potem kanclerza w. w. księstwa lit.
Jan Zawisza, brat jego rodzony, starosta brasławski, miał za sobą Apolonię z Kirszenszteinów Kryszpinównę, Hieronima Kryszpina podskarbiego w. lit. córkę, z której się urodził Jan także, Zawisza, dzisiejszy chorąży miński, ad majora natus, i Anna, wprzódy wydana za hrabię Amor Tarnowskiego, secundo toro będąca za Szczytem kasztelanem smoleńskim, godnym i rozumnym senatorem... Tekla, siostra Andrzeja i Jana, w Mińsku mniszką w klasztorze pp. ww. bernardynek pobożnie żyjąc i wielkiej powagi będąc, umarła. Sophia, prawdziwie imieniem i rzeczą mądra, dowcipna i bardzo rozumna, estymowana z wielkiej roztropności
potém kanclerza w. w. księstwa lit.
Jan Zawisza, brat jego rodzony, starosta brasławski, miał za sobą Apolonię z Kirszenszteinów Kryszpinównę, Hieronima Kryszpina podskarbiego w. lit. córkę, z któréj się urodził Jan także, Zawisza, dzisiejszy chorąży miński, ad majora natus, i Anna, wprzódy wydana za hrabię Amor Tarnowskiego, secundo toro będąca za Szczytem kasztelanem smoleńskim, godnym i rozumnym senatorem... Tekla, siostra Andrzeja i Jana, w Mińsku mniszką w klasztorze pp. ww. bernardynek pobożnie żyjąc i wielkiéj powagi będąc, umarła. Sophia, prawdziwie imieniem i rzeczą mądra, dowcipna i bardzo rozumna, estymowana z wielkiéj roztropności
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 8
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
i surowy Okrutny dyskurs o bitwach prowadzi, Ale w pieszczone wdaje się rozmowy I wszyscy widzą, że męża odsadzi
I on sam baczy, ale trudna rada, Bowiem sil jego i serca wiadomy, I wiedząc dobrze jako zła z nim zwada, Milczy, choć mu się przymyka do żony.
I Jowisz nawet swe dawne amory, Dla których w rożne kształty przemieniony Spuszczał się na dół niejedenkroć z góry, Wspominał sobie już rozweselony.
Juno królowa swoje przeszłe żale, Krzywdę gładkości, jabłko odsądzone Z wesołych myśli wyrzuciła cale, Lubo w powadze tej, która na żonę
Starszego bogów przystoi; Cererze Wypadły z głowy po córce straconej Lamenty; także i
i surowy Okrutny dyskurs o bitwach prowadzi, Ale w pieszczone wdaje się rozmowy I wszyscy widzą, że męża odsadzi
I on sam baczy, ale trudna rada, Bowiem sil jego i serca wiadomy, I wiedząc dobrze jako zła z nim zwada, Milczy, choć mu się przymyka do żony.
I Jowisz nawet swe dawne amory, Dla ktorych w rożne kształty przemieniony Spuszczał się na doł niejedenkroć z gory, Wspominał sobie już rozweselony.
Juno krolowa swoje przeszłe żale, Krzywdę gładkości, jabłko odsądzone Z wesołych myśli wyrzuciła cale, Lubo w powadze tej, ktora na żonę
Starszego bogow przystoi; Cererze Wypadły z głowy po corce straconej Lamenty; także i
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 461
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
też na młynek mój woda obróci; Wszak często chmurne niebo słońce wypogodzi I śmiech z płaczem w jednymże tańcu rej zawodzi. Jam też pewien, że która raz mi darmo dała, Po tej próbie sama mię z tym będzie szukała. PIEŚŃ NA TRAF JADĄC DO LITWY 1654
Brat nasz znalazł według wojennej pory Nowe amory I stacza, idąc w posiłku do Litwy, Z dziewkami bitwy; W gębę bije, kiedy dla pieszczoty Przyjdzie z swej ochoty Dziewka w lat kilkanaście, I ma t za naście Nocne zaloty.
Nie zgadszy, czego trzeba płci niewieściej Pięścią się pieści, I co miał płacić z mieszka, a wprzód z gaci,
też na młynek mój woda obróci; Wszak często chmurne niebo słońce wypogodzi I śmiech z płaczem w jednymże tańcu rej zawodzi. Jam też pewien, że która raz mi darmo dała, Po tej próbie sama mię z tym będzie szukała. PIEŚŃ NA TRAF JADĄC DO LITWY 1654
Brat nasz znalazł według wojennej pory Nowe amory I stacza, idąc w posiłku do Litwy, Z dziewkami bitwy; W gębę bije, kiedy dla pieszczoty Przyjdzie z swej ochoty Dziewka w lat kilkanaście, I ma t za naście Nocne zaloty.
Nie zgadszy, czego trzeba płci niewieściéj Pięścią się pieści, I co miał płacić z mieszka, a wprzód z gaci,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 333
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, nie pióro leje; Jeśli żarty, tak prędko płaczliwego tulą, Jako skrzypce strutego krzeszą tarantulą; Smutne li materyje, jakich mnie obfita, Nie potrzeba daleko szukać Heraklita; Jeślić Wenus lub pióro omoczy Kupido, Znajdzie się bez Afryki u nas druga Dydo. Wybornie Wirgilijusz Marsowe żelazo, Treny pisał Seneka, swe amory Naso, Igrzyska Marcjalis, jeszcze i to przydam, Gdzie nie tym tylko, ale nabożnym Dawidom W twoich cię zrównam rymiech: godne, godne skrzynki Wielkiego Macedona, z której upominki I swych skarbów królewskie wyrzuciwszy składy, Same w niej Homerowe chował Iliady. Bóg zapłać, żeś też i mnie, choć na samym
, nie pióro leje; Jeśli żarty, tak prędko płaczliwego tulą, Jako skrzypce strutego krzeszą tarantulą; Smutne li materyje, jakich mnie obfita, Nie potrzeba daleko szukać Heraklita; Jeślić Wenus lub pióro omoczy Kupido, Znajdzie się bez Afryki u nas druga Dydo. Wybornie Wirgilijusz Marsowe żelazo, Treny pisał Seneka, swe amory Naso, Igrzyska Marcyjalis, jeszcze i to przydam, Gdzie nie tym tylko, ale nabożnym Dawidom W twoich cię zrównam rymiech: godne, godne skrzynki Wielkiego Macedona, z której upominki I swych skarbów królewskie wyrzuciwszy składy, Same w niej Homerowe chował Ilijady. Bóg zapłać, żeś też i mnie, choć na samym
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 316
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
inszych, i godność wielka przystąpiła, Która go na publikach wszelakich zaleca. O jak pójdzie na góry! gdy go już oświeca Słońce blisko rodzone, a w dobie niedługiej Czekać tej to ozdoby. Wteż i młodszy drugi Wojewodzic pociechy roście i nadzieje. Jemu lato dopiero, i wszystka się śmieje Rozkosz Hesperydowa, i ludzkie amory, I Wenus, i pieszczone cypryjskie fawory, Niedawno go złożywszy w bogatej łożnicy, Na ręku sen niosących u oblubienicy Starożytnych Sieniutów Lachowieckich córy. Godzili się milczeć ich? albo kamień który Znajdzie się w tej fabryce, że tak świetna stoi, Na jaki, skąd dziś żyję, znak wdzięczności mojej? Z tej przyjaźni
inszych, i godność wielka przystąpiła, Która go na publikach wszelakich zaleca. O jak pójdzie na góry! gdy go już oświeca Słońce blisko rodzone, a w dobie niedługiej Czekać tej to ozdoby. Wteż i młodszy drugi Wojewodzic pociechy roście i nadzieje. Jemu lato dopiero, i wszystka się śmieje Rozkosz Hesperydowa, i ludzkie amory, I Wenus, i pieszczone cypryjskie fawory, Niedawno go złożywszy w bogatej łożnicy, Na ręku sen niosących u oblubienicy Starożytnych Sieniutów Lachowieckich córy. Godzili się milczeć ich? albo kamień który Znajdzie się w tej fabryce, że tak świetna stoi, Na jaki, zkąd dziś żyję, znak wdzięczności mojej? Z tej przyjaźni
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 136
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
krainy. Wtąż i nieba jakoby weselsze się zdały, A łagodne zefiry ze wszytkich stron wiały. Na stronie niedaleko stał jej woz złocony, Rożami, tulipany wszytek umajony. Miasto koni łabęcie z wyniosłymi karki Zaprzężone ciągną woz pierzchliwymi barki.
Jedwabne na nich szory, pasy i z lejcami, Które rządził najgładszy między Amorami. W tej pompie, skoro przy mnie tuż prawie stanęła, W ten właśnie sposób do mnie mowę swą zaczęła: Tobie nad inszych wierna miłość by przystała, Która już dawno serce twoje hartowała Swoim ogniem. Jak żołnierz, który ostrzelany, Śmiele swój żywot niesie na miecze i rany, I jak żeglarz bywały, co
krainy. Wtąż i nieba jakoby weselsze się zdały, A łagodne zefiry ze wszytkich stron wiały. Na stronie niedaleko stał jej woz złocony, Rożami, tulipany wszytek umajony. Miasto koni łabęcie z wyniosłymi karki Zaprzężone ciągną woz pierzchliwymi barki.
Jedwabne na nich szory, pasy i z lejcami, Ktore rządził najgładszy między Amorami. W tej pompie, skoro przy mnie tuż prawie stanęła, W ten właśnie sposob do mnie mowę swą zaczęła: Tobie nad inszych wierna miłość by przystała, Ktora już dawno serce twoje hartowała Swoim ogniem. Jak żołnierz, ktory ostrzelany, Śmiele swoj żywot niesie na miecze i rany, I jak żeglarz bywały, co
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 253
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
wżdy jest przecie dlaboga? Oto jest straszliwe we wszytkim pogorszenie, dusz tysiąców zabójstwo, poganów, heretyków śmiech i głębokie w błędach utwierdzenie, wiary poniżenie, pomnożenie piekła, zgoła nader tyrańskie i nieznośne Krwi i Ciała Boskiego okrucieństwo. Zastąpiła miejsce miłości Jego zbyteczna siebie, świata, ciała i wszeteczeństwa miłość. Gdzież bowiem więcej amorów, konfidencji, korespondencji, umizgów, komplementów, antagoniji z świeckimi o lepszą, cudzołóstw, wygód, strojów, wytworów, powabności, deboszów, trelów, tańców i inszych światowych i wszeteczeństwa zbytków, jeżeli nie w stanach anielstwu poświęconych? Gdzie więcej do gustu kucharek, do oka pasterek, do przypłodku z córkami gospodyni,
wżdy jest przecie dlaboga? Oto jest straszliwe we wszytkim pogorszenie, dusz tysiąców zabójstwo, poganów, heretyków śmiech i głębokie w błędach utwierdzenie, wiary poniżenie, pomnożenie piekła, zgoła nader tyrańskie i nieznośne Krwi i Ciała Boskiego okrucieństwo. Zastąpiła miejsce miłości Jego zbyteczna siebie, świata, ciała i wszeteczeństwa miłość. Gdzież bowiem więcej amorów, konfidencyi, korespondencyi, umizgów, komplementów, antagoniji z świeckimi o lepszą, cudzołóstw, wygód, strojów, wytworów, powabności, deboszów, trelów, tańców i inszych światowych i wszeteczeństwa zbytków, jeżeli nie w stanach anielstwu poświęconych? Gdzie więcej do gustu kucharek, do oka pasterek, do przypłodku z córkami gospodyni,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 228
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
w umizgach, w synceryzacjach i pozorach. W rzeczy zaś samej nie masz więcej, tylko obłuda, chytrość, zawód, zdrada, nienawiść i obelga, słowem, pozorne nic, nic zgoła wszytko. Nie może się dostatecznie wygadać gęba z owych dozgonnych afektów, z dożywotnich na całe życie aż do grobowej deski obligacji, amorów i kordilów, ale serce cale o tym nie wie, co ona plecie, pytluje i miądli. Udźwignąć nie zdołają tytuły, korespondencyje i podpisy owych serdecznych braterstw, z serca serdecznie kochających siostrzeństw, najwierniejszych, najniższych, najuniżeńszych sług, klejentów, wasalów i podnóżków, a rzecz sama ma się do momentu i odmiany prędkiej
w umizgach, w synceryzacyjach i pozorach. W rzeczy zaś samej nie masz więcej, tylko obłuda, chytrość, zawód, zdrada, nienawiść i obelga, słowem, pozorne nic, nic zgoła wszytko. Nie może się dostatecznie wygadać gęba z owych dozgonnych afektów, z dożywotnich na całe życie aż do grobowej deski obligacyi, amorów i kordilów, ale serce cale o tym nie wie, co ona plecie, pytluje i miądli. Udźwignąć nie zdołają tytuły, korespondencyje i podpisy owych serdecznych braterstw, z serca serdecznie kochających siostrzeństw, najwierniejszych, najniższych, najuniżeńszych sług, klijentów, wasalów i podnożków, a rzecz sama ma się do momentu i odmiany prędkiej
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 249
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
pławi, w nocy nie sypia, ustawicznie wzdycha, nudzi, melancholizuje i od siebie, jakby konał, odchodzi. Już na upominki ojca kradnie, na fortunę sekretnie zaciąga, trębaczów, muzyki, moczywąsów, darmostojów okrywa, chłopców na kozaki, na błazny i różne cudotwory strzyże, układa i przerabia. Już im od amorów piać, od trenów i żałosnych mutetów nucić, od lubieżnych i wesołych konceptów śpiewać i do uprzykrzenia beczeć i silić się rozkazuje, sam miny kordialne w sobie sforcuje, wirszyki, cedułki i gorące pisania posyła, zgoła szaleje i ledwo się nie zagubi.
Już i ona rada na niego pogląda, pierś i mostek jako na
pławi, w nocy nie sypia, ustawicznie wzdycha, nudzi, melancholizuje i od siebie, jakby konał, odchodzi. Już na upominki ojca kradnie, na fortunę sekretnie zaciąga, trębaczów, muzyki, moczywąsów, darmostojów okrywa, chłopców na kozaki, na błazny i różne cudotwory strzyże, układa i przerabia. Już im od amorów piać, od trenów i żałosnych mutetów nucić, od lubieżnych i wesołych konceptów śpiewać i do uprzykrzenia beczeć i silić się rozkazuje, sam miny kordyjalne w sobie sforcuje, wirszyki, cedułki i gorące pisania posyła, zgoła szaleje i ledwo się nie zagubi.
Już i ona rada na niego pogląda, pierś i mostek jako na
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 255
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, i przez niedozór siła się złego dzieje. Panie teraz nie lubią się pilnować wielką liczbą białychgłów, dosyć jednej baby dla wygody sekretnej i pohanej jak bukłada karlicy, tymi najdalsze drogi i publiki opędzać zwykły. Fraucymer zaś na ustroniu bez oka, bez przyzwoitej roboty, zabawy i wygody zostawiony, tuła się za inklinacjami, amorami i plejzyrami serca swojego dobrowolnie tak dalece, że pani powróciwszy zastanie nieraz rzecz gotową do krzcin i do ślubu razem, z czego niebożęta rodzice korzystają mizernie, bo nie zawsze wszytko wlizie w dom i w proporcyją z mężem.
Wincenty: I owszem, nie wnidzie więcej nad obelgę domu i sromotę publiczną. Aleć i
, i przez niedozór siła się złego dzieje. Panie teraz nie lubią się pilnować wielką liczbą białychgłów, dosyć jednej baby dla wygody sekretnej i pohanej jak bukłada karlicy, tymi najdalsze drogi i publiki opędzać zwykły. Fraucymer zaś na ustroniu bez oka, bez przyzwoitej roboty, zabawy i wygody zostawiony, tuła się za inklinacyjami, amorami i plejzyrami serca swojego dobrowolnie tak dalece, że pani powróciwszy zastanie nieraz rzecz gotową do krzcin i do ślubu razem, z czego niebożęta rodzice korzystają mizernie, bo nie zawsze wszytko wlizie w dom i w proporcyją z mężem.
Wincenty: I owszem, nie wnidzie więcej nad obelgę domu i sromotę publiczną. Aleć i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 279
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962