tarczami/ mieczami i inszą bronią uzbrojeni/ gotowcem i do Ewanielskiej przepowiedzi/ i do odprawowania nabożeństwa swego przystępować będą. Tylkożli? I owszem (mówi dalej) jak Cesarska wielmożność rozmaitemi urzędami, Łożniczych, Odżwiernych i wachtarzów, jest obwarowańa, tak aby i Rzymski Kościół przyozdobiony był, chcemy. I aby na koniach bieluchnej farby jeździli: i jak Senat nasz obowiu cum vlonibus używa, tak i oni w bieluchne płótno niech się ubierają. Przydaje jeszcze i owo. Ze jeśliby kogo Papież z Senatorów Konstantynowych do porządku Cleryckiego pociągnąć chciał, aby zaden dla pychy dygnitarstwa tego odrzekać, i z onego wymawiać się nie śmiał. Cóż to prze
tárcżámi/ miecżámi i inszą bronią vzbroieni/ gotowcem y do Ewánielskiey przepowiedźi/ y do odpráwowánia nabożeństwá swego przystępowáć będą. Tylkożli? Y owszem (mowi dáley) iák Cesárska wielmożność rozmáitemi vrzędámi, Lożnicżych, Odżwiernych y wachtarzow, iest obwárowáńa, ták áby y Rzymski Kośćioł przyozdobiony był, chcemy. Y áby ná koniách bieluchney fárby iezdzili: y iák Senat nász obowiu cum vlonibus vżywa, ták y oni w bieluchne płotno niech się vbieráią. Przydáie ieszcze y owo. Ze ieśliby kogo Papież z Senatorow Constántinowych do porządku Clerickiego poćiągnąć chćiał, áby zaden dla pychy dignitárstwá tego odrzekáć, y z onego wymawiáć się nie śmiał. Coż to prze
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 65v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
nabożeństwa swego przystępować będą. Tylkożli? I owszem (mówi dalej) jak Cesarska wielmożność rozmaitemi urzędami, Łożniczych, Odżwiernych i wachtarzów, jest obwarowańa, tak aby i Rzymski Kościół przyozdobiony był, chcemy. I aby na koniach bieluchnej farby jeździli: i jak Senat nasz obowiu cum vlonibus używa, tak i oni w bieluchne płótno niech się ubierają. Przydaje jeszcze i owo. Ze jeśliby kogo Papież z Senatorów Konstantynowych do porządku Cleryckiego pociągnąć chciał, aby zaden dla pychy dygnitarstwa tego odrzekać, i z onego wymawiać się nie śmiał. Cóż to prze Bóg za gwałt/ mocą kogo z znamienitego pocztu Senatorskiego wziąć/ a do porządku Cleryckiego przyłączyć
nabożeństwá swego przystępowáć będą. Tylkożli? Y owszem (mowi dáley) iák Cesárska wielmożność rozmáitemi vrzędámi, Lożnicżych, Odżwiernych y wachtarzow, iest obwárowáńa, ták áby y Rzymski Kośćioł przyozdobiony był, chcemy. Y áby ná koniách bieluchney fárby iezdzili: y iák Senat nász obowiu cum vlonibus vżywa, ták y oni w bieluchne płotno niech się vbieráią. Przydáie ieszcze y owo. Ze ieśliby kogo Papież z Senatorow Constántinowych do porządku Clerickiego poćiągnąć chćiał, áby zaden dla pychy dignitárstwá tego odrzekáć, y z onego wymawiáć się nie śmiał. Coż to prze Bog zá gwałt/ mocą kogo z známienitego pocżtu Senatorskiego wźiąć/ á do porządku Clerickiego przyłącżyć
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 65v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
się też swojej w ostatniej chorobie nie zawiódł. Co mówię w chorobie? We wszystkich przeciwnościach dawał próbę wiary i miłości pan cierpliwy, „charitas patiens est” miłość cierpliwa jest (1 List św. Pawła do Koryntian, 13, 4,), i we wszystkich słabościach takiej sędziwości zwyczajnej, jaką pokryty był ten bieluchny Łabędź, nadzieją wsparty. Jedną prawie z Żółkiewskim hetmanem piosenkę sobie nucił: „Szczęścia każdy dopomoże, ale w złym razie tylko Ty sam, Boże.”
Cóż mówić o innych człowiekowi chrześcijańskiemu przyzwoitych cnotach, którym w tym panu wiara na kształt primi mobilis wzbudzająca próżnować nigdy nie dopuszczała. Ubodzy, którzy chleb od niego
się też swojej w ostatniej chorobie nie zawiódł. Co mówię w chorobie? We wszystkich przeciwnościach dawał próbę wiary i miłości pan cierpliwy, „charitas patiens est” miłość cierpliwa jest (1 List św. Pawła do Koryntian, 13, 4,), i we wszystkich słabościach takiej sędziwości zwyczajnej, jaką pokryty był ten bieluchny Łabędź, nadzieją wsparty. Jedną prawie z Żółkiewskim hetmanem piosenkę sobie nucił: „Szczęścia każdy dopomoże, ale w złym razie tylko Ty sam, Boże.”
Cóż mówić o innych człowiekowi chrześcijańskiemu przyzwoitych cnotach, którym w tym panu wiara na kształt primi mobilis wzbudzająca próżnować nigdy nie dopuszczała. Ubodzy, którzy chleb od niego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 488
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
w których różane wody. Chcesz kołaczy abo pasztetów, są w polach piece i ogniska, gdzie placki z rozynkami, knysze, przekładane kołacze cieple i łopaty tudzież — weźm sobie który chcesz, jedz. A wkoło onych pieców wino i mleko ciecze, i przykowane bachelki dla czerpania. Jest tam góra jedna z tartego twarogu bieluchna, na której wierzchołku kocieł z ogniem, a w nim kloseczki drobniuchne wyskakują z Kotla i taczają się po onym twarogu aż do rzeki, która płynie z topionego masła. Gdzie widelca długie i łyżki, jedz smaczno; potem, napiwszy się czego smacznego, ukłaść się też tam na polach cukry w głowach lodowate robione,
w których różane wody. Chcesz kołaczy abo pasztetów, są w polach piece i ogniska, gdzie placki z rozynkami, knysze, przekładane kołacze cieple i łopaty tudzież — weźm sobie który chcesz, jedz. A wkoło onych pieców wino i mleko ciecze, i przykowane bachelki dla czerpania. Jest tam góra jedna z tartego twarogu bieluchna, na której wierzchołku kocieł z ogniem, a w nim kloseczki drobniuchne wyskakują z Kotla i taczają sie po onym twarogu aż do rzeki, która płynie z topionego masła. Gdzie widelca długie i łyżki, jedz smaczno; potem, napiwszy się czego smacznego, ukłaść się też tam na polach cukry w głowach lodowate robione,
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 341
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
. Nuż zatyczki, — cud powiedzieć, Z wielkim kosztem, trzeba wiedzieć; Łańcuchy, drogie noszenia, Pierścień godzien uproszenia; Binda z szmelcem, z rubinami, A kapelusz z faworami, Z drogich pereł opasanie — Zwyczajne ich ukasanie. Kiedy idzie przez ulicę, Trzyma rękami spódnicę, Żebyś widział niższe rzeczy, Bieluchny trzewiczek grzeczy; Komużby się nie zachciało Służyć, widząc piękne ciało? A gdy co zoczą nowego,
Jedna od drugiej owego Napiera się, pięknie prosi, Małżonka pod niebo wznosi. Ów nieborak, choć mu czasem Przychodzi z wielkim niewczasem, Co rozkaże, to kupuje; Owa rada, on sprawuje. Nie kup
. Nuż zatyczki, — cud powiedzieć, Z wielkim kosztem, trzeba wiedzieć; Łańcuchy, drogie noszenia, Pierścień godzien uproszenia; Binda z szmelcem, z rubinami, A kapelusz z faworami, Z drogich pereł opasanie — Zwyczajne ich ukasanie. Kiedy idzie przez ulicę, Trzyma rękami spódnicę, Żebyś widział niższe rzeczy, Bieluchny trzewiczek grzeczy; Komużby się nie zachciało Służyć, widząc piękne ciało? A gdy co zoczą nowego,
Jedna od drugiej owego Napiera się, pięknie prosi, Małżonka pod niebo wznosi. Ów nieborak, choć mu czasem Przychodzi z wielkim niewczasem, Co rozkaże, to kupuje; Owa rada, on sprawuje. Nie kup
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 18
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
zstawszy się człowiekiem, jaki się zda być w oczach Twoich Tobie? bo, widzim, barzo kochata się w sobie. Powiedz co o tej Dziecineczce małej, Panno i Matko, okraso płci białej: jako to sobie Dzieciątko szacujesz, co Go dziś karmisz, całujesz, piastujesz? IX
. MATKA DO ANIOŁÓW
Kochanek mój bieluchny i rumieniuchny, wybrany z tysiąców (Tamże)
Vultis caelicolae aestimationem
Skrzydlasty poczcie Króla niebieskiego, chcesz wiedzieć jako ważę Syna mego: tak wiedzcie, nadeń nie mam nic milszego, to skarb, to serca pociecha mojego, bo wszystek śliczny i wszystek rumiany by śnieg z szarłatną farbą pomieszany abo jak wonny kwiat różej czerwony
zstawszy się człowiekiem, jaki się zda być w oczach Twoich Tobie? bo, widzim, barzo kochata się w sobie. Powiedz co o tej Dziecineczce małej, Panno i Matko, okraso płci białej: jako to sobie Dzieciątko szacujesz, co Go dziś karmisz, całujesz, piastujesz? IX
. MATKA DO ANIOŁÓW
Kochanek mój bieluchny i rumieniuchny, wybrany z tysiąców (Tamże)
Vultis caelicolae aestimationem
Skrzydlasty poczcie Króla niebieskiego, chcesz wiedzieć jako ważę Syna mego: tak wiedzcie, nadeń nie mam nic milszego, to skarb, to serca pociecha mojego, bo wszystek śliczny i wszystek rumiany by śnieg z szarłatną farbą pomieszany abo jak wonny kwiat różej czerwony
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 26
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
pożądany. W tym się sercu memu miła Dziecinka uspokoiła. Nie postały jako żywy przedtym na świecie te dziwy: oto Boga sen zejmuje – ten śpi, który zawsze czuje. 10
. UPOMINKI DZIECIĘCIU, PANU JEZUSOWI I. KOSZULECZKA BAWEŁNIANA
Corpusculo, Iesu, Tuo, tam cereo
Na członeczki, Jezu mój, Twoje tak bieluchne, tak rozkoszne, subtelne i na tak młodziuchne nie godzi się koszulki z pospolitej przędze wdziewać, jeszcze będzie-ż w czas do cierpienia nędze. Trzeba, żebyć członeczków Twych nie uciskała, a subtelnego ciałka czym nie urażała. Przetoż co z najprzedniejszej bisiorowej wełny darujęć koszuleczkę, z namiększej bawełny. Racz ją wziąć,
pożądany. W tym się sercu memu miła Dziecinka uspokoiła. Nie postały jako żywy przedtym na świecie te dziwy: oto Boga sen zejmuje – ten śpi, który zawsze czuje. 10
. UPOMINKI DZIECIĘCIU, PANU JEZUSOWI I. KOSZULECZKA BAWEŁNIANA
Corpusculo, Iesu, Tuo, tam cereo
Na członeczki, Jezu mój, Twoje tak bieluchne, tak rozkoszne, subtelne i na tak młodziuchne nie godzi się koszulki z pospolitej przędze wdziewać, jeszcze będzie-ż w czas do cierpienia nędze. Trzeba, żebyć członeczków Twych nie uciskała, a subtelnego ciałka czym nie urażała. Przetoż co z najprzedniejszej bisiorowej wełny darujęć koszuleczkę, z namiększej bawełny. Racz ją wziąć,
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 60
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
młody, pan, ubogi, w jakim chce mjeniu, Nie mam ja znaku, w osobach braku; Niech się kto chlubi, że mię nie lubi, Najdę go ja i w jedwabiu, i w prostim odzieniu”.
„Wiem, iże nie bez przyczyny są i te pióra, Którymi twoja bieluchna porosła skóra; I nie darmo wielkie skrzydła trzmią na twym grzbiecie, Dlaczego ich jednak nosisz, powiedz, proszę cię”. „Te dla lekkości mam i prędkości; Nie masz żadnego gmachu skrytego, Gdzieby się nie nalazły miłosne przeskoki; Nic nie są góry, radby i z skóry Wyleciał drugi za czas
młody, pan, ubogi, w jakim chce mieniu, Nie mam ja znaku, w osobach braku; Niech się kto chlubi, że mię nie lubi, Najdę go ja i w jedwabiu, i w prostym odzieniu”.
„Wiem, iże nie bez przyczyny są i te pióra, Którymi twoja bieluchna porosła skóra; I nie darmo wielkie skrzydła trzmią na twym grzbiecie, Dlaczego ich jednak nosisz, powiedz, proszę cię”. „Te dla lekkości mam i prędkości; Nie masz żadnego gmachu skrytego, Gdzieby się nie nalazły miłosne przeskoki; Nic nie są góry, radby i z skóry Wyleciał drugi za czas
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 81
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
kozaku, co masz w sajdaku, Puszczasz znienagła, Alić zarazem za słodkim razem Śmierć idzie nagła. SZÓSTA: TAMILLA
Dobranoc, trzykroć ukochany, Dobranoc, wianeczku różany, Z kwiatków woniących nadobnie uwity I sromieźliwą lilią podwity!
Dla ciebie nie folgując spaniu Powstawszy rano po świtaniu, Gdym po różańcu rozkwitłym chodziła, Bieluchnem nóżki rosą umoczyła;
Dla ciebie kwiateczki nadobne Zrywając, paluszki me drobne Niemiłosierne ciernie poraniło Tak, że się dobrze krwie mojej napiło.
A przeciem tak cierpliwą była, Ażem cię do końca uwiła; Uwiwszy, twoją pozorną koroną Przyozdobiłam kosę uplecioną.
Cóż po tym, gdy słońce gorące W południe róże
kozaku, co masz w sajdaku, Puszczasz znienagła, Alić zarazem za słodkim razem Śmierć idzie nagła. SZÓSTA: TAMILLA
Dobranoc, trzykroć ukochany, Dobranoc, wianeczku różany, Z kwiatków woniących nadobnie uwity I sromieźliwą liliją podwity!
Dla ciebie nie folgując spaniu Powstawszy rano po świtaniu, Gdym po różańcu rozkwitłym chodziła, Bieluchnem nóżki rosą umoczyła;
Dla ciebie kwiateczki nadobne Zrywając, paluszki me drobne Niemiłosierne ciernie poraniło Tak, że się dobrze krwie mojej napiło.
A przecięm tak cierpliwą była, Ażem cię do końca uwiła; Uwiwszy, twoją pozorną koroną Przyozdobiłam kosę uplecioną.
Cóż po tym, gdy słońce gorące W południe róże
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 107
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
cóż to?
MAGDALENA. Kupię sobie kredy na twarz, bo jestem trochę przyczarna.
STARUSZKIEWICZ. Ah nie czyń tego moja Panno, zepsujesz twarz sobie.
MAGDALENA. I Owszem będę bielsza. Moja Są-
siadka służy tu podle za Szynkarkę. Jej twarz tak jest brudna jak i moja. A jak się wybieli, to bieluchna, kiedy tobie mleko.
STARUSZKIEWICZ. Nie naśladuj jej w tym moja Magdusiu. Bo i zęby będziesz miała brzydkie, i twarz w krótkim czasie ospecisz. Ale potym otym. Teraz to uczyń co ci zalecił. A ja dotrzymam mojej obietnicy Odchodzi. SCENA VII. MAGDALENA. potym ANNA.
MAGDALENA. Jakiś dobry
coż to?
MAGDALENA. Kupię sobie kredy na twarz, bo iestem trochę przyczarna.
STARUSZKIEWICZ. Ah nie czyń tego moia Panno, zepsuiesz twarz sobie.
MAGDALENA. Y Owszem będę bielsza. Moia Są-
siadka służy tu podle za Szynkarkę. Iey twarz tak iest brudna iak y moia. A iak się wybieli, to bieluchna, kiedy tobie mleko.
STARUSZKIEWICZ. Nie naśladuy iey w tym moia Magdusiu. Bo y zęby będziesz miała brzytkie, y twarz w krotkim czasie ospecisz. Ale potym otym. Teraz to uczyń co ci zalecił. A ia dotrzymam moiey obietnicy Odchodzi. SCENA VII. MAGDALENA. potym ANNA.
MAGDALENA. Iakiś dobry
Skrót tekstu: BohFStar
Strona: 38
Tytuł:
Staruszkiewicz
Autor:
Franciszek Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1766
Data wydania (nie wcześniej niż):
1766
Data wydania (nie później niż):
1766