i zostałem posłem, z posła sejmowym marszałkiem unanimi assensu. Stałem we dworze ip. Stryjeńskiej wojskiej grodzieńskiej, przeciw pałacu ipana krakowskiego niedaleko pp. brygitek; stancja była dość wczesna, która mię nic nie kosztowała. W pracach ustawicznych dziennych i nocnych, sześć niedziel sejmu wysiedziałem, rzadko gdzie na bankietach i asamblach bywając; u siebie miałem kilka razy ipp. posłów, oraz ministrów saskich na kolacji.
Po zalimitowanym sejmie, król imć po pańsku częstował u siebie na sali biskupów, senatorów i ministrów, i jam był na tym traktamencie rozkazem pańskim obowiązany. Króla imci z Grodna aż do Białegostoku wyprowadzaliśmy: książę imć
i zostałem posłem, z posła sejmowym marszałkiem unanimi assensu. Stałem we dworze jp. Stryjeńskiéj wojskiéj grodzieńskiéj, przeciw pałacu jpana krakowskiego niedaleko pp. brygitek; stancya była dość wczesna, która mię nic nie kosztowała. W pracach ustawicznych dziennych i nocnych, sześć niedziel sejmu wysiedziałem, rzadko gdzie na bankietach i assamblach bywając; u siebie miałem kilka razy jpp. posłów, oraz ministrów saskich na kolacyi.
Po zalimitowanym sejmie, król imć po pańsku częstował u siebie na sali biskupów, senatorów i ministrów, i jam był na tym traktamencie rozkazem pańskim obowiązany. Króla imci z Grodna aż do Białegostoku wyprowadzaliśmy: książe imć
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 170
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
niej w miłej kompaniji jutro na obiedzie w klasztorze.
Mikołaj: Po diable, panie bracie, a klauzura jako?
Stanisław: Wolno królowi i fundatorom bywać za klauzurą.
Mikołaj: Siła przecie wolności z tak wielą. To przynajmniej panowie, panie i damy na nieszporze będą.
Stanisław: Kościół nie sala, nieszpór nie asamble, chór nabożny u nich nie kapela. Gdzie to jest, tam oni wszyscy, tam ich kiermasz i nabożeństwo.
Mikołaj: Kiernoż, panie bracie?
Stanisław: Dobrze ja powiedziałem, lepiej się Wać mylisz. Atoli przecie jutro ich tu na nabożeństwie i z królem obaczymy.
Mikołaj: Mogą znowu nie być.
niej w miłej kompaniji jutro na obiedzie w klasztorze.
Mikołaj: Po dyjable, panie bracie, a klauzura jako?
Stanisław: Wolno królowi i fundatorom bywać za klauzurą.
Mikołaj: Siła przecie wolności z tak wielą. To przynajmniej panowie, panie i damy na nieszporze będą.
Stanisław: Kościół nie sala, nieszpór nie asamble, chór nabożny u nich nie kapela. Gdzie to jest, tam oni wszyscy, tam ich kiermasz i nabożeństwo.
Mikołaj: Kiernoż, panie bracie?
Stanisław: Dobrze ja powiedziałem, lepiej się Wać mylisz. Atoli przecie jutro ich tu na nabożeństwie i z królem obaczymy.
Mikołaj: Mogą znowu nie bydź.
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 239
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, a że Hornowski, pisarz dekretowy, zachorował, a Szczepanowski, regent asesorski, nie barzo był sufficiens do napisania wielkiego oczywistego dekretu, tedy mnie pióro asesorskie do ozdrowienia pisarza protunc kanclerz konfidował. Miałem tedy pracę, a pożytek kto inny.
Będąc naówczas w Warszawie, obaczyłem Zaleską, kasztelankę wiską, na asamblach, wielkiej piękności i talentów damę. Przyznam się do mojej słabości, że od pierwszego widzenia w wielką wpadłem inklinacją, nie śmiałem jednak wchodzić w konkurencją, widząc wielu i wielkich ludzi starających się o tę damę.
Był pod tenże czas Eperiaszy, generał francuski, człek niegdyś znacznej substancji i który był marszałkiem trybunalskim
, a że Hornowski, pisarz dekretowy, zachorował, a Szczepanowski, regent asesorski, nie barzo był sufficiens do napisania wielkiego oczywistego dekretu, tedy mnie pióro asesorskie do ozdrowienia pisarza protunc kanclerz konfidował. Miałem tedy pracę, a pożytek kto inny.
Będąc naówczas w Warszawie, obaczyłem Zaleską, kasztelankę wiską, na asamblach, wielkiej piękności i talentów damę. Przyznam się do mojej słabości, że od pierwszego widzenia w wielką wpadłem inklinacją, nie śmiałem jednak wchodzić w konkurencją, widząc wielu i wielkich ludzi starających się o tę damę.
Był pod tenże czas Eperiaszy, generał francuski, człek niegdyś znacznej substancji i który był marszałkiem trybunalskim
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 259
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
dwie mile z drogi była, jechać.
Pojechałem tedy ultimis novembris z książęciem w karecie. Zjechaliśmy się w Mińsku z Sosnowskim, pisarzem lit., i z księdzem Eysmontem, przeorem włodawskim, skąd we czterech w karecie jechaliśmy do Warszawy. Gdzie gdy stanęliśmy, książę kanclerz tegoż dnia pojechał na asamble do grafa Bryla. Wziął z sobą do karety mnie i Sosnowskiego. Graf Bryl dowiedziawszy się o księcia kanclerza i księcia wojewody ruskiego na asamblach bytności nieprędko przyszedł na asamble. Skoro przyszedł, unikając przywitania się z księciem kanclerzem, zaraz siadł w karty grać; ani w tę stronę patrzyć chciał, gdzie był książę kanclerz.
dwie mile z drogi była, jechać.
Pojechałem tedy ultimis novembris z książęciem w karecie. Zjechaliśmy się w Mińsku z Sosnowskim, pisarzem lit., i z księdzem Eysmontem, przeorem włodawskim, skąd we czterech w karecie jechaliśmy do Warszawy. Gdzie gdy stanęliśmy, książę kanclerz tegoż dnia pojechał na asamble do grafa Bryla. Wziął z sobą do karety mnie i Sosnowskiego. Graf Bryl dowiedziawszy się o księcia kanclerza i księcia wojewody ruskiego na asamblach bytności nieprędko przyszedł na asamble. Skoro przyszedł, unikając przywitania się z księciem kanclerzem, zaraz siadł w karty grać; ani w tę stronę patrzyć chciał, gdzie był książę kanclerz.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 350
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
pisarzem lit., i z księdzem Eysmontem, przeorem włodawskim, skąd we czterech w karecie jechaliśmy do Warszawy. Gdzie gdy stanęliśmy, książę kanclerz tegoż dnia pojechał na asamble do grafa Bryla. Wziął z sobą do karety mnie i Sosnowskiego. Graf Bryl dowiedziawszy się o księcia kanclerza i księcia wojewody ruskiego na asamblach bytności nieprędko przyszedł na asamble. Skoro przyszedł, unikając przywitania się z księciem kanclerzem, zaraz siadł w karty grać; ani w tę stronę patrzyć chciał, gdzie był książę kanclerz. Barzo długo w karty grał, tak dalece, że książęta Czartoryscy,
nie doczekawszy się przestania tej gry, pojechali na wieczerzę do księżny kasztelanowej
pisarzem lit., i z księdzem Eysmontem, przeorem włodawskim, skąd we czterech w karecie jechaliśmy do Warszawy. Gdzie gdy stanęliśmy, książę kanclerz tegoż dnia pojechał na asamble do grafa Bryla. Wziął z sobą do karety mnie i Sosnowskiego. Graf Bryl dowiedziawszy się o księcia kanclerza i księcia wojewody ruskiego na asamblach bytności nieprędko przyszedł na asamble. Skoro przyszedł, unikając przywitania się z księciem kanclerzem, zaraz siadł w karty grać; ani w tę stronę patrzyć chciał, gdzie był książę kanclerz. Barzo długo w karty grał, tak dalece, że książęta Czartoryscy,
nie doczekawszy się przestania tej gry, pojechali na wieczerzę do księżny kasztelanowej
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 350
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
z księdzem Eysmontem, przeorem włodawskim, skąd we czterech w karecie jechaliśmy do Warszawy. Gdzie gdy stanęliśmy, książę kanclerz tegoż dnia pojechał na asamble do grafa Bryla. Wziął z sobą do karety mnie i Sosnowskiego. Graf Bryl dowiedziawszy się o księcia kanclerza i księcia wojewody ruskiego na asamblach bytności nieprędko przyszedł na asamble. Skoro przyszedł, unikając przywitania się z księciem kanclerzem, zaraz siadł w karty grać; ani w tę stronę patrzyć chciał, gdzie był książę kanclerz. Barzo długo w karty grał, tak dalece, że książęta Czartoryscy,
nie doczekawszy się przestania tej gry, pojechali na wieczerzę do księżny kasztelanowej wileńskiej, a Sosnowski ze
z księdzem Eysmontem, przeorem włodawskim, skąd we czterech w karecie jechaliśmy do Warszawy. Gdzie gdy stanęliśmy, książę kanclerz tegoż dnia pojechał na asamble do grafa Bryla. Wziął z sobą do karety mnie i Sosnowskiego. Graf Bryl dowiedziawszy się o księcia kanclerza i księcia wojewody ruskiego na asamblach bytności nieprędko przyszedł na asamble. Skoro przyszedł, unikając przywitania się z księciem kanclerzem, zaraz siadł w karty grać; ani w tę stronę patrzyć chciał, gdzie był książę kanclerz. Barzo długo w karty grał, tak dalece, że książęta Czartoryscy,
nie doczekawszy się przestania tej gry, pojechali na wieczerzę do księżny kasztelanowej wileńskiej, a Sosnowski ze
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 350
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
kanclerza i owszem, gdyby co, bywając u innych, posłyszał dla księcia kanclerza przeciwnego, gotów go jest przestrzec. Miało to być publicznie mówiono i zaraz byli tacy, którzy o takowym dyskursie donieśli księdzu Sołtykowi, naówczas koadiutorowi kijowskiemu, teraźniejszemu biskupowi krakowskiemu, wielkiemu konfidentowi marszałka nadwornego koron-
nego, który to koadiutor kijowski na asamblach u grafa Bryla wymawiał mi to o marszałku kowieńskim, co słyszał.
Ja fortiter negavi, że to być nie może, aby tak marszałek kowieński mówił. Mocnom się spierał z koadiutorem, aż niemal do pasji przyszło, i prosiłem koadiutora, aby tak prędko wiary nie dawał tym, którzy marszałka kowieńskiego — może
kanclerza i owszem, gdyby co, bywając u innych, posłyszał dla księcia kanclerza przeciwnego, gotów go jest przestrzec. Miało to być publicznie mówiono i zaraz byli tacy, którzy o takowym dyskursie donieśli księdzu Sołtykowi, naówczas koadiutorowi kijowskiemu, teraźniejszemu biskupowi krakowskiemu, wielkiemu konfidentowi marszałka nadwornego koron-
nego, który to koadiutor kijowski na asamblach u grafa Bryla wymawiał mi to o marszałku kowieńskim, co słyszał.
Ja fortiter negavi, że to być nie może, aby tak marszałek kowieński mówił. Mocnom się spierał z koadiutorem, aż niemal do pasji przyszło, i prosiłem koadiutora, aby tak prędko wiary nie dawał tym, którzy marszałka kowieńskiego — może
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 450
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
w Warszawie do Pana Boga uciekałem się, częste spowiedzie czyniłem, jałmużny i na trycezymy dawałem, tak i wtenczas mój żal i kłopot Panu Bogu ofiarowałem. Jak, bywało, wypłaczę się w kościele, tedy mi wszystka ciężkość ulży. Często tak byłem spracowany, osobliwie długim u panów i na asamblach staniem, że cale z sił spadałem i gorączka być zaczynała. Nie miałem innego na to remedium, jak od południa zacząwszy aż do drugiego nazajutrz południa rozebrawszy się w łóżku leżeć, wywczasować się i cokolwiek przepotnieć. Wstawałem potem tak zdrowy i silny, jakbym nigdy żadnej
fatygi nie miał. Czasem też
w Warszawie do Pana Boga uciekałem się, częste spowiedzie czyniłem, jałmużny i na trycezymy dawałem, tak i wtenczas mój żal i kłopot Panu Bogu ofiarowałem. Jak, bywało, wypłaczę się w kościele, tedy mi wszystka ciężkość ulży. Często tak byłem spracowany, osobliwie długim u panów i na asamblach staniem, że cale z sił spadałem i gorączka być zaczynała. Nie miałem innego na to remedium, jak od południa zacząwszy aż do drugiego nazajutrz południa rozebrawszy się w łóżku leżeć, wywczasować się i cokolwiek przepotnieć. Wstawałem potem tak zdrowy i silny, jakbym nigdy żadnej
fatygi nie miał. Czasem też
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 738
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ruszeniem, pospolitą wyprawą rozprzestrzeniała. A możesz ta być bez pańskich skarbów i bez znacznych u szlachty depozytów pieniężnych, wżdyć by to sine his nervis belli tylko turmae raptorum et obnoxiarum hostilibus corruptionibus personarum, nie bellatorum po Polsce się uwijały.
A jakże teraz mieć nadzieję o dostatnich skarbach pańskich, kiedy teraz panowie na asamble ja, na opery, na luksus w bankie-tach przez jeden dzień po 80 albo i po 100 000 łożą, a często to czynią tylko to in infinitum per nullas acceptiones et ex hauribile, a jeżeli to per absolutam omnipotentiam samego P. Boga może być stworzone, więcej niż przez półtora tysiąca lat wypróbować nie mogą filozofowie
ruszeniem, pospolitą wyprawą rozprzestrzeniała. A możesz ta być bez pańskich skarbów i bez znacznych u szlachty depozytów pieniężnych, wzdyć by to sine his nervis belli tylko turmae raptorum et obnoxiarum hostilibus corruptionibus personarum, nie bellatorum po Polsce się uwijały.
A jakże teraz mieć nadzieję o dostatnich skarbach pańskich, kiedy teraz panowie na asamble ia, na opery, na luksus w bankie-tach przez jeden dzień po 80 albo i po 100 000 łożą, a często to czynią tylko to in infinitum per nullas acceptiones et ex hauribile, a jeżeli to per absolutam omnipotentiam samego P. Boga może być stworzone, więcej niż przez półtora tysiąca lat wypróbować nie mogą filozofowie
Skrót tekstu: DobraDuchRzecz
Strona: 76
Tytuł:
Krzywo patrzących na dobra duchownych oczy polskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1726
Data wydania (nie wcześniej niż):
1726
Data wydania (nie później niż):
1726
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
TE DEUM laudamus Temuż aktowi aderat Szlachetny Magistrat i wszystkie Cechy paradnie przybrane z podniesionemi Chorągwiami. In gratiam którego Festynu W. Imć Pan Kaszyc Krajczy Mścisławski Starosta Czudziański odbierają życzliwe powinszowania Imienin Najjaśniejszego Pana tek Duchowieństwo jako i Świeckie dystyngwowane Osoby, oraz cały Magistrat u kilku stołów solennissimè traktował in serma noctem przy rezonacyj Kapeli i asamblach. Z POLSKI Z Warszawy d. 9 Maja.
Najjaśniejszy Król Imć P. N. M. dnia wczorajszego z okazji przypadłych Imienin swoich zwykłą u Dworu uroczystością obchodzonych odebrawszy złożone sobie od zgromadzonych na Pokoje Panów uprzejmie powinszowania, ruszył się z onemi z Zamku do Ichmciów XX. Missyonarzów tutejszych, i tam przy asystencyj Ichmciów
TE DEUM laudamus Temuż aktowi aderat Szlachetny Magistrat i wszystkie Cechy paradnie przybrane z podnieśionemi Chorągwiami. In gratiam którego Festynu W. Imć Pan Kaszyc Krayczy Mśćisławski Starosta Czudźiański odbieraią życzliwe powinszowania Imienin Nayiaśnieyszego Pana tek Duchowieństwo iako i Swieckie dystyngwowane Osoby, oraz cały Magistrat u kilku stołów solennissimè traktował in serma noctem przy rezonacyi Kapeli i assamblach. Z POLSKI Z Warszawy d. 9 Maia.
Nayiaśnieyszy Król Imć P. N. M. dnia wczorayszego z okazyi przypadłych Imienin swoich zwykłą u Dworu uroczystośćią obchodzonych odebrawszy złożone sobie od zgromadzonych na Pokoie Panów uprzeymie powinszowania, ruszył śię z onemi z Zamku do Ichmćiów XX. Missyonarzów tuteyszych, i tam przy assystencyi Ichmćiów
Skrót tekstu: GazWil_1767_21
Strona: 1
Tytuł:
Gazety Wileńskie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767