łono poufałego wiernego przyjaciela. Konwersacja jego oświeca, wspiera i bawi, zapala do dobrego, pobudza do trwałości w cnocie, uśmierza zapalczywość żądz, jednym słowem daje czasowi walor jemu właściwy. Ksiąg czytanie i pracą i zabawą nazwać można, jako albowiem są takowe, które ucząc umysł natężają, są i takie, które gdy bawią przystojnie, wzmacniają imaginacją i sposobią do dalszej nauki. MONITOR Na R. P. 1772. Nro: XI. Dnia 5. Lutego.
Motus doceri gaudet Jonicos, Matura virgo, et fingitur artubus Jam nunc et incestos amores, De tenero meditatur vngui. Hor: lib. III. Od: VI.
List
łono poufałego wiernego przyiaciela. Konwersacya iego oświeca, wspiera y bawi, zapala do dobrego, pobudza do trwałości w cnocie, uśmierza zapalczywość żądz, iednym słowem daie czasowi walor iemu właściwy. Xiąg czytanie y pracą y zabawą nazwać można, iako albowiem są takowe, ktore ucząc umysł natężaią, są y takie, ktore gdy bawią przystoynie, wzmacniaią imaginacyą y sposobią do dalszey nauki. MONITOR Na R. P. 1772. Nro: XI. Dnia 5. Lutego.
Motus doceri gaudet Jonicos, Matura virgo, et fingitur artubus Jam nunc et incestos amores, De tenero meditatur vngui. Hor: lib. III. Od: VI.
List
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 75
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
się na ten czas z pościeli ruszają. Aże wszytek/ wzięło czas do Mody ubranie; Nie mogło być w Kaplicy Mszy Świętej słuchanie? Za tym hojny stół/ czasu zabierze niemało: Potym muzyka/ trele/ aż już dnia nie zstało. Którego/ jeśli ognie wieczorne nadstawią; Będzie takich spraw dosyć/ którymi się bawią. Dopiero po pułnocy/ abo ku świtaniu/ Leniwym/ zmorzone snem/ mają się ku spaniu. I tak wszytkie godziny strawią na próżności; A nie masz czasu/ oddać/ Niebu powinności. Więc gdy Bóg należytej z nich nie ma ofiary; Czy nie godneż takowe ciężkiej z Nieba kary? Ale wroćmy do
się ná ten czás z pośćieli ruszáią. Aże wszytek/ wźięło czáś do Mody vbránie; Nie mogło bydź w Káplicy Mszy Swiętey słuchánie? Za tym hoyny stoł/ czásu zábierze niemáło: Potym muzyká/ trele/ áż iuż dniá nie zstáło. Ktorego/ ieśli ognie wieczorne nadstáwią; Będźie tákich spraw dosyć/ ktorymi się báwią. Dopiero po pułnocy/ ábo ku świtániu/ Leniwym/ zmorzone snem/ máią się ku spániu. Y ták wszytkie godźiny strawią ná prożnośći; A nie mász czásu/ oddać/ Niebu powinności. Więc gdy Bog náleżytey z nich nie ma ofiáry; Czy nie godneż tákowe cięzkiey z Niebá kary? Ale wroćmy do
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: Bv
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
nosi/ Wszeteczne sprawy moje/ tym postępkiem głosi. Pytał dalej: Powiedz mi/ co za grzech przyczyną? Dla którego/ mizerni/ wiecznie ludzie giną. Odpowie: Iż Mężczyzna/ ma/ w piekło dróg wiele; Lecz Niewiastom/ czworaki grzech gościnieć ściele. Nieczystość: że się rady zbytnie ubierają: Ze się bawią czarami: w Spowiedź grzechów tają. Spytał jeszcze na koniec/ tak barzo stroskana/ Jeśli jakim/ mogła być kształtem ratowana? Lecz już na to pytanie/ i słowa nie rzekła: Bo porwana od Smoka/ przepadła do Piekła. (Muchy, (Skutki Mody, (Ogony DEMOKRIT Tęż Mody próżność, żartami wyraża
nosi/ Wszeteczne spráwy moie/ tym postępkiem głośi. Pytáł dáley: Powiedz mi/ co zá grzech przyczyną? Dlá ktorego/ mizerni/ wiecznie ludźie giną. Odpowie: Iż Mężczyzná/ má/ w piekło drog wiele; Lecz Niewiástom/ czworáki grzech gośćinieć śćiele. Nieczystość: że się rády zbytnie vbieráią: Ze się báwią czárámi: w Spowiedź grzechow táią. Spytał ieszcze ná koniec/ ták bárzo stroskána/ Ieśli iákim/ mogłá bydź ksztáłtem rátowána? Lecz iuż ná to pytánie/ y słowá nie rzekłá: Bo porwána od Smoká/ przepádłá do Piekłá. (Muchy, (Skutki Mody, (Ogony DEMOKRIT Tęż Mody prożność, żártámi wyraża
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C4
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
potencji saskiej, którą podjazdami polacy urywają, a wojska saskie mocnią się i gromadzą nad Pilicą rzeką. Z Litwy saskie regimenta wyszły wszystkie tamże na rozerwanie świętej konfederacji: ten tytuł sobie konfederacja i marszałkowie przywłaszczali.
Ipan hetman i Litwa cicho siedzi, ale ustawiczne legacje urgent ad eandem resolutionem. Moskwy wielkie wojska w polskich Prusach bawią się, nie mieszając się do tych rewolucyj.
Król szwedzki niepotrzebnym azardem traci insulę Rugię, i sam do Stralshunda uchodzi straciwszy ludzi siła.
Gurzyński marszałek związkowy, wiele po sobie pokazawszy dowodów zdrady, enormiter zrzucony, na jego miejscu installowany ip. Branicki. Annus 1716.
Sasi ubiegli pod pozorem subfavore armistitii fortecę Zamojską,
potencyi saskiéj, którą podjazdami polacy urywają, a wojska saskie mocnią się i gromadzą nad Pilicą rzeką. Z Litwy saskie regimenta wyszły wszystkie tamże na rozerwanie świętéj konfederacyi: ten tytuł sobie konfederacya i marszałkowie przywłaszczali.
Jpan hetman i Litwa cicho siedzi, ale ustawiczne legacye urgent ad eandem resolutionem. Moskwy wielkie wojska w polskich Prusach bawią się, nie mieszając się do tych rewolucyj.
Król szwedzki niepotrzebnym azardem traci insulę Rugię, i sam do Stralshunda uchodzi straciwszy ludzi siła.
Gurzyński marszałek związkowy, wiele po sobie pokazawszy dowodów zdrady, enormiter zrzucony, na jego miejscu installowany jp. Branicki. Annus 1716.
Sasi ubiegli pod pozorem subfavore armistitii fortecę Zamojską,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 308
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
póki tu był/ wzniecały się najazdy Tatarskie/ domowe niesnaski/ burdy postronne: tedyć chwała Bogu teraz/ że się od nas wyprowadził/ i uczynił sobie siedlisko więcej niż nad pultorasta mil od krańca ziemie/ co na niej mieszkamy. Rzecze mi kto naprzód/ że się tam nie wszystko wywiodło z tych dymów co się bawią miedzy nami/ jest ich tu jeszcze niemało przy ziemi które szkodzić mogą: a Kometa nie tylo znaczy te/ które tam wyszły na powietrze/ ale też i drugie co miedzy nami mieszkają/ i szkodzić nam mogą. A potym powie kto/ że więcej nam uczynić może para ta ziemska i zaduch/ gdy się zbierze
poki tu był/ wzniecáły się naiázdy Tátárskie/ domowe niesnaski/ burdy postronne: tedyć chwałá Bogu teraz/ że sie od nas wyprowádźił/ y vczynił sobie śiedlisko więcey niż nád pultorástá mil od krańcá źiemie/ co ná niey mieszkamy. Rzecze mi kto naprzod/ że sie tám nie wszystko wywiodło z tych dymow co sie báwią miedzy námi/ iest ich tu ieszcze niemáło przy źiemi któré szkodźić mogą: á Kometá nie tylo znáczy te/ ktoré tám wyszły ná powietrze/ ále też y drugie co miedzy námi mieszkáią/ y szkodźić nam mogą. A potym powie kto/ że więcey nam vczynić może párá tá źiemska y zaduch/ gdy sie zbierze
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: B2v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
daje i sok bardziej słodki Niż kanaryjska trzcina albo pszczelne kłódki, Wtenczas już rękę zniesie i znój ogrodowy I jak palma podnosi pod ciężarem głowy, Zwłaszcza w panieńskich rękach, gdy go jak po chwoście Kota pogłaszcze która: i wzmiąż, i wzwyż roście. Jakoż one, chcąc swoje tym ozdobić sady I wirydarze zielem, bawią się z nim rady: Jedna go rosą poi, druga na wzrost mierzy, Ta pod kształt wtyka, ta go i siostrze nie zwierzy, Ta grubym do pierścienia źdźbłem goni jak w szrankach, Ta palcami przebiera jako na multankach. A ziele też na wdzięczność wszelką się zdobywa I krasy im przydaje, i piersi nadziewa
daje i sok bardziej słodki Niż kanaryjska trzcina albo pszczelne kłódki, Wtenczas już rękę zniesie i znój ogrodowy I jak palma podnosi pod ciężarem głowy, Zwłaszcza w panieńskich rękach, gdy go jak po chwoście Kota pogłaszcze która: i wzmiąż, i wzwyż roście. Jakoż one, chcąc swoje tym ozdobić sady I wirydarze zielem, bawią się z nim rady: Jedna go rosą poi, druga na wzrost mierzy, Ta pod kształt wtyka, ta go i siostrze nie zwierzy, Ta grubym do pierścienia źdźbłem goni jak w szrankach, Ta palcami przebiera jako na multankach. A ziele też na wdzięczność wszelką się zdobywa I krasy im przydaje, i piersi nadziewa
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 47
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ich dotknął bez obłudy), Choć tam przez ciemne płyną rzeki gaje I choć miech tylny wietrzyku dodaje. NA SEN
Dwie bramie, jako poetowie bają, Są w piekle, z których sny na świat wydają: Pierwszą rogowce podwoje obwodzą, A przez tę furtę sny prawdziwe chodzą; Druga słoniowa, a przy tej się bawią Te sny, które się nigdy nie wyjawią.
Śniło-ć się, pani, żeś dziś u mnie była. Ten sen słoniowa furtka wypuściła I wyszedł pewnie z piersi twej słoniowej; Ale ty, straży uszedszy mężowej, Przybądź, za wodzem idąc, ślepym bogiem: Sen będzie prawdą i wróci się rogiem.
ich dotknął bez obłudy), Choć tam przez ciemne płyną rzeki gaje I choć miech tylny wietrzyku dodaje. NA SEN
Dwie bramie, jako poetowie bają, Są w piekle, z których sny na świat wydają: Pierwszą rogowce podwoje obwodzą, A przez tę furtę sny prawdziwe chodzą; Druga słoniowa, a przy tej się bawią Te sny, które się nigdy nie wyjawią.
Śniło-ć się, pani, żeś dziś u mnie była. Ten sen słoniowa furtka wypuściła I wyszedł pewnie z piersi twej słoniowej; Ale ty, straży uszedszy mężowej, Przybądź, za wodzem idąc, ślepym bogiem: Sen będzie prawdą i wróci się rogiem.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 90
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
krzywdę i słuszne żale I pokaże-ć to na oko, Żem dla ciebie samej ranny głęboko; Uznasz próbą długą, Żem twoim na wieki sługą. POCAŁOWANIE
Kiedyś mi gęby, śliczna dziewko, dała, Dusza z ust moich w twoje przeleciała; Nie ujdziesz skargi
Na twe śliczne wargi, Że się bawią widomym zabojem; Drugi raz gęby Dawaj jak przez zęby: Smaczna-ć ona, ale się jej bojem.
Przypomnij sobie, że podczas tej sprawy Potok z warg moich przepuścił się krwawy, Co było znakiem, Że nieznacznym szlakiem Serce, gospoda krwie, wzięło rany I chciało szczerze Na twych warg papierze Zapisać, że im wiernie
krzywdę i słuszne żale I pokaże-ć to na oko, Żem dla ciebie samej ranny głęboko; Uznasz próbą długą, Żem twoim na wieki sługą. POCAŁOWANIE
Kiedyś mi gęby, śliczna dziewko, dała, Dusza z ust moich w twoje przeleciała; Nie ujdziesz skargi
Na twe śliczne wargi, Że się bawią widomym zabojem; Drugi raz gęby Dawaj jak przez zęby: Smaczna-ć ona, ale się jej bojem.
Przypomnij sobie, że podczas tej sprawy Potok z warg moich przepuścił się krwawy, Co było znakiem, Że nieznacznym szlakiem Serce, gospoda krwie, wzięło rany I chciało szczerze Na twych warg papierze Zapisać, że im wiernie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 289
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
także wszytkich wzajemnie, bez najmniejszej pretensyj, z kasowawszy zobopolne rewersały, wypuszczenie, i do wolności zaraz na tych miast przywrócenie, po podpisanym i ratyfikowanym Traktacie z obudwu stron appromittur.
§. 4. Ostrzega się to jednak osobliwie, iż beneficio Amnestyj Stanisławowi Leszczyńskiemu, i tym którzy z nim trzymając, za Granicą się bawią, jeżeli we trzech Miesiącach od daty podpisu niniejszego Traktatu do ciała Rzpltej niepowrocą, cieszyć się ani zaszczycać nie będzie godziło, i dlatego in casu non resipiscentiae, salva executio paenarum, przeciwko nim in Legibus expressarum, reservatur. Artykuł IX.
KIedy zaś doskonale wewnątrz i zewnątrz przez Prawa teraźniejszego Traktatu obmyślone jest bezpieczeństwo Majestatowi J
także wszytkich wzaiemnie, bez naymnieyszey pretensyi, z kassowawszy zobopolne rewersały, wypuszczenie, y do wolnośći zaraz na tych miast przywrocenie, po podpisanym y ratyfikowanym Traktaćie z obudwu stron appromittur.
§. 4. Ostrzega się to iednak osobliwie, iż beneficio Amnestyi Stanisławowi Leszczyńskiemu, y tym którzy z nim trzymaiąc, zá Granicą się bawią, ieżeli we trzech Mieśiącach od daty podpisu ninieyszego Traktatu do ćiała Rzpltey niepowrocą, ćieszyć się ani zaszczycać nie będźie godźiło, y dlatego in casu non resipiscentiae, salva executio paenarum, przećiwko nim in Legibus expressarum, reservatur. Artykuł IX.
KIedy zaś doskonale wewnątrz y zewnątrz przez Prawa teraźnieyszego Traktatu obmyślone iest beśpieczeństwo Majestatowi J
Skrót tekstu: TrakWarsz
Strona: Kv
Tytuł:
Traktat Warszawski dnia trzeciego Nowembra 1716 roku zkonkludowany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
św. Zuzanny, kędy jej święte ciało i innych kilka świętych męczenników leży.
Dnia 25 Februarii puściłem się wodą do Neapolim na faluce, kędy, favente vento, die 26 na noc stanąłem, lubo z Rzymu do Neapolim stapiędziesiąt mil włoskich rachują. Dokąd inaczej jechać niepodobna (dla bandytów, którzy rozbójstwem się bawią, nie zabijając przecie, jeno obierając cale ze wszytkiego, samego żywcem puszczają!), jeno albo wodą, albo też z prokacym ordynarynym kursorem w kompanijej kilkunastu kawalerów; nic z sobą nie biorąc penitus, jeno owemu prokacemu i za stół, i za
pojazd, to jest za konia i za jedzenie -
św. Zuzanny, kędy jej święte ciało i innych kilka świętych męczenników leży.
Dnia 25 Februarii puściłem się wodą do Neapolim na faluce, kędy, favente vento, die 26 na noc stanąłem, lubo z Rzymu do Neapolim stapiędziesiąt mil włoskich rachują. Dokąd inaczej jechać niepodobna (dla bandytów, którzy rozbójstwem się bawią, nie zabijając przecie, jeno obierając cale ze wszytkiego, samego żywcem puszczają!), jeno albo wodą, albo też z prokacym ordynarynym kursorem w kompaniej kilkunastu kawalerów; nic z sobą nie biorąc penitus, jeno owemu prokacemu i za stół, i za
pojazd, to jest za konia i za jedzenie -
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 211
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004