lutni Brząknie; aż inszą wezmą cerę smutni/ Errato gdy o miłości pisze/ Którymi serca uparte kołysze.
Cóż milszego/ jako tony/ Skoczne słyszeć/ wdzięcznej strony. I co za tym więc chodziło/ W wiersz włożyć to sercu miło.
Polihymnia Retorów Królową/ Słodko wdzięczną jest zalecona mową. Urania tym czci swe Astrologi/ Ze ludźmi bywszy/ mają się za Bogi.
Czegoż więcej im potrzeba? Z ziemie dosięgli do nieba. Z językiem mowcy obfitem/ Dziś największym płacą mytem.
A Kalliopa Poetów Mistrzyni/ Gdy dzieł pamiątke Heroicznych czyni. Czym może więcej zakazać się światu? Jak piekny z swego/ dając wiersz Warsztatu.
lutni Brząknie; áż inszą wezmą cerę smutni/ Errato gdy o miłośći pisze/ Ktorymi sercá vpárte kołysze.
Coż milszego/ iáko tony/ Skoczne słyszeć/ wdźięczney strony. Y co zá tym więc chodźiło/ W wiersz włożyć to sercu miło.
Polyhymnia Rhetorow Krolową/ Słodko wdźięczną iest zálecona mową. Vránia tym czći swe Astrologi/ Ze ludźmi bywszy/ máią się zá Bogi.
Czegoż więcey im potrzebá? Z źięmie dośięgli do niebá. Z ięzykiem mowcy obfitem/ Dźiś naywiększym płácą mytem.
A Kálliopa Poetow Mistrzyni/ Gdy dźieł pámiątke Heroicznych czyni. Czym może więcey zakazáć się świátu? Iák piekny z swego/ dáiąc wiersz Wársztátu.
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 148
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
nim nie wie, dość czyniąc naturze, Musi mu to odpuścić, że go osra w dziurze.
Inszego stolca szukać nie trzeba twej brodzie, Przy tak wszetecznej gębie, jako przy wychodzie; Skąd każde niemal słowo, co uraża ludzi, 0 Gorzej niż po syropie purgans ją paskudzi. 158 (F). DO ASTROLOGÓW W POWIETRZE KRAKOWSKIE. ANNO 1677
Co żywo przed powietrzem z Krakowa uchodzi, Że i astrologowie: aza się to zgodzi, Napisawszy tyle ksiąg o powietrzu rożnych, Samym nie wiedzieć ani przestrzec nieostrożnych? Wierzymy bez aspektów i bez gwiazd po prostu, Że powietrze, gdy ludzi co dzień grzebą po stu. Albo Kraków w
nim nie wie, dość czyniąc naturze, Musi mu to odpuścić, że go osra w dziurze.
Inszego stolca szukać nie trzeba twej brodzie, Przy tak wszetecznej gębie, jako przy wychodzie; Skąd każde niemal słowo, co uraża ludzi, 0 Gorzej niż po syropie purgans ją paskudzi. 158 (F). DO ASTROLOGÓW W POWIETRZE KRAKOWSKIE. ANNO 1677
Co żywo przed powietrzem z Krakowa uchodzi, Że i astrologowie: aza się to zgodzi, Napisawszy tyle ksiąg o powietrzu rożnych, Samym nie wiedzieć ani przestrzec nieostrożnych? Wierzymy bez aspektów i bez gwiazd po prostu, Że powietrze, gdy ludzi co dzień grzebą po stu. Albo Kraków w
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 76
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dziurze.
Inszego stolca szukać nie trzeba twej brodzie, Przy tak wszetecznej gębie, jako przy wychodzie; Skąd każde niemal słowo, co uraża ludzi, 0 Gorzej niż po syropie purgans ją paskudzi. 158 (F). DO ASTROLOGÓW W POWIETRZE KRAKOWSKIE. ANNO 1677
Co żywo przed powietrzem z Krakowa uchodzi, Że i astrologowie: aza się to zgodzi, Napisawszy tyle ksiąg o powietrzu rożnych, Samym nie wiedzieć ani przestrzec nieostrożnych? Wierzymy bez aspektów i bez gwiazd po prostu, Że powietrze, gdy ludzi co dzień grzebą po stu. Albo Kraków w tak ciężkiej ratujcie chorobie, Wszak siostrami Matesis z Medycyną sobie, Albo w nim na dowód
dziurze.
Inszego stolca szukać nie trzeba twej brodzie, Przy tak wszetecznej gębie, jako przy wychodzie; Skąd każde niemal słowo, co uraża ludzi, 0 Gorzej niż po syropie purgans ją paskudzi. 158 (F). DO ASTROLOGÓW W POWIETRZE KRAKOWSKIE. ANNO 1677
Co żywo przed powietrzem z Krakowa uchodzi, Że i astrologowie: aza się to zgodzi, Napisawszy tyle ksiąg o powietrzu rożnych, Samym nie wiedzieć ani przestrzec nieostrożnych? Wierzymy bez aspektów i bez gwiazd po prostu, Że powietrze, gdy ludzi co dzień grzebą po stu. Albo Kraków w tak ciężkiej ratujcie chorobie, Wszak siostrami Mathesis z Medycyną sobie, Albo w nim na dowód
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 76
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dożywotnią okryty żałobą, Nieszczęśliwy Amfijon kier kraje z Nijobą. Na śmierć trudno narzekać, trudno jej w tej mierze Winować. Zwykle głupi daje, mądry bierze. 352. OMYŁKA W MINUCJACH
Dojźrawszy w minucjach drew rąbania czasu, Posłał chłopów gospodarz do cudzego lasu. Tam, skoro im siekiery zabrano i wozy, Prosto na astrologów swoję winę włoży, Że póki bez aspektów brał drwa z tegoż boru, Nie miał kłopotu, nie miał z sąsiadami sporu; Pierwszy się ten raz wedle kalendarza sprawił, Czego barzo żałuje, bo zaraz pokawił. Odpisuje mu sąsiad: Jako komu, wierę, Aspekty płużą, nie wiem; i jam tęż
dożywotnią okryty żałobą, Nieszczęśliwy Amfijon kier kraje z Nijobą. Na śmierć trudno narzekać, trudno jej w tej mierze Winować. Zwykle głupi daje, mądry bierze. 352. OMYŁKA W MINUCJACH
Dojźrawszy w minucyjach drew rąbania czasu, Posłał chłopów gospodarz do cudzego lasu. Tam, skoro im siekiery zabrano i wozy, Prosto na astrologów swoję winę włoży, Że póki bez aspektów brał drwa z tegoż boru, Nie miał kłopotu, nie miał z sąsiadami sporu; Pierwszy się ten raz wedle kalendarza sprawił, Czego barzo żałuje, bo zaraz pokawił. Odpisuje mu sąsiad: Jako komu, wierę, Aspekty płużą, nie wiem; i jam tęż
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 150
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
komu źle uczynić miał gdy cobie dobrze nie może; gdy się nie może zachować od gorąca którym znika. A co się tknie pierwszego Dyskursu/ może to pokazać/ że tu materii zaraźliwej cokolwiek zostało/ ale tego nie żeby się jej tam większa część i przedniejsza nie miała przenieść. Ukazuję to dla uczeńszych; Zgadzają się Astrologowie naszy że warkocz Komety który się ukazuje wedle jako słońce oświeca okrąg jej od śrzodku tylko na pół diamentu/ licząc wedle gradusów/ a uważajac oddalenie Komety od ziemie wielkie/ był dłuższy nad pułtoratysiąca mil w ten czas gdy najbarziej gorzał: tedyć wziąwszy cały Diameter jego/ miało krąg szeroki nad trzy[...] w której wielkości każdy mądry
komu źle vczynić miał gdy cobie dobrze nie może; gdy sie nie może záchowáć od gorącá którym znika. A co sie tknie pierwszego Diskursu/ może to pokázáć/ że tu máteriey záráźliwey cokolwiek zostáło/ ále tego nie żeby sie iey tám większa część y przednieysza nie miáłá przenieść. Vkázuię to dla vczeńszych; Zgadzáią się Astrologowie nászy że wárkocz Komety ktory sie vkázuie wedle iáko słońce oświeca okrąg iey od śrzodku tylko ná puł dyámentu/ licząc wedle gradusow/ a vważáiac oddalenie Komety od źiemie wielkie/ był dłuzszy nad pułtorátyśiącá mil w ten czás gdy naybárźiey gorzał: tedyć wźiąwszy cáły Dyámeter iego/ miało krąg szeroki nád trzy[...] w ktorey wielkośći káżdy mądry
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: B2v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
obłoczyste/ nie dał się widzieć że dobrze po wzeszciu swoim/ podobnośmy niegodni przestróg Pańskich/ i dobywając miecza na nas/ zakrywa go jakoby przed tymi którzy już żadnej obrony nie mają/ już są skazani na śmierć/ Matematyków naszych/ że naprzód był widziany w znaku niebieskim który zowią Niedziwiadkiem. Kiedybyśmy pytali Astrologów co stąd praktykuje/ powiedzieliby że choroby nieprzespieczne/ ginienie ryb/ zdrady/ i upadek tych krajów co pod Niedźwiadkiem leżą. etc. ale niech mi odpuszczą/ nie rozumiem by to prawda była/ jako się często pokazało to od mądrych ludzi przeciwko nim. Znaczy nam tedy ten bicz Boży przy Niedźwiadku położony/ iż
obłoczyste/ nie dał się widźieć że dobrze po wzeszćiu swoim/ podobnosmy niegodni przestrog Pánskich/ y dobywáiąc mieczá ná nas/ zákrywa go iákoby przed tymi ktorzy iuż żadney obrony nie máią/ iuż są skazáni ná śmierć/ Mathemátykow naszych/ że naprzod był widźiány w znáku niebieskim ktory zowią Niedźiwiadkiem. Kiedybysmy pytáli Astrologow co stąd práktykuie/ powiedźieliby żé choroby nieprzespiéczné/ ginienie ryb/ zdrády/ y vpadek tych kráiow co pod Niedźwiadkiem leżą. etc. ále niech mi odpuszczą/ nie rozumiem by to prawdá byłá/ iáko się często pokazáło to od mądrych ludźi przećiwko nim. Znáczy nam tedy ten bicz Boży przy Niedźwiadku położony/ iż
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: D
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
szyi wacht przy tym wale! Zarazem szczekasz, ledwo co się ruszę, Już cię Cerberem zwać, nie Kurtą, muszę. Jednak widząc cię na jej szaty kraju Tuszę, żeś stróżem nie piekła, lecz raju; Zaś kiedy siędziesz podle niej na ławie, A mnie jej oczy palą w popiół prawie, Nowy astrolog, tak wierzę do końca, Że kanikuła siadła podle słońca. OGRODNICZKA
Nie wiem, skąd nad swój zwyczaj litościwa Zemdlałe zioła Jagnieszka polewa I chłodzi ogród lipcem upalony; Na co ja patrząc rzekłem zamyślony: Nie wodę na was ta panienka toczy, Ale was z banie łzami mymi moczy. Szczęśliwe zioła, wam się
szyi wacht przy tym wale! Zarazem szczekasz, ledwo co się ruszę, Już cię Cerberem zwać, nie Kurtą, muszę. Jednak widząc cię na jej szaty kraju Tuszę, żeś stróżem nie piekła, lecz raju; Zaś kiedy siędziesz podle niej na ławie, A mnie jej oczy palą w popiół prawie, Nowy astrolog, tak wierzę do końca, Że kanikuła siadła podle słońca. OGRODNICZKA
Nie wiem, skąd nad swój zwyczaj lutościwa Zemdlałe zioła Jagnieszka poléwa I chłodzi ogród lipcem upalony; Na co ja patrząc rzekłem zamyślony: Nie wodę na was ta panienka toczy, Ale was z banie łzami mymi moczy. Szczęśliwe zioła, wam się
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 173
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Co przed laty brzemiona, dziś winny kołtuny. Jakoż, nie zbiją-li ich prędko z jednochody, Niedługo i w tym będą chciały swej wygody. A czegóż białagłowa, proszę, nie polubi, Gdy ją kołtun na głowie, trunek w głowie czubi? 485. DO JEDNEGO Z MINUCJARZÓW
Bodajżeś mi osiwiał, miły astrologu! Już ci bym miał dotychczas wszytko siano w brogu, Gdyś w Plejadach Gradywa złączywszy z Saturnem, Nadzwyczaj niebem niski świat postraszył chmurnem, I niedobrze lotnych gwiazd zrozumiawszy biegi, W pełni sierpnia po górach obiecałeś śniegi. Acz się to niepodobna rzecz widzała, żeby Starodawne bożyska miały rządzić nieby, Wżdy tyle
Co przed laty brzemiona, dziś winny kołtuny. Jakoż, nie zbiją-li ich prędko z jednochody, Niedługo i w tym będą chciały swej wygody. A czegóż białagłowa, proszę, nie polubi, Gdy ją kołtun na głowie, trunek w głowie czubi? 485. DO JEDNEGO Z MINUCJARZÓW
Bodajżeś mi osiwiał, miły astrologu! Już ci bym miał dotychczas wszytko siano w brogu, Gdyś w Plejadach Gradywa złączywszy z Saturnem, Nadzwyczaj niebem niski świat postraszył chmurnem, I niedobrze lotnych gwiazd zrozumiawszy biegi, W pełni sierpnia po górach obiecałeś śniegi. Acz się to niepodobna rzecz widzała, żeby Starodawne bożyska miały rządzić nieby, Wżdy tyle
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 399
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, jeśli co po swych piecu zdybie. Szczęśliwy, ale przecie nie tak mi jest drogim Stan jego, żebym się być napierał ubogim. 505. KompARATIO
Jurysta, im się barziej łomie, im się boży, Tym znaczniej na kalecie człowieka uboży; Kat zasię, żołnierz, doktor, zabija w igrzysku; Łże astrolog, poeta i malarz dla zysku. Lecz niech łżą, niech bajkami celują Ezopy, I malarz, i astrolog nie weźmie od kopy; Poeta nic, prócz kilku dobrych słów tym razem, Niechaj muzy pospołu prowadzi z Parnazem. 506. SKĄD W PolscE DYZENTERIA A.1676 IN JULIO
Czy to potrawy, czy niezdrowe
, jeśli co po swych piecu zdybie. Szczęśliwy, ale przecie nie tak mi jest drogim Stan jego, żebym się być napierał ubogim. 505. COMPARATIO
Jurysta, im się barziej łomie, im się boży, Tym znaczniej na kalecie człowieka uboży; Kat zasię, żołnierz, doktor, zabija w igrzysku; Łże astrolog, poeta i malarz dla zysku. Lecz niech łżą, niech bajkami celują Ezopy, I malarz, i astrolog nie weźmie od kopy; Poeta nic, prócz kilku dobrych słów tym razem, Niechaj muzy pospołu prowadzi z Parnazem. 506. SKĄD W POLSZCZE DYZENTERIA A.1676 IN IULIO
Czy to potrawy, czy niezdrowe
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 409
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
m się być napierał ubogim. 505. KompARATIO
Jurysta, im się barziej łomie, im się boży, Tym znaczniej na kalecie człowieka uboży; Kat zasię, żołnierz, doktor, zabija w igrzysku; Łże astrolog, poeta i malarz dla zysku. Lecz niech łżą, niech bajkami celują Ezopy, I malarz, i astrolog nie weźmie od kopy; Poeta nic, prócz kilku dobrych słów tym razem, Niechaj muzy pospołu prowadzi z Parnazem. 506. SKĄD W PolscE DYZENTERIA A.1676 IN JULIO
Czy to potrawy, czy niezdrowe trunki Powszechnej w Polsce przyczyną biegunki, Czy nas tak insza okazja morzy, Niech astrolodzy wróżą i doktorzy; Ja
m się być napierał ubogim. 505. COMPARATIO
Jurysta, im się barziej łomie, im się boży, Tym znaczniej na kalecie człowieka uboży; Kat zasię, żołnierz, doktor, zabija w igrzysku; Łże astrolog, poeta i malarz dla zysku. Lecz niech łżą, niech bajkami celują Ezopy, I malarz, i astrolog nie weźmie od kopy; Poeta nic, prócz kilku dobrych słów tym razem, Niechaj muzy pospołu prowadzi z Parnazem. 506. SKĄD W POLSZCZE DYZENTERIA A.1676 IN IULIO
Czy to potrawy, czy niezdrowe trunki Powszechnej w Polszczę przyczyną biegunki, Czy nas tak insza okazyja morzy, Niech astrolodzy wróżą i doktorzy; Ja
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 409
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987