kto nie wściągnie/ Zniej się już nic dobrego nigdy nie wylęgnie. Jaż tam majestat Boży i sława bliźniego/ Leży czerwiem stoczny bluźnierzstwa sprosnego. Ust które się swowolnie tu na wszytko miecą/ A na wsze strony waśni/ swary/ zwady niecą. Drudzy za Filozofa języcznego mają/ Chociaż go też i jawnym bałamutem znają. Jedno iż wiele mówi choć czasem nic grzeczy/ Czego drudzy spochlebstwa nie mają na pieczy. Ale nie w próżnej mowie mądrość się znajduje/ Nie wydwornych słów ale Cnoty potrzebuje. Piękna to rzecz kto umie usta swe hamować/ A przy rozmowach skromny wstyd zawsze zachować Gdy mędrszy mówią milczeć wszytkiego słuchając/ Ani się
kto nie wśćiągnie/ Zniey sie iuż nic dobrego nigdy nie wylęgnie. Iáż tám máiestat Boży y sławá bliźniego/ Lezy czerwiem stoczny bluźnierzstwá sprosnego. Vst ktore się swowolnie tu ná wszytko miecą/ A ná wsze strony waśni/ swary/ zwády niecą. Drudzy zá Filozofá ięzycznego máią/ Choćiasz go też y iáwnym báłámutem znáią. Iedno iż wiele mowi choć czásem nic grzeczy/ Czego drudzy spochlebstwá nie máią ná pieczy. Ale nie w prozney mowie mądrość sie znáyduie/ Nie wydwornych słow ále Cnoty potrzebuie. Piękna to rzecz kto vmie vstá swe hámowáć/ A przy rozmowách skromny wstyd záwsze záchowáć Gdy mędrszy mowią milczeć wszytkiego słucháiąc/ Ani sie
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: D4v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
więtsza/ iź tych czasów żołądek nasz potrawy one których w sinabrał/ już abo doskonale strawił/ abo też po niemałej części już przetrawił: a pokazało się to na końcu pierwszej księgi/ że barzo szkodliwa rzecz jest do wanny wchodzić/ kiedy napełniony jest żołądek. Ani oglądajcie się na to by namniej/ co niektórzy bałamutowie bałamucą o roku przestępnym; który jako na wszytkie rzeczy/ tak też i na Cieplice/ i na inne wody jest barzo niezręczny: ale iż dosyć szeroko i dostatecznie ten błąd Fallopius, i nasz Oczko/ naganili; przeto nad nim się bawić nie będę. Jeszcze niektórzy wyrywają się; którzy czasu powietrza tej wody cieplicznej
więtsza/ iź tych cżasow żołądek nász potráwy one ktorych w śinábrał/ iuż ábo doskonále strawił/ ábo też po niemáłey cżęśći iuż przetrawił: á pokazáło się to ná końcu pierwszey kśięgi/ że bárzo szkodliwa rzecż iest do wánny wchodźić/ kiedy nápełniony iest żołądek. Ani oglądayćie się ná to by namniey/ co niektorzy báłámutowie báłámucą o roku przestępnym; ktory iako ná wszytkie rzecży/ ták też y ná Cieplice/ y ná inne wody iest bárzo niezręcżny: ále iż dosyć szeroko y dostátecżnie ten błąd Fallopius, y nász Ocżko/ nágánili; przeto nád nim się báwić nie będę. Ieszcże niektorzy wyrywáią się; ktorzy cżásu powietrza tey wody ćieplicżney
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 151.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
Panem/ By to wszysko co on stworzył było poddanem. Wszytkie człowiekowi poddał pod nogi/ Znać iże tam żaden niebył człowiek ubogi. A my teraz nic niemamy na końcu świata/ Czysmy się źli porodzili/ czy gorsze lata? Patrzę ja też jeśli co Bóg dla mnie zostawił/ Cobym się był bałamuty tymi nie bawił: Jaki taki idzie sobie na swoje pole/ Abo sobie terminuje kretką na stole: Wiele się mu urodzieło/ wiele namłocił/ Wiele przedał i poczemu/ i gdzie obrócił. Drugi Rejestra rachuje/ liczy dziesiątki/ Abo tkaczom rozdaje/ co naprzędły prządki: A drugi po pasternikach zrzebięta liczy/
Pánem/ By to wszysko co on stworzył było poddánem. Wszytkie człowiekowi poddał pod nogi/ Znáć iże tám żaden niebył człowiek vbogi. A my teraz nic niemamy ná końcu świátá/ Czysmy się źli porodźili/ czy gorsze látá? Pátrzę ia też ieśli co Bog dla mnie zostáwił/ Cobym się był báłámuty tymi nie báwił: Iáki táki idźie sobie ná swoie pole/ Abo sobie terminuie kretką ná stole: Wiele się mu vrodźieło/ wiele námłocił/ Wiele przedał y poczemu/ y gdzie obroćił. Drugi Reyestrá ráchuie/ liczy dźieśiątki/ Abo tkaczom rozdáie/ co náprzędły prządki: A drugi po pásternikách zrzebiętá liczy/
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: A2
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
do komory ustawnie nosić. Dałem do ślubu dwa grosza/ dosyć nie drogo: Wziąłbym już i dwa szelągi gdyby do kogo. Darowałbym gdyby ją kto kupił ostatkiem/ Jeśli kto ma taką drugą/ będzie mi świadkiem. Kto wymyślił/ niemógł większej wynaleźć pokuty/ Z mądrych ludzi grzeczne poczynił bałamuty. Fraszki
I to ujdzie mniemam za fraszkę/ Obłapiłem w Mięsopusty Kaśkę. Dałem jej ślak od sukna w kolędzie/ Pewnie Stasia powijać weń będzie. O Skąpych.
CO też to jest uskąpych/ i co tym zbudują/ Którzy owo co zjedzą/ w Rejestr terminują. Ze drugiemu ustawnie papieru potrzeba
do komory vstáwnie nośić. Dałem do slubu dwá groszá/ dosyć nie drogo: Wźiąłbym iuż y dwá szelągi gdyby do kogo. Dárowałbym gdyby ią kto kupił ostátkiem/ Ieśli kto ma taką drugą/ będźie mi świádkiem. Kto wymyślił/ niemogł większey wynáleść pokuty/ Z mądrych ludźi grzeczne poczynił báłámuty. Frászki
Y to vydźie mniemam zá frászkę/ Obłápiłem w Mięsopusty Káśkę. Dałem iey ślák od sukná w kolędźie/ Pewnie Stáśiá powiiáć weń będźie. O Skąpych.
CO też to iest vskąpych/ y co tym zbuduią/ Ktorzy owo co zyedzą/ w Reyestr terminuią. Ze drugiemu vstáwnie pápieru potrzebá
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: A3v
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
da komu. Za to Paniej trzewiczki/ A sobie rękawiczy. Za kęs barskiego mydła/ Każe zagnać sto bydła. Więc nakupi migdałów/ Dzwonków do psów/ cymbałów. Albo jedwabiu świtek/ Motek Wrocławskich nitek. Paniej za bawełnicę/ Da tłustą jałowicę: I cukier i migdały/ Za to nie będą stały/ Na bałamuty na ty/ Siła w Polsce utraty: Więc się każdy z nas stroi/ A za fraszkę to stoi. Ale zaś serce mężne/ Czyni męże potężne. Polak serca dobrego/ Rozumu nie podłego. To nam nawięcej wadzi/ Ze się bijamy radzi. Jak za krzywi kto palec/ Wnet go ucieć kawalec.
da komu. Zá to Pániey trzewiczki/ A sobie rękáwiczi. Zá kęs barskiego mydłá/ Káże zágnáć sto bydłá. Więc nákupi migdałow/ Dzwonkow do psow/ cymbałow. Albo iedwabiu świtek/ Motek Wrocłáwskich nitek. Pániey zá báwełnicę/ Da tłustą iáłowicę: Y cukier y migdały/ Zá to nie będą stáły/ Ná báłámuty ná ty/ Siłá w Polscze vtráty: Więc się káżdy z nas stroi/ A zá frászkę to stoi. Ale zaś serce mężne/ Czyni męże potężne. Polak sercá dobrego/ Rozumu nie podłego. To nam nawięcey wádźi/ Ze się biiamy rádźi. Iák zá krzywi kto pálec/ Wnet go vćieć káwálec.
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: B4v
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tatarowie wiele Chrześcijanom szkodzą? § 24. Nullum iuramentum graue est, fari impostori
DLa tego/ iż wszyscy jako fałszywie przeciwko naszym zwykli świadczyć/ tak też fałszywie i niesprawiedliwie zawżdy przysięgają/ a za grzech sobie tego nie mają/ przetoż też majętności i gruntów wiele na naszych wyprzysięgają. A mają to z zakonu swego bałamuta Mahometa/ iż im wolno krzywo przysiąc/ przysięgę łamać/ kiedy zachcą. Bo jako sam Prorok Mahomet był krzywoprzysiężcą/ tak też w swym zakonie dozwolił Tatarom krzywoprzysięgać/ gdy tak naucza/ a. Viri boni, etc. chłopi dobrzy/ krzywoprzisięstwo które z serca uczynione bywa (te słowa trzeba dobrze uważać) a nie
Tátarowie wiele Chrześciánom szkodzą? § 24. Nullum iuramentum graue est, fari impostori
DLa tego/ iż wszyscy iáko fałszywie przeciwko nászym zwykli świádcżyć/ ták też fałszywie y niespráwiedliwie záwżdy przyśięgáią/ á zá grzech sobie tego nie máią/ przetoż też máiętnośći y gruntow wiele ná nászych wyprzyśięgáią. A máią to z zakonu swego báłámutá Máchometá/ iż im wolno krzywo przyśiąc/ przyśięgę łamáć/ kiedy záchcą. Bo iáko sam Prorok Máchomet był krzywoprzyśiężcą/ ták też w swym zákonie dozwolił Tátárom krzywoprzyśięgáć/ gdy ták náucża/ a. Viri boni, etc. chłopi dobrzy/ krzywoprźyśięstwo ktore z sercá vcżynione bywa (te słowá trzebá dobrze vważáć) á nie
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 60
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
ostatka nie wspominam co się z duszą dziać będzie. DRUGA CZĘSC ODPOWIEDZI
A toż masz za Cukier Małżeński Lodowaty te Konfitury Bezżennej waszej wolności/ o której ja lepiej sądzić mogę: bom była w Panieńskim/ a teraz jestem w Małżeńskim stanie: i mogę o obu sądzić. Aleś ty wielki w tej mierze bałamut. że się wdałeś w dyskurs o tym czego sam (jakoś się przyznał żeś nie miał żony): nie wiadomy. Bo co mówisz że gdy dwaj grają/ trzeci z boku lepiej widzieć i sądzić może/ gdzie który jedzie źle/ przyznawam; alę taki może sądzić który grę rozumie dobrze/ i
ostátká nie wspominám co się z duszą dźiać będźie. DRVGA CZĘSC ODPOWIEDZI
A tosz masz zá Cukier Małżeński Lodowáty te Confitury Bezżenney waszey wolnośći/ o ktorey ia lepiey sądźić mogę: bom byłá w Pánieńskim/ á teraz iestem w Małżeńskim stanie: y mogę o obu sądźić. Aleś ty wielki w tey mierze báłámut. że się wdałeś w dyskurs o tym czego sám (iákoś się przyznał żeś nie miał żony): nie wiádomy. Bo co mowisz że gdy dway gráią/ trzeći z boku lepiey widźieć y sądźić może/ gdźie ktory iedźie źle/ przyznawam; alę táki może sądźić ktory grę rozumie dobrze/ y
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 92
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
I tego nie zaniechaj, co owo psa chowa, A sam głod mrze u pana, fraszka to gotowa. Z jałmużny ten człek żyje, wszytko chleba prosi, Abo sam kość obliże, a psu mięso nosi. Nuż ow, co w pięknych szatach, a nie ma pieniędzy, Ja trzymam, że tacy są bałamuci tędzy. Owa łatwo figlować, kto ma swe sposoby, Rożnych trzeba fortelów na rożne osoby. Owo błazen nawiętszy, co łyżkę ukradnie, I to który dworzanin potrafi to snadnie: Mieć ją tylko przez obiad, po obiedzie wrócić, Sam się jej nie radować, a innych nie smucić. Bo będzie li wieczerza,
I tego nie zaniechaj, co owo psa chowa, A sam głod mrze u pana, fraszka to gotowa. Z jałmużny ten człek żyje, wszytko chleba prosi, Abo sam kość obliże, a psu mięso nosi. Nuż ow, co w pięknych szatach, a nie ma pieniędzy, Ja trzymam, że tacy są bałamuci tędzy. Owa łatwo figlować, kto ma swe sposoby, Rożnych trzeba fortelow na rożne osoby. Owo błazen nawiętszy, co łyżkę ukradnie, I to ktory dworzanin potrafi to snadnie: Mieć ją tylko przez obiad, po obiedzie wrocić, Sam sie jej nie radować, a innych nie smucić. Bo będzie li wieczerza,
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 8
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
cierpieć, ani własnych Dziatek, Skąd ta czarność i maszka na twej twarzy brudna, Znać że miłość tych trzech Sióstr, zbytecznie paskudna. Dulciusz obaczywszy się w Zwierciedle: Ach! cóż to? jakaż postać! chytre czarownice, Na złość mi pomazały dość powabne lice. W głęb się ziemi zakopię, a te bałamuty Na straszne męki wydam, i na los pokuty: Idź Agaspie przyprowadź razem z niemi kata, Niechaj idą, gdzie dąży własna życia strata; Obnażę ich z odzienia na pośmiech ludowi, A każę dać tysiąc plag nagiemu grzbietowi. SCENA XIV.
Dulciusz, Agasp, Agapa, Chionia, Irena, Żołnierze, Dulciusz:
cierpieć, áni własnych Dźiatek, Zkąd ta czarność y maszka na twey twarzy brudna, Znać że miłość tych trzech Siostr, zbytecznie paskudna. Dulciusz obaczywszy się w Zwierciedle: Ach! coż to? iakaż postać! chytre czarownice, Na złość mi pomazały dość powabne lice. W głęb się ziemi zakopię, á te bałamuty Na straszne męki wydam, y na los pokuty: Idź Agaspie przyprowadź razem z niemi kata, Niechay idą, gdźie dąży własna życia strata; Obnażę ich z odźienia na pośmiech ludowi, A każę dać tysiąc plag nagiemu grzbietowi. SCENA XIV.
Dulciusz, Agasp, Agappa, Chionia, Irena, Zołnierze, Dulciusz:
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFSędzia
Strona: F2v
Tytuł:
Sędzia bez rozsądku
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
światy patrzy; Wieszczków, wróżków, kuglarzów, z czarami i z gusły Mataczymi nakoło osnuł się powrósły, Którym jako aniołom tak wierzy uprzejmie. I nikt mu łuski z serca ślepego nie zdejmie; Sny ich zawsze pisano, choć brednie, choć kawy. Nigdy nie miał Apollo tyla w Delfie sławy, Co ci u bałamuta za swoje oszusty, Chociaż daleko mędrsze głowy są kapusty. Wiedzą w rzeczy szczebioty, wiedzą loty ptasze. Obiecują zapewne Osmanowi nasze Obozy, tylko by się z tym trzeba pospieszać; Wszytko wiedzą, prócz tego, że ich każe wieszać Za takie prognostyki; gdy sam w pośmiewisku Zostanie, tym po garści konopi da w
światy patrzy; Wieszczków, wróżków, kuglarzów, z czarami i z gusły Mataczymi nakoło osnuł się powrósły, Którym jako aniołom tak wierzy uprzejmie. I nikt mu łuski z serca ślepego nie zdejmie; Sny ich zawsze pisano, choć brednie, choć kawy. Nigdy nie miał Apollo tyla w Delfie sławy, Co ci u bałamuta za swoje oszusty, Chociaż daleko mędrsze głowy są kapusty. Wiedzą w rzeczy szczebioty, wiedzą loty ptasze. Obiecują zapewne Osmanowi nasze Obozy, tylko by się z tym trzeba pospieszać; Wszytko wiedzą, prócz tego, że ich każe wieszać Za takie prognostyki; gdy sam w pośmiewisku Zostanie, tym po garści konopi da w
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 125
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924