zupełnie zasypał. Mosty drewniane pozrywała.
11 Sierpnia miedzy 9 i 10 w nocy ogień napowietrzny widziany w Londynie w odległości od ziemi o 40 lub 50 mil: przebiegł od pułnocy ku Południowi niewypowiedzianą prędkością 12 gradusów cyrkułu wielkiego. Na początku bardzo był świetny, a gdy przebiegłszy 12 gradusów zgasł, zostawił po sobie plamę białą bladawą, jakim kolorem cała toż droga, którą biegł naznaczona była.
Wysokość wody w Paryżu 36 calów 5 ½ linij: w Upminster 19, 22 cal: Angiel:
1709. 23 Stycznia po odwilży katary tak zaraźliwe, iż żadna osoba wolna od niego nie była.
20 Marca o 2 godzinie z pułnocy trzęsienie ziemi w
zupełnie zasypał. Mosty drewniane pozrywała.
11 Sierpnia miedzy 9 y 10 w nocy ogień napowietrzny widziany w Londynie w odległości od ziemi o 40 lub 50 mil: przebiegł od pułnocy ku Południowi niewypowiedzianą prętkością 12 gradusow cyrkułu wielkiego. Na początku bardzo był świetny, á gdy przebiegłszy 12 gradusow zgasł, zostawił po sobie plamę białą bladawą, jakim kolorem cała toż droga, ktorą biegł naznaczona była.
Wysokość wody w Paryżu 36 calow 5 ½ linij: w Upminster 19, 22 cal: Angiel:
1709. 23 Stycznia po odwilży katary tak zaraźliwe, iż żadna osoba wolna od niego nie była.
20 Marca o 2 godzinie z pułnocy trzęsienie ziemi w
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 164
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
. Ma moc na wyciągnienie jadu, trucizny, na czary, na powietrze, puchlinę, jako piszą Crusius i Jonstonus. Coś podobnego czytam w Kardanie piszącym, że się Kamień jakiś znajdował na kształt klina, alias figury kliniasto-podługowatej z końcem utłuczonym, który węża wyrażał na sobie, jakby umyślnie był wymalowany zdołu bladawy, ale cale nie przezroczysty. Darował go był znalazca Albertusowi Wielkiemu, twierdząc, że na 500 wężów koło niego widział wijących się w Swewii vulgo Szwabii, których pobiwszy, ten kamień wziął, o którym o Kamieniach osobliwych
trzyma Kardan, że do niego Węże naturalną mają sympatią, i ich ciągnie do siebie.
Inne Kamienie
. Ma moc na wyciągnienie iadu, trucizny, na czary, na powietrze, puchlinę, iako piszą Crusius y Ionstonus. Coś podobnego czytam w Kardanie piszącym, że się Kamień iakiś znaydował na kształt kliná, alias figury kliniasto-podługowatey z końcem utłuczonym, ktory węża wyrażał na sobie, iakby umyślnie był wymalowany zdołu bladawy, ale cale nie przezroczysty. Dárował go był znalazca Albertusowi Wielkiemu, twierdząc, że na 500 wężow koło niego widział wiiących się w Swewii vulgo Szwabii, ktorych pobiwszy, ten kamień wziął, o ktorym o Kamieniach osobliwych
trzyma Kardan, że do niego Węże náturalną maią sympatyą, y ich ciągnie do siebie.
Inne Kamienie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 661
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Lisiecki, wygrawszy pomyślne accessorium, otrzymał na obydwóch kondemnatę trzecią cum forti executione.
Dopomógł także Wieluńskiemu, który inter alia był od Ogińskich, teraźniejszych marszałków wielkich lit., małżonków pozwany, iż za komisarstwa swego w Gruszławkach, dobrach ich żmudźkich, pięćdziesiąt dziewek violavit. Były wszystkie damy ciekawe poznać Wieluńskiego, a że był bladawy, nie zdawał się im być winnym w takowym oskarżeniu. Wieluński, człowiek wesoły, gniewał się o tę niewinności jego opinią. Nastąpiła zatem limita trybunału, który brat mój pułkownik od koła żegnał tenore sequenti. (...)
Po trybunale zakończonym teraźniejszy pułkownik brat mój powrócił do Rasnej na Wielkanoc, po której pojechali
Lisiecki, wygrawszy pomyślne accessorium, otrzymał na obodwoch kondemnatę trzecią cum forti executione.
Dopomógł także Wieluńskiemu, który inter alia był od Ogińskich, teraźniejszych marszałków wielkich lit., małżonków pozwany, iż za komisarstwa swego w Gruszławkach, dobrach ich żmujdzkich, pięćdziesiąt dziewek violavit. Były wszystkie damy ciekawe poznać Wieluńskiego, a że był bladawy, nie zdawał się im być winnym w takowym oskarżeniu. Wieluński, człowiek wesoły, gniewał się o tę niewinności jego opinią. Nastąpiła zatem limita trybunału, który brat mój pułkownik od koła żegnał tenore sequenti. (...)
Po trybunale zakończonym teraźniejszy pułkownik brat mój powrócił do Rasnej na Wielkanoc, po której pojechali
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 244
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
z ścisłym postem decemdia odprawował i do świętej Barbary osobliwiej był nabożnym. Żywoty świętych co dzień czytał i Tomasza a Kempis w osobliwym miał czytać ukontentowaniu. Nigdy swywolnych słów nie mówił. Kłamstwa i chluby nikt od mego nie słyszał i obmawiania bliźnich strzegł się.
Był wzrostu wysokiego i mężnego, twarzy czarniawej, ospowatej i trochę bladawej, w młodym wieku siwieć zaczął. Jest portret śp. ojca mego w Rasnej w pokoju bardzo podobny. Umiał języki doskonale cudzoziemskie: francuski, włoski, niemiecki i trochę po hiszpańsku. Łaciński styl miał piękny i charakter w pisaniu wyborny. Umiał architekturę cywilną doskonale i dobrze rysował. Na flecie z nut umiał grać.
z ścisłym postem decemdia odprawował i do świętej Barbary osobliwiej był nabożnym. Żywoty świętych co dzień czytał i Tomasza a Kempis w osobliwym miał czytać ukontentowaniu. Nigdy swywolnych słów nie mówił. Kłamstwa i chluby nikt od mego nie słyszał i obmawiania bliźnich strzegł się.
Był wzrostu wysokiego i mężnego, twarzy czarniawej, ospowatej i trochę bladawej, w młodym wieku siwieć zaczął. Jest portret śp. ojca mego w Rasnej w pokoju bardzo podobny. Umiał języki doskonale cudzoziemskie: francuski, włoski, niemiecki i trochę po hiszpańsku. Łaciński styl miał piękny i charakter w pisaniu wyborny. Umiał architekturę cywilną doskonale i dobrze rysował. Na flecie z nut umiał grać.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 400
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
mało od nich odbija światła. Lecz czarność ta jest częstokroć bardzo ciemna, jaki jest kolor żaru i węglów nad to przepalonych. Inne zaś węgle mają kolor czarny, zbliżający się do fioletu lub miedzianej farby: takie węgle robią się z drzewa twardego i dobrze wyschłego. Drzewa białe i drewna smolne wydają z siebie węgiel czarno bladawy, mający czasem na sobie cokolwiek żółtości lub zieloności. Jako te kolory bardziej się wydają na powierzchowności niźli wewnątrz węglów, możnaby niejakim sposobem twierdzić, że są tylko pokostem formującym się z tłustości przyschłej na powierzchowności węgla, lecz zostawuję to Fizykom, a żeby różnych tych kolorów partykularniejszej szukali przyczyny.
Drzewo rozszczepia się wzdłuż ciągnących
mało od nich odbiia swiatła. Lecz czarność ta iest częstokroć bardzo ciemna, iaki iest kolor żaru i węglow nad to przepalonych. Inne zaś węgle maią kolor czarny, zbliżaiący się do fioletu lub miedzianey farby: takie węgle robią się z drzewa twardego i dobrze wyschłego. Drzewa białe i drewna smolne wydaią z siebie węgiel czarno bladawy, maiący czasem na sobie cokolwiek żółtosci lub zielonosci. Iako te kolory bardziey sie wydaią na powierzchownosci niźli wewnątrz węglow, możnaby nieiakim sposobem twierdzić, że są tylko pokostem formuiącym się z tłustości przyschłey na powierzchownosci węgla, lecz zostawuię to Fizykom, á żeby rożnych tych kolorow partykularnieyszey szukali przyczyny.
Drzewo rozszczepia się wzdłuż ciągnących
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 8
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
, czasem żółtawy, i Turkus i Szafir modry po diamencie idzie w twardości: Rubin karbunkuł czerwony brylujący: Sardyk, karchedon, Granat na kształ jabłka granatowego mniej trochę czerwony niż Rubin. Beryl, Praziusz, szmaragd figury dodekaedra, zielony. Topaź; Chryzolit jak złoto żółtawy; Ametyst figury hezaedra: Hiacynt purpurowy: Onyks bladawy, czerniawy Morio, Asterius, opal9pstry. I te kamienie sa przezroczyste: nie przezroczyste są. Jaspis: Achates kolorami różnemi dystyngwowany: Turkin, złożony z niebieskiego i zielonego. Lazul niebieski, żyłki złote mający: Selenites, na którym makuła, gdy rośnie w świetle Księżyc, ona też rośnie, gdy ten umniejsza się
, czasem zołtawy, y Turkus y Szafir modry po dyamencie idzie w twardości: Rubin karbunkuł czerwony bryluiący: Sardyk, karchedon, Gránat ná kształ iábłka granatowego mniey trochę czerwony niż Rubin. Beryl, Praziusz, szmáragd figury dodekaedra, zielony. Topaź; Chryzolit iák złoto żołtáwy; Ametyst figury hezaedra: Hyacynt purpurowy: Onyx bladáwy, czerniawy Morio, Asterius, opal9pstry. Y te kamienie sa przezroczyste: nie przezroczyste są. Iáspis: Achátes kolorámi rożnemi dystyngwowány: Turkin, złożony z niebieskiego y zielonego. Lazul niebieski, żyłki złote maiący: Selenites, na ktorym makuła, gdy rośnie w świetle Xiężyc, ona też rośnie, gdy ten umnieysza się
Skrót tekstu: ŻdżanElem
Strona: 48
Tytuł:
Elementa architektury domowej
Autor:
Kajetan Żdżanski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
;
Gdzieżby ta doskonałość w Płci miałkiej i chwała?
Aby w jednym humorze Bez odmiany trwała;
w Jednej Nimfie, co wszystkie Boginie celuje,
Ta się styma i taki Wzór cnoty znajduje,
I niedziw! lub to za cud Mieć może Korona,
Kiedy w Nimfie Minerwa, Słynie i Bellona:
Przeto milcz już bladawy Rządco Oceanu!
Drogim chełpliwy piaskiem, w Nurtach Erydanu,
Wymuszonych dowcipów Wieszczym wynalaskiem,
Perłowym i złotawym Władający blaskiem,
Bożku wodnych widoków, Zamilcz już Neptunie!
Ucichnij z szturmujących Fal miałki Piorunie;
Niemrucz! Hydaszpie w Biegu Cicho z swym szemraniem
Od Helikonu echo Muz walczących graniem,
Nie tu z skutków Bajecznych Wytryśnione
;
Gdzieżby ta doskonáłość w Płci miáłkiey y chwałá?
Aby w iednym humorze Bez odmiány trwáłá;
w Jedney Nimfie, co wszystkie Boginie celuie,
Tá się stymá y táki Wzor cnoty znáyduie,
Y niedźiw! lub to zá cud Mieć może Koroná,
Kiedy w Nimfie Minerwá, Słynie y Belloná:
Przeto milcz iuż bládáwy Rządco Oceánu!
Drogim chełpliwy piaskiem, w Nurtách Erydanu,
Wymuszonych dowćipow Wieszczym wynálaskiem,
Perłowym y złotawym Władáiący bláskiem,
Bożku wodnych widokow, Zámilcz iuż Neptunie!
Ućichnij z szturmuiących Fal miáłki Piorunie;
Niemrucz! Hydászpie w Biegu Cicho z swym szemrániem
Od Helikonu echo Muz walczących grániem,
Nie tu z skutkow Bájecznych Wytryśnione
Skrót tekstu: JunRef
Strona: a2v
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
drugi niebieski, planetalny, który się rodzi z ekshalacyj planet niebieskich, i materyj luminarzom niebieskim własnej, która spiekła, zapalona albo oświecona, przez niejaki czas przyswieca. Figura komet bywa rozmaita: to okrągła nakształt słonecznika: to podługowata nakształt miecza, różna, miotły, brodata, ogoniasta etc. Kolor komety to bladawy jak w Księżycu, to żółtawy jak w Wenusie, to złotawy jak w słońcu; to ognisty jak w Marsie, to srebrzysty jak w Jowiszu, to ołowiowy jak w Saturnie się wydaje, według rodzaju komety, więcej materyj z tego albo innego planety zabierającego. Najdłuższy czas trwania komety był rok, która się za świadectwem
drugi niebieski, planetalny, ktory się rodzi z exhalacyi planet niebieskich, y materyi luminarzom niebieskim własney, ktora spiekła, zapalona álbo oswiecona, przez nieiáki czas przyswieca. Figura komet bywa rozmaita: to okrągła nakształt słonecznika: to podługowata nakształt miecza, rożna, miotły, brodata, ogoniasta etc. Kolor komety to bladawy iák w Xiężycu, to żołtawy iák w Wenusie, to złotáwy iák w słońcu; to ognisty iák w Marsie, to srebrzysty iák w Jowiszu, to ołowiowy iák w Saturnie się wydáie, według rodzaiu komety, więcey materyi z tego álbo innego planety zábieraiącego. Naydłuższy czas trwania komety był rok, ktora się za swiadectwem
Skrót tekstu: BystrzInfAstron
Strona: N2v
Tytuł:
Informacja Astronomiczna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
, Koroną perłami sadzoną, Koroną złotą, Koroną marmurową, Koroną miejską, Koroną triumfalną, i innemi walecznym Monarchom należącymi. B. Roztropnie przyznaćci muszę dziś rozprawujesz, zaczym kontentuję się tymi pospolitemi Monarchom należącymi Koronomi, gdyż w krótkim czasie miasto Korony, dla męstwa mojego nosić będę na głowie mej sferę Słoneczną, i sferę bladawego Księżyca. T. Bym ja mógł być Osobą Mmci. nie odkładając od jutra do jutra dziśże rozbiezawszy się chyżo wskoczyłbym na ośmą sferę jako Wmć. zwykł czynić, i wziąłbym Koronę Ariadny, która nie ladajako pomogła Tezeuszowi, wchodzącemu w labirenta, on jako zdrajca nie pomniąc na okazane
, Koroną perłámi sádzoną, Koroną złotą, Koroną mármurową, Koroną mieyską, Koroną tryumphálną, y innemi walecznym Monárchom należącymi. B. Rostropnie przyznáćći muszę dźiś rospráwuiesz, záczym kontentuię się tymi pospolitemi Monárchom náleżącymi Koronomi, gdyż w krotkim czáśie miásto Korony, dla męstwá moiego nośić będę ná głowie mey sferę Słoneczną, y sferę bládáwego Xiężycá. T. Bym ia mogł bydź Osobą Mmći. nie odkładáiąc od iutrá do iutrá dźiśże rozbiezawszy się chyzo wskoczyłbym ná osmą sferę iáko Wmć. zwykł czynić, y wziąłbym Koronę Ariádny, ktora nie ledáiáko pomogłá Thezeuszowi, wchodzącemu w lábirentá, on iáko zdraycá nie pomniąc ná okazáne
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 11
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
wylęż: Niedźwiednią mógłbyś Wmć. wygodzić owemu wczorajszemu Kwestarzowi, i niebyłbyś w tarasie u tego zapalczywego Siwosza. B. Niedługomci tam rezydował, łbem uderzywszy w fortę nieba Saturnusowego, wypadszy młyncem lecąc ku dołowi, z dziurawiłem niebo Jowiszowe, Marsowe, Słoneczne, Wenerzyne, Merkuriuszowe, i Księżyca bladawego, stawając obiema nogami na rynku Konstantynopolskim, in praesentia samego Sołtan Sulimana, który się przejezdzał na ten czas po Bisantium starodawnym Mieście. T. Coli rzekł Turczyn widząc Wmści. jak Diabła lecącego z nieba? B. Pytał mię swą Turecką mową, skąd Wjazd mój i ktom jest? T. Powiedzieć
wylęż: Niedźwiednią mogłbyś Wmć. wygodźić owemu wczorayszemu Questarzowi, y niebyłbyś w táráśie u tego zápalczywego Siwoszá. B. Niedługomći tám rezydował, łbem vderzywszy w fortę niebá Sáturnusowego, wypadszy młyncem lecąc ku dołowi, z dziuráwiłem niebo Iowiszowe, Marsowe, Słoneczne, Venerzyne, Merkuryuszowe, y Xiężycá bládáwego, stawáiąc obiemá nogámi ná rynku Konstántynopolskim, in praesentia sámego Sołtan Sulimáná, ktory się przeiezdzał ná ten czás po Bisantium stárodawnym Mieśćie. T. Coli rzekł Turczyn widząc Wmśći. iák Diabłá lecącego z niebá? B. Pytał mię swą Turecką mową, zkąd wiazd moy y ktom iest? T. Powiedźieć
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 14
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695