tego nie wiedział sekretu, Kalcedon w oku nosić, miasto pistoletu. 164 (F). BRODA
„Dobra broda dla statku i ja jej nie ganię, Aleć by, Janie, trzeba zawsze patrzyć na nią. Wielkie bowiem nic grzeczy, gdy, jak ogon sroce, Chwieje się, kiedy gęba lada co bełkoce.” „Trzeba by mi u pasa zwierciadło piastować, Chciał ci bym brodę widzieć i dla niej stakować, Patrzyć, co by mówiła, co by gęba jadła.” „Zapuścić ją do pasa: nie trzeba zwierciadła.” 165 (F). DO SZLACHCICA ROGATEGO
Rogatyś po szlacheeku, a że
tego nie wiedział sekretu, Kalcedon w oku nosić, miasto pistoletu. 164 (F). BRODA
„Dobra broda dla statku i ja jej nie ganię, Aleć by, Janie, trzeba zawsze patrzyć na nię. Wielkie bowiem nic grzeczy, gdy, jak ogon sroce, Chwieje się, kiedy gęba leda co bełkoce.” „Trzeba by mi u pasa zwierciadło piastować, Chciał ci bym brodę widzieć i dla niej stakować, Patrzyć, co by mówiła, co by gęba jadła.” „Zapuścić ją do pasa: nie trzeba zwierciadła.” 165 (F). DO SZLACHCICA ROGATEGO
Rogatyś po szlacheeku, a że
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 78
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sługą się nie spiera; Tak obadwa obiady sprawiła mu kopa. Nie masz ci w Proszowicach naszych dziś Ezopa, Wżdy szlacheckie języki takiej doszły kwoty, Że je tysiącem płacą, krom wszelkiej sromoty. Owszem, niech każdy taki, co źle mówi, płaci, Żeby mu wolno było milczeć wpośrzód braci, A bo niechaj bełkoce zdrów, byle za cnotą, Za szczerością, większą się nie uwodząc kwotą. 451. OCHWAT DO SĄSIADA
Lepiej miarą, chceli kto czego zażyć dłużej. Zrazu Kupido, zrazu tylko Wenus służy. Zbrzydnie mu i cale koń smak do tego traci, I człowiek, nie tylko koń, gdy się czym ochwaci.
sługą się nie spiera; Tak obadwa obiady sprawiła mu kopa. Nie masz ci w Proszowicach naszych dziś Ezopa, Wżdy szlacheckie języki takiej doszły kwoty, Że je tysiącem płacą, krom wszelkiej sromoty. Owszem, niech każdy taki, co źle mówi, płaci, Żeby mu wolno było milczeć wpośrzód braci, A bo niechaj bełkoce zdrów, byle za cnotą, Za szczerością, większą się nie uwodząc kwotą. 451. OCHWAT DO SĄSIADA
Lepiej miarą, chceli kto czego zażyć dłużej. Zrazu Kupido, zrazu tylko Wenus służy. Zbrzydnie mu i cale koń smak do tego traci, I człowiek, nie tylko koń, gdy się czym ochwaci.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 201
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dzban połapić, Jako tako choć na duszę, by się jedno napić. Gdzie obaczy, iże piją, to on dybie z kąta, A nogi śmiesznie zaplata, jakoby chomąta. Jako gdzie dopadnie konwie, to ze wzystkiej mocy Łeb w nią wrazi wespół z nosem, aż wytrzeszczy oczy. Co chce mówić, to bełkoce, a język mu lata, A polszczyznę tureckiemi języki przeplata. A pełno go w każdym kącie, każdemu zawadzi, By go diabeł z izby wyniósł, wszyscy temu radzi. Jeśli się mu przyda wyniść, to po ziemi kołem, O jeden słup zadkiem trąci, a o drugi czołem. Droga mu wszędy jednaka,
dzban połapić, Jako tako choć na duszę, by się jedno napić. Gdzie obaczy, iże piją, to on dybie z kąta, A nogi śmiesznie zaplata, jakoby chomąta. Jako gdzie dopadnie konwie, to ze wzystkiej mocy Łeb w nią wrazi wespół z nosem, aż wytrzeszczy oczy. Co chce mówić, to bełkoce, a język mu lata, A polszczyznę tureckiemi języki przeplata. A pełno go w każdym kącie, każdemu zawadzi, By go dyabeł z izby wyniósł, wszyscy temu radzi. Jeśli się mu przyda wyniść, to po ziemi kołem, O jeden słup zadkiem trąci, a o drugi czołem. Droga mu wszędy jednaka,
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 32
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
świecie, skoro Adam w ziemi grzebie, Poznał Ewę żonę swą, która mu Kaina Rodzi, co w tymże Piśmie Mojżesz przypomina. Któreż z nich wiadomości, a które żywota Drzewem było? do raju dla którego wrota, Wygnawszy ich, zamknięto? więc z obu owoce Drzew musieli jeść, jako twa gęba bełkoce.” Cóż Węgrzyn na to? „Trzeba wszytkiego dołożyć, Kto chce dobrze zrozumieć. Kiedy się im mnożyć Kazał, nie było jeszcze Ewy, chybabyśmy Do swej wole świętymi kierowali pismy, Bo im to mówi w piątek, w sobotę spoczywa, A po sobocie ziobra z boku mu dobywa. Na ziemi
świecie, skoro Adam w ziemi grzebie, Poznał Ewę żonę swą, która mu Kaina Rodzi, co w tymże Piśmie Mojżesz przypomina. Któreż z nich wiadomości, a które żywota Drzewem było? do raju dla którego wrota, Wygnawszy ich, zamknięto? więc z obu owoce Drzew musieli jeść, jako twa gęba bełkoce.” Cóż Węgrzyn na to? „Trzeba wszytkiego dołożyć, Kto chce dobrze zrozumieć. Kiedy się im mnożyć Kazał, nie było jeszcze Ewy, chybabyśmy Do swej wole świętymi kierowali pismy, Bo im to mówi w piątek, w sobotę spoczywa, A po sobocie ziobra z boku mu dobywa. Na ziemi
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 575
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ a niż bez chrztu. Tak czytamy/ iż z onych 12 pierwszych Ojców Franciszkanów/ żaden mniej nie ochrzcił nad 100 tysięcy Indianów w nowej Hiszpaniej/ a jeden z nich ochrzcił 400000. A jakoż tu mogła się taką wielkość ludzi głupich i prawie dzikich wyćwiczyć/ w nauce tak wysokiej o Chrystusie/ przez jednę osobę bełkocąc tylo językiem Meksykańskim? A to jeszcze gorsza/ iż w takim niedostatku posługaczów duchownych/ wiele ich też tam bawiło się i bawi takim urzędem/ którzy abo złego są żywota/ abo mało rozumieją rzeczy tych/ abo też są niedbalcy. W prowincji rzeczonej Paraguajera w roku 1587. jeden kapłan/ mając pieczą o jednej krainie
/ á niż bez chrztu. Ták czytamy/ iż z onych 12 pierwszych Oycow Fránćiszkanow/ żaden mniey nie ochrzćił nád 100 tyśięcy Indianow w nowey Hiszpániey/ á ieden z nich ochrzcił 400000. A iákoż tu mogłá się táką wielkość ludźi głupich y práwie dźikich wyćwiczyć/ w náuce ták wysokiey o Chrystusie/ przez iednę osobę bełkocąc tylo ięzykiem Mexikáńskim? A to iescze gorsza/ iż w tákim niedostátku posługáczow duchownych/ wiele ich też tám báwiło się y bawi tákim vrzędem/ ktorzy ábo złego są żywotá/ ábo máło rozumieią rzeczy tych/ ábo też są niedbálcy. W prouinciey rzeczoney Páráguáyerá w roku 1587. ieden kápłan/ máiąc pieczą o iedney kráinie
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 61
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
. A żeby przychodzili byli drudzy do takich terminów/ pijali sok z jednego ziela/ które Brasilczykowie zowią Petima/ srodze przykry i barzo gorący. Za tym trunkiem zaraz padają na ziemię omdlawszy/ krzywią gębą/ wyciągają język/ rozciągają się i przewracają po ziemi/ a wszytko na nich ciało drży pod tymże czasem: bełkocą zgrzytając zębami: pokazują tam nakoniec takie znaki/ iż snadnie uznać/ czyj to są słudzy. Skończywszy to miotanie/ omywają się wodą/ i poczytają się poświęconymi przez to: i tym więtszą w sobie moc i władzą uznawają/ im barziej od siebie odeszli byli/ i im nasprosniejsze bestialskie trzęsienia ścierwu swego pokazowali.
. A żeby przychodźili byli drudzy do tákich terminow/ piiáli sok z iednego źiela/ ktore Brásilczykowie zowią Petimá/ srodze przykry y bárzo gorący. Zá tym trunkiem záraz pádáią ná źiemię omdlawszy/ krzywią gębą/ wyćiągáią ięzyk/ rozćiągáią się y przewrácáią po źiemi/ á wszytko ná nich ćiáło drży pod tymże czásem: bełkocą zgrzytáiąc zębámi: pokázuią tám nákoniec tákie znáki/ iż snádnie vznáć/ czyi to są słudzy. Skończywszy to miotánie/ omywáią się wodą/ y poczytáią się poświęconymi przez to: y tym więtszą w sobie moc y władzą vznawáią/ im bárźiey od śiebie odeszli byli/ y im nasprosnieysze bestiálskie trzęśienia śćierwu swego pokázowáli.
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 94
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
chciał gadać. O Astrologu
AStrolog gwiazdy licząc/ jako która błyśnie/ A tu go pod Kolana/ kozieł rogiem trykśnie. Jakoż on koziorozca. Widzieć miał na Niebie/ Kiedy prostego kozła/ ślepy podle siebie. Księgi Pierwsze. Sroka.
SRoka gwarzy/ której się ozywa w Opoce Echo/ to wyrazając/ co owa bełkoce. Niedziw ze człeka w gwarze naśladuje Sroka/ Gdy w gwarze naśladuje/ i Sroki Opoka/ O Złodzieju.
MAła zdobycz Złodzieja którą utyć pragnie/ Na cudze dobro waząć sam swe zdrowie kradnie. Z. Maria Magdalena.
TRzykroć/ czterykroć na dzień/ Magdalena Święta/ Od Anielskich rąk żyjąc/ w niebo była wzięta
chćiał gadáć. O Astrologu
AStrolog gwiazdy licząc/ iáko ktora błyśnie/ A tu go pod Koláná/ koźieł rogiem trykśnie. Iákosz on koźiorozca. Widźieć miał ná Niebie/ Kiedy prostego kozłá/ ślepy podle śiebie. Kśięgi Pierwsze. Sroká.
SRoká gwárzy/ ktorey sie ozywa w Opoce Echo/ to wyrazáiąc/ co owá bełkoce. Niedźiw ze człeká w gwárze náśláduie Sroká/ Gdy w gwárze náśláduie/ y Sroki Opoká/ O Złodźieiu.
MAła zdobycz Złodźieiá ktorą vtyć prágnie/ Ná cudze dobro waząć sąm swe zdrowie krádnie. S. Mária Mágdálená.
TRzykroć/ czterykroć ná dźień/ Mágdálená Swiętá/ Od Anielskich rąk zyiąc/ w niebo byłá wźięta
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 37
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Nie chcę błądzić, abym zaś wychodził po nici: Dobry smak bywa w ustach, lepszy jeszcze w piwnicy, Bom nie wiedział sam tego, aby tylko w gębie Wszystkie smaki do siebie miały mieć gołębie. Z bestjami nie żyję, łapy nie smakuję, Na swój róg ja dotychczas nic nie instyguję. Nie bełkocę śliniąc się, ale kiedy trzeba, Dałaby mi samica, cokolwiek ma, chleba. Żyję, prawda, pod słońcem, lecz też i w ciemności; Wyglądam tak, jak trzeba przy mej miłości. Jeszcze wprawdzie nie żyję w tym stadle niewoli, Wszak to dobrze wiesz, bracie, żebym ja był gwoli
Nie chcę błądzić, abym zaś wychodził po nici: Dobry smak bywa w ustach, lepszy jeszcze w piwnicy, Bom nie wiedział sam tego, aby tylko w gębie Wszystkie smaki do siebie miały mieć gołębie. Z bestyjami nie żyję, łapy nie smakuję, Na swój róg ja dotychczas nic nie instyguję. Nie bełkocę śliniąc się, ale kiedy trzeba, Dałaby mi samica, cokolwiek ma, chleba. Żyję, prawda, pod słońcem, lecz też i w ciemności; Wyglądam tak, jak trzeba przy mej miłości. Jeszcze wprawdzie nie żyję w tym stadle niewoli, Wszak to dobrze wiesz, bracie, żebym ja był gwoli
Skrót tekstu: MłoszResBar_II
Strona: 207
Tytuł:
Epithalamium albo respons IMCI panu Kochowskiemu IMCI Pana Młoszowskiego
Autor:
Sambor Młoszowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1667
Data wydania (nie wcześniej niż):
1667
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Lecz ksiądz Ksauerius/ który był zrozumiał o świeżym nawróceniu ludzi w Pescariej/ gdy przyszła wiosna/ pojachał tam wziąwszy z sobą księdza Mansilią na ćwiczenie i na utwierdzenie tamtych ludzi. Trudno wymówić/ jak wiele tam on ucierpieć musiał w takiej robocie; abowiem przyszło mu się uczyć języka ich z kłopotem wielkim/ i tak jakby bełkocąc nauczać ich (bo mało co więcej mieli w sobie Chrześcijaństwa/ oprócz chrztu) rzeczy zbawiennych. Potrzeba mu się było nie raz scierać z Bramany/ którzy nie mogli znosić; aby im miał był odejmować ich zabawę i reputacją/ i aby miał pokazować ich zdrady i nikczemność próżną. Trafiło się raz/ iż jedna białagłowa
Lecz kśiądz Xáuerius/ ktory był zrozumiał o świeżym náwroceniu ludźi w Pescáriey/ gdy przyszłá wiosná/ poiáchał tám wźiąwszy z sobą kśiędzá Mánsilią ná ćwiczenie y ná vtwierdzenie támtych ludźi. Trudno wymowić/ iák wiele tám on vćierpieć muśiał w tákiey roboćie; ábowiem przyszło mu się vczyć ięzyká ich z kłopotem wielkim/ y ták iákby bełkocąc náuczáć ich (bo máło co więcey mieli w sobie Chrześćiáństwá/ oprocz chrztu) rzeczy zbáwiennych. Potrzebá mu się było nie raz zćieráć z Brámány/ ktorzy nie mogli znośić; áby im miał był odeymowáć ich zabáwę y reputátią/ y áby miał pokázowáć ich zdrády y nikczemność prożną. Tráfiło się raz/ iż iedná białagłowá
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 175
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, niechaj doma zgodzą, Niechaj do możniejszego sędziego nie chodzą. W was się dziś ta przypowieść iści starożyta: Dwaj za łeb, trzeci z boku za kaletę chwyta. 80. SROKA SŁOWIKA ZAGŁUSZA
Rozumny i poważny dobrych szlachcic fortun Dał wotum na sejmiku. Aż jeden importun, Wpadszy mu w głos, pijany lada co bełkoce. Tylkoć to, myślę sobie, głupiej wolno sroce, Która, siadszy na tejże, co i słowik trześni, Rzegoce, wdzięczne jego zagłuszając pieśni. Jeśli ją kto chce spłoszyć, spłoszy i słowiki; Takie nam, żal się Boże, sroki rwą sejmiki. 81. RÓWNI ŁACNO SIĘ ZGODZĄ
Podczas wojny
, niechaj doma zgodzą, Niechaj do możniejszego sędziego nie chodzą. W was się dziś ta przypowieść iści starożyta: Dwaj za łeb, trzeci z boku za kaletę chwyta. 80. SROKA SŁOWIKA ZAGŁUSZA
Rozumny i poważny dobrych szlachcic fortun Dał wotum na sejmiku. Aż jeden importun, Wpadszy mu w głos, pijany leda co bełkoce. Tylkoć to, myślę sobie, głupiej wolno sroce, Która, siadszy na tejże, co i słowik trześni, Rzegoce, wdzięczne jego zagłuszając pieśni. Jeśli ją kto chce spłoszyć, spłoszy i słowiki; Takie nam, żal się Boże, sroki rwą sejmiki. 81. RÓWNI ŁACNO SIĘ ZGODZĄ
Podczas wojny
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 53
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987