; Ona świat trzyma/ ona ludzi rodzi. Chor. Wierna to rada i pomyśli była/ Jak sługa radzi Pani uczyniła Bo Damie meża jako szkapie grzebła Trzeba. Pierwszego chociaż niepogrzebła. Tak bywa/ sokół kiedy bystrym okiem/ Bujając sobie pod niebem wysokiem: Zajrzy szczebietny Dzierzby: zaraz doni Nie poścignionym lotem/ bark swój skłoni. Albo gdy owo za dżdżystej Jesieni Niesytym wilcy głodem przemorzeni; W Polach sierotę kiedy sarnę żoczą. Wnet ją łakomie ze wszech stron obskoczą. Tak i ta wdalsze zajechawszy kraje/ Siłom przyczynę do Komendów daje: Tych gładkość/ owych majętność niewoli. Ten piękność kocha/ ów dostatki woli. Dam.
; Oná świát trzyma/ oná ludźi rodźi. Chor. Wierna to rádá y pomyśli byłá/ Iák sługá rádzi Páni vczyniłá Bo Dámie meżá iáko szkápie grzebłá Trzebá. Pierwszego choćiasz niepogrzebłá. Tak bywa/ sokoł kiedy bystrym okiem/ Buiáiąc sobie pod niebem wysokiem: Záyrzy szczebietny Dźierzby: záraz doni Nie pośćignionym lotem/ bárk swoy skłoni. Albo gdy owo zá dzdzystey Ieśieni Niesytym wilcy głodęm przemorzeni; W Polách śierotę kiedy sárnę żoczą. Wnet ią łákomie ze wszech stron obskoczą. Ták y tá wdálsze záiechawszy kráie/ Siłom przyczynę do Kommendow dáie: Tych głádkość/ owych máiętność niewoli. Ten piękność kocha/ ow dostátki woli. Dam.
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 186
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
. Pod samem miastem na górze pałac, w ogrodzie perspektywa z obu stron drogi naszej z drzewa pinelowego bardzo długa i piękna.
4^go^. Do Trewizu włoskiego mil trzy, droga między wyśmienitemi ogrodami i pałacami.
5^go^. Do Mestre mil 2, wkoło drogi pałace i ogrody. Z Mestre mila odnogą morską do Wenecji, barkami jadą.
Do Wenecji tedy z Wiednia mil 75, alias trzynaście dni jazdy zupełne. Raritates et Curiositates piękne w Wenecji te są:
Samo miasto tak wielkie na morzu, cud.
Kościół św. Marka lat 823 jak postawiony. Staroświeckość bardzo wielka, pro raritate; posadzka wyśmienitej mozajki, i co kaplica odmiennej inwencji,
. Pod samem miastem na górze pałac, w ogrodzie perspektywa z obu stron drogi naszéj z drzewa pinelowego bardzo długa i piękna.
4^go^. Do Trewizu włoskiego mil trzy, droga między wyśmienitemi ogrodami i pałacami.
5^go^. Do Mestre mil 2, wkoło drogi pałace i ogrody. Z Mestre mila odnogą morską do Wenecyi, barkami jadą.
Do Wenecyi tedy z Wiednia mil 75, alias trzynaście dni jazdy zupełne. Raritates et Curiositates piękne w Wenecyi te są:
Samo miasto tak wielkie na morzu, cud.
Kościół św. Marka lat 823 jak postawiony. Staroświeckość bardzo wielka, pro raritate; posadzka wyśmienitéj mozajki, i co kaplica odmiennéj inwencyi,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 80
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
nie będzie większy nad kostkę od wiśnie; Usra się chłop, z kostkami zjadszy faskę trześni, Że ów nigdy nie może po pigułkach wcześniej. 224 (F). NA UTRATNEGO
Dosyć był duży Samson, co w piśmiech czytamy, Kiedy z miasta wynosił na ramionach bramy; Lecz ten jegomość dłuższy, bo na swoje barki Trzy wsi ojcowskie włożył, pospołu z folwarki. Tylko blaskiem nie zgore, w szczerozłotej jupie; Jeśliby się uraził, jest dobra maść w żupie. Jeśli maść nie pomoże, skoro jupa spadnie, Pewnikiem się zabawi z górnikami na dnie. Po tak bucznych sobolach, po tak świetnej lamie, Kiedy głód każe,
nie będzie większy nad kostkę od wiśnie; Usra się chłop, z kostkami zjadszy faskę trześni, Że ów nigdy nie może po pigułkach wcześniej. 224 (F). NA UTRATNEGO
Dosyć był duży Samson, co w piśmiech czytamy, Kiedy z miasta wynosił na ramionach bramy; Lecz ten jegomość duższy, bo na swoje barki Trzy wsi ojcowskie włożył, pospołu z folwarki. Tylko blaskiem nie zgore, w szczerozłotej jupie; Jeśliby się uraził, jest dobra maść w żupie. Jeśli maść nie pomoże, skoro jupa spadnie, Pewnikiem się zabawi z górnikami na dnie. Po tak bucznych sobolach, po tak świetnej lamie, Kiedy głód każe,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 102
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, przysięga, krzywi, Śmieje ten, a jego się dowcipowi dziwi. I po długiej dyspucie niecnota weń weprze, Że schował, wedle rady ukradszy sam, wieprze. Toż kiedy miał odchodzić, klepiący go w ramię: „Jedz zdrów, sąsiadku — rzecze — a pomni też na mię.” Ten, barkami ruszywszy, wchodząc do gospody: „Bodajże go zabito! Jeszcze kpi do szkody.” 78. KOWAL I ZŁOTNIK
Kowal się ze złotnikiem powadzili o to, Że w cichości tysiączne tamten robi złoto; Pełne miasto kowala, kiedy tłucze młoty, A z takiego hałasu na szóstak roboty. 79. NA OBRAZ PANIEŃSKI
, przysięga, krzywi, Śmieje ten, a jego się dowcipowi dziwi. I po długiej dyspucie niecnota weń weprze, Że schował, wedle rady ukradszy sam, wieprze. Toż kiedy miał odchodzić, klepiący go w ramię: „Jedz zdrów, sąsiadku — rzecze — a pomni też na mię.” Ten, barkami ruszywszy, wchodząc do gospody: „Bodajże go zabito! Jeszcze kpi do szkody.” 78. KOWAL I ZŁOTNIK
Kowal się ze złotnikiem powadzili o to, Że w cichości tysiączne tamten robi złoto; Pełne miasto kowala, kiedy tłucze młoty, A z takiego hałasu na szóstak roboty. 79. NA OBRAZ PANIEŃSKI
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 236
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Stopniu minut. 58. Wodnika. Uczyniwszy tedy Subtrakcją miejsca Komety dnia pierwszego od dnia wtórego/ znajduje się bieg Komety dzienny/ to jest/ we 24. godzinach/ Stopniów 5. minut 33. który bieg Komety rozumieć się ma od Zachodu przez linią poułudniową aż na Zachód. Dnia 17. Stycznia z Gwiazdami na barku prawego skrzydła Pegaza/ i z wtórą Gwiazdą na rogu Barana. kędy odległość od drogi Słonecznej północna znalazła się Gradusów 37. minut 40. Miejsce zaś na drodze Słonecznej/ abo według Astronomów na Ecliptyce/ w Stopniu 14. minuty 59. Barana znaku Małopolskiego. Dnia zaś 22. Stycznia odległość od Ecliptyki wyrachowała się na
Stopniu minut. 58. Wodniká. Vczyniwszy tedy Subtrákcyą mieysca Komety dniá pierwszego od dniá wtorego/ znáyduie się bieg Komety dźienny/ to iest/ we 24. godźinách/ Stopniow 5. minut 33. ktory bieg Komety rozumieć się ma od Zachodu przez linią poułudniową áż ná Zachod. Dniá 17. Styczniá z Gwiazdámi ná bárku práwego skrzydłá Pegázá/ y z wtorą Gwiazdą ná rogu Báráná. kędy odległość od drogi Słoneczney połnocna ználázłá się Gradusow 37. minut 40. Mieysce záś ná drodze Słoneczney/ ábo według Astronomow ná Ecliptyce/ w Stopniu 14. minuty 59. Báráná znáku Máłopolskiego. Dniá záś 22. Styczniá odległość od Ecliptyki wyráchowáłá się ná
Skrót tekstu: CiekAbryz
Strona: A2v
Tytuł:
Abryz komety z astronomicznej i astrologicznej uwagi
Autor:
Kasper Ciekanowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
11 Septembrisappulimus litus do miasta holanderskiego Briel nazwanego, barzo obronnego, ponieważ także in finibus Holandii nad morzem. Kędy obiad zjadszy barką jechaliśmy do Monster miasta, mil 2, kędy wszelką na forystierów znaleźliśmy commoditatem. Ponieważ po całej Holandii są kanały kopane, któremi, dokąd chce, może jechać co godzina barkami z jednego miasta do drugiego; także też i lądem rydwanami, wszytko drogami kopanymi z wielką wygodą i kiedy jeno chce. Stamtąd tedy dla widzenia przedniejszych miast holanderskich, lubo są /133/ wszytkie barzo piękne, jechałem, koła nadając, z Monster rydwanem do Rotterdamu, miasta głównego holanderskiego, we wszytko barzo obfitego
11 Septembrisappulimus litus do miasta holanderskiego Briel nazwanego, barzo obronnego, ponieważ także in finibus Holandiej nad morzem. Kędy obiad zjadszy barką jechaliśmy do Monster miasta, mil 2, kędy wszelką na forystierów znaleźliśmy commoditatem. Ponieważ po całej Holandiej są kanały kopane, któremi, dokąd chce, może jechać co godzina barkami z jednego miasta do drugiego; także też i lądem rydwanami, wszytko drogami kopanymi z wielką wygodą i kiedy jeno chce. Stamtąd tedy dla widzenia przedniejszych miast holanderskich, lubo są /133/ wszytkie barzo piękne, jechałem, koła nadając, z Monster rydwanem do Rotterdamu, miasta głównego holanderskiego, we wszytko barzo obfitego
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 308
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
barzo piękna, dispositio okrąglusieńka miasta in maxima i okiem incomprehensa planitie, bez żadnej lasów ani i innych przeszkód umbry 96v ma delicatissimum prospectum. Z jednej strony morzem równichnym, a na nim różnych statków i okrętów żeglujących otoczone. Z drugiej zaś strony zielonymi jeno łąkami, barzo równemi, a po nich kanałami kopanemi, któremi barki od miast do miast chodzą, i domami barzo pięknie upstrzonemi ambitur, czyniąc magnam miastu apparentiam. Same zaś miasto in circa cingitur mari, tak iż żaden nieprzjacielowi ad occupandam urbem non invenitur modus.
To miasto ma innych pałaców godnych widzenia, jako to pałac księcia orańskiego, rezydencji podczas jego w mieście bytności. Pałace,
barzo piękna, dispositio okrąglusieńka miasta in maxima i okiem incomprehensa planitie, bez żadnej lasów ani i innych przeszkód umbry 96v ma delicatissimum prospectum. Z jednej strony morzem równichnym, a na nim różnych statków i okrętów żeglujących otoczone. Z drugiej zaś strony zielonymi jeno łąkami, barzo równemi, a po nich kanałami kopanemi, któremi barki od miast do miast chodzą, i domami barzo pięknie upstrzonemi ambitur, czyniąc magnam miastu apparentiam. Same zaś miasto in circa cingitur mari, tak iż żaden nieprzyacielowi ad occupandam urbem non invenitur modus.
To miasto ma innych pałaców godnych widzenia, jako to pałac księcia orańskiego, rezydencjej podczas jego w mieście bytności. Pałace,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 312
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Role opuścił/ a sam z swoimi wodami Obrócił się dawnymi znowu łożyskami: I skoro się Niebieską gwiazdą już zagrzało Świeże błoto/ mnóstwo się zwierząt pokazało: Których ci/ którzy role pługami orali/ Pod skibami niemało wszędzie najdowali, Z nich niektóre dopiero początek swój brały Przez odwłokę rodzenia: Niektóre się zdały Niedoskonałe/ jakby barków nie mające/ I często tymże ćuałem/ jedni już żywiące Części były/ a drugie jeszcze zostawały Grubą ziemią: skoro się bo pomiarkowały Zsobą/ wilgotność z ciepłem/ przez to samo dwoje Wszytkie rzeczy początki naprzód wzięły swoje. Bo gdy się ogień wodzie upornie sprzeciwia/ Wszlaką rzecz wilgotne powietrze obżywia. I
Role opuśćił/ á sam z swoimi wodámi Obroćił się dawnymi znowu łożyskámi: Y skoro się Niebieską gwiazdą iuż zágrzało Swieże błoto/ mnostwo się źwierząt pokazáło: Ktorych ći/ ktorzy role pługámi oráli/ Pod skibámi niemało wszędźie náydowáli, Z nich niektore dopiero początek swoy brały Przez odwłokę rodzenia: Niektore się zdáły Niedoskonáłe/ iákby bárkow nie máiące/ Y często tymże ćuáłem/ iedny iuż żywiące Częśći były/ á drugie ieszcze zostawáły Grubą źiemią: skoro się bo pomiárkowáły Zsobą/ wilgotność z ćiepłem/ przez to sámo dwoie Wszytkie rzeczy początki náprzod wźięły swoie. Bo gdy się ogień wodźie vpornie sprzećiwia/ Wszlaką rzecz wilgotne powietrze obżywiá. Y
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 26
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
nad wody wykazować mieli/ I zażywać powietrza zwyczajnego śmieli. Już i ciała okrutnych Ii cielców morskich całe Na wznak leżą po samych głębiach pozdychałe. I Kk Nereus z Dorydą/ i z swymi dziewkami/ Wieść jest/ że pod ciepłymi krył się sam wodami. Trzykroć i Ll Neptun z wód się wynurzać przymuszał/ I barki z srogą twarzą wykazać pokuszał: Trzykroć niemogąc wiatru ścierpieć ognistego/ Znowu uchodzić musiał/ aż do dna samego. A W tym Pirois ognisty. Mianuje tu Poeta, imionami własnymi, cztery konie, od których wóz z Słońcem bywa ciągniony. Jeden jest Pyrou, drugi Eous, trzeci Eton, czwarty Flegon. Którym
nád wody wykázowáć mieli/ Y záżywáć powietrza zwyczaynego śmieli. Iuż y ćiáłá okrutnych Ii ćielcow morskich cáłe Ná wznák leżą po sámych głębiách pozdycháłe. Y Kk Nereus z Dorydą/ y z swymi dźiewkámi/ Wieść iest/ że pod ćiepłymi krył się sam wodámi. Trzykroć y Ll Neptun z wod się wynurzáć przymuszał/ Y bárki z srogą twarzą wykazáć pokuszał: Trzykroć niemogąc wiátru śćierpieć ognistego/ Znowu vchodźić muśiał/ áż do dná sámego. A W tym Pirois ognisty. Miánuie tu Poetá, imionámi własnymi, cztery konie, od ktorych woz z Słońcem bywa ćiągniony. Ieden iest Pyrou, drugi Eous, trzeći Aeton, czwarty Phlegon. Ktorym
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 65
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, a gdy im wzniesionymi skrzydłami przodkuje, wnet i syn takim styrem ojca naśladuje. Gdy się chce pływać uczyć pierwszy raz dziecina, nie ćwiczonego zrazu znosić musi trzcina, której więc przepomniawszy, z wodą przecię płynie, lubo mu się też nieraz w gębę woda łynie; lecz skoro pojmie fortel ręką dwoić wody, suchym barkiem przebędzie i najgłębsze brody. Wejrzy, który uważasz wszytkich dróg trudności, naucz i mnie w podróżnych pracach sposobności. Dziecinne członki wożę w słabym wózku zgoła, sama sobą popycham towarzyskie koła, jako starość trójnożna, którą kostur wodzi, o tym koniu pojeżdża, przy którym i chodzi. Żebyś jednak w mych skargach nie
, a gdy im wzniesionymi skrzydłami przodkuje, wnet i syn takim styrem ojca naśladuje. Gdy się chce pływać uczyć pierwszy raz dziecina, nie ćwiczonego zrazu znosić musi trzcina, której więc przepomniawszy, z wodą przecię płynie, lubo mu się też nieraz w gębę woda łynie; lecz skoro pojmie fortel ręką dwoić wody, suchym barkiem przebędzie i najgłębsze brody. Wejrzy, który uważasz wszytkich dróg trudności, naucz i mnie w podróżnych pracach sposobności. Dziecinne członki wożę w słabym wózku zgoła, sama sobą popycham towarzyskie koła, jako starość trójnożna, którą kostur wodzi, o tym koniu pojeżdża, przy którym i chodzi. Żebyś jednak w mych skargach nie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 83
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997