocno i razem ze wszystkich armat dać ognia do Francuzów i huzarom swoim tudzież i konnym regimentom w zasadzce będącym kazał
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 852
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, uczynił się niby zalęknionym obaczywszy wojsko francuskie, a tymczasem na wierzchołki gór armaty pozaprowadzał. Uczynił zatem aparencją, że nie spotkawszy się z wojskiem francuskim zaczął uchodzić, retyrować się i bezpieczniejszego miejsca szukał. Przez te stratagemma wprowadził wojsko francuskie i żywość francuską do ścigania siebie niby uchodzącego. Znał prędkość księcia de Soubise, znał żywość francuską, a gdy te wojsko wprowadził w płaszczyznę dolną między tymi górami będącą, na których armaty jego zaprowadzone były, kazał tak mocno i razem ze wszystkich armat dać ognia do Francuzów i huzarom swoim tudzież i konnym regimentom w zasadzce będącym kazał tak nagle wpaść na Francuzów, że w prędkim czasie kilkanaście tysięcy wojska francuskiego trupem
, uczynił się niby zalęknionym obaczywszy wojsko francuskie, a tymczasem na wierzchołki gór armaty pozaprowadzał. Uczynił zatem aparencją, że nie spotkawszy się z wojskiem francuskim zaczął uchodzić, retyrować się i bezpieczniejszego miejsca szukał. Przez te stratagemma wprowadził wojsko francuskie i żywość francuską do ścigania siebie niby uchodzącego. Znał prędkość księcia de Soubise, znał żywość francuską, a gdy te wojsko wprowadził w płaszczyznę dolną między tymi górami będącą, na których armaty jego zaprowadzone były, kazał tak mocno i razem ze wszystkich armat dać ognia do Francuzów i huzarom swoim tudzież i konnym regimentom w zasadzce będącym kazał tak nagle wpaść na Francuzów, że w prędkim czasie kilkanaście tysięcy wojska francuskiego trupem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 852
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
swojemi częściami, nie łatwo się zajmuje, wydaje dym i szkodliwe wapory; ten zaś który jest nad to przepalony, zbliża się do żaru, i mało z siebie wydaje ciepła; węgiel któryby był na deszczu i wymokł, ten ma defekt, że nie łatwo w siebie ogień przyjmuje, nie pali się nigdy z żywością, i obraca się w perzynę, nie wydawszy z siebie tej, której po nim żądają gorącości, chyba żeby był dobrze podymany miechami. Nie rozumiem a żeby woda przeniknąć mogła części węgla, ponieważ konserwuje się bardzo dobrze w sklepach, i nawet lepiej jeszcze niźli w suchych miejscach, na których kruszy się na drobne cząstki
swoiemi częsciami, nie łatwo się zaymuie, wydaie dym i szkodliwe wapory; ten zaś ktory iest nad to przepalony, zbliża się do żaru, i mało z siebie wydaie ciepła; węgiel ktoryby był na deszczu i wymokł, ten ma defekt, że nie łatwo w siebie ogień przyimuie, nie pali się nigdy z żywoscią, i obraca się w perzynę, nie wydawszy z siebie tey, ktorey po nim żądaią gorącosci, chyba żeby był dobrze podymany miechami. Nie rozumiem á żeby woda przeniknąć mogła częsci węgla, ponieważ konserwuie się bardzo dobrze w sklepach, i nawet lepiey ieszcze niźli w suchych mieyscach, na ktorych kruszy się na drobne cząstki
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 33
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
abo jako stare Ceremoniały mianują Castrum Doloris, i podobieństwo Nagrobku co Grekowie nazywają Cenotaphium, Łacinnicy Tumulus Honorarius. Ten jest uczyniony według opisania i Inwencjej P. Andrzeja Sakka Rzymczyka/ Malarza i Architekta I. M. X. Kardynała Antoniego Barberyna/ od którego też pierwszy Aparaj był delineowany/ w czym on pokazał prędkość i żywość abo sposobność łatwą dowcipu swego/ i stały a mężny rozsądek/ także dzielność w odprawowaniu/ stawiwszy tak wielką Machinę za dni 16. na jakiejby bez utraty czasu mogło się zabawić wiele Miesięcy. Ta tedy Katafalku Machina/ stanęła na śrzód Kościoła/ podniósłszy się na podsadzie abo fundamencie/ około ośmi dłoni abo piędzi wyniosłym
ábo iáko stáre Ceremoniały miánuią Castrum Doloris, y podobieństwo Nagrobku co Grekowie názywáią Cenotaphium, Láćinnicy Tumulus Honorarius. Ten iest vczyniony według opisánia y Inwencyey P. Andrzeiá Sákka Rzymczyká/ Málárzá y Architektá I. M. X. Kárdynałá Antoniego Barberyna/ od ktorego też pierwszy Appáray był delineowány/ w czym on pokazáł prędkość y żywość ábo sposobność łátwą dowcipu swego/ y stały á mężny rozsądek/ tákże dźielność w odpráwowániu/ stáwiwszy ták wielką Máchinę zá dni 16. ná iákieyby bez vtráty czásu mogło się zábawić wiele Mieśięcy. Tá tedy Kátáfálku Máchiná/ stánęłá ná śrzod Kośćiołá/ podniozszy się ná podsadźie ábo fundámenćie/ około ośmi dłoni ábo piędźi wyniosłym
Skrót tekstu: RelKat
Strona: A3
Tytuł:
Relacja albo przełożenie zacnej pamiątki i wspaniałego katafalku uczynionego przez ojców Societatis Jesu w ich kościele w domu profesów w Rzymie
Autor:
Antonio Gerardi
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
architektura
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640