POSŁUSZNI SŁUDZY
Dostatni, z obyczajów grzeczny i z rozmowy, Szlachcic, wiedząc do siebie pijane narowy, Zaproszony na znaczne od sąsiada gody,
Wziąć się zaraz rozkaże sługom do gospody, Postrzegąli, że najmniej wino w nim mozoli; By i związać, jeżeli nie pójdzie po woli. Trafiło się, że słudzy, akwawitą z rana Podpiwszy, żeby szedł spać, kiwają na pana. Obiad jeszcze daleko, zbrania się po prostu; Jeść by wolał, bo i sen nieprzyjemny z postu. Idą i pod ręce go prowadzą z zastola. Wszyscy patrzą: skąd śmiałość, skąd im ta swawola? Chcą go bronić i odjąć pijanej czeladzi.
POSŁUSZNI SŁUDZY
Dostatni, z obyczajów grzeczny i z rozmowy, Szlachcic, wiedząc do siebie pijane narowy, Zaproszony na znaczne od sąsiada gody,
Wziąć się zaraz rozkaże sługom do gospody, Postrzegąli, że najmniej wino w nim mozoli; By i związać, jeżeli nie pójdzie po woli. Trafiło się, że słudzy, akwawitą z rana Podpiwszy, żeby szedł spać, kiwają na pana. Obiad jeszcze daleko, zbrania się po prostu; Jeść by wolał, bo i sen nieprzyjemny z postu. Idą i pod ręce go prowadzą z zastola. Wszyscy patrzą: skąd śmiałość, skąd im ta swawola? Chcą go bronić i odjąć pijanej czeladzi.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 239
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wieczór do świtania, Więc owe petlice, Larysz, ciemierzyce, Plaguję też zimie Więcej, kto mię imię, Mózgowi zimnemu, Więc i wilgotnemu. Pod czas barzo dżdżysty I w zaduchach mglisty, Kto mię bierze rzadko, Czuje skutek gładko. Inak mocy nie mam, Co i po tobie znam. Ty zaś, akwawito, By cię w beczki bito, Jesteś niebezpieczna, A ogniem niezręczna. Palisz ludzkie domy, Prędzej niż od słomy. Ba i ludzie same Pożyrasz pijane. Niż cię z drożdży sprawią, Całe ośm dni strawią. Zaś niźli przewłokom, Biada bywa bokom, Gdy się nachylają, Co cię dozirają. Więc, gdy
wieczór do świtania, Więc owe petlice, Larysz, ciemierzyce, Plaguję też zimie Więcej, kto mię imie, Mózgowi zimnemu, Więc i wilgotnemu. Pod czas barzo dżdżysty I w zaduchach mglisty, Kto mię bierze rzadko, Czuje skutek gładko. Inak mocy nie mam, Co i po tobie znam. Ty zaś, akwawito, By cię w beczki bito, Jesteś niebezpieczna, A ogniem niezręczna. Palisz ludzkie domy, Prędzej niż od słomy. Ba i ludzie same Pożyrasz pijane. Niż cię z drożdży sprawią, Całe ośm dni strawią. Zaś niźli przewłokom, Biada bywa bokom, Gdy się nachylają, Co cię dozirają. Więc, gdy
Skrót tekstu: PosTabBad
Strona: 37
Tytuł:
Poswarek tabaki z gorzałką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, Kmiotek Marsów, powszechny służka, tara chuda. Po wszystkim niemal świecie ma pokoju szukać, A szukając, każdemu po łbu może pukać. U każdego śmierć siedzi tuż nad szabeltasem, Kozak tłucze, kozaka zatłuką też czasem. Niechaj ze się szanuje, w piciu zna dietę, Wino cebrem, miód konwią, kuflem akwawitę. Wszystko prze zdrowie pełniąc, nic nie dbając o nie, Nie tak prości mają być ludzie, jako konie. Ci się do strzelby ćwiczą, bo kto dobrze mierzy Konwią, ten nie nagorzej i z luku uderzy. Gębą pić, czołem zaś bić, to kozacka sprawa, Rąbać, strzelać, uciekać, gonić
, Kmiotek Marsów, powszechny służka, tara chuda. Po wszystkim niemal świecie ma pokoju szukać, A szukając, każdemu po łbu może pukać. U każdego śmierć siedzi tuż nad szabeltasem, Kozak tłucze, kozaka zatłuką też czasem. Niechaj ze sie szanuje, w piciu zna dyetę, Wino cebrem, miód konwią, kuflem akwawitę. Wszystko prze zdrowie pełniąc, nic nie dbając o nie, Nie tak prości mają być ludzie, jako konie. Ci sie do strzelby ćwiczą, bo kto dobrze mierzy Konwią, ten nie nagorzej i z luku uderzy. Gębą pić, czołem zaś bić, to kozacka sprawa, Rąbać, strzelać, uciekać, gonić
Skrót tekstu: ZimBLisBad
Strona: 215
Tytuł:
Żywot Kozaków lisowskich
Autor:
Bartłomiej Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
ten nie nagorzej i z luku uderzy. Gębą pić, czołem zaś bić, to kozacka sprawa, Rąbać, strzelać, uciekać, gonić, to zabawa. Duszyce horylicą, karaczyną ciało Zbroić, tak się mołojcom co nastarszym zdało. O gorzałce to trzymać, non est vera vita, Gdyby się nie święciła co dzień akwawita. Od medeu wzięła naprzód imię medycyna, W niebie ten rzadko będzie, kto nie pija wina. Starości się nie bójmy, rzadki kozak stary, Jeszcze rzadszy, który by zmarłszy, przyległ mary. Raz tni, a dwa razy pchni, gdzie idzie o zdrowie, Wolno uciec, gdy może, niech każdy o
ten nie nagorzej i z luku uderzy. Gębą pić, czołem zaś bić, to kozacka sprawa, Rąbać, strzelać, uciekać, gonić, to zabawa. Duszyce horylicą, karaczyną ciało Zbroić, tak sie mołojcom co nastarszym zdało. O gorzałce to trzymać, non est vera vita, Gdyby sie nie święciła co dzień akwawita. Od medeu wzięła naprzód imię medycyna, W niebie ten rzadko będzie, kto nie pija wina. Starości sie nie bójmy, rzadki kozak stary, Jeszcze rzadszy, który by zmarłszy, przyległ mary. Raz tni, a dwa razy pchni, gdzie idzie o zdrowie, Wolno uciec, gdy może, niech każdy o
Skrót tekstu: ZimBLisBad
Strona: 215
Tytuł:
Żywot Kozaków lisowskich
Autor:
Bartłomiej Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
rzec elementarz. „Jeśliś — rzekę — smęcił Nad tablicą, nad książką będziesz się lamencił.” Lecz po elementarzu nie czekał Donata, Bo porzuciwszy szkołę, poszedł precz do kata. 76 (N). KSIĄDZ Z POPEM
Przyjechał ksiądz podróżny do popa unita; Rad mu był; zaraz na stół z flaszą akwawita. Najadszy się, podpili; pop usnął jak ścięty; A nasz duchnik do jego żony w komplementy. Zrazu się ta opiera i grzechem go zbywa, Lecz się ksiądz na uniją co raz odwoływa; On popu żony swojej, kościoła, nie broni, Czemuż by wzajem nie miał przystępu mieć do niej; Jeśli
rzec elementarz. „Jeśliś — rzekę — smęcił Nad tablicą, nad książką będziesz się lamencił.” Lecz po elementarzu nie czekał Donata, Bo porzuciwszy szkołę, poszedł precz do kata. 76 (N). KSIĄDZ Z POPEM
Przyjechał ksiądz podróżny do popa unita; Rad mu był; zaraz na stół z flaszą akwawita. Najadszy się, podpili; pop usnął jak ścięty; A nasz duchnik do jego żony w komplementy. Zrazu się ta opiera i grzechem go zbywa, Lecz się ksiądz na uniją co raz odwoływa; On popu żony swojej, kościoła, nie broni, Czemuż by wzajem nie miał przystępu mieć do niej; Jeśli
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 560
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Przez dziewięćdziesiątdziewięć łokci pluder spore, Otwórz tej niemej duszy rychło drzwi do raju, A ciebie też żegnamy, księże Mikołaju,
Kaznodziejo nasz drogi! Łzy się zalewamy, Ile razy na imię twoje wspominamy. Żegna cię utrapiona żona twoja miła, A ten dzban piwa spory w głowie-ć postawiła. Dzban piwa i wileńskiej akwawity flaszkę, Wiedząc, że ta u ciebie miała, gdyś żył, łaskę. Do ciebie zaś Marcinie rzecz swą obracamy, I mądrej twojej rady w tej mierze żądamy. Mamy nienagorszego sam nauczyciela, Ministra Dambrowskiego; księdza Samuela. Który z Poznania świeżo jaśnie wyświecony, Tęż jasność prawdy twojej przyniósł w nasze strony.
Przez dziewięćdziesiątdziewięć łokci pluder spore, Otwórz tej niemej duszy rychło drzwi do raju, A ciebie też żegnamy, księże Mikołaju,
Kaznodziejo nasz drogi! Łzy się zalewamy, Ile razy na imię twoje wspominamy. Żegna cię utrapiona żona twoja miła, A ten dzban piwa spory w głowie-ć postawiła. Dzban piwa i wileńskiej akwawity flaszkę, Wiedząc, że ta u ciebie miała, gdyś żył, łaskę. Do ciebie zaś Marcinie rzecz swą obracamy, I mądrej twojej rady w tej mierze żądamy. Mamy nienagorszego sam nauczyciela, Ministra Dambrowskiego; księdza Samuela. Który z Poznania świeżo jaśnie wyświecony, Tęż jasność prawdy twojej przyniósł w nasze strony.
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 295
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
. Nie wiedzą, tylko że człek obcy. Poskrobawszy się w głowę, porzucę papiery, Idę przeciwko, choć znać nieochotę z cery, Toż do izby, toż za stół, dadzą potem wódki; Odjedzie, myślę, czas tu zabawiwszy krótki. Aż mój gość, odprawiwszy służby i ofiary. Przeżegnawszy, nachyli z akwawitą czary; Skrzywił gębę szkaradnie, nos palcami ścisnął. Rozumiałem prawdziwie, że się nią zachłysnął. Słucham, co dalej powie, aż wypiwszy drugą: „Dosyć to — rzecze — wielka woda idzie strugą. Zła droga i na deszcze znowu chmury rosną.” „Tak bywa, gdy graniczy — rzekę — zima
. Nie wiedzą, tylko że człek obcy. Poskrobawszy się w głowę, porzucę papiery, Idę przeciwko, choć znać nieochotę z cery, Toż do izby, toż za stół, dadzą potem wódki; Odjedzie, myślę, czas tu zabawiwszy krótki. Aż mój gość, odprawiwszy służby i ofiary. Przeżegnawszy, nachyli z akwawitą czary; Skrzywił gębę szkaradnie, nos palcami ścisnął. Rozumiałem prawdziwie, że się nią zachłysnął. Słucham, co dalej powie, aż wypiwszy drugą: „Dosyć to — rzecze — wielka woda idzie strugą. Zła droga i na deszcze znowu chmury rosną.” „Tak bywa, gdy graniczy — rzekę — zima
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 443
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wieczór do świtania. Więc owe pętlice, Larysz, ciemierzyce, Plaguję też zimie Więcej, kto mię imię. Mózgowi zimnemu, Więc i wilgotnemu. Pod czas barzo dżdżysty I w zaduchach mglisty, Kto mię bierze rzadko. Czuje skutek gładko. Inak mocy nie mam, Co i po tobie znam. Ty zaś, akwawito, By cię w beczki bito. Jesteś niebezpieczna, A ogniem niezręczna. Palisz ludzkie domy, Frędzej niż od słomy. Ba, i ludzie same
Pożyrasz pijana. Niż cię z drożdży sprawcą Całe ośm dni strawią. Zaś niźli przewłokom, Biada bywa bokom, Gdy się nachylają, Co cię dozirają. Więc gdy mózg
wieczór do świtania. Więc owe pętlice, Larysz, ciemierzyce, Plaguję też zimie Więcej, kto mię imie. Mózgowi zimnemu, Więc i wilgotnemu. Pod czas barzo dżdżysty I w zaduchach mglisty, Kto mię bierze rzadko. Czuje skutek gładko. Inak mocy nie mam, Co i po tobie znam. Ty zaś, akwawito, By cię w beczki bito. Jesteś niebezpieczna, A ogniem niezręczna. Palisz ludzkie domy, Frędzej niż od słomy. Ba, i ludzie same
Pożyrasz pijana. Niż cię z drożdży sprawcą Całe ośm dni strawią. Zaś niźli przewłokom, Biada bywa bokom, Gdy się nachylają, Co cię dozirają. Więc gdy mózg
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 633
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, aż ten usnął, owego do domu prowadzą, a ledwie mu stawiając nogi wszyscy radzą. Temu kozieł za uchem z długim bąkiem wrzeszczy, a on mu podrzeźniając, depresem swym trzeszczy; ten też kędyś wrócił część, dobrze że na stronie, a piesek go chędoży, siedząc na ogonie. Wstaną rano, wołając akwawity znowu, a Bachus się raduje drugiemu obłowu, dawszy osłę na piwo, dymną im kiełbasę, bo rzadki ma z cynową szróbką winną flaszę; rzadki u nas, co macza gębę w małmazyjej, co ją rodzi Kandia pobrzeżna Azyjej. Pszenicą pola polskie Ceres przyodziała, kiedy córki szukając, ziarno różne siała: tu jęczmień
, aż ten usnął, owego do domu prowadzą, a ledwie mu stawiając nogi wszyscy radzą. Temu kozieł za uchem z długim bąkiem wrzeszczy, a on mu podrzeźniając, depresem swym trzeszczy; ten też kędyś wrócił część, dobrze że na stronie, a piesek go chędoży, siedząc na ogonie. Wstaną rano, wołając akwawity znowu, a Bachus się raduje drugiemu obłowu, dawszy osłę na piwo, dymną im kiełbasę, bo rzadki ma z cynową szróbką winną flaszę; rzadki u nas, co macza gębę w małmazyjej, co ją rodzi Kandyja pobrzeżna Azyjej. Pszenicą pola polskie Ceres przyodziała, kiedy córki szukając, ziarno różne siała: tu jęczmień
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 342
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995