od miast pryncypalnych tych Prowincyj w których są lokowane. Akademie pryncypalne są Sorbona w Paryżu, Andegaweńska, Aurelianeńska, Bituryceńska, Piktawieńska, Burdygaleńska, Tolossańska. etc.
LXI. Król Francuski ma tytuł Christianissimus i Primogenitus Ecclesiae. W dzień swojej inauguracyj pod obiema przypadkami chleba i wina komunikuje. Unkcją nietylko na ręku i barkach jak inni Królowie, ale i na głowie bierze. Rachuje na 140. milionów Franków rocznej intraty, nie komputując ekstraodrynaryjnych prowentów. Cała Francja liczy miast na 865. Arcybiskupów 18. Biskupów 112. Parochii 140000. Abbacyj 1356. męskich. Białogłowskich 557. Klasztorów i Kolegia różnych Zakonów 14777. Kawaleryj różnych osobliwie Maltańskich 240
od miást pryncypálnych tych Prowincyi w ktorych są lokowáne. Akádemie pryncypalne są Sorboná w Páryżu, Andegáweńská, Aurelianeńska, Bituryceńská, Piktáwieńska, Burdygáleńská, Tolossańská. etc.
LXI. Krol Francuski má tytuł Christianissimus y Primogenitus Ecclesiae. W dzień swoiey inauguracyi pod obiema przypadkami chlebá y winá kommunikuie. Unkcyą nietylko ná ręku y bárkách iák inni Krolowie, ále y ná głowie bierze. Ráchuie ná 140. millionow Fránkow roczney intráty, nie komputuiąc extraordynáryinych prowentow. Cáłá Fráncya liczy miást ná 865. Arcybiskupow 18. Biskupow 112. Párochii 140000. Abbacyi 1356. męskich. Biáłogłowskich 557. Klasztorow y Collegiá rożnych Zákonow 14777. Káwáleryi rożnych osobliwie Maltáńskich 240
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: F
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
nie śniegułą. NA GLINKĘ
Glinka, że nigdy w domu nie jada, tak głosi; I prawda: nic nie jada, gdy go kto nie prosi. NA RUSZNICĘ
Królewski orzeł, niosąc zdobycz w szponie, Z której obnażył świeżo gniazdo wronie, Gdy się z nią bierze dla dzieci pod chmury, Z ognistej w barki postrzelony rury, Już lecąc na dół skarżył Jowiszowi, Że piorun nie miał śmiercią być orłowi, Który go bogom z Lemnu od kowadła Nosił, gdy zgraja olbrzymów napadła. Na co rzekł Jowisz: „Barmom obwiniony! Ach, mają ludzie już swoje piorony!” DO SZTUCZNEGO
Że tłustym wdowom i bogatym dary Starcom rozsyłasz
nie śniegułą. NA GLINKĘ
Glinka, że nigdy w domu nie jada, tak głosi; I prawda: nic nie jada, gdy go kto nie prosi. NA RUSZNICĘ
Królewski orzeł, niosąc zdobycz w szponie, Z której obnażył świeżo gniazdo wronie, Gdy się z nią bierze dla dzieci pod chmury, Z ognistej w barki postrzelony rury, Już lecąc na dół skarżył Jowiszowi, Że piorun nie miał śmiercią być orłowi, Który go bogom z Lemnu od kowadła Nosił, gdy zgraja olbrzymów napadła. Na co rzekł Jowisz: „Barmom obwiniony! Ach, mają ludzie już swoje piorony!” DO SZTUCZNEGO
Że tłustym wdowom i bogatym dary Starcom rozsyłasz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 87
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
STAREJ
Twierdzisz, żeś się za króla Stefana rodziła: Łżesz, babo, boś za Piasta już na świecie była. I tak łżesz, bo jako twe drżące świadczą lata, Wraz-eś stworzona z Ewą na początku świata. O KUPIDYNIE
Dziecię Wenery kochane, Kiedy kwiatki rwie różane, Pojmałem i za barki Zaniosłem go do szynkarki I w konew nalawszy wina Utopiłem Kupidyna; Skąd kiedy podleję głowy, Czuję w sobie zapał nowy, Bo na miłość, co go słucha, Mokrym skrzydłem w sercu dmucha. DO BOGUMIŁY
Chcąc wiedzieć, jakom w twojej łasce, Bogumiło, Słałem serce na wzwiady; to się
STAREJ
Twierdzisz, żeś się za króla Stefana rodziła: Łżesz, babo, boś za Piasta już na świecie była. I tak łżesz, bo jako twe drżące świadczą lata, Wraz-eś stworzona z Ewą na początku świata. O KUPIDYNIE
Dziecię Wenery kochane, Kiedy kwiatki rwie różane, Poimałem i za barki Zaniosłem go do szynkarki I w konew nalawszy wina Utopiłem Kupidyna; Skąd kiedy podleję głowy, Czuję w sobie zapał nowy, Bo na miłość, co go słucha, Mokrym skrzydłem w sercu dmucha. DO BOGUMIŁY
Chcąc wiedzieć, jakom w twojej łasce, Bogumiło, Słałem serce na wzwiady; to się
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 93
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Złotorogiego stawię-ć przed ołtarze Wołu, z tym wierszem na tablicy z złota: Tyrsis Wenery sługa do żywota. DO WIATRÓW
Wiatry, moskiewskiej komornicy strony, Śniegowe Eury, mroźne Akwilony! Co w was tchu, co dmy, co ducha i siły, Przez ten niepokój, co wam zawsze miły, Przez rozbój barek i przez morskie wały Proszę, abyście w piersi me wywiały, Że w nich me ognie albo zadmuchniecie, Albo je na śmierć moję rozedmiecie. Bo ja za równe szczęście sobie biorę, Że ognie zgasną albo że sam zgorę. NA TRAF
Wczora u gładkiej dziewczyny Na wierzchu białej pierzyny Widziałem serc naszych mękę:
Złotorogiego stawię-ć przed ołtarze Wołu, z tym wierszem na tablicy z złota: Tyrsis Wenery sługa do żywota. DO WIATRÓW
Wiatry, moskiewskiej komornicy strony, Śniegowe Eury, mroźne Akwilony! Co w was tchu, co dmy, co ducha i siły, Przez ten niepokój, co wam zawsze miły, Przez rozbój barek i przez morskie wały Proszę, abyście w piersi me wywiały, Że w nich me ognie albo zadmuchniecie, Albo je na śmierć moję rozedmiecie. Bo ja za równe szczęście sobie biorę, Że ognie zgasną albo że sam zgorę. NA TRAF
Wczora u gładkiej dziewczyny Na wierzchu białej pierzyny Widziałem serc naszych mękę:
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 94
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
za nowa światłość była, Podług nauki mojej dyskuruję, Widzę, że się w niej jasność pomnożyła I że się wznosząc od niskiej krainy Najwyższe gwiazdy pozad zostawiła, W niebo sprawując sobie przenosiny. Wtem Merkuryjusz, lecąc ku dołowi, Takie mi o niej zwiastował nowiny: „Nowy, o siostro, przybył Atlantowi Ciężar na barki, niebu ku ozdobie I wiecznej sławie polskiemu krajowi: Cny Otwinowski, naskarbiwszy sobie Sławy u świata, u braciej miłości, Łaski u bogów, zostawiwszy w grobie Śmiertelny łupież i oziębłe kości, Lepszą swą częścią przeniknął obłoki I usiadł w niebie, w gwiazdecznej światłości. Tak chciał mieć Jowisz i boskie wyroki, Płakać go
za nowa światłość była, Podług nauki mojej dyskuruję, Widzę, że się w niej jasność pomnożyła I że się wznosząc od niskiej krainy Najwyższe gwiazdy pozad zostawiła, W niebo sprawując sobie przenosiny. Wtem Merkuryjusz, lecąc ku dołowi, Takie mi o niej zwiastował nowiny: „Nowy, o siostro, przybył Atlantowi Ciężar na barki, niebu ku ozdobie I wiecznej sławie polskiemu krajowi: Cny Otwinowski, naskarbiwszy sobie Sławy u świata, u braciej miłości, Łaski u bogów, zostawiwszy w grobie Śmiertelny łupież i oziębłe kości, Lepszą swą częścią przeniknął obłoki I usiadł w niebie, w gwiazdecznej światłości. Tak chciał mieć Jowisz i boskie wyroki, Płakać go
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 142
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w kwiaty rożne przystroiła, Których kolor i zapach przechodził dziardyny Włoskie i wszytkie wonie sabejskiej krainy. Wtąż i nieba jakoby weselsze się zdały, A łagodne zefiry ze wszytkich stron wiały. Na stronie niedaleko stał jej woz złocony, Rożami, tulipany wszytek umajony. Miasto koni łabęcie z wyniosłymi karki Zaprzężone ciągną woz pierzchliwymi barki.
Jedwabne na nich szory, pasy i z lejcami, Które rządził najgładszy między Amorami. W tej pompie, skoro przy mnie tuż prawie stanęła, W ten właśnie sposób do mnie mowę swą zaczęła: Tobie nad inszych wierna miłość by przystała, Która już dawno serce twoje hartowała Swoim ogniem. Jak żołnierz, który ostrzelany
w kwiaty rożne przystroiła, Ktorych kolor i zapach przechodził dziardyny Włoskie i wszytkie wonie sabejskiej krainy. Wtąż i nieba jakoby weselsze się zdały, A łagodne zefiry ze wszytkich stron wiały. Na stronie niedaleko stał jej woz złocony, Rożami, tulipany wszytek umajony. Miasto koni łabęcie z wyniosłymi karki Zaprzężone ciągną woz pierzchliwymi barki.
Jedwabne na nich szory, pasy i z lejcami, Ktore rządził najgładszy między Amorami. W tej pompie, skoro przy mnie tuż prawie stanęła, W ten właśnie sposob do mnie mowę swą zaczęła: Tobie nad inszych wierna miłość by przystała, Ktora już dawno serce twoje hartowała Swoim ogniem. Jak żołnierz, ktory ostrzelany
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 252
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Fana in quibus consultaturi conveniunt, macella potius et inferni restibula dixeris. La Bizardière.
Nie wiem cale, od czego zacząć, bo i w tej izbie często nie widać ni początku, ni końca. Na powierzchowny rzucisz nieporządek oko? Żal cię bierze godnego marszałka czy dyrektora izby, który mając całej Rzepltej ciężar na swych barkach dźwigać i z początku sesji każdej zawsze z godzinę i przez całe sesyje, jakby nie miał nic lepszego robić, pasować się, szamotać się musi z ludzi gminem i z ustawiczną falą, pchającą się na śrzodek izby, musi swymi ich ramionami i laską ową tak
poważną odpychać. Posłów nie widzą posłowie, słyszeć się nie
Fana in quibus consultaturi conveniunt, macella potius et inferni restibula dixeris. La Bizardière.
Nie wiem cale, od czego zacząć, bo i w tej izbie często nie widać ni początku, ni końca. Na powierzchowny rzucisz nieporządek oko? Żal cię bierze godnego marszałka czy dyrektora izby, który mając całej Rzepltej ciężar na swych barkach dźwigać i z początku sessyi każdej zawsze z godzinę i przez całe sessyje, jakby nie miał nic lepszego robić, passować się, szamotać się musi z ludzi gminem i z ustawiczną falą, pchającą się na śrzodek izby, musi swymi ich ramionami i laską ową tak
poważną odpychać. Posłów nie widzą posłowie, słyszeć się nie
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 223
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
czerwonych złotych. Tameśmy i innych wiele widzieli raritates et specialitates.
Stamtąd do pałacu powracając, widzieliśmy locum Akademie Padvensis, która na całą włoską ziemię sławna, bo się wszytkie studia, a najwięcej medica tractantur. 21v
Dnia 5 Decembris. Mszy św. w kaplicy św. Antoniego wysłuchawszy, jechaliśmy recta do barek (bochmy konie i wozy w Padwie, jadąc do Wenecji, zostawili), których pięć nas ledwie zabrało wszytkich. Te barki są podobne batom pięknym z pokojami barzo wesołemi i gankami, któremi z Padwy mil 18 włoskich wszytko kanałami jeżdżą miedzy pałacami wyśmienitemi, ogrodami,
perspektywami osobliwemi. Tak iż tych mil kilkanaście jadać
czerwonych złotych. Tameśmy i innych wiele widzieli raritates et specialitates.
Stamtąd do pałacu powracając, widzieliśmy locum Academiae Padvensis, która na całą włoską ziemię sławna, bo się wszytkie studia, a najwięcej medica tractantur. 21v
Dnia 5 Decembris. Mszy św. w kaplicy św. Antoniego wysłuchawszy, jechaliśmy recta do barek (bochmy konie i wozy w Padwie, jadąc do Wenecjej, zostawili), których pięć nas ledwie zabrało wszytkich. Te barki są podobne batom pięknym z pokojami barzo wesołemi i gankami, któremi z Padwy mil 18 włoskich wszytko kanałami jeżdżą miedzy pałacami wyśmienitemi, ogrodami,
perspektywami osobliwemi. Tak iż tych mil kilkanaście jadać
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 147
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
na całą włoską ziemię sławna, bo się wszytkie studia, a najwięcej medica tractantur. 21v
Dnia 5 Decembris. Mszy św. w kaplicy św. Antoniego wysłuchawszy, jechaliśmy recta do barek (bochmy konie i wozy w Padwie, jadąc do Wenecji, zostawili), których pięć nas ledwie zabrało wszytkich. Te barki są podobne batom pięknym z pokojami barzo wesołemi i gankami, któremi z Padwy mil 18 włoskich wszytko kanałami jeżdżą miedzy pałacami wyśmienitemi, ogrodami,
perspektywami osobliwemi. Tak iż tych mil kilkanaście jadać, nie znajdzie miejsca, gdzie by nie miało co osobliwie visum et animum recreare.
W pół drogi do Wenecji z Padwy nocowaliśmy
na całą włoską ziemię sławna, bo się wszytkie studia, a najwięcej medica tractantur. 21v
Dnia 5 Decembris. Mszy św. w kaplicy św. Antoniego wysłuchawszy, jechaliśmy recta do barek (bochmy konie i wozy w Padwie, jadąc do Wenecjej, zostawili), których pięć nas ledwie zabrało wszytkich. Te barki są podobne batom pięknym z pokojami barzo wesołemi i gankami, któremi z Padwy mil 18 włoskich wszytko kanałami jeżdżą miedzy pałacami wyśmienitemi, ogrodami,
perspektywami osobliwemi. Tak iż tych mil kilkanaście jadać, nie znajdzie miejsca, gdzie by nie miało co osobliwie visum et animum recreare.
W pół drogi do Wenecjej z Padwy nocowaliśmy
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 147
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
w sobie barzo specjalne. Niemniej też galanterii w nim różnych, jakoż piktur, takteż struktur. Ogród barzo delikatny; cytryn, cytronad, pomarańczy różnych portugalskich abundantiam summam w ogrodzie. Tamże dwie barzo wspaniałe galerie i kaplica porządna, w której mszy św. wysłuchawszy.
Dnia 6 Decembris. Jechaliśmy, wsiadszy na barki, continuando iter do Wenecji, także wszytko miedzy pałacami i ogrodami wszytko niepoślednemi. Miedzy inszemi jeden pałac nowej struktury w gwiazdę, to jest stellata proportione, wystawiony, barzo specjalny i niepospolity. Wenecja
Przyjeżdżając do Wenecji o mil 2 włoskich kanał się kończy, a morze zaczyna. 22 Skąd widzieć Wenecją
w sobie barzo specjalne. Niemniej też galanterii w nim różnych, jakoż piktur, takteż struktur. Ogród barzo delikatny; cytryn, cytronad, pomarańczy różnych portugalskich abundantiam summam w ogrodzie. Tamże dwie barzo wspaniałe galerie i kaplica porządna, w której mszy św. wysłuchawszy.
Dnia 6 Decembris. Jechaliśmy, wsiadszy na barki, continuando iter do Wenecjej, także wszytko miedzy pałacami i ogrodami wszytko niepoślednemi. Miedzy inszemi jeden pałac nowej struktury w gwiazdę, to jest stellata proportione, wystawiony, barzo specjalny i niepospolity. Wenecja
Przyjeżdżając do Wenecjej o mil 2 włoskich kanał się kończy, a morze zaczyna. 22 Skąd widzieć Wenecją
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 148
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004