został w mieszku, szatyć strzeże broda, Statek czyni. Czegóż chcesz? Trojaka wygoda. 181 (F). POD OBRAZ JEGOMOŚCI PANA STAROSTY SĄDECKIEGO
Nie w tak poważnej, nie w tak groźnej Jowisz cerze Piorun od orła, gromiąc Encelady, bierze, Nie tak Gradyw, na pomstę po zabitym Cygnie, Czoło przeciw Alcydzie zagniewane dźwignie, Jakiego tym obrazem wyrażona cera Żywą konterfetuje minę kawalera. I męstwo, i powaga do pięknej urody Łaskawości i pańskiej nie znosi swobody. Długo myślę, aż sama Śreniawa mi powie, Jan to Lipski, na Sączu starosta i Ćchowie, Który że więcej wojną niż się bawił dworem, Nie tym go zbędzie
został w mieszku, szatyć strzeże broda, Statek czyni. Czegóż chcesz? Trojaka wygoda. 181 (F). POD OBRAZ JEGOMOŚCI PANA STAROSTY SĄDECKIEGO
Nie w tak poważnej, nie w tak groźnej Jowisz cerze Piorun od orła, gromiąc Encelady, bierze, Nie tak Gradyw, na pomstę po zabitym Cygnie, Czoło przeciw Alcydzie zagniewane dźwignie, Jakiego tym obrazem wyrażona cera Żywą konterfetuje minę kawalera. I męstwo, i powaga do pięknej urody Łaskawości i pańskiej nie znosi swobody. Długo myślę, aż sama Śreniawa mi powie, Jan to Lipski, na Sączu starosta i Ćchowie, Który że więcej wojną niż się bawił dworem, Nie tym go zbędzie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 85
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, jak w piersi śmiałego ta siecze. Cnota niefarbowana i męstwo wrodzone Świeci się, zasłużoną sławą ozdobione
I tak niewzruszonego zawsze animuszu, Że do baśni pospólstwa nie nakłania uszu. Czy nie piękniejszaż zawsze dzielność i ochota Niżeli próżnowanie gnuśnego żywota? Poty póki świat stoi, męstwo Hektorowe Nie będzie zapomniane i Achillesowe. Tym Alcyd i z Polluksem są między bogami, Takimi wyżej słońca wzbili się piorami. 699. Z tegoż Horatiusza (I, 27).
Panowie, nie wadźcie się i takiego grzmotu Nie czyńcie, nie wojsko to tu.
Świece, kufle, szklenice, trunki co nas chłodzą, O jako daleko chodzą,
Od zbrój
, jak w piersi śmiałego ta siecze. Cnota niefarbowana i męstwo wrodzone Świeci się, zasłużoną sławą ozdobione
I tak niewzruszonego zawsze animuszu, Że do baśni pospolstwa nie nakłania uszu. Czy nie piękniejszaż zawsze dzielność i ochota Niżeli prożnowanie gnuśnego żywota? Poty poki świat stoi, męstwo Hektorowe Nie będzie zapomniane i Achillesowe. Tym Alcyd i z Polluksem są między bogami, Takimi wyżej słońca wzbili się piorami. 699. Z tegoż Horatiusza (I, 27).
Panowie, nie wadźcie się i takiego grzmotu Nie czyńcie, nie wojsko to tu.
Świece, kufle, szklenice, trunki co nas chłodzą, O jako daleko chodzą,
Od zbroj
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 439
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Tak morduje bracią, dla tessalskich gości, Żeby okrucieństwem dziewki zabawiony, Ociec był strapiony. Po pustych ostrogach żakują wtem pieszy, Gdzie została spiza znacznie ich ucieszy, Podsycą się dotąd przykurczeni głodem, Cererą i miodem.
Tedy Próżorowski, Dam, i Menandrowe Ustąpiły forty. Nowe Muzo, nowe Zaczynajmy pieśni niezwyciężonemu, Alcydowi swemu. WIERSZ ÓSMY.
Jeszcze się oparli, Jeszcze tęgiemi zamknieni wały, Raz ogromnemi ozwą się działy, I Leseel, i Szarlej Oto gdy nowemi Ciężka się Etna tumulty wzburzy, Świat Tyzyfona blada pochmurzy, I ci za drugiemi. Które porównane Temu zwycięstwo? Któremu Bogu, Z ukłonem niskim przy świętym progu, Słusznie
, Tak morduje bracią, dla tessalskich gości, Żeby okrucieństwem dziewki zabawiony, Ociec był strapiony. Po pustych ostrogach żakują wtem pieszy, Gdzie została spiza znacznie ich ucieszy, Podsycą się dotąd przykurczeni głodem, Cererą i miodem.
Tedy Prozorowski, Dam, i Menandrowe Ustąpiły forty. Nowe Muzo, nowe Zaczynajmy pieśni niezwyciężonemu, Alcydowi swemu. WIERSZ ÓSMY.
Jeszcze się oparli, Jeszcze tęgiemi zamknieni wały, Raz ogromnemi ozwą się działy, I Leseel, i Szarlej Oto gdy nowemi Ciężka się Etna tumulty wzburzy, Świat Tyzyfona blada pochmurzy, I ci za drugiemi. Które porównane Temu zwycięstwo? Któremu Bogu, Z ukłonem niskim przy świętym progu, Słusznie
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 18
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, lędźwie, boki twoje; Niechaj to dłużej nie boli Olbrzyma, Ze się niewieściuch w puściźnie odyma. Ze się Meońskiej chwyciłeś podwiki, Ze musisz trzymać Panieńskie koszyki, Ze cię besztaiś jak chcą fraucymerki, Mówią, że wszystko znosisz dla swej gierki. Długoli będziesz gnuśniał w tym niewstydzie, Sromoty swojej nie znając Alcydzie? Tęż rękę, co się bić nie zlękła z nikiem, Plecionym słuszna zaprzątać koszykiem? Albo się tykać mężnym palcem nici, Włokna z nich kręcąc, na pasma, na wici; I wygadzając swojej Paniej zrzędzie, Tyle dać wrzecion, ile ona sprzędzie. O jako dzielne ręce, razy wiele, Gdy ich do
, lędźwie, boki twoie; Niechay to dłużey nie boli Olbrzymá, Ze się niewieśćiuch w puśćiźnie odyma. Ze się Meońskiey chwyćiłeś podwiki, Ze muśisz trzymáć Pánieńskie koszyki, Ze ćię besztáiś iák chcą fraucymerki, Mowią, że wszystko znośisz dla swey gierki. Długoli będźiesz gnuśniał w tym niewstydźie, Sromoty swoiey nie znáiąc Alcydźie? Tęż rękę, co się bić nie zlękła z nikiem, Plećionym słuszna záprzątáć koszykiem? Albo się tykáć mężnym pálcem nići, Włokná z nich kręcąc, ná pásmá, ná wići; Y wygadzáiąc swoiey Pániey zrzędźie, Tyle dáć wrzećion, ile ona sprzędźie. O iáko dźielne ręce, rázy wiele, Gdy ich do
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 119
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, Włokna z nich kręcąc, na pasma, na wici; I wygadzając swojej Paniej zrzędzie, Tyle dać wrzecion, ile ona sprzędzie. O jako dzielne ręce, razy wiele, Gdy ich do gnusznej przykładasz kądziele, Nad inne dziewki, co prząść muszą z nędzy, Znacznie zmniejszają nałożonej przędzy. Latają i te o Alcydzie bajki, Ze się korbacza bojąc, czy nahajki, Z poszanowania i bojaźni srogi, Kochance swojej upada pod nogi. Ze ją powieścią swoich zwycięstw bawi, I o triumfach, jak o bajkach prawi: Co kędy robił, w krainie, lub w mieście, Wszystkiego jednej zwierza się niewieście. Jak dzieckiem jeszcze będąc w
, Włokná z nich kręcąc, ná pásmá, ná wići; Y wygadzáiąc swoiey Pániey zrzędźie, Tyle dáć wrzećion, ile ona sprzędźie. O iáko dźielne ręce, rázy wiele, Gdy ich do gnuszney przykładasz kądźiele, Nád inne dźiewki, co prząść muszą z nędzy, Znácznie zmnieyszáią náłożoney przędzy. Latáią y te o Alcydźie bayki, Ze się korbácza boiąc, czy náháyki, Z poszánowánia y boyaźni srogi, Kochánce swoiey upada pod nogi. Ze ią powieśćią swoich zwyćięstw báwi, Y o tryumfách, iák o baykách práwi: Co kędy robił, w kráinie, lub w mieśćie, Wszystkiego iedney zwierza się niewieśćie. Iák dźieckiem ieszcze będąc w
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 119
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
W ten czas, gdy Orontea okrutna rządziła, Która tam Pomście ołtarz beła postawiła, A jeden beł z dziesiątka przez los do tej kary Obrany, aby srogie odprawił ofiary.
XXXVI.
Po wielu lat przybył tu jeden zawołany Rycerz młody, imieniem Albani nazwany, Który się beł zbyt pięknie i kształtnie urodził, A od Alcydy swój ród zacnego wywodził. Ledwie się postrzegł, jako został pojmany, Jako ten, co on kraj miał za niepodejźrzany; Potem go do ciasnego więzienia oddano I do srogiej ofiary z inszemi schowano.
XXXVII.
Gładki beł i udatny, pięknych obyczajów, Uczony i świadomy wielu różnych krajów, I tak beł słodkiej i tak
W ten czas, gdy Orontea okrutna rządziła, Która tam Pomście ołtarz beła postawiła, A jeden beł z dziesiątka przez los do tej kary Obrany, aby srogie odprawił ofiary.
XXXVI.
Po wielu lat przybył tu jeden zawołany Rycerz młody, imieniem Albani nazwany, Który się beł zbyt pięknie i kształtnie urodził, A od Alcydy swój ród zacnego wywodził. Ledwie się postrzegł, jako został poimany, Jako ten, co on kraj miał za niepodejźrzany; Potem go do ciasnego więzienia oddano I do srogiej ofiary z inszemi schowano.
XXXVII.
Gładki beł i udatny, pięknych obyczajów, Uczony i świadomy wielu różnych krajów, I tak beł słodkiej i tak
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 122
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
uwłóczyła? Chyba ją dzika urodziła Lwica Albo Hirkańska chowała Tygrzyca. 108. Sam Nieprzyjaciel, który kocha Cnoty I dank im daje, choć w przeciwnej stronie Z strachem Majestat, i Tron jego złoty Upatrujący, pada na swe skronie I bez bojaźni, farby, i zaloty Siłę w Samsonie, mądrość w Salomonie Męstwo w Alcydzie, w Juliuszu sławę Pokoj w Auguście, i rząd, zna, i sprawę. 109. Piejciesz już teraz koguci i Kwoki I swoje Strzelcy, ciągnicie cięciwy Toczcie ogony zaraźliwe Smoki. Cyntie róg swój zaostrzajcie krzywy Lwy przenikajcie rykiem swym obłoki, Hunnowie pieńcie jad Cocyta żywy W Słońcu nasz Orzeł; oko poleruje Tych
vwłoczyłá? Chybá ią dźika vrodźiłá Lwicá Albo Hirkáńska chowáłá Tygrzycá. 108. Sam Nieprzyiaćiel, ktory kocha Cnoty Y dánk im dáie, choć w przećiwney stronie Z stráchem Máiestat, y Thron iego złoty Vpátruiący, pada ná swe skronie Y bez boiáźni, fárby, y zaloty Siłę w Sámsonie, mądrość w Sálomonie Męstwo w Alcydźie, w Iuliuszu sławę Pokoy w Auguśćie, y rząd, zna, y spráwę. 109. Pieyćiesz iuż teraz kogući y Kwoki Y swoie Strzelcy, ćiągnićie ćięćiwy Toczćie ogony záráźliwe Smoki. Cynthie rog swoy záostrzayćie krzywy Lwy przenikayćie rykiem swym obłoki, Hunnowie pieńćie iad Cocytá żywy W Słońcu nász Orzeł; oko poleruie Tych
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: Ev
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
ku Aragoniej Udał się, potem kraje minął Kastyliej; W lewej ręce daleko puszcza Tarrakonę, Biskalią wesołą, w prawą zasię stronę Przy Gallicjej państwo widzi Ulizbony. Nawraca bieg polotny do żyznej Kardony, Miedzy morzem i polem nic nie zostawuje Niewidzianego, ptaka gdzie swego kieruje.
XCI
Widzi Gades, postawił gdzie kres zamierzony Alcyd na chciwą śmiałość, Alcyd niezwalczony. Afryckiem państwem bieży, stamtąd się udaje Przy brzegu morskiem w płodne do Egiptu kraje. Balearyjskie wyspy sławne prędko mija I przeciwko Ewize pod słońce się wzbija; Obrócił do Ardzille skrzydła nieścignione, Z którą ma Hiszpania państwo rozdzielone.
XC
Widzi Marokkę, Oran pyszno murowany, Hipponę, Algier
ku Aragoniej Udał się, potem kraje minął Kastyliej; W lewej ręce daleko puszcza Tarrakonę, Biskalią wesołą, w prawą zasię stronę Przy Gallicyej państwo widzi Ulizbony. Nawraca bieg polotny do żyznej Kardony, Miedzy morzem i polem nic nie zostawuje Niewidzianego, ptaka gdzie swego kieruje.
XCI
Widzi Gades, postawił gdzie kres zamierzony Alcyd na chciwą śmiałość, Alcyd niezwalczony. Afryckiem państwem bieży, stamtąd się udaje Przy brzegu morskiem w płodne do Egiptu kraje. Balearyjskie wyspy sławne prędko mija I przeciwko Ewize pod słońce się wzbija; Obrócił do Ardzille skrzydła nieścignione, Z którą ma Hiszpania państwo rozdzielone.
XC
Widzi Marokkę, Oran pyszno murowany, Hipponę, Algier
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 53
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
potem kraje minął Kastyliej; W lewej ręce daleko puszcza Tarrakonę, Biskalią wesołą, w prawą zasię stronę Przy Gallicjej państwo widzi Ulizbony. Nawraca bieg polotny do żyznej Kardony, Miedzy morzem i polem nic nie zostawuje Niewidzianego, ptaka gdzie swego kieruje.
XCI
Widzi Gades, postawił gdzie kres zamierzony Alcyd na chciwą śmiałość, Alcyd niezwalczony. Afryckiem państwem bieży, stamtąd się udaje Przy brzegu morskiem w płodne do Egiptu kraje. Balearyjskie wyspy sławne prędko mija I przeciwko Ewize pod słońce się wzbija; Obrócił do Ardzille skrzydła nieścignione, Z którą ma Hiszpania państwo rozdzielone.
XC
Widzi Marokkę, Oran pyszno murowany, Hipponę, Algier, Fezzę, bogate Budzany
potem kraje minął Kastyliej; W lewej ręce daleko puszcza Tarrakonę, Biskalią wesołą, w prawą zasię stronę Przy Gallicyej państwo widzi Ulizbony. Nawraca bieg polotny do żyznej Kardony, Miedzy morzem i polem nic nie zostawuje Niewidzianego, ptaka gdzie swego kieruje.
XCI
Widzi Gades, postawił gdzie kres zamierzony Alcyd na chciwą śmiałość, Alcyd niezwalczony. Afryckiem państwem bieży, stamtąd się udaje Przy brzegu morskiem w płodne do Egiptu kraje. Balearyjskie wyspy sławne prędko mija I przeciwko Ewize pod słońce się wzbija; Obrócił do Ardzille skrzydła nieścignione, Z którą ma Hiszpania państwo rozdzielone.
XC
Widzi Marokkę, Oran pyszno murowany, Hipponę, Algier, Fezzę, bogate Budzany
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 53
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Wesoło się zakrzątnie, do swych koni skoczy; Najokrutniejsze lekce poważywszy trwogi, Na zły raz swój prostuje krok i śmiałe nogi. Tysiąc przygód wojennych rycerz odważony Zwyciężył, ogniem chęci szczerych zapalony, Sosnom równe olbrzymy zniósł z Lestrygonami, Co gwałtem żyzną brali ziemię pod Lidami.
XXXVIII.
Nigdy takich macocha sierdzista trudności Z wrodzonej Alcydowi nie czyniła złości; Od Eurysteusza on nie beł tak trapiony, Gdy w Lernie dziw zabijał, jadem napuszony; Lżejsze jego w Nemeej, w Erymancie były Prace, choć oczywistem zginieniem groziły: Przeszedł go w wielkich dziełach Alcest zawołany, Umyślnie na pewną śmierć ode mnie wysłany.
XXXIX.
Gdy mi się nie powiodły te
Wesoło się zakrzątnie, do swych koni skoczy; Najokrutniejsze lekce poważywszy trwogi, Na zły raz swój prostuje krok i śmiałe nogi. Tysiąc przygód wojennych rycerz odważony Zwyciężył, ogniem chęci szczerych zapalony, Sosnom równe olbrzymy zniósł z Lestrygonami, Co gwałtem żyzną brali ziemię pod Lidami.
XXXVIII.
Nigdy takich macocha sierdzista trudności Z wrodzonej Alcydowi nie czyniła złości; Od Eurysteusza on nie beł tak trapiony, Gdy w Lernie dziw zabijał, jadem napuszony; Lżejsze jego w Nemeej, w Erymancie były Prace, choć oczywistem zginieniem groziły: Przeszedł go w wielkich dziełach Alcest zawołany, Umyślnie na pewną śmierć ode mnie wysłany.
XXXIX.
Gdy mi się nie powiodły te
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 71
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905