SATYR STĘSKNIONY Z PUSTYNI W JASNE WYCHODZI POLE, 1670
Dziki Satyr, wychodzę z mych pustyniów leśnych. Szukam w moich niewczasach austeryjów wcześnych. Gdziekolwiek się udałem, repulsą odnoszę, Stać mi przyszło, sub dio zwykły niewczas znoszę. Aż gdy Auster, Boreas, Akwilon północny Zmacał skóry Satyra oraz Eurus mocny, Już mi też ciężko było. Idę do Warszawy Na ów czas elekcyji, aż tam pełno wrzawy. Gwardiany wielmożnych zastąpiły panów Fakcjalnych; nie umiem traktować peanów, Galii cantum nieświadom leśny mój Aryjon, Ptactwa tylko samego cieszy mię Amfijon. Więc jeśli dziki Satyr, brat wasz,
SATYR STĘSKNIONY Z PUSTYNI W JASNE WYCHODZI POLE, 1670
Dziki Satyr, wychodzę z mych pustyniów leśnych. Szukam w moich niewczasach austeryjów wcześnych. Gdziekolwiek się udałem, repulsą odnoszę, Stać mi przyszło, sub dio zwykły niewczas znoszę. Aż gdy Auster, Boreas, Akwilon północny Zmacał skóry Satyra oraz Eurus mocny, Już mi też ciężko było. Idę do Warszawy Na ów czas elekcyji, aż tam pełno wrzawy. Gwardyjany wielmożnych zastąpiły panów Fakcyjalnych; nie umiem traktować peanów, Galii cantum nieświadom leśny mój Aryjon, Ptactwa tylko samego cieszy mię Amfijon. Więc jeśli dziki Satyr, brat wasz,
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 725
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
tam go jednak psiej żądze niesyta Fedra przywita.
Wita bezecna i dla przyrodzenia Na rzecz szkaradną twardego kamienia, Dla swej przeklęta nieczystej nadzieje Patrz jak łzy leje.
Jakieś miał zato z skały przenosiny, Gdy piękne ciało poszło w odrobiny, Aż je, co za nim na smyczy chodzili, Psi pozwłoczyli.
A gdy akwilon niepohamowany Powstanie, gdy świat z śniegiem pomieszany, Gdy poświstuje w dziurę zakradniony Wicher szalony,
Wtenczas się lepiej zagrzać w miękkie puchy Niżeli jechać w wojsku na podsłuchy, Wetując przeszłych wycierpianych czasów Bied i niewczasów.
Lub też z martwymi siadszy bohatyry Czytać na wieki dzisiejsze satyry, Aż oną moją zabawą jedyną Złe chwile miną.
tam go jednak psiej żądze niesyta Fedra przywita.
Wita bezecna i dla przyrodzenia Na rzecz szkaradną twardego kamienia, Dla swej przeklęta nieczystej nadzieje Patrz jak łzy leje.
Jakieś miał zato z skały przenosiny, Gdy piękne ciało poszło w odrobiny, Aż je, co za nim na smyczy chodzili, Psi pozwłoczyli.
A gdy akwilon niepohamowany Powstanie, gdy świat z śniegiem pomieszany, Gdy poświstuje w dziurę zakradniony Wicher szalony,
Wtenczas się lepiej zagrzać w miękkie puchy Niżeli jechać w wojsku na podsłuchy, Wetując przeszłych wycierpianych czasow Bied i niewczasow.
Lub też z martwymi siadszy bohatyry Czytać na wieki dzisiejsze satyry, Aż oną moją zabawą jedyną Złe chwile miną.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 351
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
hejnały.
Już się waleczni hetmani Między dzielnymi pułkami Dodawając im ochoty Do gradywowej roboty
Przejeżdżają a wesoło Mężnego rycerstwa koło Dzień nastający witają, Już krwawy boj zaczynają.
Już wsiada w dalekie strony W okręt żeglarz odważony, Wzdychając, by mu napotym Takimże promieniem złotym
Wesołe słońce świeciło Ani się za chmury kryło, Gdy szalone akwilony Zaniosą go w obce strony
Albo kiedy morskie wały Tłuc będą o brzeżne skały, Kiedy wicher okręt ciska, A śmierć przed oczyma błyska.
Już rybitw na chybkiej łodzi, Lata po wierzchu powodzi. Już pono niejednę liczy Godzinę stan rzemieślniczy.
Jeszcze przed zajęciem zarze Ożywają się kotlarze.
Już też i oracz wesoły Zaprzągszy robocze
hejnały.
Już się waleczni hetmani Między dzielnymi pułkami Dodawając im ochoty Do gradywowej roboty
Przejeżdżają a wesoło Mężnego rycerstwa koło Dzień nastający witają, Już krwawy boj zaczynają.
Już wsiada w dalekie strony W okręt żeglarz odważony, Wzdychając, by mu napotym Takimże promieniem złotym
Wesołe słońce świeciło Ani się za chmury kryło, Gdy szalone akwilony Zaniosą go w obce strony
Albo kiedy morskie wały Tłuc będą o brzeżne skały, Kiedy wicher okręt ciska, A śmierć przed oczyma błyska.
Już rybitw na chybkiej łodzi, Lata po wierzchu powodzi. Już pono niejednę liczy Godzinę stan rzemieśniczy.
Jeszcze przed zajęciem zarze Ożywają się kotlarze.
Już też i oracz wesoły Zaprzągszy robocze
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 377
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
się ognie błyskają, Nie tak gromy wypadają. Tą człowiek, jako jest ziemia szeroka I jako długa, w jednym mgnieniu oka, Nim raz powieka zapadnie, Wszytkę może zwiedzić snadnie, Gdzie na Bazorskie bogaty skopuły Ormus pogląda, lubo gdzie insuły Kanarskie leżą, na końcu Świata, przy zachodnim słońcu. Gdzie od Grodontu akwilony wieją, Gdzie austry z krain, które dziś nadzieją Dobrą tamci nazywają, Co na południe mieszkają.
Zwiedziawszy nawet tutejsze Triony, Przeleci prędko i w podziemne strony. Co więc w jednejże godzinie Tego się o niej przewinie? Nadto nie tylko po krainach ziemnych, Ale po morskich otchłaniach bezdennych Pływa, prędzej niż odziane
się ognie błyskają, Nie tak gromy wypadają. Tą człowiek, jako jest ziemia szyroka I jako długa, w jednym mgnieniu oka, Nim raz powieka zapadnie, Wszytkę może zwiedzić snadnie, Gdzie na Bazorskie bogaty skopuły Ormus pogląda, lubo gdzie insuły Kanarskie leżą, na końcu Świata, przy zachodnim słońcu. Gdzie od Grodontu akwilony wieją, Gdzie austry z krain, ktore dziś nadzieją Dobrą tamci nazywają, Co na południe mieszkają.
Zwiedziawszy nawet tutejsze Triony, Przeleci prędko i w podziemne strony. Co więc w jednejże godzinie Tego się o niej przewinie? Nadto nie tylko po krainach ziemnych, Ale po morskich otchłaniach bezdennych Pływa, prędzej niż odziane
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 442
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Babel: tam się języki zmieszały, Tu zaś był każdy w swoim doskonały. Acz według pisma przecię się sprawili, Kiedy się wina młodego opili A gdy się wszyscy swym własnym słyszeli Mówiąc językiem, srodze się zdumieli I pewnie sławne imię twe zaniosą Tam, gdzie z poranną dzień nastaje rosą, Gdzie późny gaśnie i skąd akwilony I austry wieją, będziesz rozsławiony. Wszyscy weseli byli przy twym stole I Turczyn o swym zapomniał Stambole. Dopieroż Orda na swój bankiet szkapi Od smacznych potraw nie barzo pokwapi I jako widzę ser bety i kafy, Zwyczajny napój Selima Mustafy, Ochotnie z naszym przemienili winem I zgoła każdy zgodził się z Węgrzynem. Ale
Babel: tam się języki zmieszały, Tu zaś był każdy w swoim doskonały. Acz według pisma przecię się sprawili, Kiedy się wina młodego opili A gdy się wszyscy swym własnym słyszeli Mowiąc językiem, srodze się zdumieli I pewnie sławne imię twe zaniosą Tam, gdzie z poranną dzień nastaje rosą, Gdzie poźny gaśnie i skąd akwilony I austry wieją, będziesz rozsławiony. Wszyscy weseli byli przy twym stole I Turczyn o swym zapomniał Stambole. Dopieroż Orda na swoj bankiet szkapi Od smacznych potraw nie barzo pokwapi I jako widzę ser bety i kaffy, Zwyczajny napoj Selima Mustafy, Ochotnie z naszym przemienili winem I zgoła każdy zgodził się z Węgrzynem. Ale
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 503
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
daję na ofiarę. Jaga mi dwakroć gęby pozwoliła, Dalej nic więcej, matka blisko była; Ale jako nas złączysz w jednej parze, Złotorogiego stawię-ć przed ołtarze Wołu, z tym wierszem na tablicy z złota: Tyrsis Wenery sługa do żywota. DO WIATRÓW
Wiatry, moskiewskiej komornicy strony, Śniegowe Eury, mroźne Akwilony! Co w was tchu, co dmy, co ducha i siły, Przez ten niepokój, co wam zawsze miły, Przez rozbój barek i przez morskie wały Proszę, abyście w piersi me wywiały, Że w nich me ognie albo zadmuchniecie, Albo je na śmierć moję rozedmiecie. Bo ja za równe szczęście sobie
daję na ofiarę. Jaga mi dwakroć gęby pozwoliła, Dalej nic więcej, matka blisko była; Ale jako nas złączysz w jednej parze, Złotorogiego stawię-ć przed ołtarze Wołu, z tym wierszem na tablicy z złota: Tyrsis Wenery sługa do żywota. DO WIATRÓW
Wiatry, moskiewskiej komornicy strony, Śniegowe Eury, mroźne Akwilony! Co w was tchu, co dmy, co ducha i siły, Przez ten niepokój, co wam zawsze miły, Przez rozbój barek i przez morskie wały Proszę, abyście w piersi me wywiały, Że w nich me ognie albo zadmuchniecie, Albo je na śmierć moję rozedmiecie. Bo ja za równe szczęście sobie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 94
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
zrzucony, Sam oblężony, sam wymorzony. Gdzie siedm obozów, gdzie fortów tyle? Ingenierów bucznych fortyle, Podkopy ziemne, skryte petardy, Batery duże i belloardy? W co przez lat tyle aparat zbrojny, Gdzie na rum głośny niewinnej wojny Sprzysiągł się Trion, narody polskie W głębokie przenieść pole zawolskie. Dobył ostatnich sił Akwilonu, Ruszył mieszkańców krzywego Donu, I co gdzie ranne nie wschodzą zorze, Wiecznie łyzują po Hiperborze. Przybrał do głowy, przybrał do rady, Co i sektarskie mogły Hiady, I tych co w niskich Holandach żyją, I co francuską Ararim piją. Brząknął i na wschód złotem łakomym, Żeby przepadlszy szlakiem kryjomym Dobrudzkie hordy
zrzucony, Sam oblężony, sam wymorzony. Gdzie siedm obozów, gdzie fortów tyle? Ingenierów bucznych fortyle, Podkopy ziemne, skryte petardy, Battery duże i belloardy? W co przez lat tyle aparat zbrojny, Gdzie na rum głośny niewinnej wojny Sprzysiągł się Tryon, narody polskie W głębokie przenieść pole zawolskie. Dobył ostatnich sił Akwilonu, Ruszył mieszkańców krzywego Donu, I co gdzie ranne nie wschodzą zorze, Wiecznie łyzują po Hiperborze. Przybrał do głowy, przybrał do rady, Co i sektarskie mogły Hyady, I tych co w niskich Hollandach żyją, I co francuską Ararim piją. Brząknął i na wschód zlotem łakomym, Żeby przepadlszy szlakiem kryjomym Dobrudzkie hordy
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 4
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
zagony, Pole trupem położą, aż noc nastąpiła, Która grzbiety zelżywe płaszczem swym okryła. Już wszystkie wytoczywszy razy i pioruny, Dalszej się nieprzyjaciel nie waży fortuny, Już pola nie ukaże, już hardości złoży, A zapadłszy, nadzieję w fortach swych położy. WIERSZ DZIESIĄTY.
Tak sam dopiero oblężony, Co ruszył wszystkie Akwilony, Czternastą Smoleńsk w ciężkiej ziemi, Ścisnął pasami tak twardemi. Która podobna tej odmiana? Więzień nikczemny został z pana, Który dobywał, dobywają, W ostatniej ziemi go macają. Tedy ze wszystką swą potęgą, Koronne wojska go oblegą, Wezmą mu ziemie, przejmą pasy, Zasłonią niebo, zatną lasy. A już
zagony, Pole trupem położą, aż noc nastąpiła, Która grzbiety zelżywe płaszczem swym okryła. Już wszystkie wytoczywszy razy i pioruny, Dalszej się nieprzyjaciel nie waży fortuny, Już pola nie ukaże, już hardości złoży, A zapadłszy, nadzieję w fortach swych położy. WIERSZ DZIESIĄTY.
Tak sam dopiero oblężony, Co ruszył wszystkie Akwilony, Czternastą Smoleńsk w ciężkiej ziemi, Ścisnął pasami tak twardemi. Która podobna tej odmiana? Więzień nikczemny został z pana, Który dobywał, dobywają, W ostatniej ziemi go macają. Tedy ze wszystką swą potęgą, Koronne wojska go oblegą, Wezmą mu ziemie, przejmą pasy, Zasłonią niebo, zatną lasy. A już
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 21
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
kąt i świat który, Z Faetontowemi koły, Tobie monarcho wielki zagrodzony, Który kres sławie twojej zamierzony? ... Dosiągłeś ręką długą Przy lodowym Hiperborze, Zraziłeś Hidrę drugą. Tam gdzie powstawąją zorze.
Przepadł bez żadnej twoich państw obrazy, Pyszne zionąwszy nadzieje Abazy, Że nie czuł się przytomnym Porwanego Akwilony, Tedy z wojskiem ogromnem, Wyprawił się do Korony. Ale doświadczył, lub Borysten pijesz, Że sięgasz Dniestru, i daleko bijesz, Acz i wam część zwycięstwa, Których tam cnota doznana, Każdemu swego męstwa Słusznie palma być ma dana! Które wy zniósłszy przed zwyciężnym tronem, Oddajcie panu z powinnym ukłonem. Tedy
kąt i świat który, Z Faetontowemi koły, Tobie monarcho wielki zagrodzony, Który kres sławie twojej zamierzony? ... Dosiągłeś ręką długą Przy lodowym Hiperborze, Zraziłeś Hidrę drugą. Tam gdzie powstawąją zorze.
Przepadł bez żadnej twoich państw obrazy, Pyszne zionąwszy nadzieje Abazy, Że nie czuł się przytomnym Porwanego Akwilony, Tedy z wojskiem ogromnem, Wyprawił się do Korony. Ale doświadczył, lub Borysten pijesz, Że sięgasz Dniestru, i daleko bijesz, Acz i wam część zwycięstwa, Których tam cnota doznana, Każdemu swego męstwa Słusznie palma być ma dana! Które wy zniósłszy przed zwyciężnym tronem, Oddajcie panu z powinnym ukłonem. Tedy
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 23
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
mało ucieszywszy górne żądze swoje, Któremu w myśli tylko krwawy Mars a boje, Chude milsze kotary i w polu namioty, A niż rzymska wyniosłość i włoskie pieszczoty. Zostawiwszy nadzieje tak wielkie i tropy W oczach ludzkich, na wszystkim widoku Europy, Sauromatskiej ozdoby, ku pożądanemu Obrócił się szczęśliwie niebu ojczystemu. Tedy pan z Akwilonu, ciężki moskiewskiemi Powracał się zwycięstwy i łupy zdartemi, Wiodąc z sobą w triumfie, z jednej Wołgę strony, Z drugiej morze, i Trion wszystek sprzysiężony. Grzmiał z ochoty Karpatus, kamienie mówiły, Z dział piękne Wiktorie na świat wszytek biły, A głos swoich i Pean za Gangem daleki: Żyw bądź królu!
mało ucieszywszy górne żądze swoje, Któremu w myśli tylko krwawy Mars a boje, Chude milsze kotary i w polu namioty, A niż rzymska wyniosłość i włoskie pieszczoty. Zostawiwszy nadzieje tak wielkie i tropy W oczach ludzkich, na wszystkim widoku Europy, Sauromatskiej ozdoby, ku pożądanemu Obrócił się szczęśliwie niebu ojczystemu. Tedy pan z Akwilonu, ciężki moskiewskiemi Powracał się zwycięstwy i łupy zdartemi, Wiodąc z sobą w tryumfie, z jednej Wołgę strony, Z drugiej morze, i Tryon wszystek sprzysiężony. Grzmiał z ochoty Karpatus, kamienie mówiły, Z dział piękne Wiktorye na świat wszytek biły, A głos swoich i Pean za Gangem daleki: Żyw bądź królu!
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 44
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861