ci towarzystwo. Za którą informacyją skonfudował się komendant i przepraszał, że to z niewiadomości zrobili. Jakoż tak w samej rzeczy było. W tym też hetman rzekł: „Mości Panowie Pułkownicy! Siadajcie
Waszeci do stołu" i dopiero godniejsi ad primam mensam, a drudzy ad secundam siedli, u którego stołu nie bawiwszy, bo nie wielki był bankiet, gdyż i sami ledwie mieli czym żyć, pojachał Król do obozu i ruszył zaraz popołudniu wojsko, które do noclegu uszło czyli mile, czyli półtory. Armaty zaś i amunicyje od Turków pozostałe Wideń zabrał, gdyż nam brać ich niepodobna było, bo bardzo wielkie działa były, które
ci towarzystwo. Za którą informacyją skonfudował się komendant i przepraszał, że to z niewiadomości zrobili. Jakoż tak w samej rzeczy było. W tym też hetman rzekł: „Mości Panowie Pułkownicy! Siadajcie
Waszeci do stołu" i dopiero godniejsi ad primam mensam, a drudzy ad secundam siedli, u którego stołu nie bawiwszy, bo nie wielki był bankiet, gdyż i sami ledwie mieli czym żyć, pojachał Król do obozu i ruszył zaraz popołudniu wojsko, które do noclegu uszło czyli mile, czyli półtory. Armaty zaś i amunicyje od Turków pozostałe Wideń zabrał, gdyż nam brać ich niepodobna było, bo bardzo wielkie działa były, które
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 71
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Królewskiej Mci z Warszawy, i tego co się subsequenter działo Roku Pańskiego 1700.
Die 3. Iulij Król I. Mć wyjachał z Warszawy przed wieczorem o godzinie siódmej, i ściągnął na noc do Radzymina, z tamtąd
Die 5. tegoż Miesiąca wyjachał, i w Nitawie
Die 14. ejusdem stanął, gdzie nie bawiwszy wyjachał
Die 16. ejusdem do Obozu, i stanął w nim tegoż dnia koło południa.
Die 17. ejusdem Król I. Mć jachał widzieć lewe skrzydło Kawaleryj swojej. Tegoż dnia jeździł do Augustburgu, przed tym Dynemund nazwanego, a potym i do Koberszańcu, który teraz Orangenbaum nazwano.
Die 18. ejusdem
Krolewskiey Mći z Wárszáwy, y tego co się subsequenter dziáło Roku Páńskiego 1700.
Die 3. Iulij Krol I. Mć wyiáchał z Wárszáwy przed wieczorem o godźinie śiodmey, y śćiągnął ná noc do Rádzyminá, z támtąd
Die 5. tegoż Mieśiącá wyiáchał, y w Nitáwie
Die 14. ejusdem stánął, gdźie nie báwiwszy wyiáchał
Die 16. ejusdem do Obozu, y stanął w nim tegoż dniá koło południá.
Die 17. ejusdem Krol I. Mć iáchał widźieć lewe skrzydło Káwáleryi swoiey. Tegoż dniá ieźdźił do Augustburgu, przed tym Dynemund názwánego, á potym y do Koberszáńcu, ktory teraz Orángenbaum názwáno.
Die 18. ejusdem
Skrót tekstu: RelWyj
Strona: 1
Tytuł:
Relacja wyjazdu jego królewskiej mości z Warszawy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
dotkliwości, a nasza konwersacja od tej godziny w miłości i radości zależała. Ta okazja odeszła, a mój kochanek z tysiącznym pozostał ukontentowaniem. Posłałam znowu Memoriał do Dworu nagląc pozwolenie do mego odjazdu. HRABINY SZWEDZKIEJ G** PRZYPADKI HRABINY SZWEDZKIEJ G** PRZYPADKI HRABINI SZWEDZKIEJ G** Część II. PRZYPADKI HRABINY SZWEDZKIEJ G** PRZYPADKI HRABINY SZWEDZKIEJ G**
Bawiwszy się przedtym z sobą tylko przez połowiczne dni, potym całe jeszcze dla naszej miłości wystarczać nam nie chciały. Starał się, aby na moję miłość, którą już w samej rzeczy pozyskał, skromnością, z którą jej zażywał, dopiero sobie zasługiwać, a ja, ośm lat za Mężem bywszy, a nie uznawszy miłości,
dotkliwosci, a nasza konwersacya od tey godziny w miłośći i radosci zależała. Ta okazya odeszła, a moy kochanek z tyśiącznym pozostał ukontentowaniem. Posłałam znowu Memoryał do Dworu nagląc pozwolenie do mego odiazdu. HRABINY SZWEDZKIEY G** PRZYPADKI HRABINY SZWEDZKIEY G** PRZYPADKI HRABINI SZWEDZKIEY G** Część II. PRZYPADKI HRABINY SZWEDZKIEY G** PRZYPADKI HRABINY SZWEDZKIEY G**
Bawiwszy śię przedtym z sobą tylko przez połowiczne dni, potym całe ieszcze dla naszey miłosći wystarczać nam nie chćiały. Starał śię, aby na moię miłość, ktorą iuż w samey rzeczy pozyskał, skromnością, z ktorą iey zażywał, dopiero sobie zasługiwać, a ia, ośm lat za Mężem bywszy, a nie uznawszy miłości,
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 165
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
sposobem zmyślona Eugenia rzeczy umówiwszy, Grafowi tego dnia jeszcze, tęże rozmowkę obiecała, tymi właśnie kondycjami, które przepisała była służebny, to jeszcze od niego żądawszy, żeby twarz na kształt maszkary sztuką kitajki przykrył. Polski.
Graf, z swego szczęścia uweselony, stawił się na miejscu naznaczonym, gdzie blisko dwie godzin się bawiwszy, z wielkim jego ukontentowaniem powrócił na zad. Długo te sprawy się toczyły według obojgu zamysłów, za wielkim pieczołowaniem zmyślony Eugeniej, które ona zachowywała, ile mogła, dla swoich interesów, a strzegła, żeby im nikt nie przeszkodził, pod jakimkolwiek pretekstem nawiedzania. Grafowa zawiści pełna, pobaczywszy te nocne wychadzki Małżonka swego,
sposobem zmyślona Eugenia rzeczy umowiwszy, Graffowi tego dniá ieszcze, tęże rozmowkę obiecáłá, tymi właśnie kondytiámi, ktore przepisałá byłá służebny, to ieszcze od niego żądawszy, żeby twarż ná kształt mászkáry sztuką kitayki przykrył. Polski.
Graff, z swego szczesćia uweselony, stáwił się ná mieyscu náznáczonym, gdźie blisko dwie godźin się báwiwszy, z wielkim iego ukontęntowániem powroćił ná zad. Dlugo te spráwy się toczyły według oboygu zamysłow, zá wielkim pieczołowániem zmyślony Eugeniey, ktore oná záchowywáłá, ile mogłá, dla swoich interessow, á strzegłá, żeby im nikt nie przeszkodźił, pod iákimkolwiek pretextem náwiedzánia. Graffowa zawiśći pełná, pobaczywszy te nocne wychadzki Małżonká swego,
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 45
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
poczcie i nie tylko mu wytrzymał, ale na kilka tysięcy ludzi moskiewskich na placu położył, a nierównym będąc potędze nieprzyjacielowi (bo i Tatarowie plonem moskiewskim obciążeni do domu iść się gotowali), nazad z korzyścią ku królowi bez swych ludzi szkody udał się, który jako się rzekło, ekspugnacyją Głuchowa i Diewicy za- Rok 1664
bawiwszy, żadnych Bidzińskiemu sukursów przeciwko Romadanowskiemu nie dodawał.
Z królem się tedy Bidziński zszedszy i o swoim progresie z moskiewskim wojskiem opowiedziawszy i więźniów niemało oddawszy, a ustawiczną wołokitą w słoty codzienne, w krajach błotnistych i leśnych, a co większa głodnych, wojsko uciemiężone ukazawszy, o wyjściu z Zadnieprza królowi perswadując, ponieważ już też
poczcie i nie tylko mu wytrzymał, ale na kilka tysięcy ludzi moskiewskich na placu położył, a nierównym będąc potędze nieprzyjacielowi (bo i Tatarowie plonem moskiewskim obciążeni do domu iść się gotowali), nazad z korzyścią ku królowi bez swych ludzi szkody udał się, który jako się rzekło, ekspugnacyją Głuchowa i Diewicy za- Rok 1664
bawiwszy, żadnych Bidzińskiemu sukursów przeciwko Romadanowskiemu nie dodawał.
Z królem się tedy Bidziński zszedszy i o swoim progresie z moskiewskim wojskiem opowiedziawszy i więźniów niemało oddawszy, a ustawiczną wołokitą w słoty codzienne, w krajach błotnistych i leśnych, a co większa głodnych, wojsko uciemiężone ukazawszy, o wyjściu z Zadnieprza królowi perswadując, ponieważ już też
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 339
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
IMci i imci ks. kanclerza, abym zaraz szedł do obozu, a stamtąd na Ukrainę, gdyż p. wojewoda krakowski zabawny pogrzebem i nie chce się mu tego niewczasu podejmować, a wojsko się znowu buntować poczyna. A dla Boga! kogóż tak na świecie wyprawowano! Nie mówiwszy nic ze mną na wyjezdnym, bawiwszy mię w Warszawie, i zaraz prosto po jednej wojnie z Warszawy jechać do obozu, nie bywszy w domu! Bo do tego czasu naznaczonego, tj.pour le 15emede septembre,jeno już pięć dni: toćby i Żółkiew minąć przyszło! Tego też ja tu nie mam za dom, gdziem jest, bo
JMci i jmci ks. kanclerza, abym zaraz szedł do obozu, a stamtąd na Ukrainę, gdyż p. wojewoda krakowski zabawny pogrzebem i nie chce się mu tego niewczasu podejmować, a wojsko się znowu buntować poczyna. A dla Boga! kogóż tak na świecie wyprawowano! Nie mówiwszy nic ze mną na wyjezdnym, bawiwszy mię w Warszawie, i zaraz prosto po jednej wojnie z Warszawy jechać do obozu, nie bywszy w domu! Bo do tego czasu naznaczonego, tj.pour le 15emede septembre,jeno już pięć dni: toćby i Żółkiew minąć przyszło! Tego też ja tu nie mam za dom, gdziem jest, bo
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 157
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
bliskim Krassusie pewną wiadomość wziąwszy/ dnia tego dwadzieścia tysięcy kroków uszedł. Krassusa w Samarobrywie Starostą udziałał/ i jeden mu zastęp dał/ iż tam sprzęt i rzeczy swego wojska/ zastawy miast/ Rejestry/ zboże wszytko które był tamże dla ozimego zmieszkania zwiósł/ zostawował. Fabiusz też jako mu było rozkazano/ nie długo się bawiwszy/ z ludem go w drodze potkał. Piękny spor G. Juliusza Cezara Patrz jako ci dwa nie mogli się o sławę rozeprzeć. Poseł do Cezara. Corychlej na ratunek jedzie. Księgi V. o wojnie Francuskiej. Ostróżny Hetman Cezarów.
Ale Labienus o zginieniu Sabinowym i porażce piechoty jego dowiedziawszy się/ gdy nań
bliskim Krássuśie pewną wiadomość wźiąwszy/ dniá tego dwádźieśćiá tyśięcy krokow vszedł. Krássusá w Samárobrywie Stárostą vdźiáłał/ y ieden mu zastęp dał/ iż tám sprzęt y rzeczy swego woyská/ zastáwy miast/ Reiestry/ zboże wszytko ktore był támże dla oźimego zmieszkánia zwiosł/ zostáwował. Fábiusz też iáko mu było roskazano/ nie długo sie báwiwszy/ z ludem go w drodze potkał. Piękny spor G. Iuliuszá Cezárá Pátrz iáko ći dwá nie mogli sie o sławę rozeprzeć. Poseł do Cezárá. Corychlej ná rátunek iedźie. Kśięgi V. o woynie Fráncuskiey. Ostrożny Hetman Cezárow.
Ale Lábienus o zginieniu Sábinowym y porażce piechoty iego dowiedźiawszy sie/ gdy nań
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 119.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
przeor — wszytkie święta dwoić. To by się też diabłu nic nie miało okroić?” „A on co ma do działu? Rzecz — rzekę — cudowna; Przeto z nieba zepchnięty, że się Bogu równa, Któremu jeśli tylko należą pacierze, To diabeł tysiąc, jednę Bóg część roku bierze. Ledwie godzinę ludzie bawiwszy w kościele, Całe dni, całe nocy huczą w karczmach trele.” 414 (N). WYRWANCJA
Senator wieś arendą puścił szlachcicowi. Więc dosyć pisanemu czyniąc kontraktowi, Gdy owemu kwota kop w polu nie donosi, Mnie też na wyrwancyją, żebym zjechał, prosi. Jako żyw, choć mi dawno pięćdziesiąt lat
przeor — wszytkie święta dwoić. To by się też diabłu nic nie miało okroić?” „A on co ma do działu? Rzecz — rzekę — cudowna; Przeto z nieba zepchnięty, że się Bogu równa, Któremu jeśli tylko należą pacierze, To diabeł tysiąc, jednę Bóg część roku bierze. Ledwie godzinę ludzie bawiwszy w kościele, Całe dni, całe nocy huczą w karczmach trele.” 414 (N). WYRWANCJA
Senator wieś arendą puścił szlachcicowi. Więc dosyć pisanemu czyniąc kontraktowi, Gdy owemu kwota kop w polu nie donosi, Mnie też na wyrwancyją, żebym zjechał, prosi. Jako żyw, choć mi dawno pięćdziesiąt lat
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 430
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987