i rubli Drohobusz pali, Pan ruszenie się wojska uchwali. O jutrzence ranej. WIERSZ DZIEWIĄTY.
Już ognie pogaszone, wyrównane doły, Fortuna po powietrzu rozbiegłemi koły Polska szumi; niemasz ich, ani się oparli, Co tak pyszne nadzieje byli już pożarli. Konaj o bohatyrze, kończ naród niewierny, Sięgaj ich w Acheruntach i śrzód krwawej Lerny, Czyli tył raz podawszy gruby i zelżywy, Obrócą się i zniosą wżrok twój popędliwy. Jeden jeszcze zostawał ku stronie północnej Ostróg wielki Sehinów ogromny i mocny, Gdzie, jako się do serca po pleurze przeszłej Wszystka krew, siły wszystkie na ratunek zeszły. Hej na tym met Olimpie, tego dostał
i rubli Drohobusz pali, Pan ruszenie się wojska uchwali. O jutrzence ranej. WIERSZ DZIEWIĄTY.
Już ognie pogaszone, wyrównane doły, Fortuna po powietrzu rozbiegłemi koły Polska szumi; niemasz ich, ani się oparli, Co tak pyszne nadzieje byli już pożarli. Konaj o bohatyrze, kończ naród niewierny, Sięgaj ich w Acheruntach i śrzód krwawej Lerny, Czyli tył raz podawszy gruby i zelżywy, Obrócą się i zniosą wżrok twój popędliwy. Jeden jeszcze zostawał ku stronie północnej Ostróg wielki Sehinów ogromny i mocny, Gdzie, jako się do serca po pleurze przeszłej Wszystka krew, siły wszystkie na ratunek zeszły. Hej na tym met Olimpie, tego dostał
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 19
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
końca świeciło? Jeśli mruży i slońce oko swe złocone, Grubym worem i ziemią ciężką zawalone. Co w stali tak twardego, czemu przez lat siła Popiół i rdza śmiertelnej skazy nie wadziła? Jeśli się nie zostały na swym fundamencie Kowane piramidy w twardym diamencie. Co i tak wspaniałego, że we mgnieniu oka, W Acherunty nagłębsze nie spadło z wysoka? Jeśli lecą i trony i którzy sięgają Głową nieba, z drugimi króle umierają. Któremu prorokowi, i której Kasandrze, Żebyś i ty miał umrzeć, piękny Aleksandrze, Wierzyłbym był; gdzie nic to, żeś jako kto inny, Z tych początków, żeś z
końca świeciło? Jeżli mruży i slońce oko swe złocone, Grubym worem i ziemią ciężką zawalone. Co w stali tak twardego, czemu przez lat siła Popiół i rdza śmiertelnej skazy nie wadziła? Jeżli się nie zostały na swym fundamencie Kowane piramidy w twardym dyamencie. Co i tak wspaniałego, że we mgnieniu oka, W Acherunty nagłębsze nie spadło z wysoka? Jeśli lecą i trony i którzy sięgają Głową nieba, z drugimi króle umierają. Któremu prorokowi, i której Kasandrze, Żebyś i ty miał umrzeć, piękny Alexandrze, Wierzyłbym był; gdzie nic to, żeś jako kto inny, Z tych początków, żeś z
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 37
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Za szumnemi kurzą się na Olimpie koły. I któreż żałośniejsze mogło być emblema, Z szczepów sześci rodzonych, poleć oraz dwiema; Opadł kwiat powarzony, i frukt z nich nie rdzały, A drugie się około smutno pozwieszały. Będzie tysiąc o tobie, wielki kardynale, Atyckiemi kanary cukrować swe żale, I rzewnić Pindarowym Acheronty strojem, Mnie tak nad Aleksandrem dosyć płakać moim. Już kołacą Eumeny, już nieubłagane Tygrysiemi poznokty nici rwą kochane. Aż on mdleje, i razem jako list się zwinie Zgromiony Akwilonem, z konia się przeszynie. Zbieżą siły ku sercu, a tyrskich korali Twarz rumieńsza, raz mrozem, raz ogniem się pali,
Za szumnemi kurzą się na Olimpie koły. I któreż żałośniejsze mogło być emblema, Z szczepów sześci rodzonych, poleć oraz dwiema; Opadł kwiat powarzony, i frukt z nich nie rdzały, A drugie się około smutno pozwieszały. Będzie tysiąc o tobie, wielki kardynale, Attyckiemi kanary cukrować swe żale, I rzewnić Pindarowym Acheronty strojem, Mnie tak nad Alexandrem dosyć płakać moim. Już kołacą Eumeny, już nieubłagane Tygrysiemi poznokty nici rwą kochane. Aż on mdleje, i razem jako list się zwinie Zgromiony Akwilonem, z konia się przeszynie. Zbieżą siły ku sercu, a tyrskich korali Twarz rumieńsza, raz mrozem, raz ogniem się pali,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 46
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
setne mędrców głowy: Uxoribus servire ignominiosum. Myśliłem ją porzucić, ale mi tego ślub nie dopuszczał. W tej mojej deliberacjej zaprowadziła mię w lata, żem z nią do lat sześcidziesiąt i kilku przyszedł. Jeszcze przecie jako krzemyk zdrowa i żywa przez te wszytkie lata. Co Prometeusz na Kaukazie, co Syzyfus w Acheroncie, tom ja wytrzymał. Tymem się tylko cieszył, com kiedyś czytał: Qui ergo habet malam mulierem, sciat se iam recipere mercedem suae iniquitatis. I to co mówi mędrzec: Mulier mala dabitur viro peccatori. I na drugim miejscu: Parva est omnis malitia ad malitiam mulieris.
A wziąwszy z kościoła
setne mędrców głowy: Uxoribus servire ignominiosum. Myśliłem ją porzucić, ale mi tego ślub nie dopuszczał. W tej mojej deliberacyej zaprowadziła mię w lata, żem z nią do lat sześcidziesiąt i kilku przyszedł. Jeszcze przecie jako krzemyk zdrowa i żywa przez te wszytkie lata. Co Prometeusz na Kaukazie, co Syzyfus w Acheroncie, tom ja wytrzymał. Tymem się tylko cieszył, com kiedyś czytał: Qui ergo habet malam mulierem, sciat se iam recipere mercedem suae iniquitatis. I to co mówi mędrzec: Mulier mala dabitur viro peccatori. I na drugim miejscu: Parva est omnis malitia ad malitiam mulieris.
A wziąwszy z kościoła
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 176
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
; przyjemne ku temu/ I nader wdzięczne Bogu/ i Stwórcy swojemu. Ci za jeden grzech tylko/ za grzech wyniosłości/ W której do takiej przyszli zawziętej śmiałości/ Iże równi chcieli być najwyższemu Bóstwem/ Wypędzeni są z nieba do piekła z swym mnóstwem/ I którzy przechodzili w swojej Faetonta Ozdobie/ ciemnego się stali Acheronta Godnemi/ gdzie na wieczność dekretem skazani Za spisek przeciw Bogu są konkludowani. Aniołowie ciężko za grzech skarani. Lamentu dzień drugi.
Czylim był jak Niobe w marmur obrócony? Czylim odmienion w twardy kamień od Gorgony? Ze mi nie był od Niebios ten fawor życzliwy Dany/ abym uważał ich byt nieszczęśliwy/
; przyiemne ku temu/ Y nader wdzięcżne Bogu/ y Stworcy swoiemu. Ci za ieden grzech tylko/ za grzech wyniosłośći/ W ktorey do takiey przyszli zawziętey śmiałośći/ Iże rowni chćieli bydź náywyższemu Bostwem/ Wypędzeni są z niebá do piekłá z swym mnostwem/ Y którzy przechodźili w swoiey Pháetontá Ozdobie/ ćiemnego się stali Acherontá Godnemi/ gdźie ná wiecżność dekretem skazáni Zá spisek przećiw Bogu są konkludowani. Aniołowie ćieszko zá grzech skaráni. Lámentu dźień drugi.
Czylim był iak Niobe w marmur obrocony? Czylim odmienion w twárdy kámień od Gorgony? Ze mi nie był od Niebios ten fawor życżliwy Dány/ ábym uwáżał ich byt nieszcżęsliwy/
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 49
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
Troista Historia.
Książę niegdy Erebu gniewem zdjęty srogiem, Wojnę Niebu gotował, skarżąc się że w drogiem Sam tylko towarzysza był dożywotniego Ukrzywdzony faworze; nie słysząc miłego Przez długi czas od żony, albo od plemienia: Pod ziemią, ani Ojca, ni męża imienia. Idą w pułki straszydła, wojna Jowiszowi Grożąc; szyki Acheront i Wojska stanowi. Smolną głównie i węże trzęsąc rozplecione, W blady dusze gromadzi obóz Tyzyfone. Pewnieby poruszone światem zamieszkały Elementa, z Tytańskich pewnieby spadały Pęta braci, i znowu Egeon okowy Złamał, i z przytłoczonej twardy ciężar głowy Złożywszy: rozgniewany z Jowiszowej łuny. Setnem mieszkał ramieniem bijące pioruny. Lecz Parki
Troista Historya.
Xiążę niegdy Erebu gniewem zdięty srogiem, Woynę Niebu gotował, skárżąc się że w drogiem Sam tylko towárzyszá był dożywotniego Vkrzywdzony faworze; nie słysząc miłego Przez długi czás od żony, álbo od plemienia: Pod źięmią, áni Oycá, ni mężá imienia. Idą w pułki strászydłá, woyna Iowiszowi Grożąc; szyki Acheront y Woyská stánowi. Smolną głownie y węże trzęsąc rozplećione, W blady dusze gromádźi oboz Tyzyfone. Pewnieby poruszone świátem zámieszkáły Elementá, z Tytáńskich pewnieby spadáły Pętá bráći, y znowu Egeon okowy Złamał, y z przytłoczoney twárdy ćiężar głowy Złożywszy: rozgniewány z Iowiszowey łuny. Setnem mieszkał rámieniem biiące pioruny. Lecz Párki
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 4
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
gdy odległa Matka, do Sycylii bliskiej abyś zbiegła. Tam Cerery gdy słońca świat swemi ogniami Oświeci: córkę w pole twemi sposobami Wywab: któremi i mnie częstokroć samego I świat cały niewilisz. czemuż podziemnego Króla państwo próżnuje, niechaj ciemnej nocy Obywatel, neich piekło twej podlega mocy. Nowy ogień i pęta daj Acherontowi, Wskrusz zmiękczone strzałami serce Plutonowi. Słucha Wenus rozkazu. Za Ojcowskim słowem W towarzystwie z nią Pallas idzie, i co łowem Straszna słynie Bogini. Boskiemi dotknione Lśni się niebo krokami, jak gdy zapalone Ognie niecąc Kometa, prognostyki swoje Morzu daje na fale, królestwem na boje. Przyszły tam gdzie Cerery bogate pozłaca Gmachy
gdy odległá Mátká, do Sycylii bliskiey ábyś zbiegłá. Tám Cerery gdy słońcá świát swemi ogniámi Oświeći: corkę w pole twemi sposobámi Wywab: ktoremi y mnie częstokroć sámego I świát cáły niewilisz. czemuż podźiemnego Krola páństwo prożnuie, niechay ćiemney nocy Obywatel, neich piekło twey podlega mocy. Nowy ogień y pęta day Acherontowi, Wskrusz zmiękczone strzałámi serce Plutonowi. Słucha Wenus rozkazu. Zá Oycowskim słowem W towarzystwie z nią Pallas idźie, y co łowem Straszna słynie Bogini. Boskiemi dotknione Lśni się niebo krokami, iák gdy zapalone Ognie niecąc Kometa, prognostyki swoie Morzu daie ná fále, krolestwem ná boie. Przyszły tám gdźie Cerery bogate pozłáca Gmáchy
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 11
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Wplecione zdaje kwieciem roźlicznym więzienie. Co kiedy przy Panieńskiej dzieje się ochocie, W niespodzianym na koło poczyna łoskocie Drżeć ziemia; niebotyczne ruszają się skały, Razem Miasta, i wieże razem się zachwiały. Skąd przyczyna? nikt niewie. Wnet się domyśliła Sama Wenus, i z strachem wraz się ucieszyła. Tym czasem z Acherontu Tyran pod obłoki Drogi szuka, i bystre konie przez szeroki Kark pędzi Encelada; a ten we złej chwili Nieznośny z siebie ciężar złożyć gdy się sili, Rusza mocą ostatnią ramiona; a zatem Z Etną, i Sycylią, całym trzęsie światem. Jako więc oblężonych zewsząd, podkopanie Skryte Zamków dobywa, gdy nad spodziewanie Oblężonych
Wplećione zdáie kwiećiem roźlicznym więźienie. Co kiedy przy Pánieńskiey dźieie sie ochoćie, W niespodźianym ná koło poczyna łoskoćie Drżeć źiemiá; niebotyczne ruszáią sie skáły, Razem Miastá, y wieże rázem się záchwiały. Zkąd przyczyná? nikt niewie. Wnet się domyśliłá Sámá Wenus, y z stráchem wraz sie ućieszyłá. Tym czásem z Acherontu Tyran pod obłoki Drogi szuka, y bystre konie przez szeroki Kárk pędźi Enceládá; á ten we złey chwili Nieznośny z śiebie ćiężar złożyć gdy się śili, Rusza mocą ostátnią rámioná; á zátem Z Etną, y Sycylią, cáłym trzęśie świátem. Iáko więc oblężonych zewsząd, podkopánie Skryte Zamkow dobywa, gdy nád spodźiewánie Oblężonych
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 19
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
odkrył staje, I Sęp nie nasycony piersi mu nią kraje. Eumenidy straszliwe wyciągnioną szyją Wina cedzą, a węże z niemi wespół piją; I nie głównie smoliste, lecz świece gotują Do łoźnice jarzęce; wolne przelatują Awern lekkie gołębie, powietrze fetorem Nie psuje się, i wolnym idzie Styks jeziorem. Mlekiem w ten czas Acheront, Kocyt winem płynął, Pasma jędze nie rwały, lament wszelki minął. Śmierć żadna nie panuje, ani żadne trapią Matek groby; z niskąd się do zguby nie kwapią. Zeglarz w morzu nie tonie, nie ginie na Wojnie Żołnierz, Miasta bez szumu zostają spokojnie. Trzciną nierozczesane przewoźnik ogrodzi Czoło, i w próżnej
odkrył stáie, Y Sęp nie násycony pierśi mu nię kráie. Eumenidy strászliwe wyćiągnioną szyią Winá cedzą, á węże z niemi wespoł piią; Y nie głownie smoliste, lecz świece gotuią Do łoźnice iárzęce; wolne przelátuią Awern lekkie gołębie, powietrze fetorem Nie psuie się, y wolnym idźie Styx ieźiorem. Mlekiem w ten czás Acheront, Kocyt winem płynął, Pásmá iędze nie rwáły, láment wszelki minął. Smierć żadna nie pánuie, áni żadne trapią Mátek groby; z niskąd się do zguby nie kwápią. Zeglarz w morzu nie tonie, nie ginie ná Woynie Zołnierz, Miástá bez szumu zostáią spokoynie. Trzćiną nierozczesane przewoźnik ogrodźi Czoło, y w prożney
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 26
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
/ i znaj się wżdy z sobą: Dopiero cię z piękności nie mógł świat wychwalić Teraz widząc/ komuby nie przyszło użalić Twojej się kondycji/ oczy wywrócone/ Twarz i usta/ jakoby na wieki nie one/ Hej obacz się. A co tak skrytego cię boli Powiedz proszę. Ona w tym jakoby powoli Z Acheruntu powraca/ ciężkimi oczyma Światła się docierając. O niemaszci nie ma Ducha we mnie (odpowie) a gdzie zbiegł/ wiesz i ty/ Skąd co za gość dopiero w sercu mym niezbyty Dręczy mię i weksuje/ znać możesz to po mnie/ O dodaj swej pomocy/ i radź proszę o mnie. Punkt I.
/ y znay się wżdy z sobą: Dopiero cię z pięknośći nie mogł świát wychwalić Teraz widząc/ komuby nie przyszło vżalić Twoiey się kondycyey/ oczy wywrocone/ Twarz y vstá/ iákoby ná wieki nie one/ Hey obacz się. A co ták skrytego cię boli Powiedz proszę. Oná w tym iákoby powoli Z Acheruntu powráca/ cięszkimi oczymá Swiátłá się docieráiąc. O niemászci nie má Duchá we mnie (odpowie) á gdzie zbiegł/ wiesz y ty/ Zkąd co zá gość dopiero w sercu mym niezbyty Dręczy mię y wexuie/ znáć możesz to po mnie/ O doday swey pomocy/ y radź proszę o mnie. Punkt I.
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 32
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701