się uiści pewnie w obietnicy. Siedzi Gusman godzinę, siedzi wpół do drugiej; Nie widać owej do wrót z obietnicą sługi. Na koniec zakołace, aż bliskim rynsztokiem Wypadnie nań sobaczka kostroucha skokiem; Niezmierny hałas czyni koło niego, szczeka. Długo się ten do muru przycisnąwszy czeka, Aza go sobie wspomnią po onym bałuchu: A kiedyż też przestaniesz w ostatku, zły duchu! Chce wziąć kamień, bo jakieś leżały kawalce, Aż mu w świeżym utoną onym istym pałce. Kiwnie ręką co z mocy i tak się o mury Trąci, że mu po członki zaśnieją pazury. Zapomniawszy o gównie, w skok do gęby z palcem.
się uiści pewnie w obietnicy. Siedzi Gusman godzinę, siedzi wpół do drugiej; Nie widać owej do wrót z obietnicą sługi. Na koniec zakołace, aż bliskim rynsztokiem Wypadnie nań sobaczka kostroucha skokiem; Niezmierny hałas czyni koło niego, szczeka. Długo się ten do muru przycisnąwszy czeka, Aza go sobie wspomnią po onym bałuchu: A kiedyż też przestaniesz w ostatku, zły duchu! Chce wziąć kamień, bo jakieś leżały kawalce, Aż mu w świeżym utoną onym istym pałce. Kiwnie ręką co z mocy i tak się o mury Trąci, że mu po członki zaśnieją pazury. Zapomniawszy o gównie, w skok do gęby z palcem.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 222
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pasali.
RYCZYWÓŁ A jam słyszał, mówiło: „Niebo otworzone” . To bym tam bydło nasze zawsze gnał zmorzone!
FAMUŁA Zgadłeś! Gdzież to podobna, aby tam zaść miało Bydło?! Chyba jako ptak łatać by musiało!
GIEMZA Ej, niewola, że nie moż spać przed tym bałuchem! Ujrzysz, Famuła, weźmiesz pewnie dziś obuchem!
FAMUŁA Aboż ja to bałuszę? Wżdyć to z Ryczywołem Klimek gwarzy ustawnie.
GIEMZA Wezmą i ci kołem Wnetże przez grzbiet, jak tylko Kuba ich poczuje! Wierz mi, że tu który z was kostura skosztuje!
Angelus ut supra Gloria etc. Chwała
pasali.
RYCZYWÓŁ A jam słyszał, mówiło: „Niebo otworzone” . To bym tam bydło nasze zawsze gnał zmorzone!
FAMUŁA Zgadłeś! Gdzież to podobna, aby tam zaść miało Bydło?! Chyba jako ptak łatać by musiało!
GIEMZA Ej, niewola, że nie moż spać przed tym bałuchem! Ujrzysz, Famuła, weźmiesz pewnie dziś obuchem!
FAMUŁA Aboż ja to bałuszę? Wżdyć to z Ryczywołem Klimek gwarzy ustawnie.
GIEMZA Wezmą i ci kołem Wnetże przez grzbiet, jak tylko Kuba ich poczuje! Wierz mi, że tu który z was kostura skosztuje!
Angelus ut supra Gloria etc. Chwała
Skrót tekstu: DialPańOkoń
Strona: 244
Tytuł:
Dialog o Narodzeniu Pańskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
. Więc jeszcze rosa nie schła, jeszcze się mgły szare Nad Dniestrem piętrzą, jeszcze i słońce nie jare, Kiedy sto dział burzących cale niespodzianie Kozakom Zaporowskim tuż nad głową stanie. Sypie się z gór pogaństwo straszliwymi wały; Rzekłbyś, że się ruszyły okoliczne skały; Krzyczą, wrzeszczą szkaradzie, że w onym bałuchu I my, i oni zgoła postradali słuchu. Dadzą potem z dział ognia, a pod takim kurzem Chcą się podkraść pod szańce kozackie podgórzem. A ci widząc potęgę nie po swoich plecu, Gotowego czekają; każdy w ziemnym piecu Obstawiwszy się strzelbą, przez nieznaczne dziurki Patrzy, rychło-li mu się zdarzy strzelać Turki. Tymczasem
. Więc jeszcze rosa nie schła, jeszcze się mgły szare Nad Dniestrem piętrzą, jeszcze i słońce nie jare, Kiedy sto dział burzących cale niespodzianie Kozakom Zaporowskim tuż nad głową stanie. Sypie się z gór pogaństwo straszliwymi wały; Rzekłbyś, że się ruszyły okoliczne skały; Krzyczą, wrzeszczą szkaradzie, że w onym bałuchu I my, i oni zgoła postradali słuchu. Dadzą potem z dział ognia, a pod takim kurzem Chcą się podkraść pod szańce kozackie podgórzem. A ci widząc potęgę nie po swoich plecu, Gotowego czekają; każdy w ziemnym piecu Obstawiwszy się strzelbą, przez nieznaczne dziurki Patrzy, rychło-li mu się zdarzy strzelać Turki. Tymczasem
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 163
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, Albo stajniej zamyka-ć, bez kondla przy dworze. Pókim miał młode zęby i wyprawne nogi, Nie wilk, lecz niedźwiedź od pszczół nie bywał mi srogi: Jeślim się nie mógł wysiec, uciekłem do sieni; Ale skoro mnie starość niezbędna odmieni, Zjadł mnie wilk, nie słuchając szczwania i bałuchu. Więc mi taki nagrobek pisz na jego brzuchu: Dopiero dziś nie szczeka, dopiero dziś milczy Stary Stopa, gdy go śmierć przemknie przez krztań wilczy. Przestrzegam, gospodarzu: gdy nie stanie Stopy, Częściej obchodź zamknione z swoim bydłem kopy. 45. PANIEJ JEDNEJ, KTÓRA ZDROWĄ BYWSZY UMARŁA NA LEKI
Zdrowam była jak
, Albo stajniej zamyka-ć, bez kondla przy dworze. Pókim miał młode zęby i wyprawne nogi, Nie wilk, lecz niedźwiedź od pszczół nie bywał mi srogi: Jeślim się nie mógł wysiec, uciekłem do sieni; Ale skoro mnie starość niezbędna odmieni, Zjadł mnie wilk, nie słuchając szczwania i bałuchu. Więc mi taki nagrobek pisz na jego brzuchu: Dopiero dziś nie szczeka, dopiero dziś milczy Stary Stopa, gdy go śmierć przemknie przez krztań wilczy. Przestrzegam, gospodarzu: gdy nie stanie Stopy, Częściej obchodź zamknione z swoim bydłem kopy. 45. PANIEJ JEDNEJ, KTÓRA ZDROWĄ BYWSZY UMARŁA NA LEKI
Zdrowam była jak
Skrót tekstu: PotNagKuk_I
Strona: 448
Tytuł:
Nagrobki
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987