mści drzą pustynie Arabskie, blednieją wody, mieni się powietrze, uciekają wiatry kryją się obłoki, Bogowie wszyscy ledwie nie szaleją, nie mogąc przybrać munsztuku zapalczywości Wmści, z którą obawiąm się, żebyś Wmść karkiem swym nie zawadził o jaki łyczak, albo sznur konopny. B. Pomnieć świat będzie pewnie, o Aparaciku, którym wyrządził światu, iż okiem przenosił grandezę moję. T. Coli proszę możnali wiedzieć? B. Despekt, kontempt, był ten, żem mu pięścią tak potężnie dał odlew, w nos Bogatyrsko, że mu z niego Afryka, Azja, Europa, i złotawa musiała wylecieć Ameryka, zamykając świat czteroma pomienionemi
mśći drzą pustynie Arábskie, blednieią wody, mieni się powietrze, vćiekáią wiátry kryią się obłoki, Bogowie wszyscy ledwie nie száleią, nie mogąc przybráć munsztuku zápálczywośći Wmści, z ktorą obawiąm się, żebyś Wmść kárkiem swym nie záwádźił o iáki łyczak, álbo sznur konopny. B. Pomnieć świát będźie pewnie, o Appáráćiku, ktorym wyrządźił świátu, iż okiem przenośił grándezę moię. T. Coli proszę możnali wiedźieć? B. Despekt, kontempt, był ten, żem mu pięśćią ták potężnie dał odlew, w nos Bogátyrsko, że mu z niego Afryká, Azya, Europá, y złotáwa muśiáłá wylećieć Ameryká, zámykáiąc świát czteromá pomienionemi
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 90
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
rusznice, na ten tyr czy prochem czy mąką nabiwszy wyrychtowałeś armatę którąpewnie Faebus chcąc wypalić, wywędzi miedzy dwiema szczepami zawieszoną na balku pod niebiem. B. Hispania, nazwana Hesperia od Hespera, a Hybieria, od Rzeki Hiberu. Osobliwie w Luzitaniej, która teraz ma swe nazwisko Portugalia, takim uczynił kunszt, taki aparacik, taki akt, taki tyr, o którym wnet się dowiesz. T. Proszę niech wiem mój Dobrodzieju. B. Zwadziwszy się Portugalczykowie z Rzymiany, haniebnie ich razili, w której porazce zatrwożeni udać się musieli po succurś do osoby mojej. Ja będąc ludzkości i uczynności użytym Kawalerem, dopadszy pałasza zniosłem. Luzytańskei
rusznice, ná ten tyr czy prochem czy mąką nabiwszy wyrichtowałeś ármátę ktorąpewnie Phaebus chcąc wypalić, wywędźi miedzy dwiemá szczepámi záwieszoną ná balku pod niebiem. B. Hispánia, názwáná Hesperia od Hesperá, á Hybieria, od Rzeki Hiberu. Osobliwie w Luzitániey, ktora teraz ma swe nazwisko Portugállia, tákim vczynił kunszt, táki áppáraćik, táki ákt, táki tyr, o ktorym wnet się dowiesz. T. Proszę niech wiem moy Dobrodźieiu. B. Zwadźiwszy sie Portugálczykowie z Rzymiány, hániebnie ich ráźili, w ktorey porazce zátrwożeni vdáć się muśieli po succurś do osoby moiey. Ia będąc ludzkośći y vczynnośći vżytym Káwálerem, dopadszy páłásza zniosłem. Luzytáńskei
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 139
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
wieźli/ aby z nich nie zi achali. Nigdyby na tej się polityce nie sadził/ gdyby in atrum wprowadziwszy/ titulum Triclinij pokazawszy/ nie miał mu z tytułem monumenti w oczy zabieżeć. Skłońcie oczy Jaśnie wielmożni Miłościwi Panowie na ten bogaty/ na ten wyniosły/ na ten Książęcy/ tylko że konceptem śmierci wymyślony aparacik/ który dziś w trunie zawarty/ tym kamieniem zapieczętowany widzicie. Czuhał tu świat/ i ostróżnie czuhał/ aby Jaśnie Wielm: Jego Mości Pana N. (którego rozsypłym wpopioł tylko/ a nie wpamięć kościom te zewłoki oddajemy) in Titulũ Atrij przy świtaniu wyprawiwszy/ Titulũ Triclinij w południe okazawszy/ podczas wieczoru z
wieźli/ áby z nich nie zi ácháli. Nigdyby ná tey się polityce nie sádźił/ gdyby in atrum wprowádźiwszy/ titulum Triclinij pokázawszy/ nie miał mu z tytułem monumenti w oczy zábieżeć. Skłońćie oczy Iásnie wielmożni Miłośćiwi Pánowie ná ten bogáty/ ná ten wyniosły/ ná ten Xiążęcy/ tylko że konceptem śmierći wymyślony áppáraćik/ ktory dźiś w trunie záwárty/ tym kámieniem zápieczętowány widźićie. Czuhał tu świát/ y ostrożnie czuhał/ áby Iásnie Wielm: Ie^o^ Mośći Páná N. (które^o^ rozsypłym wpopioł tylko/ á nie wpámięć kośćiom te zewłoki oddáiemy) in Titulũ Atrij przy świtániu wypráwiwszy/ Titulũ Triclinij w południe okázawszy/ podczás wieczoru z
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 90
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644