przez pole, Złamali dwie kole.
Mazowiecki kaftan Zgoninami natkan, Co się Mazur ruszy, Z kaftana się kruszy.
Więc wąsy odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do boju W zwadzie i w pokoju, A nie wiele mierzą,
przez pole, Złamali dwie kole.
Mazowiecki kaftan Zgoninami natkan, Co się Mazur ruszy, Z kaftana się kruszy.
Więc wąsy odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do boju W zwadzie i w pokoju, A nie wiele mierzą,
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 15
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do boju W zwadzie i w pokoju, A nie wiele mierzą, Śmiejąc się uderzą. 11. Pieśń o krawcach VIII.
Smykowie wczora wieczór o krawcach śpiewali, Że na sławnym jarmarku Toruńskim bywali
odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do boju W zwadzie i w pokoju, A nie wiele mierzą, Śmiejąc się uderzą. 11. Pieśń o krawcach VIII.
Smykowie wczora wieczór o krawcach śpiewali, Że na sławnym jarmarku Toruńskim bywali
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 15
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
: Sto sześćdziesiąt tysięcy zbiwszy wojska/ Sroga to klęska. Ostatku wojska w rozsypkę kazano/ Zdrowiem i garłem z łaski darowano : Dziewięć tysięcy pięć set go zostało/ Co prawda mało. Dżyał sto trzydzieści wielkich odebrano/ Te z inszą strzelbą/ zbroją/ odesłano W Zamek Smoleński z różnemi sprzętami/ Proch z ołowami. Harkabuzów/ szpad/ kobył/ zbrój/ muszkietów/ Śmigownic/ rusznic/ szabel/ pistoletów/ Luków/ strzał/ kopij/ kul/ i spiżów długich/ Dość rzeczy różnych. Sześć dziesiąt i ośm prochu kadży było/ Co sześć set czwiertni naszych uczyniło : Kilka tysięcy kul różnych żelaznych/ Więcej ołownych. Prochów/ kul
: Sto sześćdżieśiąt tyśięcy zbiwszy woyská/ Sroga to klęská. Ostátku woyská w rozsypkę kazano/ Zdrowiem y gárłem z łáski dárowano : Dziewięć tyśięcy pięć set go zostáło/ Co prawdá máło. Dżiał sto trzydżieśći wielkich odebrano/ Te z inszą strzelbą/ zbroią/ odesłano W Zamek Smoleński z rożnemi sprzętámi/ Proch z ołowámi. Hárkábuzow/ szpad/ kobył/ zbroy/ muszkietow/ Smigownic/ rusznic/ szábel/ pistoletow/ Lukow/ strzał/ kopiy/ kul/ y spiźow długich/ Dość rzeczy rożnych. Sześć dźieśiąt y ośm prochu kádżi było/ Co sześć set czwiertni nászych vczyniło : Kilká tyśięcy kul rożnych żeláznych/ Więcey ołownych. Prochow/ kul
Skrót tekstu: NowinyMosk
Strona: Av
Tytuł:
Nowiny z Moskwy albo wota z traktatów i konsulty panów radnych ziemi moskiewskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
dla ludzi/ i dla koni/ kosztowne i proste/ bawełniane i płócienne/ i skórzane: przytym prochy/ kule żelazne i ołowne/ i kamienne/ łańcuchy także do dział/ i drugie do opasania obozu miąższe/ działa srogie burzące/ i polne nośne długie/ pułdziałka/ hakownice/ organki na kołkach długie/ harkabuzy/ petardy gotowe/ działa skórzane/ działa drewnianie/ muszkiety/ moździerze wielkie i małe/ janczarki/ dzidy/ kopie/ coby nad zamiar było: do tego rydle/ łopaty/ kilofy żelazne do murów/ motyki/ drabiny: zaś dla mostu robienia drzewa/ tarcice dębowe/ siekiery/ żelaza różne/ haki/
dla ludzi/ y dla koni/ kosztowne y proste/ báwełniáne y płoćienne/ y skorzáne: przytym prochy/ kule zelázne y ołowne/ y kámienne/ łancuchy tákże do dźiał/ y drugie do opasánia obozu miąższe/ dźiałá srogie burzące/ y polne nośne długie/ pułdziáłká/ hakownice/ orgánki ná kołkách długie/ hárkábuzy/ petárdy gotowe/ dziáłá skorzáne/ dziáłá drewniánie/ muszkiety/ mozdzierze wielkie y máłe/ iánczárki/ dźidy/ kopie/ coby nád zamiar było: do tego rydle/ łopáty/ kilofy żelázne do murow/ motyki/ drábiny: záś dla mostu robienia drzewá/ tárćice dębowe/ śiekiery/ żelázá roźne/ haki/
Skrót tekstu: StarWyp
Strona: A2
Tytuł:
Wyprawa i wyiazd sułtana Amurata cesarza tureckiego na wojnę do Korony Polskiej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
raz za rozkazaniem Wmci ponczoszki Angielskie, ale niebyły z tak sztamlettu foremnego. B. A iż Bohatyr straszny, miał się urodzić tego wieku czwartego, tedy one żywota tego przędły Sztamlett, nie złota, nie srebra, nie miedzi ale stwardego żelaza i stąd pochodzi, kiedy on pluje, tedy nie plunie, chyba arkabuzem, moździerzem, muszkietem, albo Niemiecką kobyłą. T. Proszę, proszę, mój wielki Dobrodzieju, racz Wmć plwać tam precz w lewą albo prawą stronę, żebyś mi zaś Wmć karabinem, albo Moździerzem jakim nie plunął, i nie dał szkaradnie między oczy. B. Nu, ponieważ żeś z rozumiał sprawę
raz zá roskazániem Wmći ponczoszki Angielskie, ále niebyły z ták sztamlettu foremnego. B. A iż Bohátyr strászny, miał się vrodźić tego wieku czwartego, tedy one żywotá tego przędły Sztámlett, nie złotá, nie srebrá, nie miedźi ále ztwárdego zelázá y ztąd pochodźi, kiedy on pluie, tedy nie plunie, chyba árkábuzem, mozdźierzem, muszkietem, álbo Niemiecką kobyłą. T. Proszę, proszę, moy wielki Dobrodźieiu, rácz Wmć plwáć tám precz w lewą álbo práwą stronę, żebyś mi záś Wmć kárábinem, álbo Mozdźierzem iákim nie plunął, y nie dał szkárádnie między oczy. B. Nu, ponieważ żeś z rozumiał spráwę
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 28
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Gdy się już rozmnożył naród ludzki, i w tak niezmiernąj zrodzajną obrócił się frequentią, że go i świat ogarnąć nie mógł, musiałe mkoniecznie zachowujac należący porządek, aby się wszystko w pierwsze nie obróciło Chaos, musiałem, mówię wynaleźć zaweśnienia, nienawiści, zwady, wojny, Ekspedytie, proce, kusze, łuki, arkabuzy, działa, miecze, multany i pałasz przypasać do boku mego, któremi świat przepurgowawszy się w Maju zbył niepotrzebnego ciężaru, i wyrzucił materiam z Ciała swego peccantem. T. Toć tym trybem z wolna postępując aż do nas przywędrowała wojenna Ekspedytia, w której Fortuna przez miecz w niepokoju hałasie, zajątrzeniu i gniewie,
Gdy się iuż rozmnożył narod ludzki, y w ták niezmiernąy zrodzáyną obroćił się frequentią, że go y świát ogárnąć nie mogł, muśiałe mkoniecznie záchowuiac należący porządek, áby się wszystko w piersze nie obroćiło Cháos, muśiałem, mowię wynáleść záweśnienia, nienawiści, zwády, woyny, Expeditie, proce, kusze, łuki, árkábuzy, dźiáłá, miecze, multany y páłász przypasáć do boku mego, ktoremi świát przepurgowawszy się w Máiu zbył niepotrzebnego ćiężáru, y wyrzućił materiam z Ciáłá swego peccantem. T. Toć tym trybem z wolná postępuiąc áż do nas przywędrowáłá woienna Expeditia, w ktorey Fortuná przez miecz w niepokoiu háłáśie, záiątrzeniu y gniewie,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 79
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Miała by z nas druga sto dostatku i siły, Czasem byśmy i diabla samego wybiły. Też ci chłop więcej gębą, a niźli uczynkiem I żołnierz kupą bije, mało pojedynkiem. I nas także gdyby się też zeszło niemało, Kat go wie, czego by się też nie dokazało. Mając strzelbę, do tego harkabuzy, zbroje, Jeśli żołnierze diabeł i my tyle troje. A tak, panowie mili, wybrany senacie, Sprawy nasze porządnie wyłożone macie. Wam ci wszytko zlecamy, wy nas nie zdradzajcie, A co z naszym pożytkiem, zdrowo porządzajcie. Nikt nie przegra, kto z nami dobrze się zachowa, U nas przyjaźń i
Miała by z nas druga sto dostatku i siły, Czasem byśmy i diabla samego wybiły. Też ci chłop więcej gębą, a niźli uczynkiem I żołnierz kupą bije, mało pojedynkiem. I nas także gdyby się też zeszło niemało, Kat go wie, czego by się też nie dokazało. Mając strzelbę, do tego harkabuzy, zbroje, Jeśli żołnierze diabeł i my tyle troje. A tak, panowie mili, wybrany senacie, Sprawy nasze porządnie wyłożone macie. Wam ci wszytko zlecamy, wy nas nie zdradzajcie, A co z naszym pożytkiem, zdrowo porządzajcie. Nikt nie przegra, kto z nami dobrze sie zachowa, U nas przyjaźń i
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 73
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, A pojedynkiem śpiewajcie:
(PSALM)
Panie, jak ich wiele jest, którzy się zebrali, A z uporu, ze złości, przeciw nam powstali. Wiele ich, którzy mówią nędznej duszy mojej: ,,Hej, nie ma ten ładunków w amelijej swojej". Napadły twoich wiernych niemałe tęsknice, Bo mają harkabuzy, kije i kłonice. Nacierają gwałtownie, cepami trząsają, Nie będzie-li twej łaski, już nas pokąsają. Raczże ty sam, mój Panie, rychło drzwi otworzyć, Bo-ć się na nas zmówili, chcąc nas już umorzyć.
(PRZEMOWA)
Wskok do domu uciekajcie, A ostatka dośpiewajcie:
(ŚPIEWANIE)
, A pojedynkiem śpiewajcie:
(PSALM)
Panie, jak ich wiele jest, którzy sie zebrali, A z uporu, ze złości, przeciw nam powstali. Wiele ich, którzy mówią nędznej duszy mojej: ,,Hej, nie ma ten ładunków w amelijej swojej". Napadły twoich wiernych niemałe tesknice, Bo mają harkabuzy, kije i kłonice. Nacierają gwałtownie, cepami trząsają, Nie będzie-li twej łaski, już nas pokąsają. Raczże ty sam, mój Panie, rychło drzwi otworzyć, Bo-ć sie na nas zmówili, chcąc nas już umorzyć.
(PRZEMOWA)
Wskok do domu uciekajcie, A ostatka dośpiewajcie:
(ŚPIEWANIE)
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 220
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968