Ratuj dla Boga Czy mię z twego życzysz martwym wypchnąć proga. Ona się ocuci Pierzynką narzuci Potym z strachu Te mi słowa rzecze: Niebaczny człowiecze Coć wzdy Stachu? Takli na jawie Krzywdzisz mię w sławie Tę którą ja kocham/ i nad zdrowie prawie. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Pieśń XVII. Stroje i Bielidła Białoglowskie.
TAkli świat wszytek zawisł w tych strojach marnie? Ze je nieszczęście ogarnie Tenli będzie najlepszy/ kto najstrojnieszy? Jak rozumie wiek dzisiejszy Jeśli Damo urodę masz od Natury/ Na cóż się pstrzyć temi pióry. Jeżlis szpetna? wierzże mi/ iże nie wiele/ Przydadząc kształtu manele. Niech się błyszczy na
Rátuy dla Bogá Czy mię z twego życzysz martwym wypchnąć progá. Oná się ocući Pierzynką nárzući Potym z stráchu Te mi słowá rzecze: Niebáczny człowiecze Coć wzdy Stáchu? Tákli ná iáwie Krzywdźisz mię w sławie Tę ktorą ia kocham/ y nád zdrowie práwie. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. PIESN XVII. Stroie y Bielidłá Białoglowskie.
TAkli świát wszytek záwisł w tych stroiách márnie? Ze ie nieszcześćie ogárnie Tenli będźie naylepszy/ kto naystroynieszy? Iák rozumie wiek dźiśieyszy Ieżli Dámo vrodę masz od Nátury/ Ná coż się pstrzyć temi piory. Ieżlis szpetná? wierzże mi/ iże nie wiele/ Przydádząc kształtu mánele. Niech się błyszczy ná
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 175
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
się/ potrząśniej putrem/ A przecieś ty świnim futrem. Darmo te kunszty które/ gdy ludzie widzą/ Jak się śmieją/ jako szydzą Ktoś prędko gwoździk zgryźszy chuchnąwszy snadnie/ Aż ta krasa z ciebie spadnie. Lub ciepła izba/ lubo w tańcu się spocisz/ Z tych ozdób się ogołocisz. Jak spadną te bielidła nietrwałe farby/ Znać pogębie gęste karby. Aż ty nowy Protaeus/ Kuglarską miarą/ Wnet że z młodej/ jezdeś starą. Jak Bałwan okopciały na pośród rynku/ Co białego pozbył tynku. Co tak długiej pracy twej/ masz korzyść słabą/ Jakoś była będziesz Babą. Nie to/ nie to/ Matrony
się/ potrząśniey putrem/ A przećieś ty świnim futrem. Dármo te kunszty ktore/ gdy ludźie widzą/ Iák się śmieią/ iáko szydzą Ktoś prędko gwozdźik zgryźszy chuchnąwszy snádnie/ Aż tá krasá z ćiebie spádnie. Lub ćiepła izbá/ lubo w tańcu się spoćisz/ Z tych ozdob się ogołoćisz. Iák zpádną te bielidłá nietrwáłe fárby/ Znáć pogębie gęste kárby. Aż ty nowy Prothaeus/ Kuglárską miárą/ Wnet że z młodey/ iezdeś stárą. Iák Báłwąn okopciáły na pośrod rynku/ Co białego pozbył tynku. Co ták długiey pracy twey/ masz korzyść słábą/ Iákoś byłá będźiesz Bábą. Nie to/ nie to/ Mátrony
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 170
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
, Niżeli słać do twojej matki dziewosłęby. Na cóż farbę do Polskiej Francuz wniósł i Niemiec? Niejedenże dziś kupi za safijan ciemiec, Za kozłową cielęcą. Tyś ci, rzekę śmiele, Gniewliwa jako kozioł, głupia jako cielę, Paskudna jako Świnia. Wszytko się to bydło W tobie zeszło. O nader nieszczęsne bielidło! Nie samę skórkę w bocie uważają młodzi,
I robotę, na nogę jeśli dobrze wchodzi, Jeśli jest futro całe, nie ma-li kawalca Albo sztuki niepięknej, jeśli nie trze palca. Wzujesz, nim dasz pieniądze, oglądasz napiętki. To boty, których odbyt u człowieka prędki. Na sam glanc powierzchownej tylko
, Niżeli słać do twojej matki dziewosłęby. Na cóż farbę do Polskiej Francuz wniósł i Niemiec? Niejedenże dziś kupi za safijan ciemiec, Za kozłową cielęcą. Tyś ci, rzekę śmiele, Gniewliwa jako kozioł, głupia jako cielę, Paskudna jako Świnia. Wszytko się to bydło W tobie zeszło. O nader nieszczęsne bielidło! Nie samę skórkę w bocie uważają młodzi,
I robotę, na nogę jeśli dobrze wchodzi, Jeśli jest futro całe, nie ma-li kawalca Albo sztuki niepięknej, jeśli nie trze palca. Wzujesz, nim dasz pieniądze, oglądasz napiętki. To boty, których odbyt u człowieka prędki. Na sam glanc powierzchownej tylko
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 96
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
:
Nie tęskno mię z tym, nie tak mi kochany Żywot na woli, jak twoje kajdany; Nie przeto wiążę, abyś odwiązała, Boś mi już dawno okowy przybrała: Bystrość dowcipu, skład cnót i blask oczy, I twarzy wdzięczność, i złoto warkoczy, I szkarłat twych ust, i twej płci bielidła — To są wiązania, to są na mię sidła; Ale cię wiążę, abyś się powoli Do słodkiej chciała przyuczać niewoli. Zdarz Boże, aby ten początek niezły Ściślejsze-ć potem zasmakował węzły. NA BRODĘ JEDNEJ PANIEJ
Filis, ta broda, w której nosisz zęby, Choć ci zasiadła największą część gęby, Przecię jest
:
Nie tęskno mię z tym, nie tak mi kochany Żywot na woli, jak twoje kajdany; Nie przeto wiążę, abyś odwiązała, Boś mi już dawno okowy przybrała: Bystrość dowcipu, skład cnót i blask oczy, I twarzy wdzięczność, i złoto warkoczy, I szkarłat twych ust, i twej płci bielidła — To są wiązania, to są na mię sidła; Ale cię wiążę, abyś się powoli Do słodkiej chciała przyuczać niewoli. Zdarz Boże, aby ten początek niezły Ściślejsze-ć potem zasmakował węzły. NA BRODĘ JEDNEJ PANIEJ
Filis, ta broda, w której nosisz zęby, Choć ci zasiadła największą część gęby, Przecię jest
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 42
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
przysady takowej dostała, którą bym czarne zmazy z twarzy pościerała. Nigdy by na balsamach wonnych nie schodziło, zawsze by we flaszeczkach wódek pełno było. Miałabym w swoim słojku przyprawę takową, która po starej skórze twarz odmładza nową. Płatki by też wtąż były wględem rumienidła i nad górski śnieg bielsza kredka dla bielidła. Pewnie by halcyjońskiej w nabyciu pumaty na zleczenie zmaz licznych miłe były straty; na ostatek, ach, nazbyt przydając urody, czym tylko farbujecie, panny, swe jagody. Namniejszej w tym trudności nigdy bym nie miała, bylem się kochankowi swemu spodobała. Już bym się i w zwierciedle wyciągała śmiele,
przysady takowej dostała, którą bym czarne zmazy z twarzy pościerała. Nigdy by na balsamach wonnych nie schodziło, zawsze by we flaszeczkach wódek pełno było. Miałabym w swoim słojku przyprawę takową, która po starej skórze twarz odmładza nową. Płatki by też wtąż były wględem rumienidła i nad górski śnieg bielsza kredka dla bielidła. Pewnie by halcyjońskiej w nabyciu pumaty na zleczenie zmaz licznych miłe były straty; na ostatek, ach, nazbyt przydając urody, czym tylko farbujecie, panny, swe jagody. Namniejszej w tym trudności nigdy bym nie miała, bylem się kochankowi swemu spodobała. Już bym się i w zwierciedle wyciągała śmiele,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 92
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
maj służy I póki słońce oka w morze nie zamruży, Niech darmo satyrowie nie stoją pocześni: Jedne do instrumentów, a drugie do pieśni! I wam, i wam, żebyście wiedziały, panienki, Zbieżą lata, podrą się czerwone sukienki, Spadnie krasa, młodzieńskich w której oczu wabię, Aż zmarski, a bielidło nie pomoże babie. Dziś, przy wjeździe nowego starosty do Sącza, Sama nam materyją natura nastrąca. Ptaszęta się po kniejach wdzięcznym wabią pieniem, Wierę by szkoda trawić tego dnia milczeniem. TERPSICHORE
Kukułkem usłyszała, niedaleko kuka, Wabi samczyk samiczkę, ale ją oszuka. Znam cię, ptaszku, nie kukaj po próżnicy,
maj służy I póki słońce oka w morze nie zamruży, Niech darmo satyrowie nie stoją pocześni: Jedne do instrumentów, a drugie do pieśni! I wam, i wam, żebyście wiedziały, panienki, Zbieżą lata, podrą się czerwone sukienki, Spadnie krasa, młodzieńskich w której oczu wabię, Aż zmarski, a bielidło nie pomoże babie. Dziś, przy wjeździe nowego starosty do Sącza, Sama nam materyją natura nastrąca. Ptaszęta się po kniejach wdzięcznym wabią pieniem, Wierę by szkoda trawić tego dnia milczeniem. TERPSICHORE
Kukułkęm usłyszała, niedaleko kuka, Wabi samczyk samiczkę, ale ją oszuka. Znam cię, ptaszku, nie kukaj po próżnicy,
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 113
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie wiele/ tedy się nie pokaże. Jest jeszcze jedna miara/ którą może poznać i kruszec/ jeśliż jest pomieszany z wodą albo nie: wziąć blachę żelazną wypolerowaną i rozpaloną: wsypać na nią on fus: tam się pokaże prędko/ bądź popiół/ bądź marmor/ kit/ wapno/ siarka/ saletra/ bielidło. Jeśli będzie wapno albo marmor/ tedy nie zgórę: bo choć co innego z onych śmieci zgórę/ te same zostaną: i jeszcze będą bielsze niżeli pierwej. A jeśliż nie spali się/ a prędko zstanie barzo białą materią/ tedy rozumiej że to jest kit. I tak te trzy rzeczy/
nie wiele/ tedy się nie pokaże. Iest ieszcże iedná miárá/ ktorą może poznáć y kruszec/ iesliż iest pomieszány z wodą álbo nie: wźiąć bláchę żelázną wypolerowáną y rospaloną: wsypáć ná nię on fus: tam się pokaże prędko/ bądź popioł/ bądź mármor/ kith/ wapno/ śiárká/ sáletrá/ bielidło. Iesli będźie wapno álbo mármor/ tedy nie zgore: bo choć co innego z onych śmieći zgore/ te sáme zostáną: y ieszcże będą bielsze niżeli pierwey. A iesliż nie spali się/ á prędko zstánie bárzo białą máterią/ tedy rozumiey że to iest kith. Y tak te trzy rzecży/
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 81.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
zatrzymawa. Także doświadczysz soli i saletry: albowiem to oboje góre na tej blasze/ i zaraz błyska się/ albo jakoby iskry jakieś z siebie wypuszcza: tym jedno różna sól od saletry/ gdy się sól pali/ tedy iskry z błyskaniem wypuszcza/ i zaraz trzeszczy/ a saletra bez trzasku błyska się: jeśliż bielidło będzie/ tedy fus on czerwony będzie. Insze kruszce tą probą nie mogą być dobrze rozeznane/ ażby pierwej on fus popsował się/ albo nalawszy nań octu mocnego/ albo wodki złotniczej. Ale iżby nam to nie mało czasu strawiło/ a mało nam co po tym/ do tej wody we szkle: przeto
zátrzymawá. Tákże doświádcżysz soli y sáletry: álbowiem to oboie gore ná tey blásze/ y záraz błyska się/ álbo iákoby iskry iákieś z śiebie wypuszcża: tym iedno rożna sol od sáletry/ gdy się sol pali/ tedy iskry z błyskániem wypuszcża/ y záraz trzeszcży/ á sáletrá bez trzasku błyska się: iesliż bielidło będźie/ tedy fus on cżerwony będźie. Insze kruszce tą probą nie mogą bydź dobrze rozeznáne/ áżby pierwey on fus popsował się/ álbo nálawszy nań octu mocnego/ álbo wodki złotnicżey. Ale iżby nam to nie máło cżásu strawiło/ á máło nam co po tym/ do tey wody we śkle: przeto
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 82.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
najpiękniejsza? powiedziała: Ta/ którą uczciwych Białychgłów twarzy wstyd maluje. Dawne one Białegłowy/ nawet i Poganki/ nie znały innych farb/ jedno gdy się prze wstydliwość swą która zarumieniła: co jest znakiem wielkiej Cnoty. Lecz z dzisiejszych/ nie każda na takiej farbiczce przestanie. Druga więcej wyda na wodki/ i na bielidło/ niżli na jałmużnę dla ubogich.
LUKRECIA Rzymianka zacna Pani/ gdy zdradą od Tarquiniusa Królewicza zgwałcona była/ a mąż przybywszy/ pytał jej jeśliby była zdrowa? odpowiedziała: Co za zdrowie białejgłowie być może/ gdy czystość utraci? Aleć ciało tylko zgwałcone/ umysł w niewinności zostął/ czego świadkiem będzie śmierć moja.
naypięknieysza? powiedźiáłá: Tá/ ktorą vcżćiwych Białychgłow twarzy wstyd máluie. Dawne one Białegłowy/ náwet y Pogánki/ nie znáły innych farb/ iedno gdy się prze wstydliwość swą ktora zárumieniłá: co iest znákiem wielkiey Cnoty. Lecż z dźiśieyszych/ nie káżda ná tákiey fárbicżce przestánie. Druga więcey wyda ná wodki/ y ná bielidło/ niżli ná iáłmużnę dla vbogich.
LVKRECIA Rzymiánká zacna Páni/ gdy zdrádą od Tárquiniusá Krolewicá zgwałcona byłá/ á mąż przybywszy/ pytał iey ieśliby byłá zdrowa? odpowiedźiáłá: Co zá zdrowie białeygłowie być może/ gdy cżystość vtráći? Aleć ćiáło tylko zgwałcone/ vmysł w niewinnośći zostął/ cżego świádkiem będźie śmierć moiá.
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 148
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, lub w tańcu obróci dokoła, Wierę, jest co uważać, klejnotów dość na niej, Nabożna, do kościoła ze wszytkich najraniej; Gdyby posag do takich kwadrował przymiotów, Masz blisko, nie odkładaj, sąsiedzie, zalotów. Aż ów: Nie darmo w herbie ma ta panna Sidło: Klejnoty pożyczane, na twarzy bielidło, Obyczaje zmyślone, bo wewnątrz inaczej, Nie z nabożeństwa chodzi, dla prezenty raczej, Do kościoła; pełen dom gachów u jej matki (Mógł już który otrzymać przyjaźni zadatki), Ociec z macierzą żyje właśnie jak pies z kotką (Co wszyscy ludzie trzęsą, nie może być plotką), Wzajem sobie nie wierzą
, lub w tańcu obróci dokoła, Wierę, jest co uważać, klejnotów dość na niej, Nabożna, do kościoła ze wszytkich najraniej; Gdyby posag do takich kwadrował przymiotów, Masz blisko, nie odkładaj, sąsiedzie, zalotów. Aż ów: Nie darmo w herbie ma ta panna Sidło: Klejnoty pożyczane, na twarzy bielidło, Obyczaje zmyślone, bo wewnątrz inaczej, Nie z nabożeństwa chodzi, dla prezenty raczej, Do kościoła; pełen dom gachów u jej matki (Mógł już który otrzymać przyjaźni zadatki), Ociec z macierzą żyje właśnie jak pies z kotką (Co wszyscy ludzie trzęsą, nie może być plotką), Wzajem sobie nie wierzą
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 432
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987