następców komu Ale Polski niegubi nic jak bańkiety Drogie Paszty buczne wety/ I Malwatyckie trunki/ Wina z Tokaju Z obcego Alakant kraju. Nie pomierny wszafunku stołowy zbytek Pożyra was dochód wszytek. Gdy wam nie z Indyjskich stół zastawion Jatek Szemrze brzuch na niedostatek. By Rozmarnować zbiorów dziadowskich fanty/ Niech przecię będą bażanty. Sta Kuchtów Rota koło ogniska burzy/ Skąd się dym jak z Etny kurzy. Ognie kominem widać jakie bez mała/ Gdy ludna Troja gorzała. Tu garce wrejąc mruczą/ sam kotły z miedzi/ A w każdym pełno gawiedzi. Gdaczą kury w męczeństwie/ gęsi gągają/ Na złych ludzi narzekają. Skarzą się kuropatwy
następcow komu Ale Polski niegubi nic iák báńkiety Drogie Pászty buczne wety/ Y Málwátyckie trunki/ Winá z Tokáiu Z obcego Alákánt kráiu. Nie pomierny wszáfunku stołowy zbytek Pożyrá was dochod wszytek. Gdy wam nie z Indyiskich stoł zástáwion Iátek Szemrze brzuch ná niedostátek. By Rozmárnowáć zbiorow dźiádowskich fánty/ Niech przećię będą báżánty. Stá Kuchtow Rotá koło ogniská burzy/ Zkąd się dym iák z Ethny kurzy. Ognie kominem widáć iákie bez máłá/ Gdy ludna Troiá gorzáłá. Tu gárce wreiąc mruczą/ sam kotły z miedźi/ A w kożdym pełno gawiedźi. Gdaczą kury w męczeństwie/ gęsi gągáią/ Ná złych ludźi nárzekáią. Skárzą się kuropátwy
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 202
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
nimi wieprze. Z których potym szczególne za upominki/ Szlą Westfalskie Panom szynki. Z kanaru co go przysłał Hamburg niebliski. Mrozem: bielą się pułmiski. Po wierzchu mis padają/ Cukrowe grady A chłopięta temu rady. Patrz jak na komediej/ wlazł kapłon w Flaszę Skąd go (stłukszy ją/) wystraszę. Tu Bażant choć zabity/ swe rozpościera Skrzydła/ i na nich umiera. Jarząbek ustrzelany groty z słoniny/ Nuż w pasztetach mieszaniny. Wychodzą/ a przychodzą/ co misy noszą/ Drabi/ Dragani/ z Wołoszą. Z serwet w około baszty/ leć gęste wieze Padną: ze nikt nie postrzeze. Tam dopiero dość gęste pułmiski
nimi wieprze. Z ktorych potym szczegulne zá vpominki/ Szlą Westphálskie Pánom szynki. Z kánáru co go przysłał Hámburg niebliski. Mrozem: bielą się pułmiski. Po wierzchu mis padáią/ Cukrowe grády A chłopiętá temu rády. Pátrz iák ná komediey/ wlazł kápłon w Flászę Zkąd go (stłukszy ią/) wystrászę. Tu Báżánt choć zábity/ swe rozpośćiera Skrzydłá/ y ná nich vmierá. Iárząbek vstrzelány groty z słoniny/ Nuż w pásztetách mieszaniny. Wychodzą/ á przychodzą/ co misy noszą/ Drabi/ Drágáni/ z Wołoszą. Z serwet w około bászty/ leć gęste wieze Pádną: ze nikt nie postrzeze. Tám dopiero dość gęste pułmiski
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 203
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
acanych, sub No 95.
Holendrzy siedzą na ziemi, w ramkach takichże, sub No 82.
Strzelec z żoną, w blejtramkach, sub No 98.
Lanczawcików, na deszczułkach lakierowanych, jeden sub No 114; drugi sub No 115; trzeci sub No 116; czwarty sub No 117, No 4.
Bażant, w ramkach wyzłacanych, sub No 90.
Gęś dzika, w takichże ramkach, sub No 86.
Sztuka holenderska, w ramkach wyzłacanych, sub No 80.
Ittem takaż, w takichże ramkach, sub No 79.
Cyrulik ząb wyrywa, w ramkach wyzłacanych, sub No 105.
Kwiaty różne i
acanych, sub No 95.
Holendrzy siedzą na ziemi, w ramkach takichże, sub No 82.
Strzelec z żoną, w blejtramkach, sub No 98.
Lanczawcików, na deszczułkach lakierowanych, jeden sub No 114; drugi sub No 115; trzeci sub No 116; czwarty sub No 117, No 4.
Bażant, w ramkach wyzłacanych, sub No 90.
Gęś dzika, w takichże ramkach, sub No 86.
Sztuka holenderska, w ramkach wyzłacanych, sub No 80.
Ittem takaż, w takichże ramkach, sub No 79.
Cyrulik ząb wyrywa, w ramkach wyzłacanych, sub No 105.
Kwiaty różne i
Skrót tekstu: ZamLaszGęb
Strona: 76
Tytuł:
Opis zamku w Laszkach Murowanych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Laszki Murowane
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1748
Data wydania (nie wcześniej niż):
1748
Data wydania (nie później niż):
1748
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
różnych i głosów tak wiele. Co kto lubi — mnie inszej nie trzeba kapele. Cóż oczom piękniejszego może być pozoru, Gdy sto krów pożytecznych, wracając z ugoru, Jako więc Bachusowi, słodkim winem grona Napełniwszy, zdojone przynoszą wymiona? Są psi, sieci, acz u mnie zwierzyna rzecz marna: Lepszy kapłon niż bażant, spaśny skop niż sarna, Kiedy z stajnie jelenia albo mi z karmnika Zabitego prowadzą do spiżarnie dzika. A co wszytkim rozkoszom świeckim daje mety (Nic nie są galanteryj pełne gabinety): Myśl bezpieczna, a zawsze przy wesołej cerze. Niechajże zdrów pan siedzi w swoim Belwederze; Mnie tylko zdrowia, kiedym
różnych i głosów tak wiele. Co kto lubi — mnie inszej nie trzeba kapele. Cóż oczom piękniejszego może być pozoru, Gdy sto krów pożytecznych, wracając z ugoru, Jako więc Bachusowi, słodkim winem grona Napełniwszy, zdojone przynoszą wymiona? Są psi, sieci, acz u mnie zwierzyna rzecz marna: Lepszy kapłon niż bażant, spaśny skop niż sarna, Kiedy z stajnie jelenia albo mi z karmnika Zabitego prowadzą do spiżarnie dzika. A co wszytkim rozkoszom świeckim daje mety (Nic nie są galanteryj pełne gabinety): Myśl bezpieczna, a zawsze przy wesołej cerze. Niechajże zdrów pan siedzi w swoim Belwederze; Mnie tylko zdrowia, kiedym
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 334
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ i gdy obiadujesz/ Bo niestrawność w żołądku i z zimnem uczujesz.
O Cielęcinie. Cielęcia używanie czyni posilenie/ I członkom do rośnienia czyni przysporzenie. O Ptastwie sposobnym do jedzenia, Chceszli doznać we zdrowiu twym znacznej poprawy/ Kokoż i kapłun tłusty staw między potrawy. Smaki/ Sinogarlice Przepiórki/ Gołąbki/ Bazanty/ Kuropatwy/ Losy/ i Jarząbki. Cietrzewie/ także Dropie/ zięby i Kwiczoły/ Cyranka/ Grzywacz/ chwałę mają z naszej Szkoły.
O Rybach. Miękkiej rybi zażywaj/ choć w niemałym ciele/ Twardszych każ warzyć/ póki nie podrostą śmiele. Na stół twój obierać masz te między rybami/ Okunie/ śliże
/ y gdy obiáduiesz/ Bo niestráwnośc w zołądku y z źimnem vczuiesz.
O Cielęćinie. Cielęćiá vżywánie czyni pośilenie/ Y członkom do rośnienia czyni przysporzenie. O Ptastwie sposobnym do iedzenia, Chceszli doznáć we zdrowiu twym znáczney popráwy/ Kokoż y kápłun tłusty staw między potráwy. Smáki/ Sinogárlice Przepiórki/ Gołąbki/ Bázánty/ Kuropátwy/ Losy/ y Iárząbki. Cietrzewie/ tákże Dropie/ źięby y Kwiczoły/ Cyránká/ Grzywacz/ chwałę máią z nászey Szkoły.
O Rybách. Miękkiey rybi záżywáy/ choć w niemáłym ćiele/ Twárdszych każ wárzyć/ poki nie podrostą śmiele. Ná stoł twoy obierác masz te między rybámi/ Okunie/ śliże
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: C
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Bożej pochowany, Która jest łożem świętych i grób dobrym dany, Ale żeby go w brzuchach swych zaszpuntowali.
Nowy zwyczaj, nowy wzór, patriarsze dali. Jako się za nauką źle wierną uwiedli, Aby go i po śmierci heretycy zjedli. Na pamiątkę swą własną aby wspominali, Że oświecenie wiary przez Lutra dostali. Piękny bażant, smaczny żubr, tłusty łoś był z niego, Gnojem chłopim karmny wieprz, wdzięczny im smak jego. Nie mógł dostać z porfiru pieścieńszego grobu, Jako że według schowan niewiernych sposobu. Tę-ć tedy wielodziejną się Anatomią, Mój chętliwy proboszczu, za tą okazją, Jakoś z szlachetnej poszedł krwie starożytnością, Więc i masz
Bożej pochowany, Która jest łożem świętych i grób dobrym dany, Ale żeby go w brzuchach swych zaszpuntowali.
Nowy zwyczaj, nowy wzór, patryjarsze dali. Jako się za nauką źle wierną uwiedli, Aby go i po śmierci heretycy zjedli. Na pamiątkę swą własną aby wspominali, Że oświecenie wiary przez Lutra dostali. Piękny bażant, smaczny żubr, tłusty łoś był z niego, Gnojem chłopim karmny wieprz, wdzięczny im smak jego. Nie mógł dostać z porfiru pieścieńszego grobu, Jako że według schowan niewiernych sposobu. Tę-ć tedy wielodziejną się Anatomiją, Mój chętliwy proboszczu, za tą okazyją, Jakoś z szlachetnej poszedł krwie starożytnością, Więc i masz
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 359
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
Izbę ciepłą, zastaniesz i rząd nieodmienny; Bydło zawsze zliczy ona, Samasz i jałowicom wysmyka wymiona, I flaszę przyniósłszy wina, Strudzonego ogrzeje męża u komina. I nie tej zaprawdę ceny Ostrygi, ni lukryńskie, ni włoskie barweny, Które Pontus rozgniewany Swemi w ten kraj przez morze przybija bałwany; Nie jest tak i bażant kruchy, Jako młode prosiątko do własnej swej juchy. Joński jarząbek ani, Jako kapłon domowy; kto i proszę zgani Wołową sztukę do chrzanu, I z prostego sałatę kopru i łopianu? I koźlę ma sobie za nic, I jagnię zarzezane rolnych Bogu granic. Pod tak ucieszną biesiadę Co widzieć za uciecha jałowic gromadę,
Izbę ciepłą, zastaniesz i rząd nieodmienny; Bydło zawsze zliczy ona, Samasz i jałowicom wysmyka wymiona, I flaszę przyniósłszy wina, Strudzonego ogrzeje męża u komina. I nie tej zaprawdę ceny Ostrygi, ni lukryńskie, ni włoskie barweny, Które Pontus rozgniewany Swemi w ten kraj przez morze przybija bałwany; Nie jest tak i bażant kruchy, Jako młode prosiątko do własnej swej juchy. Joński jarząbek ani, Jako kapłon domowy; kto i proszę zgani Wołową sztukę do chrzanu, I z prostego sałatę kopru i łopianu? I koźlę ma sobie za nic, I jagnię zarzezane rolnych Bogu granic. Pod tak ucieszną biesiadę Co widzieć za uciecha jałowic gromadę,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 94
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, czterech czarnych, a czterech szarych. Te, co czarne, szyje ponieważ gołe i nogi z kulszami gołe mają czerwone, i wszytkie mięso; te zaś co są szare, te mają białe jako szyje tak też i mięso, albo raczej
skórę; bułkę chleba razem połknie, lubo mają szyje długie jako żórawie. Bażanty białe, pawy także jako śnieg bielusieńkie, gołębie niż kury większe, i inne rrzeczy.
Tamże są wół i krowa indyjskie, dziwne barzo. Mają głowy na kształt bydła, jeno 69v że długie, a różki małe na kształt kozich, same mało co większe za sarny, takiejże i proporcji, jeno
, czterech czarnych, a czterech szarych. Te, co czarne, szyje ponieważ gołe i nogi z kulszami gołe mają czerwone, i wszytkie mięso; te zaś co są szare, te mają białe jako szyje tak też i mięso, albo raczej
skórę; bułkę chleba razem połknie, lubo mają szyje długie jako żórawie. Bażanty białe, pawy także jako śnieg bielusieńkie, gołębie niż kury większe, i inne rrzeczy.
Tamże są wół i krowa indyjskie, dziwne barzo. Mają głowy na kształt bydła, jeno 69v że długie, a różki małe na kształt kozich, same mało co większe za sarny, takiejże i proporcjej, jeno
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 257
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
dążyć musieli Przy Chorągwiach i Znakach, strzemion się trzymając, A po drogach, i stegnach, ladagdzie padając. Póki chleba i czystej dobrali się wody. Czym samym kontentując, za wszytkie swe szkody Dusze w-się powracali. O rozrzutna rzeczy Ludzkich Jędzo! o zbytku daremny człowieczy Cóżci potym że szukasz z taką swą odwagą Bażantów po Afryce? co północą plaga Za morze zapędzonych Głuszczów i Zorawi, I których twój żołądek na wieki nie strawi Ostryg, Żółwiów, Ślimaków, kiedy tym na chlebie Dosyć teraz a wodzie! Nie wiele potrzebie Ludzkiej trzeba, i kogo zdrój Ojczysty mały Nie napoi, i Wisła, i Ocean cały. Naszy novissimé rusza
dążyć musieli Przy Chorągwiach i Znakach, strzemion się trzymaiąc, A po drogach, i stegnach, ladagdźie padaiąc. Poki chlebá i czystey dobrali się wody. Czym samym kontentuiąc, za wszytkie swe szkody Dusze w-się powracali. O rozrzutna rzeczy Ludzkich Iędzo! o zbytku daremny człowieczy Cożći potym że szukasz z taką swą odwagą Bażantow po Afryce? co pułnocną plaga Za morze zapędzonych Głuszczow i Zorawi, I ktorych twoy żołądek na wieki nie strawi Ostryg, Zołwiow, Slimakow, kiedy tym na chlebie Dosyć teraz a wodźie! Nie wiele potrzebie Ludzkiey trzebá, i kogo zdroy Oyczysty mały Nie napoi, i Wisłá, i Ocean cáły. Naszy novissimé rusza
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 98
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
przed się bierze, wiem, że się nie struje. Jest łosoś, są lipienie, jest i rosła szczuka, Jest smaczna w żółtej jusze cielęciny sztuka. Raczcie tedy jeść, proszę, to, co nam Bóg zdarzył, Byle mi smacznie kucharz zająca uwarzył. Proszę i na dziczyznę! Nowina w tym kraju Taki bażant, wiem, że się nie lęgnie w tym gaju. Do pieczystego proszę, o, przysmaki jakie! Sałata z ogórkami, dostatki wszelakie. Jam nie Włoch, barzo mało o kapary stoję, Limoniej też nie pragnę, oliwek się boję. Aleć co doma i czegoś w ogrodzie nasiała, Tego chętnie
przed się bierze, wiem, że się nie struje. Jest łosoś, są lipienie, jest i rosła szczuka, Jest smaczna w żółtej jusze cielęciny sztuka. Raczcie tedy jeść, proszę, to, co nam Bóg zdarzył, Byle mi smacznie kucharz zająca uwarzył. Proszę i na dziczyznę! Nowina w tym kraju Taki bażant, wiem, że się nie lęgnie w tym gaju. Do pieczystego proszę, o, przysmaki jakie! Sałata z ogórkami, dostatki wszelakie. Jam nie Włoch, barzo mało o kapary stoję, Limoniej też nie pragnę, oliwek się boję. Aleć co doma i czegoś w ogrodzie nasiała, Tego chętnie
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 255
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965