P. Wezmę go jej/ dolibóg go nie będzie miała M. Pieniądze dała. P. Takżem szczęśliwa: M. Takci to bywa. Każdy swego upatruje/ kto się da użyć nie żal posłużyć. P. To szkoda prosić: M. Na brałaś dosyć. Nic wy więcej nie umiecie jedno bantować muszę pochować. Aruffo, caluo, bleso, Liberame Domine quaeso. WIerę nie każdy Filozof co złysą głową: I nie każdy mądry/ co go Maistrem zową. Dawno łysy/ blaskooki/ a lisowaty/ Z krzywdzić/ skłamać/ a oszukać/ to im dwa światy. Ale już dziś lisowatych czarni przechodzą/
P. Wezmę go iey/ dolibog go nie będźie miáłá M. Pieniądze dáłá. P. Tákżem szczęśliwa: M. Tákći to bywa. Káżdy swego vpátruie/ kto się da vżyć nie żal posłużyć. P. To szkodá prośić: M. Ná bráłáś dosyć. Nic wy więcey nie vmiećie iedno bántowáć muszę pochować. Aruffo, caluo, bleso, Liberame Domine quaeso. WIerę nie káżdy Filozof co złysą głową: Y nie káżdy mądry/ co go Máistrem zową. Dawno łysy/ bláskooki/ á lisowáty/ Z krzywdźić/ skłámáć/ á oszukáć/ to im dwá świáty. Ale iuż dźiś lisowátych czarni przechodzą/
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: D
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Dawać im na czas pewny morawskie giermaki. Gdy ci będą kontenci, będzie z każdym zgoda, Inaczej nas nie zbroni i sam wojewoda! Kontrakt z nimi uczynić, co by od nas chcieli, Iżebyśmy w Krakowie wolny swój zbór mieli. Choćby im krup jeszcze dać z kilkanaście worów, A niechaj nam już więcej nie bantują zborów. Bo jak słyszę, barzo się kontentują kaszą, Niech nam już nic nie myślą, ani nas nie straszą. Lada kiedy przypadną od wielkiego jadu, A człek musi uciekać czasem w pół obiadu. Co nam barziej markotno, barzo nas to boli, Że się człowiek i najeść nie może po woli. Czasem
Dawać im na czas pewny morawskie giermaki. Gdy ci będą kontenci, będzie z każdym zgoda, Inaczej nas nie zbroni i sam wojewoda! Kontrakt z nimi uczynić, co by od nas chcieli, Iżebyśmy w Krakowie wolny swój zbór mieli. Choćby im krup jeszcze dać z kilkanaście worów, A niechaj nam już więcej nie bantują zborów. Bo jak słyszę, barzo sie kontentują kaszą, Niech nam już nic nie myślą, ani nas nie straszą. Leda kiedy przypadną od wielkiego jadu, A człek musi uciekać czasem w pół obiadu. Co nam barziej markotno, barzo nas to boli, Że się człowiek i najeść nie może po woli. Czasem
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 212
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968