Panna/ niż Mężatka: Córka wolniej powie żart/ aniżeli Matka: A któraby bezwstydnej wolności nie miała; Zarazby ją do głupiej Moda przyrównała. O wściekłości szalona/ toć się rozpościerasz! Gdy tę Anielską cnotę/ Panienkom wydzierasz. Z kądże odrysujemy Obraz wstydliwemu? Gdy gani wstyd stanowi Moda Panieńskiemu. Kto blednieje od strachu/ gdy grożą pioruny; Aby/ w momencie trupem nie zaprzątnął trunny/ Kładzie na głowę wieniec z drzewa Laurowego/ I tak niebezpieczeństwa uchodzi srogiego. Zastraszona/ gęstymi/ z Nieba pióronami/ Gdy dziś w Panienkach Polska wzgardziła Laurami; Snadź nieodwłóczną swoję już poczuła zgubę/ Ze w szyderstwo/ Panieństwa obróciła chlubę
Pánná/ niż Mężátká: Corká wolniey powie żárt/ aniżeli Mátká: A ktoraby bezwstydney wolnośći nie miáłá; Zárazby ią do głupiey Modá przyrownáłá. O wśćiekłośći szaloná/ toc się rospośćierasz! Gdy tę Anielską cnotę/ Pánienkom wydźierasz. Z kądże odrysuiemy Obraz wstydliwemu? Gdy gáni wstyd stanowi Modá Pánienskiemu. Kto blednieie od stráchu/ gdy grożą pioruny; Aby/ w momenćie trupem nie záprzątnął trunny/ Kłádźie ná głowę więniec z drzewá Laurowego/ Y ták niebespieczenstwá vchodźi srogiego. Zástrászona/ gęstymi/ z Niebá pioronámi/ Gdy dźiś w Pánienkách Polská wzgárdźiłá Laurámi; Snadź nieodwłoczną swoię iuż poczułá zgubę/ Ze w szyderstwo/ Panieństwá obroćiła chlubę
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
u swej matki, polubił okowy I rzekł, już z niebem rozstać się gotowy: „Takich mi właśnie oczu było trzeba, Skąd lepiej będę strzelał niźli z nieba.” RÓŻNICA
W sercu mróz nosisz, w piersiach szczere lody, A farba-ć zdobi rumiane jagody; Ja w sercu pałam, a twarz mi blednieje — O, jak się znacznie lepiej z tobą dzieje! ORACJA KWIETNA
Ja, com przedtem bijał Turki I łapał lękliwe kurki, Nalazłem, gdzie w gumnie dziura, Służyłem jak wierny ciura — Teraz, jak się pan ożenił, Wszytek mi się świat odmienił. Nie zostawił mi z wesela, Tylko tatarskiego
u swej matki, polubił okowy I rzekł, już z niebem rozstać się gotowy: „Takich mi właśnie oczu było trzeba, Skąd lepiej będę strzelał niźli z nieba.” RÓŻNICA
W sercu mróz nosisz, w piersiach szczere lody, A farba-ć zdobi rumiane jagody; Ja w sercu pałam, a twarz mi blednieje — O, jak się znacznie lepiej z tobą dzieje! ORACJA KWIETNA
Ja, com przedtem bijał Turki I łapał lękliwe kurki, Nalazłem, gdzie w gumnie dziura, Służyłem jak wierny ciura — Teraz, jak się pan ożenił, Wszytek mi się świat odmienił. Nie zostawił mi z wesela, Tylko tatarskiego
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 66
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i niebo, i ziemię. Yj Ze się już zaledwie dozierać dały rogi Księżyca. To jest, widział że się przybliżało dokończenie nocy: bo w nocy świat i ziemia ciemna jest, a księżyc jasno świeci. A kiedy noc przemija, a ranny świt niebo wschodnie oświeca, rogi księżycowe, które przedtym były jasne, blednieją, i niszczeją. Zz Rączym godzinom Tytan, aby zaprzągały/ kazał. to jest Foebus. Tu daje znać Poeta, że Godziny, jakoby niejakie służebnice, pilnują koni Słonecznych w nocy, i one na rozkazanie Foebusowe w wóz wprzągają; dla tego, że godziny pochodzą, i początek swój mają z biegu Słońca,
y niebo, y źiemię. Yy Ze się iuż záledwie doźieráć dáły rogi Kśiężycá. To iest, widźiał że się przybliżáło dokończenie nocy: bo w nocy świát y źiemiá ćiemna iest, a kśiężyć iasno świeci. A kiedy noc przemiia, á ránny świt niebo wschodnie oświeca, rogi kśiężycowe, ktore przedtym były iásne, blednieią, y niszczeią. Zz Rączym godźinom Tytán, áby záprzągáły/ kazał. to iest Phoebus. Tu dáie znáć Poetá, że Godźiny, iákoby nieiákie służebnice, pilnuią koni Słonecznych w nocy, y one ná roskazánie Phoebusowe w woz wprzągáią; dla tego, że godźiny pochodzą, y początek swoy máią z biegu Słońcá,
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, uweselając ich zewsząd w pokoju Twoim, który przechodzi zmysł wszelki. Tam wesele nieskończone, radość bez smutku, zdrowie bez boleści, droga bez prace, światło bez ciemności, żywot bez śmierci, wszelkie dobro bez wszelkiego złego. Gdzie się młodość nigdy nie starzeje, gdzie żywot końca nie zna, gdzie rumianość nigdy nie blednieje, gdzie miłość nigdy nie krzepnie, gdzie zdrowie nigdy nie więdnie, gdzie wesela nigdy nie ubywa, gdzie boleści nigdy nie czuć, gdzie stękania nigdy nie słychać, gdzie smutnego nigdy nic nie widać, gdzie radość zawsze przebywa, gdzie się żadnego złego nie boją, albowiem tam Najwyższe Dobro mają, co jest widzieć zawsze
, uweselając ich zewsząd w pokoju Twoim, który przechodzi zmysł wszelki. Tam wesele nieskończone, radość bez smutku, zdrowie bez boleści, droga bez prace, światło bez ciemności, żywot bez śmierci, wszelkie dobro bez wszelkiego złego. Gdzie się młodość nigdy nie starzeje, gdzie żywot końca nie zna, gdzie rumianość nigdy nie blednieje, gdzie miłość nigdy nie krzepnie, gdzie zdrowie nigdy nie więdnie, gdzie wesela nigdy nie ubywa, gdzie boleści nigdy nie czuć, gdzie stękania nigdy nie słychać, gdzie smutnego nigdy nic nie widać, gdzie radość zawsze przebywa, gdzie się żadnego złego nie boją, albowiem tam Najwyższe Dobro mają, co jest widzieć zawsze
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 103
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
wolnym go puszczającego.
Przeciw tym lepiej się zasłonić Scuto, to jest unikając, cicho siedząc protekcyj żądając, niżeli Gladio zemsty szukając na swego Pana.
Czyje Zycie najkrotsze? Kto siwizny nie doczeka?
Odpowiada Plutarchus, że Tyran: Nihil rarius Tyranno Sene. Rzadki to Feniks siwy Okrutnik: Nie siwieje ten, przed którym blednieje każdy. Toż trzyma Seneka: Tyranorum execrabilis brevisq; potestas est. Tales Milesius jeden z Siedmiu Greckich Mędrców spytany, coby było na Świecie raryssimum? Odpowiedział: Tyranus Seneks. Nie daje mu złość jego doczekać siwizny: bo kto wielom życie wydziera, sobie ukraca. RZECZ POSPOLITĘ KONSERWUIĄ i UTWIERDZAIĄ PRAWA.
PRAWU
wolnym go puszczaiącego.
Przeciw tym lepiey się zasłonić Scuto, to iest unikaiąc, cicho siedząc protekcyi żądaiąc, niżeli Gladio zemsty szukaiąc na swego Pana.
Czyie Zycie náykrotsze? Kto siwizny nie doczeka?
Odpowiada Plutarchus, że Tyran: Nihil rarius Tyranno Sene. Rzadki to Fenix siwy Okrutnik: Nie siwieie ten, przed ktorym blednieie każdy. Toż trzyma Seneka: Tyrannorum execrabilis brevisq; potestas est. Thales Milesius ieden z Siedmiu Greckich Mędrcow spytany, coby było na Swiecie rarissimum? Odpowiedział: Tyrannus Senex. Nie daie mu złość iego doczekać siwizny: bo kto wielom życie wydziera, sobie ukraca. RZECZ POSPOLITĘ KONSERWUIĄ y UTWIERDZAIĄ PRAWA.
PRAWU
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 359
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
czyni frigidos ad Venerem, wino zaś w którym by mięso jego moczono, wina obrzydliwość dla pijaków winnych czyni. Czasów dawnych w wielkiej estymie ta była ryba, kiedy Asinius siedm tysięcy currentis na on czas monety za jednę wysypał, według Makrobiusa lib. 3. Saturn: cap. 16. Zdychając czerwienieje się, potym blednieje. O Rybach Historia naturalna.
MURES Marini, myszy morskie, ryby są, które w ziemi niesą się, piaskiem jajca zasuwają po dniach 30. ziemię odgromadziwszy, czyli piasek, dzieci już z jajec wyklute znajdują, do morza z sobą prowadzą.
PARASITUS albo Pediculus, to jest pochlebca ryba morska, która zawsze
czyni frigidos ad Venerem, wino zaś w ktorym by mięso iego moczono, wina obrzydliwość dla piiakow winnych czyni. Czasow dawnych w wielkiey estymie ta była ryba, kiedy Asinius siedm tysięcy currentis na on czas monety za iednę wysypał, według Makrobiusá lib. 3. Saturn: cap. 16. Zdychaiąc czerwienieie się, potym blednieie. O Rybach Historia naturálna.
MURES Marini, myszy morskie, ryby są, ktore w ziemi niesą się, piaskiem iayca zasuwaią po dniach 30. ziemię odgromadziwszy, czyli piasek, dzieci iuż z iaiec wyklute znayduią, do morza z sobą prowadzą.
PARASITUS albo Pediculus, to iest pochlebca ryba morska, ktora zawsze
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 310
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
potrzeba, aby smołą był oblany ; nie zły i szklany: co ołowiany bladość daje atramentowi, rogowy bardzo wysusza inkaust, ale mu czarność przynosi. Może być atrament dobry ze skory skrobanej z ciernia młodego: wprzód go ususzyć, potym warzyć, żaprawić koperwasem. Robią i z prochu strzelbnego, ale się ten zmazuje, blednieje. Świecący atrament będzie, jeźli galasu wiele jest, a wody mało, gdy moknie: gdy się galas w jednej moczy wodzie: inni do jakiegokolwiek atramentu kładą cukier, gummę: ale takowym inkaustem pisane rzeczy wkrótce będą illegibiles, trudne do czytania, bo się pismo rozchodzi, i niby rozlewa po papierze, papier czyni
potrzeba, aby smołą był oblany ; nie zły y szklany: co ołowiany bladość daie atramentowi, rogowy bardzo wysusza inkaust, ale mu czarność przynosi. Może bydź atrament dobry ze skory skrobaney z ciernia młodego: wprzod go ususżyć, potym warzyć, żaprawić koperwasem. Robią y z prochu strzelbnego, ale się ten zmazuie, blednieie. Swiecący atrament będzie, ieźli galasu wiele iest, a wody mało, gdy moknie: gdy się galas w iedney moczy wodźie: inni do iakiegokolwiek atramentu kładą cukier, gummę: ale takowym inkaustem pisane rzeczy wkrotce będą illegibiles, trudne do czytania, bo się pismo rozchodźi, y niby rozlewa po papierze, papier czyni
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 522
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Mowę łagodną/ która się z sercem nie zgadza/ nazywał sidłem miodowym.
Niejaki Fysikus pytał go/ coby za przyczyna tego była/ że złoto blade. Na to tak rzekł: Dla tego blade/ że wiele ludzi czyha na nie. Kto jest w jakim strachu/ i wie o czyjej zasadzce: ten pospolicie blednieje. Co Diogenes przypisał złotu/ ganiąc zbytnie łakomstwo w ludziach.
Trafiło się że raz wszedł do okopciałej i plugawej łaźnie/ tam tak rzekł: Którzy się tu myjają/ gdzie się zaś znowu myć chodzą?
Gdy go jeden pytał/ kiedy się najlepiej ożenić? Tak powiedział: Młodemu jeszcze nie czas/ a staremu nigdy
Mowę łágodną/ ktora się z sercem nie zgadza/ názywał śidłem miodowym.
Nieiaki Physikus pytał go/ coby zá przycżyná tego byłá/ że złoto bláde. Ná to ták rzekł: Dla tego bláde/ że wiele ludźi cżyha ná nie. Kto iest w iákim stráchu/ y wie o cżyiey zásadzce: ten pospolićie blednieie. Co Diogenes przypisał złotu/ gániąc zbytnie łákomstwo w ludźiach.
Tráfiło się że raz wszedł do okopćiáłey y plugáwey łáźnie/ tám ták rzekł: Ktorzy się tu myiáią/ gdźie się záś znowu myć chodzą?
Gdy go ieden pytał/ kiedy się naylepiey ożenić? Ták powiedźiał: Młodemu ieszcże nie cżás/ á stáremu nigdy
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 32
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
okrpną powlecze; On w tym westchnąwszy do Królowej rzecze. 33. Na cóż mię takim przymuszacie gwałtem, Abym niebieskie objawił wyroki? Widzę cię, widzę, jako nowym kształtem Wysoko w górę pniesz się pod obłoki. Ach dokąd krokiem tak neirownym śpieszysz? Zle się z zawziętej imprezy ucieszysz. 34. Próżno Apollo blednieje dla ciebie, Gdzie się napierasz, tam zapewnie zginiesz. Zapalisz ognie po ziemi, po niebie: Ale bystrego piotunu nie miniesz. Lękaj się matko z nieszczęścia bliskiego, Grzyj nad upadkiem Syna tak hardego. 34. Hamuj się, równej przestań na fortunie, Dumny młodziku; nie śli się te progi Przestąpić; darmo
okrpną powlecze; On w tym westchnąwszy do Krolowey rzecze. 33. Ná coż mię tákim przymuszáćie gwałtem, Abym niebieskie obiáwił wyroki? Widzę ćię, widzę, iáko nowym kształtem Wysoko w gorę pniesz się pod obłoki. Ach dokąd krokiem tak neirownym śpieszysz? Zle sie z záwźiętey imprezy ućieszysz. 34. Prożno Apollo blednieie dla ćiebie, Gdźie się nápierasz, tám zápewnie zginiesz. Zápalisz ognie po źiemi, po niebie: Ale bystrego piotunu nie miniesz. Lękay się mátko z nieszczęśćia bliskiego, Grżyi nád upadkiem Syná ták hárdego. 34. Hámuy się, rowney przestań ná fortunie, Dumny młodźiku; nie śli się te progi Przestąpić; dármo
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 71
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
czas i sczkawka napada, niektórzy język wywieszają. Inszym śpiąc śliny z ust wiele płynie, przytym ocknąwszy, nudności, i czkliwości ich napadają; insi przez sen się swarzą i gniewają się gdy ich przebudzą, drudzy zębami zgrzytają, i jakby ssący albo zujący zdadzą się, niektórym puisy ustępują, pot zimny wychodzi raz blednieją, drugi raz się zarumienieją; niektórzy apetytu nie mają, insi nad zwycza yjedzą, insi ustawnie śpią, drudzy zawsze się trapią, i sobą nudzą, skąd z miejsca na miejsce przenoszą się, insi womity miewają albo do nich sposobność. Pospolite znaki Glist, lubo nie w każdych jednakowe, gdyż wiednych albo te,
czás y sczkawká napada, niektorzy ięzyk wywieszáią. Inszym śpiąc śliny z ust wiele płynie, przytym ocknąwszy, nudnośći, y czkliwośći ich nápadáią; inśi przez sen się swárzą y gniewaią się gdy ich przebudzą, drudzy zębámi zgrzytáią, y iákby ssący álbo zuiący zdádzą się, niektorym puisy ustępuią, pot zimny wychodzi raz blednieią, drugi raz się zárumienieią; niektorzy apetytu nie máią, inśi nád zwycza yiedzą, inśi ustáwnie spią, drudzy záwsze się trapią, y sobą nudzą, zkąd z mieyscá ná mieysce przenoszą się, inśi womity miewáią álbo do nich sposobność. Pospolite znáki Glist, lubo nie w káżdych iednákowe, gdyż wiednych álbo te,
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 250
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719