Jemu niesiony.
Zacny Mnichowski, tyś naszą ozdobą Był kiedyś, miło nam bywało z tobą Dobra i licha zażyć lub w pokoju, Lub w srogim boju.
Ległeś nieboże! a twe piękne ciało W sztuki rozcięte, lubo nie zostało Zwierzom na opas, wzięli je troskliwi Bracia życzliwi.
Tu mężny Münster swego Akwilina Zwarł ostrogami, ściął w lot Moskwicina; Drugiego jeździ, lecz od strasznej zgraje Zabit zostaje.
I Namsciewicza niemniejsza ochota, Znaczna i ręki i broni robota. Ćma niezliczona i tego okryła, Z konia zwaliła.
I tyś jest zabit przy tej naszych szkodzie, Kiedyś się z nami został na odwodzie, Tam
Jemu niesiony.
Zacny Mnichowski, tyś naszą ozdobą Był kiedyś, miło nam bywało z tobą Dobra i licha zażyć lub w pokoju, Lub w srogim boju.
Ległeś nieboże! a twe piękne ciało W sztuki rozcięte, lubo nie zostało Zwierzom na opas, wzięli je troskliwi Bracia życzliwi.
Tu mężny Münster swego Akwilina Zwarł ostrogami, ściął w lot Moskwicina; Drugiego jeździ, lecz od strasznej zgraje Zabit zostaje.
I Namsciewicza niemniejsza ochota, Znaczna i ręki i broni robota. Ćma niezliczona i tego okryła, Z konia zwaliła.
I tyś jest zabit przy tej naszych szkodzie, Kiedyś się z nami został na odwodzie, Tam
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 359
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Bierze każda rzecz, naprzód przypatrzmy się stadu: Niech będzie koń turecki, gładki i chodziwy, Jeśli chłopska kobyła, źrebię diabeł dziwy; Owszem, rychlej, jeżeli klacz podolską zdybie, Piękne się uda źrebię po lada kandybie, Zwłaszcza gdy, co w nich sam wiatr południowy czyni, Rodzą się bez drygantów sami Akwilini. Pódźmyż znowu do psiarnie: jeśli z lada suką Najcudniejszy się charci i ogarzy tłuką, Ledwie znak ojca będzie; nie chcesz gniazda zmieszać, Każ szczenięta potopić, a matki powieszać. Wszytkieć konie, wszytkie psy Pan Bóg siercią odział, Wżdy przecie w ich rodzajach chciał uczynić podział: Inszy frez; inszy żmudzin
, Bierze każda rzecz, naprzód przypatrzmy się stadu: Niech będzie koń turecki, gładki i chodziwy, Jeśli chłopska kobyła, źrebię diaboł dziwy; Owszem, rychlej, jeżeli klacz podolską zdybie, Piękne się uda źrebię po leda kandybie, Zwłaszcza gdy, co w nich sam wiatr południowy czyni, Rodzą się bez drygantów sami Akwilini. Pódźmyż znowu do psiarnie: jeśli z leda suką Najcudniejszy się charci i ogarzy tłuką, Ledwie znak ojca będzie; nie chcesz gniazda zmieszać, Każ szczenięta potopić, a matki powieszać. Wszytkieć konie, wszytkie psy Pan Bóg siercią odział, Wżdy przecie w ich rodzajach chciał uczynić podział: Inszy frez; inszy żmudzin
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 391
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kopyta podkowę, zginąłbyś, ale Kruk dał złotą owę, z której i munsztuk powolny na świecie miałeś, ach, miałeś, mój wolny Dzianecie.
PEGAZPomnię, lecz jeśli w twojej też pamięci, Korwinie, będą me zostawać chęci, że wiedząc cię być rodu Apollina polskiego, który nosieł Akwilina, po Wielupolu z południowej strony biegałem i gdzie norwejskie zagony, i gdzie wschód, i gdzie Atlantyckie Morze, abyć nie zgasły, Korwinie mój, zorze.
KORWINBiegałeś, przyznam, lecz niezbedna Parka, pomykający niejako zegarka, siekierę ostrą na kark mój zrzuciła, która mię z ostrwi zielonej spłoszyła
kopyta podkowę, zginąłbyś, ale Kruk dał złotą owę, z której i munsztuk powolny na świecie miałeś, ach, miałeś, mój wolny Dzianecie.
PEGAZPomnię, lecz jeśli w twojej też pamięci, Korwinie, będą me zostawać chęci, że wiedząc cię być rodu Apollina polskiego, który nosieł Akwilina, po Wielupolu z południowej strony biegałem i gdzie norwejskie zagony, i gdzie wschód, i gdzie Atlantyckie Morze, abyć nie zgasły, Korwinie mój, zorze.
KORWINBiegałeś, przyznam, lecz niezbedna Parka, pomykający niejako zegarka, siekierę ostrą na kark mój zrzuciła, która mię z ostrwi zielonej spłoszyła
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 59
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
i roli. We lwy się dziś zające obróciły chartom: I wojny, i biesiady nasze równe żartom; Wżdy jako na zające, jako ze psy w pole, Jeździmy do obozu co rok na Podole. Nie ten u mnie szlachcicem, kto się nim urodził, Lecz który urodzenia odwagą dowodził. Niech z barbaryjskiej klacze Akwilinem będzie Dorodny koń, jeżeli jeździec nań nie wsiądzie, Z osłami li przy żłobie zje zęby, nic po niem: Osłem go albo wołem nazwać, a nie koniem; I to osieł juki, wół pług dźwiga Cererze, Ten darmo w malowanej obrok psuje derze. Ciągnie się na niedźwiedziej skórze brytan tłusty; Wypadnie
i roli. We lwy się dziś zające obróciły chartom: I wojny, i biesiady nasze równe żartom; Wżdy jako na zające, jako ze psy w pole, Jeździmy do obozu co rok na Podole. Nie ten u mnie szlachcicem, kto się nim urodził, Lecz który urodzenia odwagą dowodził. Niech z barbaryjskiej klacze Akwilinem będzie Dorodny koń, jeżeli jeździec nań nie wsiędzie, Z osłami li przy żłobie zje zęby, nic po niem: Osłem go albo wołem nazwać, a nie koniem; I to osieł juki, wół pług dźwiga Cererze, Ten darmo w malowanej obrok psuje derze. Ciągnie się na niedźwiedziej skórze brytan tłusty; Wypadnie
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 620
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
masz, rydel nas rozłącza; Więc mi każ te nad grobem położyć abrysy: Tu mój cnotliwy sługa, Żmudzki leży łysy. Nie uważa śmierć, bierze, jako się jej uda. Cóż jest żywot? co jest świat? fraszka, brednia, żmuda. 71. KONIOWI JEGOMOŚCI PANA LIPSKIEGO, STAROSTY SĄDECKIEGO
Tu wspaniały Akwilin, dorodny syn klacze, Leży, niestetyż, leży, nie pląsze, nie skacze. Smutne wiszą bończuki, owdowiałe kity, Rzędy, siodła, czołdary; aleć, panie, i ty, Jakowe sama rodzi bawaryjska strona, Nie zaraz z taką cnotą będziesz miał Chladona. Z humoru Pegaz drugi, fantazyja
masz, rydel nas rozłącza; Więc mi każ te nad grobem położyć abrysy: Tu mój cnotliwy sługa, Żmudzki leży łysy. Nie uważa śmierć, bierze, jako się jej uda. Cóż jest żywot? co jest świat? fraszka, brednia, żmuda. 71. KONIOWI JEGOMOŚCI PANA LIPSKIEGO, STAROSTY SĄDECKIEGO
Tu wspaniały Akwilin, dorodny syn klacze, Leży, niestetyż, leży, nie pląsze, nie skacze. Smutne wiszą bończuki, owdowiałe kity, Rzędy, siodła, czołdary; aleć, panie, i ty, Jakowe sama rodzi bawaryjska strona, Nie zaraz z taką cnotą będziesz miał Chladona. Z humoru Pegaz drugi, fantazyja
Skrót tekstu: PotNagKuk_I
Strona: 458
Tytuł:
Nagrobki
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niesiony.
Zacny Mnichowski, tyś naszą ozdobą Był kiedyś, miło nam bywało z tobą Dobra i licha zażyć lub w pokoju, Lub w krwawym boju.
Ległeś, nieboże, a twe piękne ciało W sztuki rozcięte, lubo nie zostało Źwierzom na opas, wzięli je troskliwi Bracia życzliwi.
Tu mężny Monster swego Akwilina Zwarł ostrogami, ściął w lot Moskwicina, Drugiego jeździ, lecz od strasznej zgraje Zabit zostaje.
I Namszewica nie mniejsza ochota, Znaczna i ręki, i broni robota; Ćma niezliczona i tego okryła, Z konia zwaliła. I tyś zabity przy tej naszych szkodzie, Kiedyś się z nami został na odwodzie,
niesiony.
Zacny Mnichowski, tyś naszą ozdobą Był kiedyś, miło nam bywało z tobą Dobra i licha zażyć lub w pokoju, Lub w krwawym boju.
Ległeś, nieboże, a twe piękne ciało W sztuki rozcięte, lubo nie zostało Źwierzom na opas, wzięli je troskliwi Bracia życzliwi.
Tu mężny Monster swego Akwilina Zwarł ostrogami, ściął w lot Moskwicina, Drugiego jeździ, lecz od strasznej zgraje Zabit zostaje.
I Namszewica nie mniejsza ochota, Znaczna i ręki, i broni robota; Ćma niezliczona i tego okryła, Z konia zwaliła. I tyś zabity przy tej naszych szkodzie, Kiedyś się z nami został na odwodzie,
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 44
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975