obleci w klatce kratę/ do ujścia zhożego upatrując miejsca/ tak i więzień spętany łańcuchami/ nie mówię nie mając się dobrze/ lecz codziennie uchlustany więzieniem/ głodem/ robotą udręczony/ tysiąca sposobów szuka/ jakoby na złotą ujść świebodę. Z tych naprzedniejszy/ mądra Pani/ nędzna Izmaelczyków niewolnica Eudokia Butowiczowa Wojska Kijowska/ obira sobie/ gdy o wyszciu swym taką notę/ jakową śpiewali nad rzeką Babilońską Izraelite łez pełną/ i Ternów pieje. Do Przeczystej abowiem Panny i do Świętych Ojców Antoniego i Teodozego Pieczarskich ucieka się/ i tym gorącej/ im gorącej ciężka Biskurmanów ugarają biada jakoż i na tym się sposobie powiodło jej szczęśliwie/ w rychłym czasie
obleći w klatce kratę/ do vyścia zhożego vpátruiąc mieyscá/ ták y więźień spętány łáncuchámi/ nie mowię nie máiąc się dobrze/ lecz codźiennie vchlustány więźieniem/ głodem/ robotą vdręczony/ tyśiącá sposobow szuka/ iákoby ná złotą vyść świebodę. Z tych naprzednieyszy/ mądra Páni/ nędzna Izmáelczykow niewolnicá Eudokia Butowiczowa Woyska Kiiowska/ obira sobie/ gdy o wyszciu swym táką notę/ iákową śpiewáli nád rzeką Bábilońską Izráelitae łez pełną/ y Thernow pieie. Do Przeczystey ábowiem Pánny y do Swiętych Oycow Antoniego y Theodozego Pieczárskich vćieka się/ y tym gorącey/ im gorącey ćiężka Biskurmánow vgaráią biádá iákoż y ná tym się sposobie powiodło iey szczęśliwie/ w rychłỹ czáśie
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 173.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Należnym grobem smutna darowała. I ja chociaż siły nie mam Hektorowej, Takim sposobem umrzeciem gotowy W twoich oczach, Anno, a tybyś z litości Zimnym marmurem przykryła me kości, Na którym ten napis byłby wydrożony: Tu ślicznej Anny rycerz położony. 753. List do pewnej osoby.
Tam gdzie patrzą ku niebu sławnych Birż pałace A ogromnej fortece znamienite prace Kunsztownym dziełem pasą oczy niejednego, Gdym wyszedł na równinę pola przyległego, W myślach swych zadumany, te skargi rzewliwe Słyszało tylko echo a wiatry życzliwe. Wdzięczne światło niebieskie i ty bujna ziemi, I wy rzeki ciekące kanały wiecznymi, I wy kwitnące łąki i niwy przestrone I wy
Należnym grobem smutna darowała. I ja chociaż siły nie mam Hektorowej, Takim sposobem umrzeciem gotowy W twoich oczach, Anno, a tybyś z litości Zimnym marmurem przykryła me kości, Na ktorym ten napis byłby wydrożony: Tu ślicznej Anny rycerz położony. 753. List do pewnej osoby.
Tam gdzie patrzą ku niebu sławnych Birż pałace A ogromnej fortece znamienite prace Kunsztownym dziełem pasą oczy niejednego, Gdym wyszedł na rowninę pola przyległego, W myślach swych zadumany, te skargi rzewliwe Słyszało tylko echo a wiatry życzliwe. Wdzięczne światło niebieskie i ty bujna ziemi, I wy rzeki ciekące kanały wiecznymi, I wy kwitnące łąki i niwy przestrone I wy
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 226
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, abo garusz, to w domu jadały, A sarniny, cielęciny przedtem nie widały. A teraz to i za okno czasem wyrzucają, Ubogiemu jako żywo najeść się nie dają. „Miły dziadku, teraz ci dać niczego nie mamy, Skępszej pani w świecie nie masz takiej, jak my mamy. Wszytko sama pozabira i z garcami z kuchnie, A człowiek już sam ledwo że od głodu nie uschnie.” A ony to służalcom swym wszytko pochowają. Co im w wieczór po kącikach smaczno gęby dają. A przedtem więc jako niedźwiedź w kąciku siedziała, Co służalca pocałować, jak żyw, nie wiedziała. Uciekała jak przed wilkiem,
, abo garusz, to w domu jadały, A sarniny, cielęciny przedtem nie widały. A teraz to i za okno czasem wyrzucają, Ubogiemu jako żywo najeść się nie dają. „Miły dziadku, teraz ci dać niczego nie mamy, Skępszej pani w świecie nie masz takiej, jak my mamy. Wszytko sama pozabira i z garcami z kuchnie, A człowiek już sam ledwo że od głodu nie uschnie.” A ony to służalcom swym wszytko pochowają. Co im w wieczór po kącikach smaczno gęby dają. A przedtem więc jako niedźwiedź w kąciku siedziała, Co służalca pocałować, jak żyw, nie wiedziała. Uciekała jak przed wilkiem,
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 642
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Funkcji na się opiekuńskiej życzę nie przymować, gdyż z onej zawsze kłótnia po subseliach, nim dorosną. W dojściu zaś lat mało lub wcale za tę pracę zwykła być obligacją. 65. Ojczyma, gdy Bóg wam mieć dopuści, fałszywy to takowej pani matki ku wam afekt, która ojczyma, a barziej ojczymów dobira. Pro primo, zważać macie, dlaczego to czyni. Jeśli w młodym wieku dla uniknięcia obrazy bożej, ratio valida. Ma jednak uważać, by z najgodniejszych familii, hołyszów i czuhających na waszą fortunę, nie na jej afekt, nie brała, gdyż z takowych ichmościów źle się zazwyczaj kompensuje wdowom. Na pokazanie
Funkcji na się opiekuńskiej życzę nie przymować, gdyż z onej zawsze kłótnia po subseliach, nim dorosną. W dojściu zaś lat mało lub wcale za tę pracę zwykła być obligacją. 65. Ojczyma, gdy Bóg wam mieć dopuści, fałszywy to takowej pani matki ku wam afekt, która ojczyma, a barziej ojczymów dobira. Pro primo, zważać macie, dlaczego to czyni. Jeśli w młodym wieku dla uniknięcia obrazy bożej, ratio valida. Ma jednak uważać, by z najgodniejszych familii, hołyszów i czuhających na waszą fortunę, nie na jej afekt, nie brała, gdyż z takowych ichmościów źle się zazwyczaj kompensuje wdowom. Na pokazanie
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 199
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
tarnki, abo garusz, to w domu jadały, A sarniny, cielęciny przedtem nie widały. A teraz to i za okno czasem wyrzucają, Ubogiemu jako żywo najeść się nie dają. Miły dziadku, teraz ci dać niczego nie mamy, Skąpszej pani w świecie nie masz takiej, jak my mamy. Wszytko sama pozabira i z garcami z kuchnie, A człowiek już sam ledwo (że) od głodu nie uschnie. A ony to służalcom (swym) wszytko pochowają, Co im w wieczór po kącikach smaczno gęby dają. A przedtem więc jako niedźwiedź w kąciku siedziała, Co służalca pocałować, jak żyw nie wiedziała. Uciekała jak przed
tarnki, abo garusz, to w domu jadały, A sarniny, cielęciny przedtem nie widały. A teraz to i za okno czasem wyrzucają, Ubogiemu jako żywo najeść się nie dają. Miły dziadku, teraz ci dać niczego nie mamy, Skąpszej pani w świecie nie masz takiej, jak my mamy. Wszytko sama pozabira i z garcami z kuchnie, A człowiek już sam ledwo (że) od głodu nie uschnie. A ony to służalcom (swym) wszytko pochowają, Co im w wieczór po kącikach smaczno gęby dają. A przedtem więc jako niedźwiedź w kąciku siedziała, Co służalca pocałować, jak żyw nie wiedziała. Uciekała jak przed
Skrót tekstu: PieśńNowBad
Strona: 105
Tytuł:
Pieśń nowa o szynkarkach i szafarkach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
się też Prusami zdarzy kiedy jechać, Świętych Siekierek piwa nie słuszna poniechać. A kiedy zaś do Gdańska popłyniesz z szkutami, Zażyjże dubelbiru z pany Gdańszczanami. Tylżyńskie i łagodne i wraz mocne piwo. Za speciał go bierze do Żmudzi co żywo.
Litwa w Kownie, w Poswolu, piwa wychwalają A z Bauska zasię birów tęgich zasięgają. Ciż kiedy towarami w Rydze więc handlują, To ich kupcy u siebie Mumą utraktują. Ale dosyć o piwach, bo im dłużej piszę. I sam coraz to barziej chmiel już w głowie słyszę. Jeżeli zaś przy piwie masz i pczelne dary, Bo kogoż zawsze stanie na drogie kanary, To
się też Prusami zdarzy kiedy jechać, Świętych Siekierek piwa nie słuszna poniechać. A kiedy zaś do Gdańska popłyniesz z szkutami, Zażyjże dubelbiru z pany Gdańszczanami. Tylżyńskie i łagodne i wraz mocne piwo. Za speciał go bierze do Żmudzi co żywo.
Litwa w Kownie, w Poswolu, piwa wychwalają A z Bauska zasię birow tęgich zasięgają. Ciż kiedy towarami w Rydze więc handlują, To ich kupcy u siebie Mumą utraktują. Ale dosyć o piwach, bo im dłużej piszę. I sam coraz to barziej chmiel już w głowie słyszę. Jeżeli zaś przy piwie masz i pczelne dary, Bo kogoż zawsze stanie na drogie kanary, To
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 103
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910