światło roztoczyła, Izabella się w drogę z Orlandem puściła.
XLIV.
I tak z sobą pospołu kilka dni jechali, Aż jednego rycerza na drodze potkali, Który beł, jako więzień związany, wiedziony I od wielkiego ludu na śmierć prowadzony. Powiem potem, kto to beł; a teraz do nowej Historyjej o córce pójdę Amonowej, Którąm zostawił, jeśli pomnicie, strapioną I po swojem Rugierze srodze utęsknioną.
XLV.
Piękna dziewica długo próżno wyglądając, Próżno swego miłego Rugiera czekając, W Marsyliej na on czas obfitej mieszkała, Gdzie się niemal z pogany co dzień uganiała, Którzy po Lingwadoce tam i sam wpadali I po Prowencie szkody niemałe działali.
światło roztoczyła, Izabella się w drogę z Orlandem puściła.
XLIV.
I tak z sobą pospołu kilka dni jechali, Aż jednego rycerza na drodze potkali, Który beł, jako więzień związany, wiedziony I od wielkiego ludu na śmierć prowadzony. Powiem potem, kto to beł; a teraz do nowej Historyej o córce pójdę Amonowej, Którąm zostawił, jeśli pomnicie, strapioną I po swojem Rugierze srodze utęsknioną.
XLV.
Piękna dziewica długo próżno wyglądając, Próżno swego miłego Rugiera czekając, W Marsyliej na on czas obfitej mieszkała, Gdzie się niemal z pogany co dzień uganiała, Którzy po Lingwadoce tam i sam wpadali I po Prowencie szkody niemałe działali.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 284
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kiedy się układła/ ani kiedy wstała. 36. A tak poczęły obie córki Lotowe z Ojca swego. 37. I urodziła starsza Syna/ a nazwała imię jego Moab: ten jest Ojcem Moabitów/ aż do dnia tego. 38. Młodsza też urodziła Syna/ i nazwała imię jego Benammi: ten jest Ojcem Synów Amonowych/ aż do dnia tego. Rozdział XX. Abraham przechodzi do Gerar, gdzie Abimelech Król wziął żonę jego z niewiadomości 3. ale go Bóg upomniał aby je wrócił 17. I modlił się zan Abraham, a Bóg go uzdrowił. 1.
I ruszył się z tamtąd Abraham do ziemie południowej/ a mieszkał miedzy Kades
kiedy śię ukłádłá/ áni kiedy wstáłá. 36. A ták pocżęły obie corki Lotowe z Ojcá swego. 37. Y urodźiłá stársza Syná/ á názwáłá imię jego Moab: ten jest Ojcem Moábitow/ áż do dniá tego. 38. Młodsza też urodźiłá Syná/ y názwáłá imię jego Benámmi: ten jest Ojcem Synow Amonowych/ áż do dniá tego. ROZDZIAL XX. Abráhám przechodźi do Gerár, gdźie Abimelech Krol wźiął żonę jego z niewiádomośći 3. ale go Bog upomniał áby je wroćił 17. Y modlił śię zan Abráhám, á Bog go uzdrowił. 1.
Y ruszył śię z támtąd Abráham do źiemie południowey/ á mieszkał miedzy Kádes
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 18
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
.
Skoro się ono pierwsze skończyło igrzysko, Przystąpiwszy Pinabel Bradamanty blisko, Pyta, kto to beł, co się tak dobrze postawił, Że takiej hańby jego rycerza nabawił I tak go mężnie wybił i wysadził z siodła. Sprawiedliwość go boska właśnie tam przywiodła Właśnie na temże koniu, którego na górze U jaskiniej uwiódł beł Amonowej córze.
LXXII.
Właśnie się było dziewięć skończyło miesięcy, Spełna dziewięć miesięcy, jako z nią jadęcy, Jako dobrze pomnicie, zepchnął ją z wysoka Na dół, gdzie Merlinowa leżała zewłoka, Kiedy jej gałąź, co się powoli łamała Pod nią, która z nią spadła, śmierci uchowała; W ten czas wziął
.
Skoro się ono pierwsze skończyło igrzysko, Przystąpiwszy Pinabel Bradamanty blizko, Pyta, kto to beł, co się tak dobrze postawił, Że takiej hańby jego rycerza nabawił I tak go mężnie wybił i wysadził z siodła. Sprawiedliwość go boska właśnie tam przywiodła Właśnie na temże koniu, którego na górze U jaskiniej uwiódł beł Amonowej córze.
LXXII.
Właśnie się było dziewięć skończyło miesięcy, Spełna dziewięć miesięcy, jako z nią jadęcy, Jako dobrze pomnicie, zepchnął ją z wysoka Na dół, gdzie Merlinowa leżała zewłoka, Kiedy jej gałąź, co się powoli łamała Pod nią, która z nią spadła, śmierci uchowała; W ten czas wziął
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 187
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Szable drogo oprawne, łuki malowane. W śrzodku gminu dwaj bracia jadą pojmani, Do podjezdków podlejszych mocno przywiązani, Nic więcej, jeno targu czekali skończenia, Który ich miał wiecznego nabawić więzienia. Sam Bertolag z ich starszem rozmawia niecnota, Za ich wolność gromady nie żałuje złota.
XIII.
Już tu ścierpieć nie mogli dalej Amonowi Synowie, za swą bracią garło dać gotowi. Tak ten, jak ów wnet w toki kopie włożyli I obadwa wraz zdrajce niemi uderzyli. Jeden w bok trafił, drugi niemniejszej beł szkody Przyczyną, bo obiedwie przepędził jagody. Padł Bertolag: bodaj tak koniec wszyscy mieli, Co zyski sobie czynić z swoich szalbierstw chcieli.
Szable drogo oprawne, łuki malowane. W śrzodku gminu dwaj bracia jadą poimani, Do podjezdków podlejszych mocno przywiązani, Nic więcej, jeno targu czekali skończenia, Który ich miał wiecznego nabawić więzienia. Sam Bertolag z ich starszem rozmawia niecnota, Za ich wolność gromady nie żałuje złota.
XIII.
Już tu ścierpieć nie mogli dalej Amonowi Synowie, za swą bracią garło dać gotowi. Tak ten, jak ów wnet w toki kopie włożyli I obadwa wraz zdrajce niemi uderzyli. Jeden w bok trafił, drugi niemniejszej beł szkody Przyczyną, bo obiedwie przepędził jagody. Padł Bertolag: bodaj tak koniec wszyscy mieli, Co zyski sobie czynić z swoich szalbierstw chcieli.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 288
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
; Lecz niebezpieczeństwo zaś gdy sława celuje, Miłe tam garłowanie i praca smakuje. Ale zdadząli się złe komu te wywody, Znać, że nie dba o przyjaźń, nie chce znać do zgody; Bo drzewem i wszystkiemi ukazać siłami Ja chcę, iż godna zostać dziś ta panna z nami”.
C
Tak córka Amonowa, wzruszona ludzkością, Nie pozwala, by gościa z tą nieuczciwością, Gdzie deszcz nagęstszy pada, wygnana być miała, Gdzie niepogoda wiatry i grady wzbudzała. Gospodarza słusznemi miękczy wywodami, Zarazem ten przypada z drugiemi gościami Na jej zdanie; nakoniec wszyscy uradzili, Onej nocy pospołu aby z sobą byli.
CVII.
Jako
; Lecz niebezpieczeństwo zaś gdy sława celuje, Miłe tam garłowanie i praca smakuje. Ale zdadząli się złe komu te wywody, Znać, że nie dba o przyjaźń, nie chce znać do zgody; Bo drzewem i wszystkiemi ukazać siłami Ja chcę, iż godna zostać dziś ta panna z nami”.
C
Tak córka Amonowa, wzruszona ludzkością, Nie pozwala, by gościa z tą nieuczciwością, Gdzie deszcz nagęstszy pada, wygnana być miała, Gdzie niepogoda wiatry i grady wzbudzała. Gospodarza słusznemi miękczy wywodami, Zarazem ten przypada z drugiemi gościami Na jej zdanie; nakoniec wszyscy uradzili, Onej nocy pospołu aby z sobą byli.
CVII.
Jako
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 28
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
która niem władała; Bo wiedział albo słyszał, nie wiem tam, od kogo, li do państwa jechała z nowożenią swego. Zaczem - miłość go gwałtem bodła przeraźliwa - Po niej biegł, choć nie była przy niem dusza żywa; Obrócił krok do drogi świeżo bitej, nowej, Ja też do córki idę znowu Amonowej.
L
Kiedy tak poganina złego okróciła, Wiadomy okoliczny kraj wnet uczyniła Przez listy, potem dziewki pyta utrapionej, Co do mostu i wieże z nią przybyła onej, Gdzie się obróci stamtąd. Ta zlawszy hojnemi Twarz łzami odpowieda, skłoniona ku ziemi: „Najmniejszego dotąd mieć nie będę pokoja, Aż się dowiem gdzie rozkosz
która niem władała; Bo wiedział albo słyszał, nie wiem tam, od kogo, li do państwa jechała z nowożenią swego. Zaczem - miłość go gwałtem bodła przeraźliwa - Po niej biegł, choć nie była przy niem dusza żywa; Obrócił krok do drogi świeżo bitej, nowej, Ja też do córki idę znowu Amonowej.
L
Kiedy tak poganina złego okróciła, Wiadomy okoliczny kraj wnet uczyniła Przez listy, potem dziewki pyta utrapionej, Co do mostu i wieże z nią przybyła onej, Gdzie się obróci stamtąd. Ta zlawszy hojnemi Twarz łzami odpowieda, skłoniona ku ziemi: „Najmniejszego dotąd mieć nie będę pokoja, Aż się dowiem gdzie rozkosz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 99
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Bo i sypiała rzadko bez blachu przedniego. Widząc, że się wybiera Rugier, żartko skoczy, Chcąc z nowem bohatyrem swej probować mocy; Tuszy, iżby ją chwała zwycięstwa chybiła, Gdyby Rugierowi iść pierwej dopuściła.
XVII.
Na konia, jak szalona, wpadła i bojcami Zwiera, prosto tam lecąc, kędy za murami Amonowa nadobna rycerka czekała, A po szerokich polach Rugiera patrzała; Serce jej skacze, gniewem, miłością ujęte, Myśii, gdzie go uderzyć, aby razy wzięte Od niej mniej mu szkodziły. Tem czasem wychodzi Marfiza z brony i swe drzewo składać godzi.
XVIII.
Feniksa ma na hełmie jasnem jedynego, Podomno uniesiona pychą,
Bo i sypiała rzadko bez blachu przedniego. Widząc, że się wybiera Rugier, żartko skoczy, Chcąc z nowem bohatyrem swej probować mocy; Tuszy, iżby ją chwała zwycięstwa chybiła, Gdyby Rugierowi iść pierwej dopuściła.
XVII.
Na konia, jak szalona, wpadła i bojcami Zwiera, prosto tam lecąc, kędy za murami Amonowa nadobna rycerka czekała, A po szerokich polach Rugiera patrzała; Serce jej skacze, gniewem, miłością ujęte, Myśii, gdzie go uderzyć, aby razy wzięte Od niej mniej mu szkodziły. Tem czasem wychodzi Marfiza z brony i swe drzewo składać godzi.
XVIII.
Feniksa ma na hełmie jasnem jedynego, Podomno uniesiona pychą,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 110
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
surowej źmije Potomstwo, Marfizę w tarcz niedaleko szyje Groźnem drzewem w zapędzie mocno uderzyła; Ta lecąc w znak, na ziemię szyszakiem trafiła, I co się chce poprawić, siodła pragnąc swego Dopaść, znowu upada z razu okrutnego. Jasnem hełmem rysuje w piasku, a swojemu Nie może prędko pomóc spadnieniu ciężkiemu.
XLVII.
Amonowa zaś córa, co już umyśliła Sama umrzeć, byle wprzód Marfizę zabiła, Z konia skoczywszy swego, nie chce drzewem więcej Być srogą, ale życzy łeb uciąć co prędzej, Łeb Marfizin; odrzuca kopią staloną, Szablą, jako piorunem, błyska wyostrzoną. Leci, niewymowionem gniewem pobudzona, Gdzie się z swem koniem biedzi
surowej źmije Potomstwo, Marfizę w tarcz niedaleko szyje Groźnem drzewem w zapędzie mocno uderzyła; Ta lecąc w znak, na ziemię szyszakiem trafiła, I co się chce poprawić, siodła pragnąc swego Dopaść, znowu upada z razu okrutnego. Jasnem hełmem rysuje w piasku, a swojemu Nie może prędko pomódz spadnieniu ciężkiemu.
XLVII.
Amonowa zaś córa, co już umyśliła Sama umrzeć, byle wprzód Marfizę zabiła, Z konia skoczywszy swego, nie chce drzewem więcej Być srogą, ale życzy łeb uciąć co pręcej, Łeb Marfizin; odrzuca kopią staloną, Szablą, jako piorunem, błyska wyostrzoną. Leci, niewymowionem gniewem pobudzona, Gdzie się z swem koniem biedzi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 118
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Bieży, a przy niej Rugier, gniewem zapalony, I zaraz miedzy brzydką zgrają się zawiera, Sześciu jednem kopiej złożeniem zabija: Pierwszemu brzuch, a dwiema piersi srodze skrwawił, Czwarty szyje, piąty łba trafunkiem nadstawił; Szóstemu o tył duży drzewo się spadało, Żeleśce sztych śrzodkiem zbrój krwawy ukazało.
C.
Córka zaś Amonowa w kogo uzłocony Grot wymierzy, ziemie się chwyta, obalony, Równa piorunom, które strzela z pochmurnego Obłoku błyskawica dnia niepogodnego, A w co jeno zawadzi, kruszy, łamie, psuje, Dęby ścina, krzemienie najtwardsze rysuje. Ucieka, kędy może, żołnierz wylękniony, Kto w kościele, kto w domu tai się
Bieży, a przy niej Rugier, gniewem zapalony, I zaraz miedzy brzydką zgrają się zawiera, Sześciu jednem kopiej złożeniem zabija: Pierwszemu brzuch, a dwiema piersi srodze skrwawił, Czwarty szyje, piąty łba trafunkiem nadstawił; Szóstemu o tył duży drzewo się spadało, Żeleśce sztych śrzodkiem zbrój krwawy ukazało.
C.
Córka zaś Amonowa w kogo uzłocony Grot wymierzy, ziemie się chwyta, obalony, Równa piorunom, które strzela z pochmurnego Obłoku błyskawica dnia niepogodnego, A w co jeno zawadzi, kruszy, łamie, psuje, Dęby ścina, krzemienie najtwardsze rysuje. Ucieka, kędy może, żołnierz wylękniony, Kto w kościele, kto w domu tai się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 153
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wpycha straszliwego, Gdzie Febus namniej światła nie użycza swego. Tam trochę tylko chleba spuszczać rozkazuje Z kubkiem wody, a straż go tak sroga pilnuje, Iż miasto przyzwoitej więźniowi pociechy Śmiercią okrutną grożą, stroją żarty, śmiechy.
XXI.
O, jakby stokroć była umrzeć zań gotowa, Gdyby wiedziała o tem, córka Amonowa! O, jakoby Marfiza serdeczna bieżała Na ratunek, kiedyby złą wieść usłyszała, lż Rugier w wieży wzdycha, jęczy, lamentuje, A zła baba rozmaite męki mu gotuje! Żaden wzgląd na rodzice dziewek zajątrzonych Nie utrzymałby w polu i w zamkach zamknionych.
XXII.
Tem czasem, jako wiarę i słowo dał
wpycha straszliwego, Gdzie Febus namniej światła nie użycza swego. Tam trochę tylko chleba spuszczać rozkazuje Z kubkiem wody, a straż go tak sroga pilnuje, Iż miasto przyzwoitej więźniowi pociechy Śmiercią okrutną grożą, stroją żarty, śmiechy.
XXI.
O, jakby stokroć była umrzeć zań gotowa, Gdyby wiedziała o tem, córka Amonowa! O, jakoby Marfiza serdeczna bieżała Na ratunek, kiedyby złą wieść usłyszała, lż Rugier w wieży wzdycha, jęczy, lamentuje, A zła baba rozmajte męki mu gotuje! Żaden wzgląd na rodzice dziewek zajątrzonych Nie utrzymałby w polu i w zamkach zamknionych.
XXII.
Tem czasem, jako wiarę i słowo dał
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 340
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905