twej nucie tańcowały Z lasami skały.
Z tobą on przebył piekielne otchłanie I za łagodne otrzymał śpiewanie, Że rozerwała śliczna Eurydyka Piekielne łyka.
Wściekłego morza pogodzi twa strona Burzliwe wały, ona Aryjona Stawiła w porcie pewniej niż w okręcie Na rybim grzbiecie.
Wszędzie cię pełno, i bogów kościoły Bez ciebie nie są, i biesiadne stoły; Tańce wesoły, smutny w swej mizerze Miód z ciebie bierze.
Tyś i mych myśli uciecha jedyna, Z tobą się szczera, dobra myśl mi wszczyna, Z tobą zabawa, z tobą próżnowanie Za zysk mi stanie.
Rozpuść i teraz swoje wdzięczne tony I aż cię puszczę, gnuśnym snem zmorzony, Wtenczas
twej nucie tańcowały Z lasami skały.
Z tobą on przebył piekielne otchłanie I za łagodne otrzymał śpiewanie, Że rozerwała śliczna Eurydyka Piekielne łyka.
Wściekłego morza pogodzi twa strona Burzliwe wały, ona Aryjona Stawiła w porcie pewniej niż w okręcie Na rybim grzbiecie.
Wszędzie cię pełno, i bogów kościoły Bez ciebie nie są, i biesiadne stoły; Tańce wesoły, smutny w swej mizerze Miód z ciebie bierze.
Tyś i mych myśli uciecha jedyna, Z tobą się szczera, dobra myśl mi wszczyna, Z tobą zabawa, z tobą próżnowanie Za zysk mi stanie.
Rozpuść i teraz swoje wdzięczne tony I aż cię puszczę, gnuśnym snem zmorzony, Wtenczas
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 73
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
piję, zostaję Strycharzem. PIEŚŃ W OBOZIE POD ŻWANCEM 1653
Bracia, bracia, do koni! Już flaszka na stole! Dopadszy szklanej broni, Wypadajmy w pole!
By zabito żołdową Wojnę i z jej głodem! My wkroczmy służbę nową Z winem albo z miodem!
Chociażby pod Kamieńcem Chmielnicki był z chanem — Mnie pod biesiadnym wieńcem Dobra myśl hetmanem.
Niech, kogo świerzbią plecy, Wsiada na Tatary — Ja z niego drwię pijęcy Petercyment stary.
Nie pytam, co król myśli I co stawa w radzie, Jeśli Węgrowie przyszli, Kto pójdzie w zakładzie.
Fraszka Mikiesz, Kemeni! Za tego węgrzyna Każdy z nas ich zamieni, Co ma
piję, zostaję Strycharzem. PIEŚŃ W OBOZIE POD ŻWANCEM 1653
Bracia, bracia, do koni! Już flaszka na stole! Dopadszy szklanej broni, Wypadajmy w pole!
By zabito żołdową Wojnę i z jej głodem! My wkroczmy służbę nową Z winem albo z miodem!
Chociażby pod Kamieńcem Chmielnicki był z chanem — Mnie pod biesiadnym wieńcem Dobra myśl hetmanem.
Niech, kogo świerzbią plecy, Wsiada na Tatary — Ja z niego drwię pijęcy Petercyment stary.
Nie pytam, co król myśli I co stawa w radzie, Jeśli Węgrowie przyszli, Kto pójdzie w zakładzie.
Fraszka Mikiesz, Kemeni! Za tego węgrzyna Każdy z nas ich zamieni, Co ma
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 205
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Zewsząd do nas radości nowe przybywają.
A ciebie, Damijanie, frasunek żałosny Nie chce opuścić podczas ulubionej wiosny, W tobie melancholią gęste troski rodzą, Lubo zorze znikają złote, lubo wschodzą.
Takżeś jest napełniony niezbytym kłopotem, Że cię ani czas swoim łagodnym obrotem, Ani sen poratować nie może swobodny, Ani trunek biesiadny, ani głos łagodny?
Ma rada: jeśli w sobie chcesz ukoić stare Troski, nie dawaj się im umacniać nad miarę, Bo je czas potym zleczy; kto w nich trwa statecznie, Żal jego obróci się w dobrą myśl koniecznie. CZWARTA: JANELLA
Słońce zagasło, ciemna noc wstaje, Ze mną kochany mój się
Zewsząd do nas radości nowe przybywają.
A ciebie, Damijanie, frasunek żałosny Nie chce opuścić podczas ulubionej wiosny, W tobie melancholiją gęste troski rodzą, Lubo zorze znikają złote, lubo wschodzą.
Takżeś jest napełniony niezbytym kłopotem, Że cię ani czas swoim łagodnym obrotem, Ani sen poratować nie może swobodny, Ani trunek biesiadny, ani głos łagodny?
Ma rada: jeśli w sobie chcesz ukoić stare Troski, nie dawaj się im umacniać nad miarę, Bo je czas potym zleczy; kto w nich trwa statecznie, Żal jego obróci się w dobrą myśl koniecznie. CZWARTA: JANELLA
Słońce zagasło, ciemna noc wstaje, Ze mną kochany mój się
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 104
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
z Turczynem, jako nigdy dotąd sroższa, Im w pieniądze i w ludzi Korona uboższa; Niewdzięczny Niemiec zaraz wraca do natury, Gardzi naszą przyjaźnią, miawszy wolne mury; Co gorsza, między nami samymi upada, Krom Turka, zaczepiwszy dawnego sąsiada. Wżdy choć nieszczęśliwości smuci nas tak wiele, Najdzie miejsce dobra myśl i biesiedne trele. Kto w powszechnej żałobie wesół, na mą wiarę, Szaleje albo sercu przybiera maszkarę. 348. BOŃCZUK
Pytała żona męża, czemu zawsze leży, Tylko gdy z łóżka wstaje, broda mu się jeży. „Bo jako zawieszony bończuk na wychodku
Zimny wiatr — odpowie mąż — rozdyma ze spodku, Tak też i
z Turczynem, jako nigdy dotąd sroższa, Im w pieniądze i w ludzi Korona uboższa; Niewdzięczny Niemiec zaraz wraca do natury, Gardzi naszą przyjaźnią, miawszy wolne mury; Co gorsza, między nami samymi upada, Krom Turka, zaczepiwszy dawnego sąsiada. Wżdy choć nieszczęśliwości smuci nas tak wiele, Najdzie miejsce dobra myśl i biesiedne trele. Kto w powszechnej żałobie wesół, na mą wiarę, Szaleje albo sercu przybiera maszkarę. 348. BOŃCZUK
Pytała żona męża, czemu zawsze leży, Tylko gdy z łóżka wstaje, broda mu się jeży. „Bo jako zawieszony bończuk na wychodku
Zimny wiatr — odpowie mąż — rozdyma ze spodku, Tak też i
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 391
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gadek i trefnej rozmowy. Filon
Sierć to ich jest żartować; oni w polu, doma, Najdą co rzec, głowa ich wszytkiego świadoma. Aminta
Aboż i nie bywalcy! Acz drugim natura Snadno daje jako tym, że się sama skóra Na nich śmieje i gada. Kędy oni będą Na kiermasiech albo w rząd biesiadny zasiędą, By tam drugich sto było, ich trefnie prawiących Słychać tyło, a wszech się do zdechu śmiejących. Mnie dziwno, że się im tych żartów nie przebiera, Lecz Ezop jakiś torbę pełną ich otwiera. Filon
Nie dziwuj się; a skąd swej i pająkom wełny? Kto jest w rzeczy obfity, ten i
gadek i trefnej rozmowy. Filon
Sierć to ich jest żartować; oni w polu, doma, Najdą co rzec, głowa ich wszytkiego świadoma. Aminta
Aboż i nie bywalcy! Acz drugim natura Snadno daje jako tym, że się sama skóra Na nich śmieje i gada. Kędy oni będą Na kiermasiech albo w rząd biesiadny zasiędą, By tam drugich sto było, ich trefnie prawiących Słychać tyło, a wszech się do zdechu śmiejących. Mnie dziwno, że się im tych żartów nie przebiera, Lecz Ezop jakiś torbę pełną ich otwiera. Filon
Nie dziwuj się; a skąd swej i pająkom wełny? Kto jest w rzeczy obfity, ten i
Skrót tekstu: GawBukBar_II
Strona: 130
Tytuł:
Bukolika albo sielanki nowe
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
afekcie człowiek najnieostróżniejszy, w ten czas poznawaj co się w oko wlewa, choćby na czas skromność i cnotę zmyślał. Bogdaj niemieć Przyjaciela, z którym się zawsze jednać, a sługi, który często przeprasza. Chcesz mieć długo Przyjaciela, tak go zażywaj, jako jest, z cichego nie uczynisz mownym, z trzeźwego biesiadnym, z oszczędnego rozrutnym, z wstrzemieźliwego rozpuszczonym, odrazisz prędzej, niż naprawisz, zły w jednym? na inszeć się przyda; albo nie drażnij tego, a szukaj sobie w humorze podobnego. Nie będziesz miał Prżyjaciela, gdy wszytko do niego uwazasz, niektóre trzeba przebaczyć, niektóre w nim nie widzieć, niektóre naturze jego
áffekćie człowiek naynieostrożnieyszy, w ten czás poznaway co się w oko wlewa, choćby ná czás skromność y cnotę zmyślał. Bogday niemieć Przyiaćielá, z ktorym się záwsze iednáć, á sługi, ktory często przeprasza. Chcesz mieć długo Przyiaćielá, ták go záżyway, iáko iest, z ćichego nie vczynisz mownym, z trzeźwego bieśiádnym, z oszczędnego rozrutnym, z wstrzęmieźliwego rospuszczonym, odráźisz prędzey, niż nápráwisz, zły w iednym? ná inszeć się przyda; álbo nie draźniy tego, á szukay sobie w humorze podobnego. Nie będźiesz miał Prżyiaćielá, gdy wszytko do niego vwazasz, niektore trzebá przebaczyć, niektore w nim nie widźieć, niektore náturze iego
Skrót tekstu: FredPrzysł
Strona: D2v
Tytuł:
Przysłowia mów potocznych
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Jerzy Forster
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659