rzekę/ i nadnie aż usiadszy zalany wodą odpoczął sobie: Z żalem zaraż a tym wielkim przyjaciele jego skoczywszy/ zaledwie dostali Rybaków z miasta/ ci wsiadszy w podjezdki swoje (tak ten ludu rodzaj czołny gończe zowie) zaledwie go ościami obmacawszy/ jedną wzięli za ziobro/ i we dwie po utonieniu godziny wywlekli bezdusznego/ a jak zwyczaj jest utopionych na beczce taczać/ dla wysączenia z nich zbytniej wody/ na kłodzie onego w niedostatku beczki na ten czas obracali/ lecz żadnej nadziei frasowliwi stąd nie otrzymali/ o żywocie Mikołaja swego: niektórzy lepak z powinowatych jego/ wiedząc barzo dobrze iż wiele dzieje cudów Pan Bóg nad temi/ którzy
rzekę/ y nádnie áż vśiadszy zálany wodą odpoczął sobie: Z żalem záraż á tym wielkim przyiaćiele iego skoczywszy/ záledwie dostáli Rybakow z miástá/ ći wśiadszy w podiezdki swoie (ták ten ludu rodzay czołny gończe zowie) záledwie go ośćiámi obmacawszy/ iedną wźięli zá źiobro/ y we dwie po vtonieniu godźiny wywlekli bezdusznego/ á iák zwyczay iest vtopionych ná beczce taczáć/ dla wysączenia z nich zbytniey wody/ ná kłodźie onego w niedostátku beczki ná ten czás obrácáli/ lecz żadney nádźiei frásowliwi ztąd nie otrzymáli/ o żywoćie Mikołáiá swego: niektorzy lepák z powinowátych iego/ wiedząc bárzo dobrze iż wiele dzieie cudow Pan Bog nád temi/ ktorzy
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 186.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
i z wiarą gorącą ofiarowali onego i siebie do tej Przeczystej Panny Cerkwie Pieczarskiej/ pieszo pątnowac/ tydniów kilka na Świętą Bracią porobić/ i tym usłużyć/ i wnet (o Panie dziwny w miłosierdziu twoim; o Panno Cudowna w intercessyej twojej: O Święci Ojcowie znaczni w skorej pomocy waszej) zmarły Mikołaj z regestru wymazany bezdusznych/ wpisuje się w Katalog żywych/ i powstaje/ mówić zlekka poczyna/ i wielmi utiskuje na ranę ością zadaną. Na co z bojaźnią patrząc wkoło stojący/ wielkim głosem nawysokości Pana mieszkającego wielbili/ Przenajczystszą Niebios Heroinę wysławowali/ z służebnikami jej Świętymi Ojcami Pieczarskimi/ której aby obietnicę swą oddali nazajutrz z zmartwychwstałym pieszo
y z wiárą gorącą ofiárowáli onego y śiebie do tey Przeczystey Pánny Cerkwie Pieczárskiey/ pieszo pątnowác/ tydniow kilká ná Swiętą Bráćią porobić/ y tym vsłużyć/ y wnet (o Pánie dźiwny w miłośierdźiu twoim; o Pánno Cudowna w intercessyey twoiey: O Swięći Oycowie znáczni w skorey pomocy wászey) zmárły Mikołay z regestru wymázány bezdusznych/ wpisuie się w Kátálog żywych/ y powstáie/ mowić zlekka poczyna/ y wielmi vtiskuie ná ránę ośćią zádáną. Ná co z boiáźnią pátrząc wkoło stoiący/ wielkim głosem náwysokośći Páná mieszkáiące^o^ wielbili/ Przenayczystszą Niebios Heroinę wysłáwowáli/ z służebnikámi iey Swiętymi Oycámi Pieczárskimi/ ktorey áby obietnicę swą oddáli nazáiutrz z zmartwychwstáłym pieszo
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 187.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Gabriel Fallopius człowiek w Medycynie wielki/ i Reinerus Solenardor, nie przynieśli widzę nic więcej jedno to co i on. Dopiero potym wyrwali się niektórzy chcąc co pewniejszego wynaleźć o przyczynie ciepła tych wód/ jako to był niejaki Aleksander Petronius, który chcąc coś wynaleźć powiedział iż jako we wszytkich innych rzeczach/ tak żywiących jako też bezdusznych/ zawsze się pokazuje ciepło przyrodzone: którym każda rzecz do swego kresu trwa/ i żyje. Widzimy to jaśnie tak w ludziach jako i w bydlętach/ że jest jakoweś ciepło/ które trzyma ich na świecie: abowiem gdy które z nich umrze/ zaraz oziębnieje/ tak że żadne ciepło/ ani żadne futra onych ciał
Gabriel Fallopius cżłowiek w Medicynie wielki/ y Reinerus Solenardor, nie przynieśli widzę nic więcey iedno to co y on. Dopiero potym wyrwáli się niektorzy chcąc co pewnieysze^o^ wynáleść o przycżynie ćiepłá tych wod/ iáko to był nieiáki Alexander Petronius, ktory chcąc coś wynáleść powiedźiał iż iako we wszytkich innych rzecżách/ ták żywiących iáko też bezdusznych/ záwsze sie pokazuie ćiepło przyrodzone: ktorym káżda rzecż do swego kresu trwa/ y żyie. Widźimy to iáśńie ták w ludźiách iáko y w bydlętách/ że iest iákoweś ćiepło/ ktore trzyma ich ná świećie: ábowiem gdy ktore z nich vmrze/ záraz oźiębnieie/ ták że żadne ćiepło/ áni żadne futrá onych ćiał
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 92.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
ten Syn Boży. A dla godła łańcuchem nad karkiem brząkają: Pośpieszaj się do rady/ powrozem siepają. Beztwi się młodź wszeteczna: jedni poszjikują/ Drudzy/ w twarz przenadroższą zgniłą flegmę plują. Ten mu zastawi nogę/ ów potrąci z boku; I rozmaite zbrodnie/ niemal w każdym kroku Wywierają łotrostwo/ naród zły bezduszny/ A Pan z pokorą idzie we wszystkim posłuszny. Ach nałaskawszy Jezu/ o Jezu cierpliwy/ Niewymowna dobroci/ czemuż na te dziwy I na te wszeteczeństwa nie podniesiesz ręku; Abo/ pióronowego swym obłokom sęku/ Męki Pańskiej.
Abo nie każesz spuścić kamiennego gradu/ Żeby skruszył tyraństwo niezwykłego jadu? Snadź posłuszeństwo tego
ten Syn Boży. A dla godłá łáńcuchem nád kárkiem brząkáią: Pośpieszay się do rády/ powrozem śiepáią. Bestwi się młodź wszeteczna: iedni poszyikuią/ Drudzy/ w twarz przenadroższą zgniłą flegmę pluią. Ten mu zástáwi nogę/ ow potrąći z boku; I rozmáite zbrodnie/ niemal w káżdym kroku Wywieráią łotrostwo/ narod zły bezduszny/ A Pan z pokorą idźie we wszystkim posłuszny. Ach nałáskáwszy Iezu/ o Iezu ćierpliwy/ Niewymowna dobroci/ czemusz ná te dźiwy I ná te wszeteczeństwá nie podnieśiesz ręku; Abo/ pioronowego swym obłokom sęku/ Męki Páńskiey.
Abo nie każesz spuścić kamiennego gradu/ Zeby skruszył tyráństwo niezwykłego iádu? Snadź posłuszeństwo tego
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 24.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Że nie zostaje wrócenia otucha Do ciała ducha.
Nie masz i jednej w tym życiu minuty, Żeby był człowiek z jej prawa wyzuty: Dawi nas w domu, dawi w polu, w drodze Zabija srodze.
Łyżki do gęby nie doniesie ani Dopije drugi kieliszka, gdy pani Śmierć mrugnie, a on natychmiast posłuszny Mdleje bezduszny.
Ten pracowicie robi, sieje, zbiera I głodu czasem nieborak przymiera; Ona go z tyłu przyskoczywszy cicha Pod ziemię wpycha.
Nie ratowała Aleksandra sława I Herkulesa żelazna buława, Nie mógł się złożyć Salamon mądrością Przed taką gością.
Pomogłaż gładkość co Absalomowi Abo niezmierna siła Samsonowi? Lata Ikarus i zażywa skrzydeł: Nie uszli
Że nie zostaje wrócenia otucha Do ciała ducha.
Nie masz i jednej w tym życiu minuty, Żeby był człowiek z jej prawa wyzuty: Dawi nas w domu, dawi w polu, w drodze Zabija srodze.
Łyżki do gęby nie doniesie ani Dopije drugi kieliszka, gdy pani Śmierć mrugnie, a on natychmiast posłuszny Mdleje bezduszny.
Ten pracowicie robi, sieje, zbiera I głodu czasem nieborak przymiera; Ona go z tyłu przyskoczywszy cicha Pod ziemię wpycha.
Nie ratowała Aleksandra sława I Herkulesa żelazna buława, Nie mógł się złożyć Salamon mądrością Przed taką gością.
Pomogłaż gładkość co Absalomowi Abo niezmierna siła Samsonowi? Lata Ikarus i zażywa skrzydeł: Nie uszli
Skrót tekstu: PotPieśRKuk_I
Strona: 468
Tytuł:
Pieśni różne
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1669 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
u nich czartokupstwo, Cudzych wzywając Bogów do obrony, Czarownik szepce, po powietrzu kryśli, Co za to weźmie, nie wypuści z myśli. W zwyczaj to weszło u dawnych Poganów, Czy się kto rodził, czy młodo umierał, Pytano zaraz kamiennych bałwanów, Zły duch ich wiarę podłą mocno wspierał, Mówiąc przez owo bezduszne bożyszcze, To co wam powiem, samą rzeczą ziszczę. Wstyd mnie, Sylwio, krążąc w okolicy, Tobie powiedzieć, co słyszę, co widzę, Ze się znajdują tacy katolicy, Tych sobie równo z żydami obrzydzę, Gdy znając BOGA, mając przykazanie, Prawdy szukają w nieżywym bałwanie. Ochrzciwszy, wroga w Imię
u nich czártokupstwo, Cudzych wzywaiąc Bogow do obrony, Czárownik szepce, po powietrzu kryśli, Co zá to weźmie, nie wypuści z myśli. W zwyczay to weszło u dawnych Poganow, Czy się kto rodził, czy młodo umierał, Pytano záraz kámiennych báłwanow, Zły duch ich wiarę podłą mocno wspierał, Mowiąc przez owo bezduszne bożyszcze, To co wam powiem, samą rzeczą ziszczę. Wstyd mnie, Sylwio, krążąc w okolicy, Tobie powiedzieć, co słyszę, co widzę, Ze się znáyduią tacy kátolicy, Tych sobie rowno z żydami obrzydzę, Gdy znaiąc BOGA, maiąc przykázanie, Práwdy szukaią w nieżywym báłwanie. Ochrzciwszy, wroga w Imię
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 263
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
żal, sromota, Gniew wściekły i białej płci najchytrszej niecnota; Burzy się na kształt morza, kiedy go ruszyły Wiatry, co je w dzień chmurny grady pobudziły. Pomsty chce, lecz w tej mierze próżna jest otucha: Sam widzi Druzylline ciało, próżne ducha. Nic to przecię: on jadem surowem ruszony, Kole bezduszne piersi przez obiedwie strony.
LXX
Tak pełna trucizn żmija żądło pomsty chciwe Topi w kiju, którem ją chłopczysko gniewliwe Przyciska; tak pies wściekły sierć na grzbiecie jeży, Gdy za ciśnionem na się kamieniem w skok bieży, Aby go kąsał darmo kłem nielitościwem, Jakoby on beł winien, jakoby beł żywem, Ani może uśmierzyć
żal, sromota, Gniew wściekły i białej płci najchytrszej niecnota; Burzy się na kształt morza, kiedy go ruszyły Wiatry, co je w dzień chmurny grady pobudziły. Pomsty chce, lecz w tej mierze próżna jest otucha: Sam widzi Druzylline ciało, próżne ducha. Nic to przecię: on jadem surowem ruszony, Kole bezduszne piersi przez obiedwie strony.
LXX
Tak pełna trucizn żmija żądło pomsty chciwe Topi w kiju, którem ją chłopczysko gniewliwe Przyciska; tak pies wściekły sierć na grzbiecie jeży, Gdy za ciśnionem na się kamieniem w skok bieży, Aby go kąsał darmo kłem nielutościwem, Jakoby on beł winien, jakoby beł żywem, Ani może uśmierzyć
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 147
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905