mógł tak nigdy wściekle Zaszczeknąć Cerber w piekle Pilnując złajnik brony Czarnej Persefony. Jako ona zakrzyczy Przestrzegając zdobyczy Mniemając rzeczą snadną Ze samę ukradną. Woła Rata/ złodzieje Przecz mi się ten gwałt dzieje Czem po nocnej poświecie Tak na mię dybiecie. Nie mam złota i krszyny Krom duchny a pierzyny Com wam winna dla Boga Babinka uboga. Nie na kradziesz przychodzę Choć ukradkiem wleźć godzę. Ni po bogate zbiory Wszedłem do komory. Skarby Zbierom zostawić Co się tym zwykli bawić Nienachodzę na domy Bom nie łotr łakomy. Ani się ciebie tykąm/ Choć się blisko przymykąm Ale chuć moja bieży Dla inszy Imprezy. Diamanty ja pragnę Jeźli nie
mogł ták nigdy wśćiekle Zásczeknąć Cerber w piekle Pilnuiąc złáynik brony Czarney Persephony. Iáko oná zákrzyczy Przestrzegáiąc zdobyczy Mniemáiąc rzeczą snádną Ze sámę vkrádną. Woła Rátá/ złodźieie Przecz mi się ten gwałt dźieie Czem po nocney poświećie Ták ná mię dybiećie. Nie mam złotá y krszyny Krom duchny á pierzyny Com wąm winná dla Bogá Bábinká vboga. Nie ná kradźiesz przychodzę Choć vkradkiem wleść godzę. Ni po bogáte zbiory Wszedłem do komory. Skárby Zbierom zostáwić Co się tym zwykli báwić Nienáchodzę ná domy Bom nie łotr łákomy. Ani się ćiebie tykąm/ Choć się blisko przymykąm Ale chuć moiá biezy Dla inszy Imprezy. Dyámánty ia prágnę Ieźli nie
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 195
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
/ kraj przedtym nasiadły/ Dziś wody: błotne łyski/ z nurki na nich padły. A tu gościł Jupiter człeczą twarz przywziąwszy: Z nim laskonosny/ skrzydła/ Merkury/ odpiąwszy. Domów tysiąc gospody szukając schodzili/ Domów tysiąc zamknionych: aż jeden t rafili Nie bogaty; snopkami/ a trzciną poszyty. Lub cna babinka Baucis/ i równego syty Wieku Filemon/ w nim się w młodości zspolili: W nim zstarzeli; w nim lekką wytrwaniem sprawilili CHudobę/ jaką cierpieć myśli chutnej miło. O państwie/ o czeladzi/ nie pytać tam było. Dwór wszytek samo dwojko: ciż służą/ ciż każą Do ich lepiąnki/
/ kray przedtym naśiadły/ Dźiś wody: błotne łyski/ z nurki ná nich pádły. A tu gośćił Iupiter człeczą twarz przywźiąwszy: Z nim láskonosny/ skrzydłá/ Merkury/ odpiąwszy. Domow tyśiac gospody szukáiąc schodźili/ Domow tyśiąc zámknionych: áż ieden t ráfili Nie bogáty; snopkámi/ á trzćiną poszyty. Lub cna bábinká Baucis/ y rownego syty Wieku Philemon/ w nim sie w młodośći zspolili: W nim zstárzeli; w nim lekką wytrwániem spráwilili CHudobę/ iáką ćierpieć myśli chutney miło. O pánstwie/ o czeladźi/ nie pytáć tám było. Dwor wszytek samo dwoyko: ciż służą/ ćiż każą Do ich lepiąnki/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 208
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636