Chcąc Krzeczewski, dopiero sam się pokazować Z-owych pocznie zasieków, i ruszywszy w-głów Tamże w-pół ostrożoną Halastrę swą ową, Wszytkiej siły probuje. Ale gdy samego Widzi w-tym Radziwieła następującego, I Tabor przed oczyma swymi rozerwany, Działa cztery zabrane, i przy nich ścinany Gmin około, w-owże las pierwszy apeluje. Gdzie już widząc inaczej że się nie ratuje, Zatnie znowu ostrogi, i z-trupów i z-koni Wał urości pobitych. Skąd dużo się broni Nie pochybnie strzelając. Właśnie tedy na raz Przybył i Ottenbausen: któremu go zaraz Rozkazano dobywać z Hetmańską Piechotą. Ale się też unioźszy i drudzy ochotą Z-podlekczejszych Chorągwi
Chcąc Krzeczewski, dopiero sam się pokazować Z-owych pocznie zasiekow, i ruszywszy w-głow Tamże w-poł ostrożoną Halastrę swą ową, Wszytkiey siły probuie. Ale gdy samego Widźi w-tym Radźiwieła następuiącego, I Tabor przed oczyma swymi rozerwány, Dźiáła cztery zabrane, i przy nich śćinány Gmin około, w-owże lás pierwszy appelluie. Gdźie iuż widząc inaczey że się nie ratuie, Zátnie znowu ostrogi, i z-trupow i z-koni Wał urośći pobitych. Zkąd dużo się broni Nie pochybnie strzelaiąc. Właśnie tedy ná raz Przybył i Ottenbausen: ktoremu go zaraz Rozkazano dobywáć z Hetmańską Piechotą. Ale się też unioźszy i drudzy ochotą Z-podlekczeyszych Chorągwi
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 102
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Już ostatni dekret staje, w którym już sąd to uznaje, Dekret ostatni. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Iże małżeństwo nieważne; „gdyż świadectwa, tak poważne, To twierdzili, co i ona, iże była przymuszona.” Zaczym już mię uwolnili i przez dekret rozłączyli.
Leć strona nie słucha tego, bo od dekretu owego Apeluje tu do rzymskiej stolice samej papieskiej, Gdzie i pozwy mi wydaje; więc ja w klasztorze zostaję, Bo na mnie ma oko wszędy - nie da wyjechać nikędy. Tamta strona apeluje do Rzymu.
Leć tu tego nie słuchają ci, co mi się już kłaniają, Lub u mnie jedno na pieczy, by skończyć zaczęte
Już ostatni dekret staje, w którym już sąd to uznaje, Dekret ostatni. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Iże małżeństwo nieważne; „gdyż świadectwa, tak poważne, To twierdzili, co i ona, iże była przymuszona.” Zaczym już mię uwolnili i przez dekret rozłączyli.
Leć strona nie słucha tego, bo od dekretu owego Apeluje tu do rzymskiej stolice samej papieskiej, Gdzie i pozwy mi wydaje; więc ja w klasztorze zostaję, Bo na mnie ma oko wszędy - nie da wyjechać nikędy. Tamta strona apeluje do Rzymu.
Leć tu tego nie słuchają ci, co mi się już kłaniają, Lub u mnie jedno na pieczy, by skończyć zaczęte
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 76
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
ona, iże była przymuszona.” Zaczym już mię uwolnili i przez dekret rozłączyli.
Leć strona nie słucha tego, bo od dekretu owego Apeluje tu do rzymskiej stolice samej papieskiej, Gdzie i pozwy mi wydaje; więc ja w klasztorze zostaję, Bo na mnie ma oko wszędy - nie da wyjechać nikędy. Tamta strona apeluje do Rzymu.
Leć tu tego nie słuchają ci, co mi się już kłaniają, Lub u mnie jedno na pieczy, by skończyć zaczęte rzeczy. Owych nie chcę irytować, leć tak muszę deklarować, Że podczas koronacyjej dam miejsce tej refleksyjej. Po staremu mnie się różni kłaniają, - ja ich do koronacyjej odkładam,
ona, iże była przymuszona.” Zaczym już mię uwolnili i przez dekret rozłączyli.
Leć strona nie słucha tego, bo od dekretu owego Apeluje tu do rzymskiej stolice samej papieskiej, Gdzie i pozwy mi wydaje; więc ja w klasztorze zostaję, Bo na mnie ma oko wszędy - nie da wyjechać nikędy. Tamta strona apeluje do Rzymu.
Leć tu tego nie słuchają ci, co mi się już kłaniają, Lub u mnie jedno na pieczy, by skończyć zaczęte rzeczy. Owych nie chcę irytować, leć tak muszę deklarować, Że podczas koronacyjej dam miejsce tej refleksyjej. Po staremu mnie się różni kłaniają, - ja ich do koronacyjej odkładam,
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 76
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
albo nie zniosą albo dobrze nie okrócą, po staremu u nich będziemy w niewoli. A na cóż mi się moja wolność przyda? Próżno się nią szczycę, kiedym niewolnik. Naprawy zaprawdę trzeba wielkiej, bo inaczej każda rada in republica dla nich semper claudicabit i na sejmach i na elekcjach; bo kiedy do sumnienia apeluje, a cóż mu rzec? kiedy do Rzymu, a cóż mu rzec? kiedy do papieża, a cóż mu rzec? — A więc to libertas? Ba, niewoląc to i nieźleć, zda mi się, on Kalimach królowi Olbrychtowi radził, żeby tych apelacjej nie dopuszczał do Rzymu, żeby się tym królestwo
albo nie zniosą albo dobrze nie okrócą, po staremu u nich będziemy w niewoli. A na cóż mi się moja wolność przyda? Próżno się nią szczycę, kiedym niewolnik. Naprawy zaprawdę trzeba wielkiej, bo inaczej każda rada in republica dla nich semper claudicabit i na sejmach i na elekcyach; bo kiedy do sumnienia apeluje, a cóż mu rzec? kiedy do Rzymu, a cóż mu rzec? kiedy do papieża, a cóż mu rzec? — A więc to libertas? Ba, niewoląc to i nieźleć, zda mi się, on Kalimach królowi Olbrychtowi radził, żeby tych apelacyej nie dopuszczał do Rzymu, żeby się tym królestwo
Skrót tekstu: DyskSzlachCz_II
Strona: 447
Tytuł:
Dyskurs szlachcica polskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
chłopięta Żydowscy czemu nic nie dają/ Bo ci Talmud w kieszeni nie czeskie chowają. Gdy dorosną a będą sobie handlowali/ Będą jak ich ojcowie za Kozub dawali. Jeśliby który Żyd był serca tak śmiałego/ Żeby podarł to prawo i Krzysz Pana mego. Za tę winę w rynsztoku Termini mu zadać. Niech gdzie chce Apeluje tam mu odpowiadać. Słuszne Prawo my mamy na tego Kozuba/ Odawnych lat tedy wtym jest Żydowska zguba.
chłopiętá Zydowscy czemu nic nie dáią/ Bo ći Talmud w kieszeni nie czeskie chowáią. Gdy dorosną á będą sobie hándlowáli/ Będą iák ich oycowie zá Kozub dáwáli. Iesliby ktory Zyd był sercá ták śmiáłego/ Zeby podárł to práwo y Krzysz Páná mego. Zá tę winę w rynsztoku Termini mu zadáć. Niech gdzie chce Apeluie tám mu odpowiádáć. Słuszne Práwo my mámy ná tego Kozubá/ Odawnych lat tedy wtym iest Zydowska zgubá.
Skrót tekstu: Kozub
Strona: B4v
Tytuł:
Kozubales abo obrona wszystkich Żydów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1626
Data wydania (nie wcześniej niż):
1626
Data wydania (nie później niż):
1626