człowiek młody i grzeczny, Kurowicz rotmistrz węgierski, kiedy nec prece, nec pretio odproszeni być nie mogli, i łzy biskupa wileńskiego (którego mało nie zabili) nihil effecerunt, mimo parol, mimo jus civilitatis, mimo charitatem proximi, czego i dzikie nad niewolnikiem nie praktykują narody, słowem nieludzko, immaniter, barbare, bezbożnie nazajutrz summo mano tumultuarie wszystkich rozsiekali. Et non est, cujus non poeniteret śmierci tak nikczemnej tak wielkiego kawalera, nadziei domu et magnae expectationis człowieka, koniuszego, Wojny i innych. Poginęli na placu ze strony rzeczypospolitej litewskiej ipp. Biegański młody, jedynak u ojca starosty starodubowskiego, Chomiński także jedynak Kianowski rotmistrz piechoty trybunalskiej.
człowiek młody i grzeczny, Kurowicz rotmistrz węgierski, kiedy nec prece, nec pretio odproszeni być nie mogli, i łzy biskupa wileńskiego (którego mało nie zabili) nihil effecerunt, mimo parol, mimo jus civilitatis, mimo charitatem proximi, czego i dzikie nad niewolnikiem nie praktykują narody, słowem nieludzko, immaniter, barbare, bezbożnie nazajutrz summo mano tumultuarie wszystkich rozsiekali. Et non est, cujus non poeniteret śmierci tak nikczemnéj tak wielkiego kawalera, nadziei domu et magnae expectationis człowieka, koniuszego, Wojny i innych. Poginęli na placu ze strony rzeczypospolitéj litewskiéj jpp. Biegański młody, jedynak u ojca starosty starodubowskiego, Chomiński także jedynak Kianowski rotmistrz piechoty trybunalskiéj.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 208
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, miał u siebie zwyczaj przeklęctwa; bogdaj mię myszy zjadły, jednak swoją śmiercią umarł, zostawił po sobie Syna zwanego POPIEL II. Który na Tronie Polskim po śmierci Ojca swego osadzony ale i ten lubo pięknie edukowany przez Stryjów swoich 20. Książąt Pomorskich, i ożeniony z Księżniczką Niemiecką, i na Tronie osadzony, jednak bezbożnie żył, i strofujących się o to Stryjów 20. otruł, z których otrutych ciał, namnożyło się liczne mnóstwo myszy, które uchodzącego Popiela z Zoną i Synami dwiema, przez jezioro Gopło nazwane na Zamek Kruszwicki z dopuszczenia Boskiego, i po wodzie zgoniły i zjadły. Po niezwyczajnej śmierci Popiela Stany Polskie zgromadzone w Kruszwicy przez
, miał u śiebie zwyczay przeklęctwa; bogday mię myszy zjadły, jednak swoją śmierćią umarł, zostawił po sobie Syna zwanego POPIEL II. Który na Tronie Polskim po śmierći Oyca swego osadzony ale i ten lubo pięknie edukowany przez Stryjów swoich 20. Xiążąt Pomorskich, i ożeniony z Xiężniczką Niemiecką, i na Tronie osadzony, jednak bezbożnie żył, i strofujących śię o to Stryjów 20. otruł, z których otrutych ćiał, namnożyło śię liczne mnóstwo myszy, które uchodzącego Popiela z Zoną i Synami dwiema, przez jeźioro Gopło nazwane na Zamek Kruszwicki z dopuszczenia Boskiego, i po wodźie zgoniły i zjadły. Po niezwyczayney śmierći Popiela Stany Polskie zgromadzone w Kruszwicy przez
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 7
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
chęcią palone ofiary. Trwa i po dziśdzień w tym nałogu świętym Tenże czyn boży, lecz wiele przeklętym Błędem zwiedzionych. Najbardziej szkarady Błądzi poganin, co bogów gromady Chwali szalony, nawet lada czemu Winny oddaje ukłon wszechmocnemu. Nie wie o piekle, nie wie i o niebie I o żywocie drugim po pogrzebie. Błądzi bezbożnie bisurmanin brzydki, Choć mocą posiadł sjońskie przybytki. Woli w sprosnego swego zwodziciela Niż w prawdziwego wierzyć zbawiciela A najplugawsze cielesne lubości Kładzie za koniec wszytkich szczęśliwości, Przez które ciału powabne zakony Jakie pociągnął ludzi miliony
W błąd niesłychany, że za krótkie lata Większą połowę opanował świata I jako powodź srogimi zatopy Część niepoślednią zajął Europy.
chęcią palone ofiary. Trwa i po dziśdzień w tym nałogu świętym Tenże czyn boży, lecz wiele przeklętym Błędem zwiedzionych. Najbardziej szkarady Błądzi poganin, co bogow gromady Chwali szalony, nawet lada czemu Winny oddaje ukłon wszechmocnemu. Nie wie o piekle, nie wie i o niebie I o żywocie drugim po pogrzebie. Błądzi bezbożnie bisurmanin brzydki, Choć mocą posiadł syońskie przybytki. Woli w sprosnego swego zwodziciela Niż w prawdziwego wierzyć zbawiciela A najplugawsze cielesne lubości Kładzie za koniec wszytkich szczęśliwości, Przez ktore ciału powabne zakony Jakie pociągnął ludzi milliony
W błąd niesłychany, że za krotkie lata Większą połowę opanował świata I jako powodź srogimi zatopy Część niepoślednią zajął Europy.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 400
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, zmyślonych głupie oraz i złośliwie bajek fundamencie) prostą zbyć negatiwą. Bo to, co sami czynią, za co karania od Rzeczyposp: godni, na mię wewlekają, i co na poczciwe sprawy moje i cnotę nienaruszoną paść nigdy niemoże, bezecny wymyślił koncept, i Boga się i sądu jego sprawiedliwego niebojąc, bezbożnie napisał ten Mandat. Ale, żeby i teraźniejszy i potomny wiek widział niewinność moję, a zawziętych ludzi złość i niesprawiedliwość wierutną, tak na tenże Mandat odpowiadam. A naprzód zarzuca mi bezecna złość, i ręka. Dają tedy Panu Marszałkowi Mandat, colorysowany różnemi potwarzy pretekstami, a wprawdzie bezbożnej, bezecnej, jadu fałszów
, zmyślonych głupie oraz y złośliwie baiek fundámenćie) prostą zbydź negátiwą. Bo to, co sámi czynią, zá co karánia od Rzeczyposp: godni, ná mię wewlekáią, y co ná poczćiwe spráwy moie y cnotę nienáruszoną páść nigdy niemoże, bezecny wymyślił concept, y Bogá się y sądu iego spráwiedliwego nieboiąc, bezbożnie nápisał ten Mándat. Ale, żeby y teráznieyszy y potomny wiek widźiał niewinność moię, á záwźiętych ludźi złość y niespráwiedliwość wierutną, ták ná tenże Mándat odpowiádam. A naprzod zárzuca mi bezecna złość, y ręká. Dáią tedy Pánu Márszałkowi Mándat, colorisowány rożnemi potwarzy pretextámi, á wprawdźie bezbożney, bezecney, iádu fałszow
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 52
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
, ale i innych Królowej Jej Mości to przez Księdza Szczukę, to przez Pana Bełzeckiego, to przez Księdza Czyżewskiego, to przez Księdza Lętowskiego, i innych Poselstwa następowałoo. Widzieć z samego teraz skutku, jako moję przez Pana Sobieskiego, Chorążego Koronnego smakowano Wojsku ruinę, a nie także uczyniono, kiedy zemnie niesprawiedliwie i bezbożnie zdarszy oba Urzędy, ten Lup i pradam niewinności mojej temuż teraz oddano. Niech tedy każdy sądzi, czy słusznie cierpię, i czy słusnie takie ponoszę potwarzy bom nie tylko nie wiedział, co Wojsko podać miało, ale na mniesz samego z fabrikowane były ich proposicje, i na mię to gas był, aby
, ále y innych Krolowey Iey Mośći to przez Kśiędzá Szczukę, to przez Páná Bełzeckiego, to przez Kśiędzá Czyżewskiego, to przez Kśiędzá Lętowskiego, y innych Poselstwá nástępowáłoo. Widźieć z sámego teraz skutku, iáko moię przez Páná Sobieskiego, Chorążego Koronnego smákowano Woysku ruinę, á nie tákże vczyniono, kiedy zemnie niespráwiedliwie y bezbożnie zdárszy obá Vrzędy, ten Lup y pradam niewinnosći moiey temuż teraz oddano. Niech tedy káżdy sądźi, czy słusznie ćierpię, y czy słusnie tákie ponoszę potwarzy bom nie tylko nie wiedźiał, co Woysko podáć miáło, ále ná mniesz sámego z fábrikowáne były ich proposicye, y ná mię to gás był, áby
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 75
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
przyjąłem? Czemu, kiedy Wojsko nastąpić chciało, i w Pole wyszło, Oleju do ognia nieprzylałem Czemu, ze wszystkich sił moich (aby było do tego nieprzyszło) przeszkadzałem Czemu do wszelkiego zemną i z Panem Wojewodą Sandomierskim traktowania i poprzysiężenia gotowemu Wojsku przychylnym nie byłem czemu te zamysły, które mi bezbożnie Potwarcy zadają, do skutku pod tę okazją nieprzywiodłem Sądź proszę każdy jako niesprawiedliwie mi to zadano, i zostałem osądzony. Punkt Manifestu Toto niedowody że w Mandacie kłamstwa są na niewinność. Posyłałem, pisałem z fortun swych udzielałem sam jachać kilka razy chciałem rozrywałem Związek, proteccji od Wojska
przyiąłem? Czemu, kiedy Woysko nástąpić chćiáło, y w Pole wyszło, Oleiu do ogniá nieprzylałem Czemu, ze wszystkich śił moich (áby było do tego nieprzyszło) przeszkadzałem Czemu do wszelkiego zemną y z Pánem Woiewodą Sendomirskim tráctowánia y poprzyśiężenia gotowemu Woysku przychylnym nie byłem czemu te zamysły, ktore mi bezbożnie Potwarcy zádáią, do skutku pod tę okázyą nieprzywiodłem Sądź proszę káżdy iáko niespráwiedliwie mi to zádano, y zostałem osądzony. Punct Mánifestu Toto niedowody że w Mándaćie kłamstwá są ná niewinność. Posyłałem, pisałem z fortun swych vdźielałem sąm iácháć kilká rázy chćiałem rozrywałem Związek, protectiey od Woyská
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 102
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
dla przedłużonego nabożeństwa, chociaż o godzinie pierwszej po północy zaczętego, ledwo o godzinie wpół do trzeciej po południu
był dany. Częstowałem solennie wszystkich i sam gdy się napiłem, tedy przy odjeździe Sosnowskiego do Wołczyna zacząłem z wielkim żalem, a oraz żwawo, z ferworem przeciwko księciu kanclerzowi mówić, jak bezsumiennie, bezbożnie, po tyrańsku na nasz honor następuje.
Zacząłem na cały głos, aby wszyscy goście i duchowni słyszeli, że będziem do ostatniego grosza, do ostatniej krwi kropli dochodzić czynionej nam przez księcia kanclerza kalumnii. Wywodziłem, jeżeli to przystoi tak wielkiemu ministrowi jedną babę pijaczkę, kanalią, na opresją honoru szlacheckiego, od
dla przedłużonego nabożeństwa, chociaż o godzinie pierwszej po północy zaczętego, ledwo o godzinie wpół do trzeciej po południu
był dany. Częstowałem solennie wszystkich i sam gdy się napiłem, tedy przy odjeździe Sosnowskiego do Wołczyna zacząłem z wielkim żalem, a oraz żwawo, z ferworem przeciwko księciu kanclerzowi mówić, jak bezsumiennie, bezbożnie, po tyrańsku na nasz honor następuje.
Zacząłem na cały głos, aby wszyscy goście i duchowni słyszeli, że będziem do ostatniego grosza, do ostatniej krwi kropli dochodzić czynionej nam przez księcia kanclerza kalumnii. Wywodziłem, jeżeli to przystoi tak wielkiemu ministrowi jedną babę pijaczkę, kanalią, na opresją honoru szlacheckiego, od
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 503
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
kanclerzem intentowanej nie należącą. Że tedy trudna była kategoria z dwóch przyczyn: i kupienia tudzież konserwowania, i kalumniującej tejże baby do nieuznania onej w trybunale statuicja, za czym wspomniawszy contra publicam fidem, jakoby była de foro i o repartycją wnoszona kontrowersja, której nigdy i słowa jednego nie było, tę kategorią niesprawiedliwie i bezbożnie a principali negotio odłączyli a to dlatego, aby uniknąć konwikcji na księcia kanclerza, ażeby i w następującym trybunale ta baba instrumentem zawziętości księcia kanclerza nie pokazała się.
Chociaż jawnej złości tym większego odkrycia ile możności unikali, odesłali tę zatem kategorią do grodu grodzieńskiego i już jej nie chcąc z tego faworyzującego księciu kanclerzowi grodu wypuszczać,
kanclerzem intentowanej nie należącą. Że tedy trudna była kategoria z dwóch przyczyn: i kupienia tudzież konserwowania, i kalumniującej tejże baby do nieuznania onej w trybunale statuicja, za czym wspomniawszy contra publicam fidem, jakoby była de foro i o repartycją wnoszona kontrowersja, której nigdy i słowa jednego nie było, tę kategorią niesprawiedliwie i bezbożnie a principali negotio odłączyli a to dlatego, aby uniknąć konwikcji na księcia kanclerza, ażeby i w następującym trybunale ta baba instrumentem zawziętości księcia kanclerza nie pokazała się.
Chociaż jawnej złości tym większego odkrycia ile możności unikali, odesłali tę zatem kategorią do grodu grodzieńskiego i już jej nie chcąc z tego faworyzującego księciu kanclerzowi grodu wypuszczać,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 621
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
mego nie starałem. Nie zadał nam nikt ani publicznie, ani prywatnie imparitatem status, ale kiedy książę kanclerz przez zemstę za sejmik poselski brzeski, na którym Fleming, podskarbi wielki lit., był przepędzony, uknował zadanie nam imparitatis i już babę kalumniatorkę przez Józefa Witanowskiego, złodzieja, fabrykatora i krzywoprzysiężcę, kłamliwie i bezbożnie subministrowaną miał już gotową do szarpania honoru naszego i sam ją w kancelarii swojej, jak miała łgać i nas kalumniować, informował, a potem sam przed Jundziłłem, podkomorzym grodzieńskim, w Wołczynie publicznie tej baby od siebie informowanej kalumnie ogłaszał, kiedy przez paszkwil listowny do żony mojej podczas konkurencji mojej o nią pisany, jako się
mego nie starałem. Nie zadał nam nikt ani publicznie, ani prywatnie imparitatem status, ale kiedy książę kanclerz przez zemstę za sejmik poselski brzeski, na którym Fleming, podskarbi wielki lit., był przepędzony, uknował zadanie nam imparitatis i już babę kalumniatorkę przez Józefa Witanowskiego, złodzieja, fabrykatora i krzywoprzysiężcę, kłamliwie i bezbożnie subministrowaną miał już gotową do szarpania honoru naszego i sam ją w kancelarii swojej, jak miała łgać i nas kalumniować, informował, a potem sam przed Jundziłłem, podkomorzym grodzieńskim, w Wołczynie publicznie tej baby od siebie informowanej kalumnie ogłaszał, kiedy przez paszkwil listowny do żony mojej podczas konkurencji mojej o nią pisany, jako się
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 802
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Ks. Lit., z akt trybulalskich, ziemskich, grodzkich, litewskich i koronnych authentice wyjęte — żadnej najmniejszej nocie w realności swojej nie podlegające, dotychczas u mnie w konserwacji zostają.
Któż by tedy więcej ważył i wierzył tak oczywistej złości tak niepodściwego Połchowskiego, przeciwko widocznej prawdzie i przeciwko juramentowi swemu regentowskiemu tak oczywiście i bezbożnie postępującemu, czyli też tak jasnym, oryginalnym i autentycznym, tak solennym i gruntownym dokumentom. Mam ja sam oryginał projektu z plenipotentami księcia kanclerza ułożonego do dekretu kondyktowego, na którego oryginału rzetelność jako ręką moją własną i ręką Floriana Łyszczyńskiego, ze mną w Nowogródku będącego, pisanego po tysiąckroć gotów jestem przysiąc, że ten,
Ks. Lit., z akt trybulalskich, ziemskich, grodzkich, litewskich i koronnych authentice wyjęte — żadnej najmniejszej nocie w realności swojej nie podlegające, dotychczas u mnie w konserwacji zostają.
Któż by tedy więcej ważył i wierzył tak oczywistej złości tak niepodściwego Połchowskiego, przeciwko widocznej prawdzie i przeciwko juramentowi swemu regentowskiemu tak oczywiście i bezbożnie postępującemu, czyli też tak jasnym, oryginalnym i autentycznym, tak solennym i gruntownym dokumentom. Mam ja sam oryginał projektu z plenipotentami księcia kanclerza ułożonego do dekretu kondyktowego, na którego oryginału rzetelność jako ręką moją własną i ręką Floriana Łyszczyńskiego, ze mną w Nowogródku będącego, pisanego po tysiąckroć gotów jestem przysiąc, że ten,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 810
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986