żeby je stawiano. Pochlebstwo kanonizowało nie jednego Bohatyra w oczach gminu, Okrutnika i Tyrana w samej istocie. Niektóre inskrypcje znalazłem tak wykwintne, iż gdyby nieboszczyk, którego wielbią, mógł je sam czytać, wstydziłby się panegiryku swojego. Były też wybornie i przyzwoicie niektóre napisane; jakoż w tej mierze trzeba mieć pilną baczność, z napisów albowiem podobnych, które się potomności zostawują, zwykli sądzić cudzoziemcy o doskonałości i wyborze nauk krajowych.
Oglądanie nadgrobków Monarchów Angielskich zostawiłem innemu czasowi, gdy się znowu znajdę w podobnej jak byłem humoru sytuacyj, z okazji zaś teraźniejszej uwagi niektóre w powszechności przyłączam. Widowiska grobowców w umysłach płochych wzniecają trwożliwość.
żeby ie stawiano. Pochlebstwo kanonizowało nie iednego Bohatyra w oczach gminu, Okrutnika y Tyrana w samey istocie. Niektore inskrypcye znalazłem tak wykwintne, iż gdyby nieboszczyk, ktorego wielbią, mogł ie sam czytać, wstydziłby się panegiryku swoiego. Były też wybornie y przyzwoicie niektore napisane; iakoż w tey mierze trzeba mieć pilną baczność, z napisow albowiem podobnych, ktore się potomności zostawuią, zwykli sądzić cudzoziemcy o doskonałośći y wyborze nauk kraiowych.
Oglądanie nadgrobkow Monarchow Angielskich zostawiłem innemu czasowi, gdy się znowu znaydę w podobney iak byłem humoru sytuacyi, z okazyi zaś teraźnieyszey uwagi niektore w powszechności przyłączam. Widowiska grobowcow w umysłach płochych wzniecaią trwożliwość.
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 40
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Gorgias doznał/ który sto i ośm lat stary będąc/ gdy go pytano/ przez coby tak długiego szedziwego wieku dostąpił? Odpowiedział: Nigdym bez głodu nie jadł/ anim bez pragnienia pił. Jakoby rzekł: Nigdym nie jadł ani pił/ aż mi się chciało.
Kiedyby to ludzie podziśdzień na baczności mieli/gdyby nie jedli/ nie pili/ ażby się im chciało: o jakby przez to od różnych chorób uwolnieni byli: Nam multos morbos fercula multa ferunt: Wiele potraw wiele chorób z sobą przynosi; albo/ jako pismo mówi; Wiele ich przez obżarstwo (i pijaństwo) pomarło (poginęło) a kto
Gorgias doznał/ ktory sto y ośm lat stáry będąc/ gdy go pytano/ przez coby ták długiego szedźiwego wieku dostąpił? Odpowiedźiał: Nigdym bez głodu nie jadł/ ánim bez prágnienia pił. Jákoby rzekł: Nigdym nie jadł áni pił/ aż mi śię chćiáło.
Kiedyby to ludźie podźiśdźień ná bacznośći mieli/gdyby nie jedli/ nie pili/ ażby śię im chćiáło: o jákby przez to od rożnych chorob uwolnieni byli: Nam multos morbos fercula multa ferunt: Wiele potraw wiele chorob z sobą przynośi; álbo/ jáko pismo mowi; Wiele ich przez obżárstwo (y pijáństwo) pomárło (poginęło) á kto
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 32.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
bujnym trawniku A uważ sobie, że i w niewolniku Kto sobie życzy zysku i posługi, Zatnie raz jeden, a pogłaszcze drugi. Ty-ć mnie już dawmo palisz na potasze: Palić a pałać — to są działy nasze, A jeszcze znoje przyszyły się letnie, Skąd, jeśli z ogniów tych co nie odetnie Łaskawa twoja baczność, w oka mgnieniu Stopię się jak wosk przy hojnym płomieniu; Ale jeśli mię przyjaźń twa ochłodzi — Niech kanikuła jako chce dowodzi. Mam-li też zginąć gwałtem w ogniu, proszę, Niechaj swą zgubę z oczu twych ponoszę I niech się lato słońcem swym nie chlubi, Że nad twą wolą sługi twoje gubi.
bujnym trawniku A uważ sobie, że i w niewolniku Kto sobie życzy zysku i posługi, Zatnie raz jeden, a pogłaszcze drugi. Ty-ć mnie już dawmo palisz na potasze: Palić a pałać — to są działy nasze, A jeszcze znoje przyszyły się letnie, Skąd, jeśli z ogniów tych co nie odetnie Łaskawa twoja baczność, w oka mgnieniu Stopię się jak wosk przy hojnym płomieniu; Ale jeśli mię przyjaźń twa ochłodzi — Niech kanikuła jako chce dowodzi. Mam-li też zginąć gwałtem w ogniu, proszę, Niechaj swą zgubę z oczu twych ponoszę I niech się lato słońcem swym nie chlubi, Że nad twą wolą sługi twoje gubi.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 256
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, którą się podoba, stroną albo z powszechną zgodą, przeważać kredytem i przez swoje suffragium walczące strony i opinije dobrze rozumiejących i dobrych Ojczyzny synów partyją, powagą swoją i zdaniem wspierać, upornie i zacięcie nie idąc, bo to rozumnego człowieka nie zdobi, na liczbę większą rozumnych i poczciwych w radzie kolegów mieć wzgląd i baczność; wolno jednak i bez dependencji od nikogo we wszystkim opiniować i mówić. To to jest prawdziwie głos wolny, jakiego pod panami absolutnymi nie masz, bo tam na radzie, powiedziawszy swe
zdanie, milczeć należy, a panu wolno, co chcieć, uczynić; tu zaś głos każdy wolny jest część esencjalną rady i bez
, którą się podoba, stroną albo z powszechną zgodą, przeważać kredytem i przez swoje suffragium walczące strony i opinije dobrze rozumiejących i dobrych Ojczyzny synów partyją, powagą swoją i zdaniem wspierać, upornie i zacięcie nie idąc, bo to rozumnego człowieka nie zdobi, na liczbę większą rozumnych i poczciwych w radzie kollegów mieć wzgląd i baczność; wolno jednak i bez dependencyi od nikogo we wszystkim opiniować i mówić. To to jest prawdziwie głos wolny, jakiego pod panami absolutnymi nie masz, bo tam na radzie, powiedziawszy swe
zdanie, milczeć należy, a panu wolno, co chcieć, uczynić; tu zaś głos każdy wolny jest część essencyjalną rady i bez
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 233
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Stolca Lubelskiego; piękniej z Łacińską, Ferowany Dekret w Trybunale Lubelskim. Sprosta byto było bardzo: Nakazano w tej sprawie szukanie albo szperanie, miasto: inkwizycje. Piękniej się mówi: Miałem u Konfessionału wielu Penitentów: niż: Miałem u spowiadalni wielu Pokutników. Czyliżto jest tych wieków gładko? Zalecam się W Pana baczności, albo obzieraniu, ładniej podobno; Rekomencuję mię W Pana respektowi. Nieładna to Phrasis: Otworzył się widok nie szczęścia nieraz w Polsce, na które wielu w Europie było Patrzaczów. Ładniejsza ta z łaciny: Otworzyło się theatrum nie szczęścia, na które wielu w Europie było spektatorów. Nie bardzo ładnie mówić: Będzie tego
Stolca Lubelskiego; piękniey z Łacińską, Ferowany Dekret w Trybunale Lubelskim. Sprosta byto było bardzo: Nakazano w tey sprawie szukanie albo szperanie, miasto: inkwizycye. Piękniey się mowi: Miáłem u Konfessionału wielu Penitentow: niż: Miałem u spowiadalni wielu Pokutnikow. Czyliżto iest tych wiekow gładko? Zalecam się W Pana baczności, albo obzieraniu, ładniey podobno; Rekommencuię mię W Pana respektowi. Nieładna to Phrasis: Otworzył się widok nie szczęścia nieraz w Polszcze, na ktore wielu w Europie było Patrzaczow. Ładnieysza ta z łaciny: Otworzyło się theatrum nie szczęściá, na ktore wielu w Europie było spektatorow. Nie bardzo ładnie mowić: Będzie tego
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 372
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
palono wegle. Naostatek, a żeby miejsce było sposobne do wypalenia jak oni mówią wybornych węglów, potrzeba, a żeby grunt nie był ani kamienisty, ani piaszczysty. Pokaże się potym, że okoliczności te bardzo są do tego potrzebne, a żeby piec mógł dobrze być przykryty: na wszystkie te rzeczy węglarze mieć powinni baczność. Lecz że prace te wielkich częstokroć były pożarów okazją, i ponieważ mocno trzeba przestrzegać zapustów, Ustawa Parlamentu ściągająca się do tego, rozkazuje Urzędnikom mającym staranie o lasach i o wodach wyznaczać do tego miejsca na takich gruntach, gdzieby bardzo mało było pniaków, i naktórychby nie było krzaczków, lub innych mogących się zapalić
palono wegle. Naostatek, á żeby mieysce było sposobne do wypalenia iak oni mowią wybornych węglow, potrzeba, á żeby grunt nie był áni kamienisty, áni piasczysty. Pokaże się potym, że okolicznosci te bardzo są do tego potrzebne, á żeby piec mogł dobrze być przykryty: na wszystkie te rzeczy węglarze mieć powinni baczność. Lecz że prace te wielkich częstokroć były pożarow okazyą, i ponieważ mocno trzeba przestrzegać zapustow, Ustawa Parlamentu sciągaiąca się do tego, roskazuie Urzędnikom maiącym staranie o lasach i o wodach wyznaczać do tego mieysca na takich gruntach, gdzieby bardzo mało było pniakow, i naktorychby nie było krzaczkow, lub innych mogących się zapalić
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 18
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
należy. W czas odpowiadaj/ a to czyń żebyś potym nie żałował. Nikomu nie zajźrzy/ a nadewszytko strzeż się potwarzy. Dobrze zasłużonych szanuj/ rozkoszy się waruj. Odmień wolą gdy w czym zbłądzisz/ Przyjaźni strzeż nadewszytko. Niedowierzaj czasowi/ czyń uczciwość starćowi. Nie żałuj lada czego/ Miej baczność na się samego. Wiedząc się być śmiertelnego/ przeto nie pokładaj sobie żywota długiego. Tak się uchronisz wiela złego/ i nauczysz też drugiego. Wszakoż bądź oszczędny jakoby miał długo żyć/ a nikogo niechciej szkodzić. Nabywaj dziatek z uczciwej żony/ aby im nie przymawiał żadny. W każdej rzeczy czasu czekaj/ a
należy. W cżás odpowiáday/ á to cżyń żebyś potym nie żáłował. Nikomu nie zayźrzy/ á nádewszytko strzeż się potwarzy. Dobrze zásłużonych szánuy/ roskoszy się wáruy. Odmień wolą gdy w cżym zbłądźisz/ Przyiáźni strzeż nádewszytko. Niedowierzay cżásowi/ cżyń vcżćiwość stárćowi. Nie żáłuy ládá cżego/ Miey bácżność ná śię sámego. Wiedząc się być śmiertelnego/ przeto nie pokładay sobie żywotá długiego. Ták się vchronisz wiela złego/ y náucżysz też drugiego. Wszákoż bądź oszcżędny iákoby miał długo żyć/ á nikogo niechćiey szkodźić. Nábyway dźiatek z vcżćiwey żony/ áby im nie przymawiał żadny. W káżdey rzecży cżásu cżekay/ á
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 74
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, jest pięknym, miłości godnym, lecz nie dla ciebie. Rozumiałam, żem wszystkie tęskności znaki z lica mego spędziła, lecz je postrzegł, i mnie się przy stole o przyczynę pytał, czemuby mnie nie tak ukontentowaną, jak ostatniego razu widział. Przelękłam się nad moją zdradliwą twarzą, i nad bacznością, z którą na mnie poglądał, i tę dałam przyczynę, żem jeszcze od Dworu nie otrzymała pozwolenia do Moskwy powrócić. Lecz, spytałam się, cóż WMPanu nie dostaje? Radość nad uwolnieniem nie pokazuje się już więcej na jego twarzy. Ządośćli to do Ojczyzny, która WMPana smutnym czyni? Nie inaczej
, iest pięknym, miłości godnym, lecz nie dla ciebie. Rozumiałam, żem wszystkie tesknośći znaki z lica mego spędziła, lecz ie postrzegł, i mnie śię przy stole o przyczynę pytał, czemuby mnie nie tak ukontentowaną, iak ostatniego razu widział. Przelękłam śię nad moią zdradliwą twarzą, i nad bacznością, z ktorą na mnie poglądał, i tę dałam przyczynę, żem ieszcze od Dworu nie otrzymała pozwolenia do Moskwy powroćić. Lecz, zpytałam śię, coż WMPanu nie dostaie? Radość nad uwolnieniem nie pokazuie śię iuż więcey na iego twarzy. Ządośćli to do Oyczyzny, ktora WMPana smutnym czyni? Nie inaczey
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 159
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
/ z świeckiemi rzeczy sprawe mając/ i kochamy się w świeckich marnościach/ ustawicznie i pożądliwie po nich stojąc. Najprzedniejsze dobro/ nalepszy skarb i kleinot/ Boga i Niebo z oczu i serca wypuszczami! Takci czas nasz/ który barzo krótki i prędko lotny jest/ w marności trawimy/ a na głubstwo nasze żadnej baczności niemamy/ krwawymi było łzami/ gdyby jedno możno/ opłakiwać potrzeba! Mój łaskawy miły czytelniku już ocknimy/ dosycesmy spaly! Już bądźmy mędrszymi dosycesmy błazeństwa patrzyli i ono ńaśladowali! Już czas wielki/abyśmy się nagotowali do nieskonczonej wieczności/ która calem pędem bieżi/ i do drzwi się przybliża! pobożnym być chcieć
/ z świeckiemi rzeczy spráwe máiąc/ y kochamy śię w świeckich márnośćiách/ ustawicznie y pożądliwie po nich stoiąc. Nayprzednieysze dobro/ nalepszy skarb y kleinot/ Boga y Niebo z oczu y serca wypuszczami! Tákći czas nasz/ ktory barzo krotki y prętko lotny iest/ w márnośći trawimy/ á ná głubstwo násze żadney bácznośći niemamy/ krwáwymi było lzámi/ gdyby iedno mozno/ opłákiwáć potrzebá! Moy łáskáwy miły czytelniku iuż ocknimy/ dosycesmy spály! Iuż bądźmy mędrszymi dosycesmy błázenstwá pátrzyli y ono ńaśládowáli! Iuż czás wielki/ábysmy śię nágotowali do nieskonćzoney wiecznośći/ ktora cálem pędem bieźy/ y do drzwi śię przyblyża! pobożnym być chćieć
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: Ev
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
księżycznych części lepiej i pewniej się obaczyć może. Więc też z postanowienia powietrza łatwie pomiarkować możemy/ że ta zima dorozmaitych chorób wiele nasienia wytrzęsię/ osobliwie szkodliwymi Katarrami/ złymi i jadowitemi Febrami/ niebezpiecznym po bokach i piersiach kłociem/ szkorbute/ Kaszlem i tym podobnym bole ludzi trapić będzie/ Potrzeb będzie na ciało swoje dobrą baczność mieć/ a nie tylko/ gdy zimno będzie/ na początku zimy/ głowę/ piersi i nogi ciepło trzymać potrzeba; ale też zgroma dzone wilgotności/ gojącemi lekarskiemi srzodkami w czas wyproźniać/ a przednie członki jak nalepiej umacniać! a tak wiele szkodliwych rzeczy oddalić się może. Bellonami barzo smutna jest/ abowiem spać i
księżycznych częśći lepiey y pewniey śię obaczyć może. Więć tesz z postánowienia powietrza łatwie pomiárkowáć możemy/ że tá źimá dorozmáitych chorob wiele naśienia wytrzęśię/ osobliwie szkodliwymi Katharrámi/ złymi y iádowitemi Febrámi/ niebespiecznym po bokách y pierśiách kłoćiem/ szkorbutê/ Kászlem y tym podobnym bolê ludźi trápic będźie/ Potrzeb będźie ná ćiáło swoie dobrą báczność mieć/ á nie tylko/ gdy źimno będźie/ ná początku źimy/ głowę/ pierśi y nogi ćiepło trzymáć potrzeba; ále tesz zgroma dzone wilgotnośći/ goiącemi lekárskiemi srzodkami w czás wyproźniáć/ á przednie członki iák nalepiey umacniáć! á ták wiele szkodliwych rzeczy oddalić się może. Bellonámi bárzo smutná iest/ abowiem spáć y
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: E2
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664