zły chcesz otrzymać uczynek Pierścień, niż go odemnie wziąć za upominek? Nie rzkąc pierścień, weź i tarcz i konia lotnego, Jedno mi nie kryj lica swojego pięknego. Wiem to dobrze, że słyszysz każde moje słowo, A nie chcesz mi się ozwać, twarda białagłowo!”
IX.
To mówiąc, na bałuku chodząc i rękami Koło onego miejsca macał i nogami. O, jako często próżne powietrze obłapił, Mniemając, że to panna, ale wiatr ułapił! Ona w tem już się była dobrze oddaliła I szła tak długo lasem, aż jeden trafiła Loch pod górą wysoką przestrony; tam wlazła I tam do swej potrzeby potrawy nalazła
zły chcesz otrzymać uczynek Pierścień, niż go odemnie wziąć za upominek? Nie rzkąc pierścień, weź i tarcz i konia lotnego, Jedno mi nie kryj lica swojego pięknego. Wiem to dobrze, że słyszysz każde moje słowo, A nie chcesz mi się ozwać, twarda białagłowo!”
IX.
To mówiąc, na bałuku chodząc i rękami Koło onego miejsca macał i nogami. O, jako często próżne powietrze obłapił, Mniemając, że to panna, ale wiatr ułapił! Ona w tem już się była dobrze oddaliła I szła tak długo lasem, aż jeden trafiła Loch pod górą wysoką przestrony; tam wlazła I tam do swej potrzeby potrawy nalazła
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 228
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Zerbin i za niem się puszcza I na niego srogi raz cięty z góry spuszcza. Cięcie straszne tam, gdzie wzrok mierzył, nie doniosło, Jednak wymierzonego miejsca blisko doszło; Bo królewic samego nie mógł dosiądź pana, Ale konia ciął, że padł i ściągnął kolana.
LXIV.
Lazł, zbywszy Kalamidor konia, na bałuku, Aby uciekł; wtem na głos tak wielkiego huku Książę z Marry ratować Zerbina pośpieszał I koniem go podeptał i z ziemią pomieszał. Ariodant z Lurkaniem, gdzie beł obtoczony I od nieprzyjaciela królewic ściśniony, I inszy cni rycerze zewsząd się zbiegają I aby konia dosiadł, pomoc mu dawają.
LXV.
Ariodant miecz straszny kręcił
Zerbin i za niem się puszcza I na niego srogi raz cięty z góry spuszcza. Cięcie straszne tam, gdzie wzrok mierzył, nie doniosło, Jednak wymierzonego miejsca blizko doszło; Bo królewic samego nie mógł dosiądz pana, Ale konia ciął, że padł i ściągnął kolana.
LXIV.
Lazł, zbywszy Kalamidor konia, na bałuku, Aby uciekł; wtem na głos tak wielkiego huku Książę z Marry ratować Zerbina pośpieszał I koniem go podeptał i z ziemią pomieszał. Aryodant z Lurkaniem, gdzie beł obtoczony I od nieprzyjaciela królewic ściśniony, I inszy cni rycerze zewsząd się zbiegają I aby konia dosiadł, pomoc mu dawają.
LXV.
Aryodant miecz straszny kręcił
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 373
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Wezer, swą władzą (Ta jest Sołtana wola) Królowi poddadzą. Już się Ordy pod Bender, już Janczarskie ody Ściągają licznym tłumem. Czauszowie wzawody Rozesłani w Azją, ponieśli fermany: By stawał pod Benderem żołnierz brakowany. Z Multan, Wołoch, Dohrudzi, prowianty hukiem Wiozą; tamby się ciągnąć choćby i bałukiem. Dajmy to, Miesiąc, drugi, że się zabawiemy Za granicą, nadzieja z Bogu powróciemy Na zimę do Ojczyzny, i w domu wesoło, Przy Królu Panu naszym, z potu otrzem czoło. Tak Polskie obleciawszy powiaty obławą Merkuriusz, krai cały tą napełnił sławą. Toż co żywo do koni,
Wezer, swą władzą (Tá iest Sołtana wola) Krolowi poddadzą. Już się Ordy pod Bender, iuż Ianczarskie ody Sciągáią licznym tłumem. Czauszowie wzawody Rozesłáni w Azyą, poniesli fermany: By stawał pod Benderem zołnierz brakowany. Z Multan, Wołoch, Dohrudzi, prowianty hukiem Wiozą; tamby się ciągnąć choćby y bałukiem. Daimy to, Miesiąc, drugi, że się zabawiemy Za granicą, nadzieia z Bogu powrociemy Na źimę do Oyczyzny, y w domu wesoło, Przy Krolu Panu naszym, z potu otrzem czoło. Ták Polskie obleciawszy powiaty obławą Merkuryusz, krai cały tą napełnił sławą. Toż co żywo do koni,
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 13
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
, teraz Turecka nad Czarnym morzem.
B. Bagaz. sprzęt ruchomości. Bajeran. Święta uroczyste, jeden się zowie wielki, drugi mały. Bajrachter. Chorąży. Bakszysz. honorarium, podarunek. Bałtyccy goście. biorą się za Szwedów od Bałtyckiego morza. Bałkany. góry wielkie, skaliste, jak u nas Tatry. Bałukiem się ciągnąć, jedno co iść raczkiem, albo na nogach, i ręku się czołgać. Basza vel Pasza. głowa, albo gubertnator takiej Prowincyj. albo komendę znaczą mający. Bej. Pan znaczny. Bender, zdawna Tekin forteca Turecka nad Dniesterm. Bijak. Tatarzyn Budziacki przy dworze Poselskim będący. Bissurman. kładzie
, teraz Turecka nad Czarnym morzem.
B. Bagaz. sprzęt ruchomości. Bajeran. Swięta uroczyste, ieden się zowie wielki, drugi mały. Bayrachter. Chorąży. Bakszysz. honorarium, podárunek. Baltyccy goście. biorą się za Szwedow od Baltyckiego morza. Bałkány. gory wielkie, skaliste, iak u nas Tatry. Bałukiem się ciągnąć, iedno co iść raczkiem, albo ná nogách, y ręku się czołgáć. Basza vel Paszá. głowá, albo gubertnator takiey Prowincyi. albo komendę znaczą máiący. Bey. Pan znáczny. Bender, zdawna Tekin forteca Turecka nád Dniesterm. Biiak. Tátárzyn Budźiacki prży dworze Poselskim będący. Bissurman. kłádźie
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 349
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
I mazał się tak długo od głowy do pięty, Aż jego pierwszy zapach wszystek beł odjęty. PIEŚŃ XVII.
XLVI.
Skoro porozumiała, że zapachem nowem Dobrze trącił Norandyn i parchem kozłowem, Skórę jako najwiętszą kozłową obrała I ubrać się w nią zaraz królowi kazała. On, jako nauczony beł od swej mistrzyni, Na bałuku znienagła lezie do jaskini, Tam, gdzie pięknej Lucyny była ulubiona Twarz, kamieniem ogromnem w jamie przywalona.
XLVII.
I jako mu kazała, kryty cudzą skórą, Stoi podle jaskiniej tuż nad samą dziurą, Aby w nią wszedł z owcami, kiedy je z ugora Przyżenie, i cierpliwy czeka do wieczora.
I mazał się tak długo od głowy do pięty, Aż jego pierwszy zapach wszystek beł odjęty. PIEŚŃ XVII.
XLVI.
Skoro porozumiała, że zapachem nowem Dobrze trącił Norandyn i parchem kozłowem, Skórę jako najwiętszą kozłową obrała I ubrać się w nię zaraz królowi kazała. On, jako nauczony beł od swej mistrzyni, Na bałuku znienagła lezie do jaskini, Tam, gdzie pięknej Lucyny była ulubiona Twarz, kamieniem ogromnem w jamie przywalona.
XLVII.
I jako mu kazała, kryty cudzą skórą, Stoi podle jaskiniej tuż nad samą dziurą, Aby w nię wszedł z owcami, kiedy je z ugora Przyżenie, i cierpliwy czeka do wieczora.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 13
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kozła; Nikt nie postrzegł i długo za końmi się wiozła Kareta sama, póki tego sługa któryś, Czy trzeźwiejszy, niż owi, nie obaczy foryś. Stoimy. Konni w różne strony się rozbiegą, Nim po świetle z daleka chałupy postrzegą. Toż sprowadziwszy chłopów, nie bez munsztułuku, Dochrapiemy się domu prawie na bałuku, Nabrawszy za zgubionych siłę rzeczy błota. Takić pożytek zbytnia przynosi ochota. A mnie głowa i wszytkie członki dotąd bolą. Dałeś cześć, dajże dobrą, gospodarzu, wolą! Jakby też dzień bez słońca, bez niej; chyba że tem Chciałeś od swego domu odnęcić bankietem. Kładąc za politykę, abo
kozła; Nikt nie postrzegł i długo za końmi się wiozła Kareta sama, póki tego sługa któryś, Czy trzeźwiejszy, niż owi, nie obaczy foryś. Stoimy. Konni w różne strony się rozbiegą, Nim po świetle z daleka chałupy postrzegą. Toż sprowadziwszy chłopów, nie bez munsztułuku, Dochrapiemy się domu prawie na bałuku, Nabrawszy za zgubionych siłę rzeczy błota. Takić pożytek zbytnia przynosi ochota. A mnie głowa i wszytkie członki dotąd bolą. Dałeś cześć, dajże dobrą, gospodarzu, wolą! Jakby też dzień bez słońca, bez niej; chyba że tem Chciałeś od swego domu odnęcić bankietem. Kładąc za politykę, abo
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 294
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Podobno na nich będziem zaglądać przez dziurki Z szańców, co to tak barzo hetman każe na nie, Póki zębów i suchar spleśniałych nam stanie. Kto ręczy, że Dniestr mostu z swych karków nie zrzuci, Nim się król z pospolitym ruszeniem ocuci, Nim się zwleką posiłki, o których coś słychać, Że lazą na bałuku, a nam tu usychać Dotąd przyjdzie i kroplę ostatnią krwie sączyć. Cóż choć przyjdą, gdy z nami nie będą się łączyć, Chociaż tamto szeroko zalęgą pobrzeże, Patrząc tylko, jako nas poganin porzeże, Albo cudzym nieszczęściem swej warując głowy, Pokiną nasze wilkom i krukom tułowy, Pójdą za Białą wodę; tym
Podobno na nich będziem zaglądać przez dziurki Z szańców, co to tak barzo hetman każe na nie, Póki zębów i suchar spleśniałych nam stanie. Kto ręczy, że Dniestr mostu z swych karków nie zrzuci, Nim się król z pospolitym ruszeniem ocuci, Nim się zwleką posiłki, o których coś słychać, Że lazą na bałuku, a nam tu usychać Dotąd przyjdzie i kroplę ostatnią krwie sączyć. Cóż choć przyjdą, gdy z nami nie będą się łączyć, Chociaż tamto szeroko zalęgą pobrzeże, Patrząc tylko, jako nas poganin porzeże, Albo cudzym nieszczęściem swej warując głowy, Pokiną nasze wilkom i krukom tułowy, Pójdą za Białą wodę; tym
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 72
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924