Abrą cicho z domu wyszła. Całe miasto przeszedłszy, obie tylko same Przyszły pod wały miejskie i potężną bramę. Zastały Ozyjasza z wszystkimi kapłany, Którzy na nią czekali, każdy z nich stroskany,
Którzy gdy ją w takowej ozdobie ujrzeli, Nad urodą nieludzką prawie się zdumieli I ledwo śmiejąc patrzać na takie urody, Boga adorowali w podziwieniu wprzódy. Nic jednak nie pytając, co by zamyśliła, Puścili ją mówiąc, gdy z bramy wychodziła: „Niech ci Bóg ojców naszych swej łaski dodaje, Niech ci w radzie i w skutku twoich myśli staje. Niech ci serce dzielnością i cnotą utwierdza Ten, który jest najpierwsza ludzkich robót twierdza, Aby
Abrą cicho z domu wyszła. Całe miasto przeszedłszy, obie tylko same Przyszły pod wały miejskie i potężną bramę. Zastały Ozyjasza z wszystkimi kapłany, Którzy na nię czekali, każdy z nich stroskany,
Którzy gdy ją w takowej ozdobie ujrzeli, Nad urodą nieludzką prawie się zdumieli I ledwo śmiejąc patrzać na takie urody, Boga adorowali w podziwieniu wprzódy. Nic jednak nie pytając, co by zamyśliła, Puścili ją mówiąc, gdy z bramy wychodziła: „Niech ci Bóg ojców naszych swej łaski dodaje, Niech ci w radzie i w skutku twoich myśli staje. Niech ci serce dzielnością i cnotą utwierdza Ten, który jest najpierwsza ludzkich robót twierdza, Aby
Skrót tekstu: JabłJHistBar_II
Strona: 529
Tytuł:
Historie arcypiękne do wiedzenia potrzebne ...
Autor:
Jan Kajetan Jabłonowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wisiała, Która wodza strasznego cudnie okrywała, A jeszcze bogatszymi od złota dywany Podłoga i podnóżek był jego wysłany, Który pyszną Holofern nogą swoją deptał, A miłość całym sercem z oczu Judyt chłeptał. Ta tedy tak stanąwszy przed pańskim obliczem, Jako słońcem błysnąwszy urodziwym licem, Pojrzawszy na hetmana, wnet na ziemię padła, Adorując tyrana niby z zmysłu zbladła. A ledwo się rzuciła tam pod jego nogi, Zmiękczył się ów człek dumny i zbyt dotąd srogi. Kinie na sługi swoje, by upaść nie dali I jako ją najprędzej w górę pyjdnoszali. Ochoczo się rzucili i rzyśko podnoszą, Ledwo nie na powietrze usłużni wynoszą.
wisiała, Która wodza strasznego cudnie okrywała, A jeszcze bogatszymi od złota dywany Podłoga i podnóżek był jego wysłany, Który pyszną Holofern nogą swoją deptał, A miłość całym sercem z oczu Judyt chłeptał. Ta tedy tak stanąwszy przed pańskim obliczem, Jako słońcem błysnąwszy urodziwym licem, Pojrzawszy na hetmana, wnet na ziemię padła, Adorując tyrana niby z zmysłu zbladła. A ledwo się rzuciła tam pod jego nogi, Zmiękczył się ów człek dumny i zbyt dotąd srogi. Kinie na sługi swoje, by upaść nie dali I jako ją najprędzej w górę pjjdnoszali. Ochoczo się rzucili i rzyśko podnoszą, Ledwo nie na powietrze usłużni wynoszą.
Skrót tekstu: JabłJHistBar_II
Strona: 532
Tytuł:
Historie arcypiękne do wiedzenia potrzebne ...
Autor:
Jan Kajetan Jabłonowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
którzy w niej odpoczywają/ lubo oni wirzchnich Pałaców Twórce asystentowie Anieli; swoje kontinuowali modły. Ci Naświętszej Pannie poczęli pieśni Anielskie/ owi tąż melodią wychwalną nad niebiosa i siebie wywyższają/ wynieśoną. Ci krzykną radośnie: Chwalcie Pana na Niebie: owi/ chwalcie Pana i na ziemi: ci pokłonem do ziemie Majestwat Boży adorują/ owi patrzać na istność jego trzeświętą nie mogąc; skrydłami oczom swoim zasłonę czynią; Święty/ S.S. ustawicznie powtarzając: O Święta emuoatio. O nieba z ziemią zrownanie. O kompanio droga z ludzi świętych i Aniołów zuniowana/ któżby towarzyszyć się z tobą/ kto z sobą przebyć nie pożądał do kresu
ktorzy w niey odpoczywáią/ lubo oni wirzchnich Páłacow Tworce assistentowie Anyeli; swoie continuowáli modły. Ci Náświętszey Pánnie poczęli pieśni Anyelskie/ owi tąż melodią wychwalną nád niebiosá y śiebie wywyszszáią/ wynieśoną. Ci krzykną rádośnie: Chwalćie Páná ná Niebie: owi/ chwalcie Páná y ná źiemi: ći pokłonem do źiemie Máiestwat Boży ádoruią/ owi pátrzáć ná istność iego trzeświętą nie mogąc; skrydłámi oczom swoim zasłonę czynią; Swięty/ S.S. vstáwicznie powtarzáiąc: O Swięta aemuoatio. O niebá z źiemią zrownánie. O kompánio droga z ludźi świętych y Anyołow zvniowána/ ktożby towárzyszyć się z tobą/ kto z sobą przebyć nie pożądał do kresu
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 139.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
58v
W tymże ogrodzie jest drugi w boku pałac, w którym cztery wielkie pokoje pełne statuarium różnych antiquarum i wyśmienitych barzo. Miedzy innemi „Raptus Proserpine a deo Plutone”, niesłychanie wielkie i wyrażone dobrze, a zrobione z jednego kamienia marmuru białego; „Oraculum Dei Bachi”, quod de facto antiqui za Boga adorowali, jest ex lapide porphyrii; statua jedna, mirandum in modum naturalissime wyrażona, jednego człowieka padającego i umierającego od przebicia mieczem, którą siedymdziesiąt tysięcy cenią szkutów, co uczyni pięćdziesiąt tysięcy czerwonych złotych.
Jest też w tym pałacu jeden człowiek jakoby połomany, już który się po śmierci w kamień obrócił, jakoż evidentissimum, bo
58v
W tymże ogrodzie jest drugi w boku pałac, w którym cztery wielkie pokoje pełne statuarium różnych antiquarum i wyśmienitych barzo. Miedzy innemi „Raptus Proserpinae a deo Plutone”, niesłychanie wielkie i wyrażone dobrze, a zrobione z jednego kamienia marmuru białego; „Oraculum Dei Bachi”, quod de facto antiqui za Boga adorowali, jest ex lapide porphyrii; statua jedna, mirandum in modum naturalissime wyrażona, jednego człowieka padającego i umierającego od przebicia mieczem, którą siedymdziesiąt tysięcy cenią szkutów, co uczyni piędziesiąt tysięcy czerwonych złotych.
Jest też w tym pałacu jeden człowiek jakoby połomany, już który się po śmierci w kamień obrócił, jakoż evidentissimum, bo
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 220
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
mnie nie było, ucha nadstawiałam, tak, jako więc żelazo bliskie przy magnesie, gdy mocą jego zaraz głowę w górę wzniesie, stąd Cynozura żaglom sydońskim przodkuje, zowąd masztem tesalskim Helice kieruje; tak, Klityjo Febusa z serca zakochawszy, oka z niego nie spuszczasz, choć się kwiatem stawszy, co dzień go adorujesz, dwa razy witając, z rana jeden, a drugi raz w wieczór żegnając; tak wzrok twój bratu twemu drogę zastępuje, Cyntyjo, a blask jego twarz twoję farbuje. Jam Klityja, a Tyś jest, Oblubieńcze, Słońcem, Tyś, Febusie, jedynym wzroku mego gońcem, Ty Heliką Arktusa jesteś
mnie nie było, ucha nadstawiałam, tak, jako więc żelazo bliskie przy magnesie, gdy mocą jego zaraz głowę w górę wzniesie, stąd Cynozura żaglom sydońskim przodkuje, zowąd masztem tesalskim Helice kieruje; tak, Klityjo Febusa z serca zakochawszy, oka z niego nie spuszczasz, choć się kwiatem stawszy, co dzień go adorujesz, dwa razy witając, z rana jeden, a drugi raz w wieczór żegnając; tak wzrok twój bratu twemu drogę zastępuje, Cyntyjo, a blask jego twarz twoję farbuje. Jam Klityja, a Tyś jest, Oblubieńcze, Słońcem, Tyś, Febusie, jedynym wzroku mego gońcem, Ty Heliką Arktusa jesteś
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 137
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
subjectum godne do korony? rzecz dziwna, że będąc tak tenaces zwyczajów naszych, lubo w siłu rzeczach potrzebują odmiany, wzdrygamy się cudzoziemskich; a nie konsyderujemy, że pod cudzoziemskim Panowaniem insensibiliter stajemy się sami u siebie cudzoziemcami. Egipcjanie taki mieli cultum swoich Ojczystych Boźków, że wojnę toczili z sąmsiadami o to, żeby ich adorowali: inde furor vulgi, cum solos credat habendos esse Deos, quos ipse colit.
Ten przykład nas uczi, żeśmy nie powinni colere Idola extranea i dać im preferencją nad nasz domesticos Lares et Penates; ani się spuszczać na zalecania cudzoziemskich Ministrów, nie znawszy ich Pryncypałów; jako możemy sądzić o ich cnotach, jeżeli
subjectum godne do korony? rzecz dźiwna, źe będąc tak tenaces zwyczáiow naszych, lubo w siłu rzeczách potrzebuią odmiány, wzdrygamy się cudzoźiemskich; á nie konsyderuiemy, źe pod cudzoźiemskim Panowániem insensibiliter stáiemy się sami u siebie cudzoźiemcámi. Egypcyánie taki mieli cultum swoich Oyczystych Boźkow, źe woynę tocźyli z sąmśiadámi o to, źeby ich adorowáli: inde furor vulgi, cum solos credat habendos esse Deos, quos ipse colit.
Ten przykład nas ucźy, źesmy nie powinni colere Idola extranea y dáć im preferencyą nad nasz domesticos Lares et Penates; ani się spuszczáć na zalecánia cudzoźiemskich Ministrow, nie znawszy ich Pryncypałow; iáko moźemy sądźić o ich cnotach, ieźeli
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 164
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
senatu sama fortuna bywała im promocyją: cnota, mówię, jako się rzekło, z cnót i zasług antecesorów niby naturalnym sposobem w sukcesorów zlewająca się tak dalece, że przez żywe onej naśladowanie w każdym znać mogłeś senatorze ojca, dziada, pradziada i tam inszych przodków wysokością wieków zasłonionych. Jednym senatem całe domy i familije adorować potrzeba było, bo albo nosiły na sobie, albo nosić godne i zgodne były senatorską godność przezacne w nich osoby. O czym liczne historyków pióra napełniły owe nieśmiertelne w senacie i na urzędach nie umierające Fabrycyjuszów, Torkwatów, Fabijuszów, Brutusów, Kornelijuszów i insze nomina. A że o tym po polsku się mówi, wejzryjmy
senatu sama fortuna bywała im promocyją: cnota, mówię, jako się rzekło, z cnót i zasług antecessorów niby naturalnym sposobem w sukcesorów zlewająca się tak dalece, że przez żywe onej naśladowanie w każdym znać mogłeś senatorze ojca, dziada, pradziada i tam inszych przodków wysokością wieków zasłonionych. Jednym senatem całe domy i familije adorować potrzeba było, bo albo nosiły na sobie, albo nosić godne i zgodne były senatorską godność przezacne w nich osoby. O czym liczne historyków pióra napełniły owe nieśmiertelne w senacie i na urzędach nie umierające Fabrycyjuszów, Torkwatów, Fabijuszów, Brutusów, Kornelijuszów i insze nomina. A że o tym po polsku się mówi, wejzryjmy
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 172
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, opresji, poniżenia i wszelakiej ogółem krzywdy kłaniać się potrzeba jako owym bożkom, którzy lubo z prostego drewna na proste naczynie zgodnego istotę mają, że jednak figurę z niego Apollina, Jowisza, Merkuryjusza albo z innych którego uformowano i że diabół i niecnota przez niego gada i czyni, tedy głupia w ludziach czci go i adoruje superstycja. Czy małoż tym i czasy gada do ludzi panegiryków i panegirystów z krzeseł, stołków, katedr i poświęconych świętej Ewanieliji ambon oratorów w różne, a ledwo nie w przyzwoite samemu Bogu sposoby: Tu, pater patriae, tu prospice cunctis, te divum conscripserat honos, tepurpura sagus, te pariter et
, opresyi, poniżenia i wszelakiej ogółem krzywdy kłaniać się potrzeba jako owym bożkom, którzy lubo z prostego drewna na proste naczynie zgodnego istotę mają, że jednak figurę z niego Apollina, Jowisza, Merkuryjusza albo z innych którego uformowano i że dyjabół i niecnota przez niego gada i czyni, tedy głupia w ludziach czci go i adoruje superstycyja. Czy małoż tym i czasy gada do ludzi panegiryków i panegirystów z krzeseł, stołków, katedr i poświęconych świętej Ewanjeliji ambon oratorów w różne, a ledwo nie w przyzwoite samemu Bogu sposoby: Tu, pater patriae, tu prospice cunctis, te divum conscripserat honos, tepurpura sagus, te pariter et
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 177
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
różne świątnic pańskich ozdoby dostatkiem dzielił i dysponował, bo na to wszytko w cnotach przyjemnej prostoty swojej z pomocą ręki i łaski Boskiej robił i pracował. Miłe mu bywało staranie, przyjemną zabawą praca, pożytkiem obfite we wszytkim błogosławieństwo Boskie. Toż samo bywało w długim i spokojnym chudoby zażywaniu. Joba szczęśliwego w każdym chłopku adorować przedtem bezpiecznie mogłeś, bo też i cnotliwego widział Bóg i miał zawsze dla siebie. Piórem zaś Augustyna albo Chryzostoma pisać by potrzeba owę ich niewysławioną naturalną prostotę, w prostocie wdzięk i przyjemność czynienia, w czynieniu cnotę i doskonałość, w doskonałości całe życie i powodzenie, w powodzeniu jednostajną szczęśliwość i obfitość wszytkiego. Cóż
różne świątnic pańskich ozdoby dostatkiem dzielił i dysponował, bo na to wszytko w cnotach przyjemnej prostoty swojej z pomocą ręki i łaski Boskiej robił i pracował. Miłe mu bywało staranie, przyjemną zabawą praca, pożytkiem obfite we wszytkim błogosławieństwo Boskie. Toż samo bywało w długim i spokojnym chudoby zażywaniu. Joba szczęśliwego w każdym chłopku adorować przedtem bezpiecznie mogłeś, bo też i cnotliwego widział Bóg i miał zawsze dla siebie. Piórem zaś Augustyna albo Chryzostoma pisać by potrzeba owę ich niewysławioną naturalną prostotę, w prostocie wdzięk i przyjemność czynienia, w czynieniu cnotę i doskonałość, w doskonałości całe życie i powodzenie, w powodzeniu jednostajną szczęśliwość i obfitość wszytkiego. Cóż
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 207
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Rzeczypospolitej facies ustawicznie wyglądać i zdobić się zdawała, mając wszytko w cnocie i rzetelności serca wodzów swoich, co do całości, sławy i ozdoby narodu własnego, kędy i kiedykolwiek należało, tak dalece, że ją nie bardziej w królach jako w hetmanach postronna aprehendowała potencja, tamtych za ozdobę, tych za fundament i podporę majestatów adorując. Kędyż leżysz, przez pospolitą szkodę i żale niezłamane rządu i wojska potęgo, pod którą najmocniejszy nieprzyjaciel padać i grube karki łamać koniecznie musiał? Pod którą jako stalową tarczą wiara i kościoły święte niewzruszone stały, pod którą wolność i swobody szlacheckie jako pod łagodnymi słońca darami milusieńko kwitnęły, pod którą ludzie wszytkich prac i pożytków
Rzeczypospolitej facies ustawicznie wyglądać i zdobić się zdawała, mając wszytko w cnocie i rzetelności serca wodzów swoich, co do całości, sławy i ozdoby narodu własnego, kędy i kiedykolwiek należało, tak dalece, że ją nie bardziej w królach jako w hetmanach postronna aprehendowała potencyja, tamtych za ozdobę, tych za fundament i podporę majestatów adorując. Kędyż leżysz, przez pospolitą szkodę i żale niezłamane rządu i wojska potęgo, pod którą najmocniejszy nieprzyjaciel padać i grube karki łamać koniecznie musiał? Pod którą jako stalową tarczą wiara i kościoły święte niewzruszone stały, pod którą wolność i swobody szlacheckie jako pod łagodnymi słońca darami milusieńko kwitnęły, pod którą ludzie wszytkich prac i pożytków
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 284
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962