(cóż nas to na sądnym dniu czeka!) Z obżarstwa i z opilstwa będzie sądzić człeka. 19 (P). PIJANY
Obudzę się, jeszcze świt nieba nie zabielił; Nie wiem, jeślim na jawie, czy mnie sen omelił: W sukni i w botach leżę, wszytek jako w wodzie, Pełno bigosu w wąsach, pełno kleju w brodzie. I pochwy, i kieszenie próżne, łeb w barłogu: „Chłopcze, kędyżem ja to?” „Mości panie, w brogu.” Nie śmiem się dalej pytać, rad bym usnął znowu, Już będąc pijanego wiadomy narowu; Ale, jakby mi wsadził kto
(cóż nas to na sądnym dniu czeka!) Z obżarstwa i z opilstwa będzie sądzić człeka. 19 (P). PIJANY
Obudzę się, jeszcze świt nieba nie zabielił; Nie wiem, jeślim na jawie, czy mnie sen omelił: W sukni i w botach leżę, wszytek jako w wodzie, Pełno bigosu w wąsach, pełno kliju w brodzie. I pochwy, i kieszenie próżne, łeb w barłogu: „Chłopcze, kędyżem ja to?” „Mości panie, w brogu.” Nie śmiem się dalej pytać, rad bym usnął znowu, Już będąc pijanego wiadomy narowu; Ale, jakby mi wsadził kto
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 19
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, którym piję piwo. Więc że drugiego czekać na mnie było długo, Dziękuję za on obiad, obiecuję mu go Odwdzięczyć; prowadzi mnie na ostatnie wschody. Zbieram nogi co prędzej do swojej gospody;
Już czeladź po obiedzie: „Złodzieje, czemuście Zjedli?” „Jeszcze została słonina w kapuście, Jest i bigos cielęcy.” A ja krzyknę głosem: „Dawaj po włoskiej uczcie kapustę z bigosem!” Walę łyżką oboje; toż wysławszy boki, Wypiwszy garniec wina, przysięgę, że póki Włoszy w Krakowie i ja póki żywy będę, Do włoskiego bankietu na czczo nie usiądę. Nazajutrz każę chłopcu, żeby miał nóż myty
, którym piję piwo. Więc że drugiego czekać na mnie było długo, Dziękuję za on obiad, obiecuję mu go Odwdzięczyć; prowadzi mnie na ostatnie wschody. Zbieram nogi co prędzej do swojej gospody;
Już czeladź po obiedzie: „Złodzieje, czemuście Zjedli?” „Jeszcze została słonina w kapuście, Jest i bigos cielęcy.” A ja krzyknę głosem: „Dawaj po włoskiej uczcie kapustę z bigosem!” Walę łyżką oboje; toż wysławszy boki, Wypiwszy garniec wina, przysięgę, że poki Włoszy w Krakowie i ja póki żywy będę, Do włoskiego bankietu na czczo nie usiędę. Nazajutrz każę chłopcu, żeby miał nóż myty
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 35
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
on obiad, obiecuję mu go Odwdzięczyć; prowadzi mnie na ostatnie wschody. Zbieram nogi co prędzej do swojej gospody;
Już czeladź po obiedzie: „Złodzieje, czemuście Zjedli?” „Jeszcze została słonina w kapuście, Jest i bigos cielęcy.” A ja krzyknę głosem: „Dawaj po włoskiej uczcie kapustę z bigosem!” Walę łyżką oboje; toż wysławszy boki, Wypiwszy garniec wina, przysięgę, że póki Włoszy w Krakowie i ja póki żywy będę, Do włoskiego bankietu na czczo nie usiądę. Nazajutrz każę chłopcu, żeby miał nóż myty: „Pójdę znowu do Włocha, pójdziesz ze mną i ty.” Dopieroż
on obiad, obiecuję mu go Odwdzięczyć; prowadzi mnie na ostatnie wschody. Zbieram nogi co prędzej do swojej gospody;
Już czeladź po obiedzie: „Złodzieje, czemuście Zjedli?” „Jeszcze została słonina w kapuście, Jest i bigos cielęcy.” A ja krzyknę głosem: „Dawaj po włoskiej uczcie kapustę z bigosem!” Walę łyżką oboje; toż wysławszy boki, Wypiwszy garniec wina, przysięgę, że poki Włoszy w Krakowie i ja póki żywy będę, Do włoskiego bankietu na czczo nie usiędę. Nazajutrz każę chłopcu, żeby miał nóż myty: „Pójdę znowu do Włocha, pójdziesz ze mną i ty.” Dopieroż
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 35
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
porwał go w rynsztoku. Chciał w skok cyrulik przyszywać go haftem, Gdyby pies chłopca nie uprzedził; a w tem Wypadszy z bliskiej przyjaciel gospody, Po rozlaniu krwie, radzi im do zgody. Stąd w zwyczaj poszło, gdy się ludzie wadzą, Tam się psi z miasta całego gromadzą, Że ich zawsze te potkają bigosy, Przynamniej palce, jeżeli nie nosy. 88 (P). PRIMA APRILIS
Prima Aprilis albo najpierwszy dzień kwietnia, Do rozmaitych żartów moda staroletnia. Niejeden się nabiega, nacieszy, nasmęci Po próżnicy, przeto go zawsze mieć w pamięci. W ten dzień szlachcic drugiemu pieniędzy trefunkiem Pożyczył, wziąwszy kartę od niego warunkiem,
porwał go w rynsztoku. Chciał w skok cyrulik przyszywać go haftem, Gdyby pies chłopca nie uprzedził; a w tem Wypadszy z bliskiej przyjaciel gospody, Po rozlaniu krwie, radzi im do zgody. Stąd w zwyczaj poszło, gdy się ludzie wadzą, Tam się psi z miasta całego gromadzą, Że ich zawsze te potkają bigosy, Przynamniej palce, jeżeli nie nosy. 88 (P). PRIMA APRILIS
Prima Aprilis albo najpierwszy dzień kwietnia, Do rozmaitych żartów moda staroletnia. Niejeden się nabiega, nacieszy, nasmęci Po próżnicy, przeto go zawsze mieć w pamięci. W ten dzień szlachcic drugiemu pieniędzy trefunkiem Pożyczył, wziąwszy kartę od niego warunkiem,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 46
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
masz lewego, wyłupiszli sobie Prawe, jako kazano, cóż w niebie po tobie, Gdzie największa zapłata: Boga widzieć, cnocie, A bez oczu jakoż nań patrzyć masz w ślepocie? 102 (F). POLSKIE BLOMUZIE
Opiwszy się jak Świnia, i gębą, i nosem Rzygnie na stół usarski towarzysz bigosem. Aż Francuz: Nie to u nas, w Paryżu, blomuzie. Przyjmcie w Polsce, jakie są, mój panie Francuzie. 103 (F). DO GOSPODARZA ŁYSEGO
Długom myślił, nie mogłszy pojąć tajemnice, Skąd by łysy rzeczony; aż od łyskawice, Gdyż się nie tylko lecie, ale łyska zimie,
masz lewego, wyłupiszli sobie Prawe, jako kazano, cóż w niebie po tobie, Gdzie największa zapłata: Boga widzieć, cnocie, A bez oczu jakoż nań patrzyć masz w ślepocie? 102 (F). POLSKIE BLOMUZIE
Opiwszy się jak Świnia, i gębą, i nosem Rzygnie na stół usarski towarzysz bigosem. Aż Francuz: Nie to u nas, w Paryżu, blomuzie. Przyjmcie w Polszczę, jakie są, mój panie Francuzie. 103 (F). DO GOSPODARZA ŁYSEGO
Długom myślił, nie mógszy pojąć tajemnice, Skąd by łysy rzeczony; aż od łyskawice, Gdyż się nie tylko lecie, ale łyska zimie,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 52
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
trudził kwoli, I w Polsce wąsy lada cyrulik ogoli; Chyba że przy metresach dostało się i twej Gębie, bo tam osobne są od tego brzytwy. Nie oszpeci żadnego szlachcica, kiedy mu Potrzeba każe jechać do Kołaczyc z Rzymu: Takiegoć to nie mają rzemieślnika Włochy, Żeby ludziom po gębie nawłóczył przepłochy. 107. BIGOS W ŻAŁOBIE
Chcąc panna bigos w kuchni zaprawić co prędzej, Pójdzie z garnkiem do szafy po ocet, gdzie między Flaszami stał inkaust, bo już były mrozy; Nalawszy go, daje mi bigos nowej fozy. Skosztuję: pies by nie jadł, i pomyślę sobie: Jako żywem bigosu nie widział w żałobie. Więc postrzegszy
trudził kwoli, I w Polszczę wąsy leda cyrulik ogoli; Chyba że przy metresach dostało się i twej Gębie, bo tam osobne są od tego brzytwy. Nie oszpeci żadnego szlachcica, kiedy mu Potrzeba każe jechać do Kołaczyc z Rzymu: Takiegoć to nie mają rzemieślnika Włochy, Żeby ludziom po gębie nawłóczył przepłochy. 107. BIGOS W ŻAŁOBIE
Chcąc panna bigos w kuchni zaprawić co prędzej, Pójdzie z garnkiem do szafy po ocet, gdzie między Flaszami stał inkaust, bo już były mrozy; Nalawszy go, daje mi bigos nowej fozy. Skosztuję: pies by nie jadł, i pomyślę sobie: Jako żywem bigosu nie widział w żałobie. Więc postrzegszy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 54
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Polsce wąsy lada cyrulik ogoli; Chyba że przy metresach dostało się i twej Gębie, bo tam osobne są od tego brzytwy. Nie oszpeci żadnego szlachcica, kiedy mu Potrzeba każe jechać do Kołaczyc z Rzymu: Takiegoć to nie mają rzemieślnika Włochy, Żeby ludziom po gębie nawłóczył przepłochy. 107. BIGOS W ŻAŁOBIE
Chcąc panna bigos w kuchni zaprawić co prędzej, Pójdzie z garnkiem do szafy po ocet, gdzie między Flaszami stał inkaust, bo już były mrozy; Nalawszy go, daje mi bigos nowej fozy. Skosztuję: pies by nie jadł, i pomyślę sobie: Jako żywem bigosu nie widział w żałobie. Więc postrzegszy omyłki, wskażę do kucharza
Polszczę wąsy leda cyrulik ogoli; Chyba że przy metresach dostało się i twej Gębie, bo tam osobne są od tego brzytwy. Nie oszpeci żadnego szlachcica, kiedy mu Potrzeba każe jechać do Kołaczyc z Rzymu: Takiegoć to nie mają rzemieślnika Włochy, Żeby ludziom po gębie nawłóczył przepłochy. 107. BIGOS W ŻAŁOBIE
Chcąc panna bigos w kuchni zaprawić co prędzej, Pójdzie z garnkiem do szafy po ocet, gdzie między Flaszami stał inkaust, bo już były mrozy; Nalawszy go, daje mi bigos nowej fozy. Skosztuję: pies by nie jadł, i pomyślę sobie: Jako żywem bigosu nie widział w żałobie. Więc postrzegszy omyłki, wskażę do kucharza
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 54
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Potrzeba każe jechać do Kołaczyc z Rzymu: Takiegoć to nie mają rzemieślnika Włochy, Żeby ludziom po gębie nawłóczył przepłochy. 107. BIGOS W ŻAŁOBIE
Chcąc panna bigos w kuchni zaprawić co prędzej, Pójdzie z garnkiem do szafy po ocet, gdzie między Flaszami stał inkaust, bo już były mrozy; Nalawszy go, daje mi bigos nowej fozy. Skosztuję: pies by nie jadł, i pomyślę sobie: Jako żywem bigosu nie widział w żałobie. Więc postrzegszy omyłki, wskażę do kucharza, Niech mi złodziej nie robi z zadku kałamarza. 108 (F). NA SEJM GRODZIEŃSKI
Aleć i to rzecz wierszem napisania godna, Że Litwa sejm z
Potrzeba każe jechać do Kołaczyc z Rzymu: Takiegoć to nie mają rzemieślnika Włochy, Żeby ludziom po gębie nawłóczył przepłochy. 107. BIGOS W ŻAŁOBIE
Chcąc panna bigos w kuchni zaprawić co prędzej, Pójdzie z garnkiem do szafy po ocet, gdzie między Flaszami stał inkaust, bo już były mrozy; Nalawszy go, daje mi bigos nowej fozy. Skosztuję: pies by nie jadł, i pomyślę sobie: Jako żywem bigosu nie widział w żałobie. Więc postrzegszy omyłki, wskażę do kucharza, Niech mi złodziej nie robi z zadku kałamarza. 108 (F). NA SEJM GRODZIEŃSKI
Aleć i to rzecz wierszem napisania godna, Że Litwa sejm z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 54
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
po gębie nawłóczył przepłochy. 107. BIGOS W ŻAŁOBIE
Chcąc panna bigos w kuchni zaprawić co prędzej, Pójdzie z garnkiem do szafy po ocet, gdzie między Flaszami stał inkaust, bo już były mrozy; Nalawszy go, daje mi bigos nowej fozy. Skosztuję: pies by nie jadł, i pomyślę sobie: Jako żywem bigosu nie widział w żałobie. Więc postrzegszy omyłki, wskażę do kucharza, Niech mi złodziej nie robi z zadku kałamarza. 108 (F). NA SEJM GRODZIEŃSKI
Aleć i to rzecz wierszem napisania godna, Że Litwa sejm z Warszawy przeniosła do Grodna, Gdzie dotąd z wilki dzikie sejmowały świnie; Trudno też o inakszy
po gębie nawłóczył przepłochy. 107. BIGOS W ŻAŁOBIE
Chcąc panna bigos w kuchni zaprawić co prędzej, Pójdzie z garnkiem do szafy po ocet, gdzie między Flaszami stał inkaust, bo już były mrozy; Nalawszy go, daje mi bigos nowej fozy. Skosztuję: pies by nie jadł, i pomyślę sobie: Jako żywem bigosu nie widział w żałobie. Więc postrzegszy omyłki, wskażę do kucharza, Niech mi złodziej nie robi z zadku kałamarza. 108 (F). NA SEJM GRODZIEŃSKI
Aleć i to rzecz wierszem napisania godna, Że Litwa sejm z Warszawy przeniosła do Grodna, Gdzie dotąd z wilki dzikie sejmowały świnie; Trudno też o inakszy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 54
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wesela i jakiej uciechy, Przeto i dawni Żydzi zapuszczali wiechy. U nas broda zwyczajnie znakiem jest żałoby, Bo ty ani statku z niej, ani masz ozdoby; Jeśli każesz, powiem ja, nie bojąc się mełki: Zła żona okazją, bracie, tej miotełki. 344 (F). KUCHARZ
Kucharzu, urób bigos, ale to wiedz, jeśli Będzie zły, że go sam zjesz. Kilkakroć odnieśli Półmiski kucharzowi za karę do kuchnie, Aż on co raz to gorszy, nigdy nie usłuchnie: Rosół własne pomyje i kapusta chuda. Nierychło się domyślę, kara mu się uda; Dopieroż gdy od gęby obrócę mu karę Do zadku
wesela i jakiej uciechy, Przeto i dawni Żydzi zapuszczali wiechy. U nas broda zwyczajnie znakiem jest żałoby, Bo ty ani statku z niej, ani masz ozdoby; Jeśli każesz, powiem ja, nie bojąc się mełki: Zła żona okazyją, bracie, tej miotełki. 344 (F). KUCHARZ
Kucharzu, urób bigos, ale to wiedz, jeśli Będzie zły, że go sam zjesz. Kilkakroć odnieśli Półmiski kucharzowi za karę do kuchnie, Aż on co raz to gorszy, nigdy nie usłuchnie: Rosół własne pomyje i kapusta chuda. Nierychło się domyślę, kara mu się uda; Dopieroż gdy od gęby obrócę mu karę Do zadku
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 147
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987