wszak i to niewola, Gdy nie masz co do gęby, a jeść się chce, włożyć. Kraść trudno.” „Służyć — rzekę — a tak się nie bożyć. Kłamać było przynajmniej douczyć, hultaju! Nie chciałeś na Budziakach, wnet będziesz w Nahaju, Skoroć grzbiet nahajkami, że ludzi śmiesz błaźnić, Strzępią; wolisz niż służyć tak młodo psy drażnić?” 20 (P). NIE DLA CIEBIE, DLA TWEGO
Zacny szlachcic, nadobną żonę mając, ale Wielkiej to swej przede mną przyznawał pochwale, Że u niego panowie bywają wielmożni,
Jedni umyślnie, drudzy wstępują podrożni. „Znać, że konwersacja i moja
wszak i to niewola, Gdy nie masz co do gęby, a jeść się chce, włożyć. Kraść trudno.” „Służyć — rzekę — a tak się nie bożyć. Kłamać było przynajmniej douczyć, hultaju! Nie chciałeś na Budziakach, wnet będziesz w Nahaju, Skoroć grzbiet nahajkami, że ludzi śmiesz błaźnić, Strzępią; wolisz niż służyć tak młodo psy drażnić?” 20 (P). NIE DLA CIEBIE, DLA TWEGO
Zacny szlachcic, nadobną żonę mając, ale Wielkiej to swej przede mną przyznawał pochwale, Że u niego panowie bywają wielmożni,
Jedni umyślnie, drudzy wstępują podrożni. „Znać, że konwersacyja i moja
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 366
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ksieniec — Przepaść, grób, piekło srogie i jeszcze coś gorzej Straszliwą na cię gapę okrutnie otworzy. Chceć się patrzyć na piękną? Rozumiem, za kopę Wymalujeć jaką chcesz malarz Penelopę. Tylkoć to tak Zeuzis głupim ptaszkom robi, Namalowawszy winne grona miasto zobi, Ale człowiek, rozumem obdarzon z natury, Niech się błaźnić na marne nie daje tynktury. KLIO
Tam, gdzie kiedyś siarczystym ogniem jako słoma Dla swych złości wszeteczna gorzała Sodoma Gdzie się dotąd jezioro asfaltyckie kurzy, Śliczny owoc, kiedy kto złoto upurpurzy, Po brzegach jego rodzą nie szczepione sady. Żaden ptak, żadna ryba, ni zwierze, ni gady, Żadna dusza na
ksieniec — Przepaść, grób, piekło srogie i jeszcze coś gorzej Straszliwą na cię gapę okrutnie otworzy. Chceć się patrzyć na piękną? Rozumiem, za kopę Wymalujeć jaką chcesz malarz Penelopę. Tylkoć to tak Zeuzis głupim ptaszkom robi, Namalowawszy winne grona miasto zobi, Ale człowiek, rozumem obdarzon z natury, Niech się błaźnić na marne nie daje tynktury. KLIO
Tam, gdzie kiedyś siarczystym ogniem jako słoma Dla swych złości wszeteczna gorzała Sodoma Gdzie się dotąd jezioro asfaltyckie kurzy, Śliczny owoc, kiedy kto złoto upurpurzy, Po brzegach jego rodzą nie szczepione sady. Żaden ptak, żadna ryba, ni zwierze, ni gady, Żadna dusza na
Skrót tekstu: PotLibKuk_I
Strona: 103
Tytuł:
Libusza
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nieszczęsne wędzonki. Jeszcze woźnica zrzędzi, a trzeba mu mydła, Żeby je z wczorajszego wybielił kaczydła; Jeśli mu się w najmniejszej rzeczy nie dogodzi,
Nałajawszy, w najgorszym razie mię odchodzi. Gdybym był wiedział, że to mnichem być, psy drażnić, Nigdy bym się był nie dał, głupi człowiek, błaźnić: Rozumiałem, że tylko pacierze w tej cieśni, O koniach się nikomu i o wozie nie śni. Aż ledwie gwardiana w klasztorze z przeorem Zostawią, inszy fratres rozbiegą się z worem; Właśnie teraźniejszego rycerstwo zaciągu: Zostawiwszy jednego albo dwu przy drągu, Pod onym chłopom groźnym swoich bębnów echem, Uwijają się,
nieszczęsne wędzonki. Jeszcze woźnica zrzędzi, a trzeba mu mydła, Żeby je z wczorajszego wybielił kaczydła; Jeśli mu się w najmniejszej rzeczy nie dogodzi,
Nałajawszy, w najgorszym razie mię odchodzi. Gdybym był wiedział, że to mnichem być, psy drażnić, Nigdy bym się był nie dał, głupi człowiek, błaźnić: Rozumiałem, że tylko pacierze w tej cieśni, O koniach się nikomu i o wozie nie śni. Aż ledwie gwardyjana w klasztorze z przeorem Zostawią, inszy fratres rozbiegą się z worem; Właśnie teraźniejszego rycerstwo zaciągu: Zostawiwszy jednego albo dwu przy drągu, Pod onym chłopom groźnym swoich bębnów echem, Uwijają się,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 241
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rażem pójdzie ztobą. Lament Młody Panny z starym Mężem.
LEże podle zgnieły kłody/ Zziębłam jak od zimnej wody Nie masz miedzy nami zgody/ Bóg się pożal mej urody. Bym się niebała grzechu/ Nauczyła bym cię strychu. Niechciałbyś mnie więcej drażnić/ Nie godzieneś mię błaźnić Nie uczyniwszy nic siwy/ Usnął pomacawszy grzywy. Poczekam na chwilę jeszcze/ Aże się na wróci szczęście. Już mu więcej niedam wiary/ Poślę go diabłowi w dary. Amicitia huius Mundi.
Skąd pochodź miedzi ludźmi Amicycja/ Stąd gdy kto komu spełni/a dobrze dopija. Na pierwszym obaczeniu znajomość bierzemy/ Ba
ráżem poydźie ztobą. Láment Młody Pánny z stárym Mężem.
LEże podle zgnieły kłody/ Zźiębłám iák od źimney wody Nie mász miedzy námi zgody/ Bog się pożal mey vrody. Bym się niebałá grzechu/ Náuczyłá bym ćię strychu. Niechćiałbyś mnie więcey draznić/ Nie godźieneś mię błaźnić Nie vczyniwszy nic śiwy/ Vsnął pomácawszy grzywy. Poczekam ná chwilę ieszcze/ Aże się ná wroci szczęśćie. Iuż mu więcey niedam wiáry/ Poślę go diabłowi w dáry. Amicitia huius Mundi.
Zkąd pochodź miedźi ludźmi Amicitia/ Ztąd gdy kto komu spełni/á dobrze dopija. Ná pierwszym obaczeniu znaiomość bierzemy/ Bá
Skrót tekstu: NowSow
Strona: D
Tytuł:
Nowy Sowiźrzał abo raczej Nowyźrzał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
aż własny on Michał, Poznałem go prawdziwie, co nas z nieba spychał,
Obaczył mnie pod ławą, choć w ciasnym kąciku. „A tuś, sprośna gadzino! Tuś mi, sadowniku! Gdzieżeś podział wężowy łupież swego grzbieta? Umiałeś Ewie boskie tłumaczyć sekreta, Umiałeś jabłkiem w raju błaźnić jej ubóstwo, Obiecować, jakbyś był w świętej radzie bóstwo! Pódź jeno sam, cześniku!” — Tu jak psa za uszy Wywlókszy mnie, szkaradnym oszczepem zagłuszy. A potem, gdy w tak srogim zamykał łańcuchu, Rzekł, że: „Chwilę też sobie posiedzisz, zły duchu!” A mnie
aż własny on Michał, Poznałem go prawdziwie, co nas z nieba spychał,
Obaczył mnie pod ławą, choć w ciasnym kąciku. „A tuś, sprośna gadzino! Tuś mi, sadowniku! Gdzieżeś podział wężowy łupież swego grzbieta? Umiałeś Ewie boskie tłumaczyć sekreta, Umiałeś jabłkiem w raju błaźnić jej ubóstwo, Obiecować, jakbyś był w świętej radzie bóstwo! Pódź jeno sam, cześniku!” — Tu jak psa za uszy Wywlókszy mnie, szkaradnym oszczepem zagłuszy. A potem, gdy w tak srogim zamykał łańcuchu, Rzekł, że: „Chwilę też sobie posiedzisz, zły duchu!” A mnie
Skrót tekstu: PotZmartKuk_I
Strona: 632
Tytuł:
Dialog o zmartwychwstaniu pańskim.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rozsądek, Tak rozumiem, że by był za niego porządek. My byśmy też wszystkiego wiernie pomagali, Pewnie by papistowie prędko szwankowali.
WALENTY MINISTER KONTRADYKUJE
Wierę, się mnie bynamniej nie zda wasza rada, Lepiej by pod się ogon, bo w piątek psu biada. Nigdy nas sto nie będzie, szkoda o tym błaźnić! Źli-ć? Daj ich Walentemu! I szkoda ich drażnić. Ja wam tak radzę: wierę lepiej z nimi zgodą, Błagać ich jak możemy, a nie mącić wodą.
Ja bym radził papieża obrać za patrona, I my i nasze dzieci ostoim się doma. Choćby i pod pokrywką, byle jedno
rozsądek, Tak rozumiem, że by był za niego porządek. My byśmy też wszystkiego wiernie pomagali, Pewnie by papistowie prędko szwankowali.
WALENTY MINISTER KONTRADYKUJE
Wierę, sie mnie bynamniej nie zda wasza rada, Lepiej by pod się ogon, bo w piątek psu biada. Nigdy nas zto nie będzie, szkoda o tym błaźnić! Źli-ć? Daj ich Walentemu! I szkoda ich draźnić. Ja wam tak radzę: wierę lepiej z nimi zgodą, Błagać ich jak możemy, a nie mącić wodą.
Ja bym radził papieża obrać za patrona, I my i nasze dzieci ostoim się doma. Choćby i pod pokrywką, byle jedno
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 206
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968