/
W niewiadome nóg opinać forgocze Aż musi; wniwecz/ co się uszamoce.
I ty gwoli zdrowiu/ Masz być pogotowiu.
Lekarstw Nohela/ i porady słuchać. A potym radzę/ i na zimną dmuchać.
Wprzód puszczadłem z stali/ (Któż się nie uzali.)
W zyłę cię zatnie; skąd krwie potok żyzny/ Wyciecze z tamtej dobrowolnej blizny.
Purgansy Syropy Po których masz wtropy.
Wsiąść na parepę/ tej co lipa sierci/ Sczęstej przejazdki aż się dusza wierci.
Niewspominąm wieże Choć cię nikt nie strzeże.
Nie tak jest przykra mężobójcy na dnie/ Jak tobie ją tu wysiedzieć niesnadnie.
Nuż napoje owe/ Meksykańskie nowe
/
W niewiádome nog opináć forgocze Aż muśi; wniwecz/ co się vszámoce.
Y ty gwoli zdrowiu/ Masz bydz pogotowiu.
Lekarstw Nohelá/ y porády słucháć. A potym rádzę/ y ná źimną dmucháć.
Wprzod puszczádłem z stali/ (Ktoż się nie vzali.)
W zyłę ćię zátnie; zkąd krwie potok żyzny/ Wyćiecze z támtey dobrowolney blizny.
Purgánsy Syropy Po ktorych masz wtropy.
Wśieść ná párepę/ tey co lipá śierći/ Zczęstey przeiazdki áż się duszá wierći.
Niewspominąm wieże Choć ćię nikt nie strzeże.
Nie ták iest przykra mężoboycy ná dnie/ Iák tobie ią tu wysiedźieć niesnádnie.
Nuż napoie owe/ Mexykáńskie nowe
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 170
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Choć jeden/ niedba i żle gospodarzy; Inszym osadza/ abosz się nadarzy? Abosz to pierwsza? abosz to nowina? Rzymska przykładem będzie Mesalina: Gdy wpowinności Klaudiusz omyli/ Ząń wykonywa tę powinność Sylli Chor. Gdy się w rozmowie uniosły nie bogi/ Aż; jak to rzadko bywają bez trwogi Od Nieprzyjaciół żyzne tamte Kraje Gdy w Czambuł dzicy zapadną Nohaje. Tak w ten czas krzyknie kiedy ktoś/ Tatarzy/ Jak mróz kwietniowy gdy nagle powarzy: Zioła/ z nich liście z pada pięknej krassy Tak tych dobra myśl odbiezy w hałassy. Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Pieśń XXII
Choć iedęn/ niedba y żle gospodárzy; Inszym osadza/ ábosz się nádárzy? Abosz to pierwsza? abosz to nowiná? Rzymska przykłádem będźie Messáliná: Gdy wpowinnośći Claudius omyli/ Ząń wykonywa tę powinność Sylli Chor. Gdy się w rozmowie vniosły nie bogi/ Aż; iák to rzadko bywáią bez trwogi Od Nieprzyiaćioł żyzne támte Kráie Gdy w Czámbuł dźicy zápádną Noháie. Ták w ten czás krzyknie kiedy ktoś/ Tátárzy/ Iák mroz kwietniowy gdy nagle powárzy: Ziołá/ z nich liśćie z pada piękney krassy Ták tych dobra myśl odbiezy w háłássy. Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich PIESN XXII
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 189
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
trozębem igrzyska Neptun, albo Jupiter, kiedy lekki wienie Fawoni, po aurach swoje cugi żenie. Kajus, cesarz, zwycięzca zachodniego świata, Drugi Pompejus, jako skrócił Mitrydata, Rzym dziwu, okrąg ziemski napełnili grozy, Wielkich słoni naprzągszy w triumfalne wozy. Zhołdowawszy, że trzymać nie chciała z nim miru, Zenobiją, żyznego królową Palmiru, Mężny Aurelian niezwyczajną fozą Triumfował, kiedy go pospołu z nią wiozą Łogoszem spięte cztery, a każdy rochmanny, Jelenie, wzięte z stajnie efeskiej Diany; Wielką sobie i onej pompę heroini Sprawił, nieśmiertelnej ją zrównawszy bogini. Lwy, jako ją w idejskim widzimy kościele, Płodna wszech bogów matka zaprząga Cybele:
trozębem igrzyska Neptun, albo Jupiter, kiedy lekki wienie Fawoni, po aurach swoje cugi żenie. Kajus, cesarz, zwycięzca zachodniego świata, Drugi Pompejus, jako skrócił Mitrydata, Rzym dziwu, okrąg ziemski napełnili grozy, Wielkich słoni naprzągszy w tryumfalne wozy. Zhołdowawszy, że trzymać nie chciała z nim miru, Zenobiją, żyznego królową Palmiru, Mężny Aurelijan niezwyczajną fozą Tryumfował, kiedy go pospołu z nią wiozą Łogoszem spięte cztery, a każdy rochmanny, Jelenie, wzięte z stajnie efeskiej Dyjany; Wielką sobie i onej pompę heroini Sprawił, nieśmiertelnej ją zrównawszy bogini. Lwy, jako ją w idejskim widzimy kościele, Płodna wszech bogów matka zaprząga Cybele:
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 191
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, gdy był u Szwedów więźniem
.
Ja śpiewam, chociaż biedy Zgoła mizernego Ogarnęły mię wszędy Więźnia ubogiego, Choć nieszczęśliwy I ledwom żywy.
Śpiewam ci, ale moje Serce bez przestania Ciężkie ma niepokoje, Gdy częste wzdychania Trapiąc mą duszę Wylewać muszę.
Ja śpiewam, choć ojczyzna Matka utrapiona. Ona tak kiedyś żyzna, Tak niezwyciężona, I z nią jej czyny Idą w perzyny.
Śpiewam ci, lecz me pieśni Tylko faunowie I satyrowie leśni Po głuchej dąbrowie
Niechaj śpiewają A narzekają.
Ja śpiewam, a potoki Z krwie polskiej zbierają, A dymy pod obłoki Z miast i ze wsi wstają. On kraj wesoły Idzie w popioły.
, gdy był u Szwedow więźniem
.
Ja śpiewam, chociaż biedy Zgoła mizernego Ogarnęły mię wszędy Więźnia ubogiego, Choć nieszczęśliwy I ledwom żywy.
Śpiewam ci, ale moje Serce bez przestania Ciężkie ma niepokoje, Gdy częste wzdychania Trapiąc mą duszę Wylewać muszę.
Ja śpiewam, choć ojczyzna Matka utrapiona. Ona tak kiedyś żyzna, Tak niezwyciężona, I z nią jej czyny Idą w perzyny.
Śpiewam ci, lecz me pieśni Tylko faunowie I satyrowie leśni Po głuchej dąbrowie
Niechaj śpiewają A narzekają.
Ja śpiewam, a potoki Z krwie polskiej zbierają, A dymy pod obłoki Z miast i ze wsi wstają. On kraj wesoły Idzie w popioły.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 370
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
kiedy morskie wały Tłuc będą o brzeżne skały, Kiedy wicher okręt ciska, A śmierć przed oczyma błyska.
Już rybitw na chybkiej łodzi, Lata po wierzchu powodzi. Już pono niejednę liczy Godzinę stan rzemieślniczy.
Jeszcze przed zajęciem zarze Ożywają się kotlarze.
Już też i oracz wesoły Zaprzągszy robocze woły
Ranym świtem obudzony Jedzie na żyzne zagony, Które więc lemieszem porze Od ranej do późnej zorze.
W domu zaś lub w żarnach miele, Lubo siadszy u kądziele, Prostą pieśnią pracowita Czeladka świtanie wita.
Albo też gdy wznidzie słonie, Ciągnie sierpem po zagonie. Już i pasterz nieuśpiony Lubo na bujne zagony,
Lubo między gęste bory Pędzi bydełko z obory
kiedy morskie wały Tłuc będą o brzeżne skały, Kiedy wicher okręt ciska, A śmierć przed oczyma błyska.
Już rybitw na chybkiej łodzi, Lata po wierzchu powodzi. Już pono niejednę liczy Godzinę stan rzemieśniczy.
Jeszcze przed zajęciem zarze Ożywają się kotlarze.
Już też i oracz wesoły Zaprzągszy robocze woły
Ranym świtem obudzony Jedzie na żyzne zagony, Ktore więc lemieszem porze Od ranej do poźnej zorze.
W domu zaś lub w żarnach miele, Lubo siadszy u kądziele, Prostą pieśnią pracowita Czeladka świtanie wita.
Albo też gdy wznidzie słonie, Ciągnie sierpem po zagonie. Już i pasterz nieuśpiony Lubo na bujne zagony,
Lubo między gęste bory Pędzi bydełko z obory
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 378
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
redux. 688. Na porównanie jesienne.
Już Phoebe kozorożec do austru ciepłego Woła cię zwykłym znaku gościńcem jasnego. Już dzień z nocą podziela waga sprawiedliwa. Erigone ją w ręku piastuje wstydliwa. Czy ujrzyszże nas Phoebe znowu jasnym okiem, Jakich odchodzisz, z nowym gdy powrócisz rokiem, Gdy światu młodość wrócisz, żeńcom żyzne kłosy I owdowiałym drzewom oganiste włosy? Bież wieczne światło, i myć krótki wiek bieżymy, Ziemianie, acz do twego nieba należymy. I myć gwiazdy, i na nas przychodzi zaćmienie, Gdy nam gasną zdrowego rozumu promienie. Nim się wrócisz, bodaj rdzą ziemską zaszpecone Światło umysłu było tak ochędożone, Jako więc drżą promienie
redux. 688. Na porownanie jesienne.
Już Phoebe kozorożec do austru ciepłego Woła cię zwykłym znaku gościńcem jasnego. Już dzień z nocą podziela waga sprawiedliwa. Erigone ją w ręku piastuje wstydliwa. Czy ujrzyszże nas Phoebe znowu jasnym okiem, Jakich odchodzisz, z nowym gdy powrocisz rokiem, Gdy światu młodość wrocisz, żeńcom żyzne kłosy I owdowiałym drzewom oganiste włosy? Bież wieczne światło, i myć krotki wiek bieżymy, Ziemianie, acz do twego nieba należymy. I myć gwiazdy, i na nas przychodzi zaćmienie, Gdy nam gasną zdrowego rozumu promienie. Nim się wrocisz, bodaj rdzą ziemską zaszpecone Światło umysłu było tak ochędożone, Jako więc drżą promienie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 407
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
z postępków jego każdy swemu Życiu brał przykład. A jeśli łaskawy
Wrog mnie nie myli i jeśli me rymy Godne pamięci, jego żywot godny, By był wspomniany zawsze. Niechaj Rzymy, Sparty, Ateny i ta której płodny
Koń dobył, leżą a niechaj zostaje Jego pamiątka, póki morskie szklane Marmury pełne ryb, a żyzne kraje Sprawuje rolnik; póki się rożane
Zapalać będą zorze; póki wiatry Zbijać się będą o wysokie Tatry. Urania.
Podniósłszy w niebo nieuśpione oczy I tam pojrzawszy, gdzie się wielki wije Z jasnopromiennych gwiazd uwity smoczy Ogon, pojrżałam i tam, kędy bije
Blask świętej panny, co z ziemskiej krainy Dla złości ludzkiej w
z postępkow jego każdy swemu Życiu brał przykład. A jeśli łaskawy
Wrog mnie nie myli i jeśli me rymy Godne pamięci, jego żywot godny, By był wspomniany zawsze. Niechaj Rzymy, Sparty, Ateny i ta ktorej płodny
Koń dobył, leżą a niechaj zostaje Jego pamiątka, poki morskie szklane Marmury pełne ryb, a żyzne kraje Sprawuje rolnik; poki się rożane
Zapalać będą zorze; poki wiatry Zbijać się będą o wysokie Tatry. Urania.
Podniozszy w niebo nieuśpione oczy I tam pojrzawszy, gdzie się wielki wije Z jasnopromiennych gwiazd uwity smoczy Ogon, pojrżałam i tam, kędy bije
Blask świętej panny, co z ziemskiej krainy Dla złości ludzkiej w
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 464
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
się stroskane Miłe, swobodne, Też krotofile, Teraz nam mile Teraz przybywaj Strzałek dobywaj, Serca się cieszą, Myśli precz spieszą; Te serc tych godne. Terpsichore.
Nie ten któryby od początku świata Wszytkie lat przeszłych zrachował minuty, Ani ten, który na brzegu wysuty Piasek policzy i ciepłego lata Kłosy zrachuje na żyznym zagonie, Ale to u mnie rachmistrz, co dni swoje Ma jak na palcach; co ziemne podwoje Ma przed oczyma, choć zdrów a o zgonie Żywota myśli; co szafuje czasem Tak, że choć jeszcze Atropos życzliwa Nie dowija mu ostatka przędziwa, Wszytko rozumie, że już śmierć za pasem. I dlatego też
się stroskane Miłe, swobodne, Też krotofile, Teraz nam mile Teraz przybywaj Strzałek dobywaj, Serca się cieszą, Myśli precz spieszą; Te serc tych godne. Terpsichore.
Nie ten ktoryby od początku świata Wszytkie lat przeszłych zrachował minuty, Ani ten, ktory na brzegu wysuty Piasek policzy i ciepłego lata Kłosy zrachuje na żyznym zagonie, Ale to u mnie rachmistrz, co dni swoje Ma jak na palcach; co ziemne podwoje Ma przed oczyma, choć zdrow a o zgonie Żywota myśli; co szafuje czasem Tak, że choć jeszcze Atropos życzliwa Nie dowija mu ostatka przędziwa, Wszytko rozumie, że już śmierć za pasem. I dlatego też
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 467
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Narobił, który z głową prawie cały Kąpał się we krwi ludzkiej; który ognia Tak potrzebnego elementu marnie Zażył, że jedna nieszczęsna pochodnia W kupę popiołu całe miasta zgarnie. Ten zaś bodaj się święcił, który boje Wzgardził a w cieniu dni swoje prowadzi I ulubiwszy wczasy i pokoje Lub trzody pilen lubo bujne sadzi Szczepy lub żyzne sprawuje ugory, W które wrzucone jako obumiera Ziarno, niźli się podnosi do góry, A potym owoc obfity zawiera W gumna bogate. Tak człowiek cnotliwy, Lubo w tym wieku pospołu z drugimi Śmierci podległy, w tym jednak szczęśliwy, Że zapomniony nie zostaje w ziemi. W tymci ja ciebie rachuję porządku, Zacny marszałku
Narobił, ktory z głową prawie cały Kąpał się we krwi ludzkiej; ktory ognia Tak potrzebnego elementu marnie Zażył, że jedna nieszczęsna pochodnia W kupę popiołu całe miasta zgarnie. Ten zaś bodaj się święcił, ktory boje Wzgardził a w cieniu dni swoje prowadzi I ulubiwszy wczasy i pokoje Lub trzody pilen lubo bujne sadzi Szczepy lub żyzne sprawuje ugory, W ktore wrzucone jako obumiera Ziarno, niźli się podnosi do gory, A potym owoc obfity zawiera W gumna bogate. Tak człowiek cnotliwy, Lubo w tym wieku pospołu z drugimi Śmierci podległy, w tym jednak szczęśliwy, Że zapomniony nie zostaje w ziemi. W tymci ja ciebie rachuję porządku, Zacny marszałku
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 469
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
impreza, bo na Radziwiła Trafił mężnego, który swojej Litwie Przodował w bitwie.
Wódz sławy chciwy sam się nie szanuje, Którego mężny żołnierz naśladuje: Rękę swą paszę ciął, lud pospolity Od wojska bity.
Tamże wziął i znak hussejmowej sławy Buńczuk turecki. Szczęśliwe buławy
W tak mężnych ręku, szczęśliwa ojczyzna W te cnoty żyzna.
Tam jedni zbici, drudzy potopieni, Rzeka się od krwi pogańskiej rumieni, Płyną pospołu z trupy purpurowe Nurty dniestrowe.
A i ci, którzy przez most się przebili, Tam na bankiet nie lepszy trafili, Trupy ich aż po kamienieckie skały Drogę usłały.
Pełne przyległe pola i okopy, Pełen i majdan trupów,
impreza, bo na Radziwiła Trafił mężnego, ktory swojej Litwie Przodował w bitwie.
Wodz sławy chciwy sam się nie szanuje, Ktorego mężny żołnierz naśladuje: Rękę swą paszę ciął, lud pospolity Od wojska bity.
Tamże wziął i znak hussejmowej sławy Buńczuk turecki. Szczęśliwe buławy
W tak mężnych ręku, szczęśliwa ojczyzna W te cnoty żyzna.
Tam jedni zbici, drudzy potopieni, Rzeka się od krwi pogańskiej rumieni, Płyną pospołu z trupy purpurowe Nurty dniestrowe.
A i ci, ktorzy przez most się przebili, Tam na bankiet nie lepszy trafili, Trupy ich aż po kamienieckie skały Drogę usłały.
Pełne przyległe pola i okopy, Pełen i majdan trupow,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 491
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910