Na pana wszyscy patrząc, pozwiesząją głowy, Zrzucą forgi z szyszaków, i już nie surowy Marsim w oczach. Jako więc, gdy gwałt przyrodzeniu, Swiatła insze pogasną w słonecznem zaćmieniu, Działa milczą i bębny. Na ich miejsce wyje Głucha w dzwony Nemezys okropne nenije, A Bellona płomienie zelżywszy okrutne, Po obozie rozrzuca Amaranty smutne. Jako i ty, co w równej ozdobie i pierzu, W jednej byłeś nadziei dobry Kazimierzu Co i mówić? W frasunku pokryte głębokim, Sobie serce tłómaczem, sobie i prorokiem. Jeśli nieba zawisne to obiecywały, Że królestwa dziedziczne odzyskać wam miały Po ostatni Kaledon, i gdzie świata kraje, Tobie tylko
Na pana wszyscy patrząc, pozwiesząją głowy, Zrzucą forgi z szyszaków, i już nie surowy Marsim w oczach. Jako więc, gdy gwałt przyrodzeniu, Swiatła insze pogasną w słonecznem zaćmieniu, Działa milczą i bębny. Na ich miejsce wyje Głucha w dzwony Nemezys okropne nenije, A Bellona płomienie zelżywszy okrutne, Po obozie rozrzuca Amaranty smutne. Jako i ty, co w równej ozdobie i pierzu, W jednej byłeś nadziei dobry Kazimierzu Co i mówić? W frasunku pokryte głębokim, Sobie serce tłómaczem, sobie i prorokiem. Jeśli nieba zawisne to obiecywały, Że królestwa dziedziczne odzyskać wam miały Po ostatni Kaledon, i gdzie świata kraje, Tobie tylko
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 38
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
i piękniejsze trudno na równinie. Zieleniały się między śpicami jasnemi Różne drzewa pachniące z szczepami pięknemi, Które tak czasu zimy, jako czasu lata Dawały moc owocu i wonnego kwiata.
LXII.
Takich drzew indziej niemasz, jakie się tam rodzą I jakie tam owoce i kwiecia wychodzą, Lilie, gelseminy, fiołki wonniejsze, Amaranty i róże, tam dobrze piękniejsze. Gdzie indziej równo z słońcem rodzi się i ginie, W jednej z niem martwą głowę pochyla godzinie I pręt osierociały opuszcza, pogrzebu Szukając, kwiat podległy odmiennemu niebu;
LXIII.
Ale tu zawżdy wiosna, zawżdy się zieleni I czas żaden wiecznego kwiecia nic nie mieni; Nie, żeby
i piękniejsze trudno na równinie. Zieleniały się między śpicami jasnemi Różne drzewa pachniące z szczepami pięknemi, Które tak czasu zimy, jako czasu lata Dawały moc owocu i wonnego kwiata.
LXII.
Takich drzew indziej niemasz, jakie się tam rodzą I jakie tam owoce i kwiecia wychodzą, Lilie, gelseminy, fiołki wonniejsze, Amaranty i róże, tam dobrze piękniejsze. Gdzie indziej równo z słońcem rodzi się i ginie, W jednej z niem martwą głowę pochyla godzinie I pręt osierociały opuszcza, pogrzebu Szukając, kwiat podległy odmiennemu niebu;
LXIII.
Ale tu zawżdy wiosna, zawżdy się zieleni I czas żaden wiecznego kwiecia nic nie mieni; Nie, żeby
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 212
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
może Ruszyć z miejsca wyroku sprawiedliwy Boże! Ale jeźli przyczyną samiśmy są sobie, Słuśnie na się zapłaczem. Co teraz w-tej dobie Zniesiona Ukraina, i pół Polski wszytki, Po San dali Wisłe popiół przysuł brzydki? Co Miasta spustoszone? i Wsi kędy były Ledwie znaki? Co pola? Ostrym się rozwiły, Amarantem i Ostem? Ani żadne stada, Ani trzody Domowe; oprócz psów gromada, Z wilki sprzymierzonymi chodząc ponich wyją, a do tąd nie grzebionym trupem ludzkim tyją. Co wstyd wszytek wyzuty? zdeptane Kościoły? Umarłych wyrzucone z pod ziemie popioły? Bóg nawet rugowany ze swoich Przybytków, Dla naszych to Hunorów, i
może Ruszyć z miejsca wyroku sprawiedliwy Boże! Ale ieźli przyczyną samiśmy są sobie, Słuśnie ná sie zapłaczem. Co teraz w-tey dobie Zniesiona Vkráiná, i puł Polski wszytki, Po San dali Wisłe popioł przysuł brzytki? Co Miasta spustoszone? i Wśi kędy były Ledwie znaki? Co polá? Ostrym sie rozwiły, Amarantem i Ostem? Ani żadne stádá, Ani trzody Domowe; oprocz psow gromádá, Z wilki sprzymierzonymi chodząc ponich wyią, a do tąd nie grzebionym trupem ludzkim tyią. Co wstyd wszytek wyzuty? zdeptáne Kośćioły? Vmarłych wyrzucone z pod źiemie popioły? Bog nawet rugowány ze swoich Przybytkow, Dla naszych to Hunorow, i
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 2
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
rohatyna w pąsowym kolorze” i tam dalej. A cóż znowu do taksy pociesznego nie będzie! Oto ten pater, czyli parter, dwóch łokci wszyrz nie ma, musi być wzdłuż na pół przerznięty. Z dziesięci łokci para sukien nie będzie, reksen, czyli deseń, nie w lilią idzie. Amorat, czyli amarant, kolor przykry i niezielony, toż się i z pastorem, czyli kastorem, ba, i z ratyną pąsową dziać będzie. Jeżeli tedy samo rzeczy nieprzyzwoicie nabywanie wychodzi na śmieszną u ludzi komedią, a jakoż zażywanie obejść się może bez cenzury i obmowiska? A cóż powiem o służałych białogłowach, jako to ony z
rohatyna w pąsowym kolorze” i tam dalej. A cóż znowu do taksy pociesznego nie będzie! Oto ten pater, czyli parter, dwóch łokci wszyrz nie ma, musi bydź wzdłuż na pół przerznięty. Z dziesięci łokci para sukien nie będzie, reksen, czyli deseń, nie w liliją idzie. Amorat, czyli amarant, kolor przykry i niezielony, toż się i z pastorem, czyli kastorem, ba, i z ratyną pąsową dziać będzie. Jeżeli tedy samo rzeczy nieprzyzwoicie nabywanie wychodzi na śmieszną u ludzi komedyją, a jakoż zażywanie obejść się może bez cenzury i obmowiska? A cóż powiem o służałych białogłowach, jako to ony z
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 290
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Kwiatów Regna i Sedes sławne były Starożytnym GÓRA HIMETTUS w Atyce, Hybla Góra w Sycylii, jak Pszczół tak Kwiatów i Ziół stolice. Najprzedniejsze Światu Kwiaty dawało Miasto Pestum w Lukanii Włoskiej krainie, dwa kroć na rok ob Cali clementiam, tojest w Maju i Maiku; skąd po dziś dzień Paestani flores u Łacinników celebrantur
AMARANT Kwiat, choć się zdaje już opadać i usychać, byle wodą był skropiony, znowu się odnawia i ożywia; stej racyj wziął od symbolisty Lemma: At Lachrimis mea vita vivet. Egipcjanie, komu długiego życzyli przy godności życia, Wieniec z tego na Głowę wkładali Kwiatu Radau. o Kwiatach osobliwych
ANEMONE jest Kwiat dziwnie delikatny
Kwiatow Regna y Sedes sławne były Starożytnym GORA HIMETTUS w Attyce, Hybla Gora w Sycilii, iak Pszczoł tak Kwiatow y Zioł stolice. Nayprzednieysze Swiatu Kwiaty dawało Miasto Pestum w Lukanii Włoskiey krainie, dwa kroć na rok ob Cali clementiam, toiest w Maiu y Maiku; zkąd po dziś dzień Paestani flores u Łacinnikow celebrantur
AMARANT Kwiat, choć się zdaie iuż opadać y usychać, byle wodą był skropiony, znowu się odnawia y ożywìa; ztey racyi wzioł od symbolisty Lemma: At Lachrimis mea vita vivet. Egipcyanie, komu długiego życzyli przy godności życia, Wieniec z tego na Głowę wkładali Kwiatu Radau. o Kwiatach osobliwych
ANEMONE iest Kwiat dziwnie delikatny
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 647
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, przesadzaniem bardzo częstym odmieniają się w kolorach, a tym bardziej jeśli byś nasienie ich w winie świeżym, albo w gorzałce namoczył, z wina palonej. Mróz im nie szkodzi, siać je potrzeba na zimę, potym przesadzać w wazy. Na rok trzeci nie konserwują się, chybą by były chowane w naczyniu.
Amarant kwiat sieją po wschodzie słońca, koło pełni, jak pięć kwiatków mieć będzie, potrzeba przesadzić w dni sześć po nowiu na ziemi tłustej: który kwiat jeno zakwitnie, zaraz i nasienie ma dościgłe, na zimie w cieple ma być chowany. Maki różne co miesiąc mogą być w ogrodach siane, i co raz kwiat ich
, przesadzaniem bardzo częstym odmieniaią się w kolorach, á tym bardziey iezli byś nasienie ich w winie swieżym, albo w gorzałce namoczył, z wina paloney. Mroz im nie szkodzi, siać ie potrzeba na zimę, potym przesadzać w wazy. Na rok trzeci nie konserwuią się, chybą by były chowane w naczyniu.
Amarant kwiat sieią po wschodzie słońca, koło pełni, iak pięć kwiatkow mieć będzie, potrzeba przesadzić w dni sześć po nowiu na ziemi tłustey: ktory kwiat ieno zakwitnie, zaraz y nasienie ma dościgłe, na zimie w cieple ma bydź chowany. Maki rożne co miesiąc mogą bydź w ogrodach siane, y co raz kwiat ich
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 435
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
to próżne twoje rodzą: Ze z nich sowy/ puhacze/ i wróble wychodzą. I jedną/ w której żaby mnożą się/ jaskinią Jesteś; albo bezludną/ i dziką pustynią/ Której drogi zarosły wszędzie zielskiem prostem/ Chwastem nieużytecznym/ i niezgodnym chrostem: W koło ciebie porosły pokrzywy/ i osty/ I gorze amaranty/ i insze porosty Podłe. bo twe występki/ i twe namietności/ Cnoty wszytkie wygnały od twej społeczności. Żadnej cnoty nie widzieć/ żadnego przykładu W okolicy twej/ ani czynów dobrych sladu Jak niwy zależałe beż fruktu odłogiem Są za nic: tak ty jesteś za cyfrę przed Bogiem. Dusza w grzechu jest jedną pustynią
to prożne twoie rodzą: Ze z nich sowy/ puhácże/ y wroble wychodzą. Y iedną/ w ktorey żaby mnożą się/ iáskinią Iesteś; álbo bezludną/ y dźiką pustynią/ Ktorey drogi zárosły wszędźie źielskiem prostem/ Chwástem nieużytecżnym/ y niezgodnym chrostem: W koło ćiebie porosły ṕokrzywy/ y osty/ Y gorze amaránty/ y insze ṕorosty Podłe. bo twe występki/ y twe namietnośći/ Cnoty wszytkie wygnáły od twey społecżnośći. Zadney cnoty nie widźieć/ żádnego przykłádu W okolicy twey/ áni cżynow dobrych sládu Iák niwy zależałe beż fruktu odłogiem Są zá nic: ták ty iesteś zá cyfrę przed Bogiem. Dusza w grzechu iest iedną pustynią
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 70
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
Miłości, Która przez jedno skinienie, Jakoby przez głośne pienie, Wszytek krąg ziemski pociąga I z niska nieba dosiąga.
O ogniu, który gdy się w serce wkradniesz, Ciałem i duszą potajemnie władniesz, Tobie gwoli na spinecie I na cichym grawam flecie, Ty mnie daj z twych przyjemności Iskierkę jednę miłości. DRUGI: AMARANT
Niech się insze w bogate stroją złotogłowy, Niech skarby na się biorą, niech bryżują głowy, Niechaj diamentami palce swe okują, Niech szyje zamorskimi perłami osnują!
Fraszka szumne ubiory, fraszka i bławaty, Bowiem nie tak na złoto ani pyszne szaty, Nie tak się zapalają prędko na pieniądze, Jako na przyrodzoną gładkość
Miłości, Która przez jedno skinienie, Jakoby przez głośne pienie, Wszytek krąg ziemski pociąga I z niska nieba dosiąga.
O ogniu, który gdy się w serce wkradniesz, Ciałem i duszą potajemnie władniesz, Tobie gwoli na spinecie I na cichym grawam flecie, Ty mnie daj z twych przyjemności Iskierkę jednę miłości. DRUGI: AMARANT
Niech się insze w bogate stroją złotogłowy, Niech skarby na się biorą, niech bryżują głowy, Niechaj dyjamentami palce swe okują, Niech szyje zamorskimi perłami osnują!
Fraszka szumne ubiory, fraszka i bławaty, Bowiem nie tak na złoto ani pyszne szaty, Nie tak się zapalają prędko na pieniądze, Jako na przyrodzoną gładkość
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 56
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
go smutno chodzić przymuszała. Zatym go już puścili, wieńcem darowali, a słowa swe przyjazne te jemu wskazali: "Powiedz to – prawia – swojej spowiedź to Filidzie: «Po lecie jesień, po tej gnuśna zima idzie. Hiacynty nadobne, co więc zakwitają, w ten czas z swojej ozdoby złupione zostają. Amaranty, fiołki, pięknie rozsadzone, lecie kwitną, a zimie leżą przywalone. Piękna jest róża lecie, piękna i lilia, kiedy się owo w białe listeczki rozwija. Piękny jest obraz, piękny póki jeszcze nowy – o wdzięczności Filidy sąd właśnie takowy. Zażywaj, lecz z rozumem, świata, któraś młoda, niedługo ta
go smutno chodzić przymuszała. Zatym go już puścili, wieńcem darowali, a słowa swe przyjazne te jemu wskazali: "Powiedz to – prawią – swojej spowiedz to Filidzie: «Po lecie jesień, po tej gnuśna zima idzie. Hijacynty nadobne, co więc zakwitają, w ten czas z swojej ozdoby złupione zostają. Amaranty, fijołki, pięknie rozsadzone, lecie kwitną, a zimie leżą przywalone. Piękna jest róża lecie, piękna i lilija, kiedy się owo w białe listeczki rozwija. Piękny jest obraz, piękny póki jeszcze nowy – o wdzięczności Filidy sąd właśnie takowy. Zażywaj, lecz z rozumem, świata, któraś młoda, niedługo ta
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 37
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
syna mego starszego, a die 1 martii 1738
Sukien aksamitnych, ponso, para 1
Sukien sukiennych, felpą czarną podszytych, para 1
Surtut ponso, popielicami podszyty, kamizelka i pludry takież, para 1
Kamizelka płócienna, żółta, z kompanką srebrną 1
Kamizelek dymowych 4
Kamizelka płócienna, żółta, bez kompanki 1
Robdeszambr amarant, tabinowy, zdarł się 1
Bruszlaczków nocnych, tabinowych, podarli się 2
Czapeczka nocna, błękitna, z kompanką 1
Czapeczka do sypiania, nocna, marselska, zdarła się 1
Kiereja ponso, szlamami podszyta, przerobiona na pludry 1
Pawilon kitajkowy, zielony, płotek, kołdra takaż 1
Kołdra do sypiania, na bawełnie
syna mego starszego, a die 1 martii 1738
Sukien aksamitnych, ponso, para 1
Sukien sukiennych, felpą czarną podszytych, para 1
Surtut ponso, popielicami podszyty, kamizelka i pludry takież, para 1
Kamizelka płócienna, żółta, z kompanką srebrną 1
Kamizelek dymowych 4
Kamizelka płócienna, żółta, bez kompanki 1
Robdeszambr amarant, tabinowy, zdarł się 1
Bruszlaczków nocnych, tabinowych, podarli się 2
Czapeczka nocna, błękitna, z kompanką 1
Czapeczka do sypiania, nocna, marselska, zdarła się 1
Kiereja ponso, szlamami podszyta, przerobiona na pludry 1
Pawilon kitajkowy, zielony, płotek, kołdra takaż 1
Kołdra do sypiania, na bawełnie
Skrót tekstu: SzkółRzewGęb
Strona: 214
Tytuł:
Spisy rzeczy uczęszczających do szkół młodych Rzewuskich z lat 1738-1789.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1738 a 1744
Data wydania (nie wcześniej niż):
1738
Data wydania (nie później niż):
1744
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973