rozum, daj królowi serce, Daj wnętrzną zgodę, czego z dusze życzem, Racz w jedno złączyć Warszawę z Łowiczem, I zajątrzone na swą zgubę myśli Przy swej pomocy na pogaństwo wyśli. 459. DRUGI CHŁOPIEC
I ja z drugimi, wierni katolicy, Do Jeruzalem Pana na oślicy Prowadzę, ścieląc po drodze mu wąskiej Barwiste kwiatki, zielone gałązki. Królu wszech królów, który żyjesz w niebie, Tedyś ty wiedział o jakiej potrzebie, Boś to sam wyrzekł, że Pan potrzebuje — Gdzież sługa, gdzież jej żebrak nie uczuje? Tać zawsze wada wszytkich panów była, Że przed triumfem potrzebują siła: Często bankietu przypłacają głodem
rozum, daj królowi serce, Daj wnętrzną zgodę, czego z dusze życzem, Racz w jedno złączyć Warszawę z Łowiczem, I zajątrzone na swą zgubę myśli Przy swej pomocy na pogaństwo wyśli. 459. DRUGI CHŁOPIEC
I ja z drugimi, wierni katolicy, Do Jeruzalem Pana na oślicy Prowadzę, ścieląc po drodze mu wąskiej Barwiste kwiatki, zielone gałązki. Królu wszech królów, który żyjesz w niebie, Tedyś ty wiedział o jakiej potrzebie, Boś to sam wyrzekł, że Pan potrzebuje — Gdzież sługa, gdzież jej żebrak nie uczuje? Tać zawsze wada wszytkich panów była, Że przed tryumfem potrzebują siła: Często bankietu przypłacają głodem
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 387
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i zielem niech będzie natkany. W rokitowe koszyki zbierzcie ptaszą zobie, niech nagietkiem dokoła pierś obłożę sobie. Jacyntów na sitowe kosze niech nałożą, niech się miesza i stokroś z nierozkwitłą różą. Gwiazdeczniku nanieście, narcyzu z nardami, sosenek ślicznych z brunatnymi modrakami; grzybienie także morskie, kosaczce krzewiste, z krwawnikami wodnymi fiołki barwiste; królewskie piwonije z powojem złączone i wszytkie pestusowe zioła rozkrzewione. Z drzew arabskich przydajcie maju urwanego, dzięcieliny cykropskiej i lauru świeżego; macierzanki z rumienkiem, z ostrzyżem lawendy, szpikanardem i cząbrem obłóżcie mię wszędy; i mirtą z aloesem, jeśli co pomoże, ze wszytkich żniw cylickich uścielcie mi łoże, gdy ostatek mej
i zielem niech będzie natkany. W rokitowe koszyki zbierzcie ptaszą zobie, niech nagietkiem dokoła pierś obłożę sobie. Jacyntów na sitowe kosze niech nałożą, niech się miesza i stokroś z nierozkwitłą różą. Gwiazdeczniku nanieście, narcyzu z nardami, sosenek ślicznych z brunatnymi modrakami; grzybienie także morskie, kosaczce krzewiste, z krwawnikami wodnymi fijałki barwiste; królewskie piwonije z powojem złączone i wszytkie pestusowe zioła rozkrzewione. Z drzew arabskich przydajcie maju urwanego, dzięcieliny cykropskiej i lauru świeżego; macierzanki z rumienkiem, z ostrzyżem lawendy, szpikanardem i cząbrem obłóżcie mię wszędy; i mirtą z aloesem, jeśli co pomoże, ze wszytkich żniw cylickich uścielcie mi łoże, gdy ostatek mej
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 130
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Tak ku starości skąpsze przyrodzenie, A z nim bogate ozdoby ustają, Ziemia w podeszłych leciech zstateczniała, W płaszcz się bez wzorów panieńskich ubrała. 3
A kiedy żartkim uniesione lotem Skrzydlaste z świata leciały miesiące, Maj, iż był cięższym powleczony złotem,
Pióro upuścił z szyje błyskające. Z spracowanego czoła rzucił potem Różdżki z barwistych kwiateczków pachnące, Które iż bliskie padły na ogrody, Maj wiecznie kwitnie od tamtej urody. 4
Kwitnie, a przy nim swej rozkoszy sidła Śmiały Cypryjczyk potajemnie stawia, Sam, prędkolotne ułożywszy skrzydła, Łowem się dzieciuch swawolny zabawia. Żeby ognista broń mu nie ostydła, Ostre płomieniem żeleźce zaprawia, A ledwie okiem dojźrzy co
Tak ku starości skąpsze przyrodzenie, A z nim bogate ozdoby ustają, Ziemia w podeszłych leciech zstateczniała, W płaszcz się bez wzorów panieńskich ubrała. 3
A kiedy żartkim uniesione lotem Skrzydlaste z świata leciały miesiące, Maj, iż był cięższym powleczony złotem,
Pióro upuścił z szyje błyskające. Z spracowanego czoła rzucił potem Różdżki z barwistych kwiateczków pachnące, Które iż bliskie padły na ogrody, Maj wiecznie kwitnie od tamtej urody. 4
Kwitnie, a przy nim swej rozkoszy sidła Śmiały Cypryjczyk potajemnie stawia, Sam, prędkolotne ułożywszy skrzydła, Łowem się dzieciuch swawolny zabawia. Żeby ognista broń mu nie ostydła, Ostre płomieniem żeleźce zaprawia, A ledwie okiem dojźrzy co
Skrót tekstu: CezMelBar_II
Strona: 165
Tytuł:
Melodia krzykliwego na wiosnę słowika
Autor:
Franciszek Józef Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitalamia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1652
Data wydania (nie wcześniej niż):
1652
Data wydania (nie później niż):
1652
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
TREN XXXVIII OD WIOSNY
Wesołe czasy wdzięcznej nastawają wiosny, Minęła blada zima, minął już czas posny, Nową barwę świat bierze trybem swej natury, Po równych łąkach ścieląc szmaragd i purpury, Gdzie człowiek okiem rzuci, Nigdzież go nie zasmuci.
Mnie tylko oczy bolą, jam sam jeden, który I na barwiste łąki, i na śliczne góry Śmiele patrzyć nie mogę; bliski lub daleki Ich prospekt podnieść na się nie da mi powieki. WZROK
Łzami podeszłe oczy Wieczna mi zima mroczy.
Pełen świat zapaszystej z rozlicznych ziół woni, Kiedy lekkim wietrzykiem zaszumi Fawoni; Niechaj Arab balsamem zaprawuje suszki, Dosyć na Polskę róże, fiołki,
TREN XXXVIII OD WIOSNY
Wesołe czasy wdzięcznej nastawają wiosny, Minęła blada zima, minął już czas posny, Nową barwę świat bierze trybem swej natury, Po równych łąkach ścieląc szmaragd i purpury, Gdzie człowiek okiem rzuci, Nigdzież go nie zasmuci.
Mnie tylko oczy bolą, jam sam jeden, który I na barwiste łąki, i na śliczne góry Śmiele patrzyć nie mogę; bliski lub daleki Ich prospekt podnieść na się nie da mi powieki. WZROK
Łzami podeszłe oczy Wieczna mi zima mroczy.
Pełen świat zapaszystej z rozlicznych ziół woni, Kiedy lekkim wietrzykiem zaszumi Fawoni; Niechaj Arab balsamem zaprawuje suszki, Dosyć na Polskę róże, fijołki,
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 520
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żeby KiM. raczył. Przydano niżej, jeśliby się z obywatelów który conscius pokazał, aby sąd był pewmy na sejmie przez deputaty senatorskiego i poselskiego koła. To my tak, a Wiśliczanie zaś jako? Ato. widzę, rozciągają przed żołnierzmi swymi pargamin jakiś wielki ze dwiema wielkiemi pieczęciami, na sznurach jedwabnych barwistych zawieszonemi, i powiadają im, że to jest asekuracva od KiMci, to jest, dostateczny warunek na upewnienie Rzpltej i nas też, prostą szlachtę, przez uniwersał swój de data 25 Septembris, tymże zarzucają, powiadając w te słowa: »Macie dostateczne warunki na ubezpieczenie i upewnienie Rzpltej, przez nas tu powtórzone
żeby KJM. raczył. Przydano niżej, jeśliby się z obywatelów który conscius pokazał, aby sąd był pewmy na sejmie przez deputaty senatorskiego i poselskiego koła. To my tak, a Wiśliczanie zaś jako? Ato. widzę, rozciągają przed żołnierzmi swymi pargamin jakiś wielki ze dwiema wielkiemi pieczęciami, na sznurach jedwabnych barwistych zawieszonemi, i powiadają im, że to jest asekuracva od KJMci, to jest, dostateczny warunek na upewnienie Rzpltej i nas też, prostą szlachtę, przez uniwersał swój de data 25 Septembris, tymże zarzucają, powiadając w te słowa: »Macie dostateczne warunki na ubezpieczenie i upewnienie Rzpltej, przez nas tu powtórzone
Skrót tekstu: ZebrzApolCz_III
Strona: 218
Tytuł:
Apologia abo sprawota szlachcica polskiego.
Autor:
Zebrzydowski Mikołaj
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
niż ad Lydium lapidem fortuny twojej, kiedy ten kwiat Panieńskiej niewinności z tego Wirydarza bierzesz, w którym pod pilną Najjaśniejszej Królowej Pani Mojej Miłościwej protekcją zamagać się w lata, nic innego nie jest, tylko jedne drugich przyjemniejsze dawać życia nie nagannego wonności. Więdnieją przy tym Najjaśniejszym ciernia nieznającym liliecie zawołane Hesperyiskie ogrody, blednieją przy barwistym wesołej młodości kwieciu powietrzne Semiramidy roże. Nie tak pięknych barw, niezliczone roje, pyszny ptak na oczastym ukazuje pierzu, jako z siebie powabnych ustawiczny Najjaśniejszej Królowej P. M. M. kwieciem, jako bujna Septemtrionu Florentia rozlicznych cnot wydaje kolory. Oczywisty ten pomyślnych dalszych twoich fortun argument; gdy z tego ziemskiego Raju,
niż ad Lydium lapidem fortuny twoiey, kiedy ten kwiat Panieńskiey niewinności z tego Wirydarza bierzesz, w ktorym pod pilną Nayiaśnieyszey Krolowey Páni Moiey Miłościwey protekcyą zámagáć się w lata, nic innego nie iest, tylko iedne drugich przyięmnieysze dawáć życia nie nagannego wonności. Więdnieią przy tym Nayiaśnieyszym ciernia nieznaiącym liliecie záwołáne Hesperyiskie ogrody, blednieią przy barwistym wesołey młodości kwieciu powietrzne Semiramidy roże. Nie ták pięknych barw, niezliczone roie, pyszny ptak ná oczastym ukázuie pierzu, iáko z siebie powabnych ustawiczny Nayiaśnieyszey Krolowey P. M. M. kwieciem, iáko buyna Septemtrionu Florentia rozlicznych cnot wydaie kolory. Oczywisty ten pomyślnych dalszych twoich fortun argument; gdy z tego ziemskiego Raiu,
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 27
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
czasy Od Ciebie nakręcone ogniste kompasy; I ziemia rąk twych dzieło, i wody zamknione, Rozlicznymi tworami wszędy napełnione. Któż rzekom i krynicom przysparza ciekącej Wody? któż spuszcza rosy w letny znój gorący? Któż chłodzi deszczem ziemię, a zemdlone zioła Obczerstwia, zali nie Ty sam, o Panie, zgoła? Tobie kwoli barwiste sieje wiosna kwiecie I sowity urodzaj ziemia daje lecie, Tobie jesień owoce przynosi doźrałe, A zima ziemię kryje w swoje płaszcze białe. Niezliczone twe czyny wszechmocne, zaiste, Niepojęte roboty, o Panie, wieczyste. Bądźże tedy na wieki od nas pochwalony Za wszytkie dobrodziejstwa, Boże nieskończony. Żywże nas, póki
czasy Od Ciebie nakręcone ogniste kompasy; I ziemia rąk twych dzieło, i wody zamknione, Rozlicznymi tworami wszędy napełnione. Któż rzekom i krynicom przysparza ciekącej Wody? któż spuszcza rosy w letny znój gorący? Któż chłodzi deszczem ziemię, a zemdlone zioła Obczerstwia, zali nie Ty sam, o Panie, zgoła? Tobie kwoli barwiste sieje wiosna kwiecie I sowity urodzaj ziemia daje lecie, Tobie jesień owoce przynosi doźrałe, A zima ziemię kryje w swoje płaszcze białe. Niezliczone twe czyny wszechmocne, zaiste, Niepojęte roboty, o Panie, wieczyste. Bądźże tedy na wieki od nas pochwalony Za wszytkie dobrodziejstwa, Boże nieskończony. Żywże nas, póki
Skrót tekstu: PotPieśRKuk_I
Strona: 466
Tytuł:
Pieśni różne
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1669 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rosiejskim kraju Lilidorę. Ta zaledwie z jutrzenką na Olimpie raną Pokazała niskiemu światu twarz różaną, Zaraz z Septemtryjonu śniegi z zimą sprosną Uciekły, na ich miejsce młody Zefir z wiosną Nastąpiwszy, kwiatami pola uhaftował. Tej rozmaryn wrodzoną przyjemność darował. Tej róże sromieźliwe wstydu udzieliły, Tej ciało białością swą lilije okryły, Tej fiołki barwiste i pachniące zioła Koronę dla świetnego zgotowały czoła,
Tę nabatejskie kołem otoczyły wonie, Tę gracyje na wdzięcznym piastowały łonie, Tę kameny na wierzchu libetryjskiej skały Przy muzyce niebieską rosą wykąpały. Ta w jednej nawie z matką moją pianorodną Na oceanie wielkim pływać była godną. Tę ja, gdy zamyślała boskiemu imieniu Służby oddać u Westy
rosiejskim kraju Lilidorę. Ta zaledwie z jutrzenką na Olimpie raną Pokazała niskiemu światu twarz różaną, Zaraz z Septemtryjonu śniegi z zimą sprosną Uciekły, na ich miejsce młody Zefir z wiosną Nastąpiwszy, kwiatami pola uhaftował. Tej rozmaryn wrodzoną przyjemność darował. Tej róże sromieźliwe wstydu udzieliły, Tej ciało białością swą lilije okryły, Tej fijołki barwiste i pachniące zioła Koronę dla świetnego zgotowały czoła,
Tę nabatejskie kołem otoczyły wonie, Tę gracyje na wdzięcznym piastowały łonie, Tę kameny na wierzchu libetryjskiej skały Przy muzyce niebieską rosą wykąpały. Ta w jednej nawie z matką moją pianorodną Na oceanie wielkim pływać była godną. Tę ja, gdy zamyślała boskiemu imieniu Służby oddać u Westy
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 18
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
ta jest tluściejsza/ nie chędoga. Tę Serapion Chironią mianuje. Plin: lib: 12. cap: 23. Miejsce/ i Wybór.
NAjduje się tylko w Afryce samej/ i to nie wszędzie/ tylko niedaleko miasta Cyreny/ tam gdzie był niekiedy kościół Jowiszów/ którego tamci obywatele Amonem zwali. Naprzedniejszy i nalepszy barwisty/ światły i przeźroczysty/ niemając w sobie żadnego plugastwa/ jako trzaszczek/ kamyczków/ piasku/ i jakichkolwiek innych śmieci: kadzidłu białemu podobny/ w gruzełkach drobnych/ gęsty/ pachniący/ jako bobrowe stroje: Smaku gorzkiego. A ten jest/ który Grekowie zowią Thraustron. To jest: w małych gruzełkach/ zdadzący
tá iest tluścieysza/ nie chędoga. Tę Serapion Chironią miánuie. Plin: lib: 12. cap: 23. Mieysce/ y Wybor.
NAyduie sie tylko w Afryce sámey/ y to nie wsżędźie/ tylko niedáleko miástá Cyreny/ tám gdźie był niekiedy kośćioł Iowiszow/ ktorego támći obywatele Amonem zwáli. Naprzednieyszy y nalepszy bárwisty/ świátły y przeźrocżysty/ niemáiąc w sobie żádnego plugástwá/ iáko trzasczek/ kámyczkow/ piasku/ y iákichkolwiek inych śmieći: kádźidłu białemu podobny/ w gruzełkách drobnych/ gęsty/ pachniący/ iáko bobrowe stroie: Smáku gorzkiego. A ten iest/ ktory Grekowie zowią Thraustron. To iest: w máłych gruzełkách/ zdádzący
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 216
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
graniem, abo ją to tym owa zmiękczywa śpiewaniem. PIEŚŃ II
Nie zawsze eury Ocean mordują, nie zawsze w Kaukaz usilne szturmują – igrzyska czasem temu pozwalają, tego zefirom zaś powiewać dają.
Nie zawsze cebrem Pleijady leją, pomierniej czasem krople swoje sieją; więc mokry obłok nie zawsze się włóczy, czasem się w tęczę barwistą obłóczy.
Nie zawsze gęste mgły się zawieszają, nie same zawsze na łąki padają – spuszcza się podczas i perłowa rosa, kiedy się mile zapocą niebiosa.
Równie tak ludzie nie już zawsze mają siedzieć w frasunkach, gdy ich raz doznają, nie już o ziemię porzucać nadzieje, gdy się nie k myśli wesołej co dzieje
graniem, abo ją to tym owa zmiękczywa śpiewaniem. PIEŚŃ II
Nie zawsze eury Ocean mordują, nie zawsze w Kaukaz usilne szturmują – igrzyska czasem temu pozwalają, tego zefirom zaś powiewać dają.
Nie zawsze cebrem Pleijady leją, pomierniej czasem krople swoje sieją; więc mokry obłok nie zawsze się włóczy, czasem się w tęczę barwistą obłóczy.
Nie zawsze gęste mgły się zawieszają, nie same zawsze na łąki padają – spuszcza się podczas i perłowa rosa, kiedy się mile zapocą niebiosa.
Równie tak ludzie nie już zawsze mają siedzieć w frasunkach, gdy ich raz doznają, nie już o ziemię porzucać nadzieje, gdy się nie k myśli wesołej co dzieje
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 38
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001